2. Ma pan szczęście, mając taką przyjaciółkę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


W tym samym czasie, kiedy Elka była w drodze do domu pani Mamy, w innej części miasta, na „dołku" siedział mężczyzna, który już kolejny dzień czekał na wyrok. Nawet nie wiedział jaki dzisiaj jest konkretnie dzień. W celi nie było zegarka, ani kalendarza. Były tylko trzy „łóżka", które właściwie łóżkami nie były. Zwykłe, betonowe miejsce, z pozoru wyglądające na łóżko. Na nim leżał tylko materac i koc. Poza nimi, przy okienku przyozdobionymi kratami stał mały stolik i ławka, a na ścianie wisiał regulamin. Znał go już na pamięć, gdyż nie mając innych zajęć, czytał całą treść. Na początku jeszcze miał „sąsiada", który siedział również za posiadanie narkotyków (chociaż wiadomo że z Tomaszem było to nieporozumienie), jednak został wypuszczony po 48 godzinach. W przypadku Górskiego, na dołku był już na pewno dłużej niż 48 godzin. Wiedział co to oznacza! Teraz sąd zdecyduje, czy wyjdzie na wolność, czy zostanie zatrzymany na 3 miesiące. Strasznie się bał myśli o tej drugiej opcji. Został podejrzany o posiadanie narkotyków i zadurzenie nimi Elki. Dlaczego mimo tego że na bank winny temu wszystkiemu jest Cezary, to on został podejrzany? Przecież policja sama interweniowała podczas bójki na dzień przed aresztowaniem. Już wtedy powinna im się zapalić czerwona lampka, że za wszystkim stoi właśnie mecenas. Przecież zatrzymali go do wyjaśnienia po akcji z podaniem narkotyków Elce. Dostali termin rozprawy, który miał się odbyć na początku września. Wszystkie dowody jak do tej pory wskazywały na Cezarego, aż do tego feralnego dnia, kiedy podobna fiolka z pochodną amfetaminy leżała pod siedzeniem pasażera w aucie Górskiego. Doskonale wiedział że to sprawka Cezarego, jednak nie było świadków, jakoby wsiadał do samochodu. Bójka miała miejsce poza nim. „Jak na złość" - wycedził cicho.

Jednak teraz nie chciał myśleć o złych rzeczach. Od razu w jego głowie pojawiła się Elka. Wczoraj dowiedział się rzeczy, której się nie spodziewał. Podczas przesłuchania, sierżant Mikos zacytował zeznania Elki, że „Chciała tego zbliżenia, bo go kocha i to od dawna". Na początku nie mógł uwierzyć w to co słyszy. W pierwszej chwili miał wrażenie, że policjant robi sobie żarty, jednak od razu w głowie wróciły wspomnienia z nocy, kiedy po raz pierwszy się kochali. Tej nocy nie wiedział że Elka nie była całkowicie sobą. Owszem, kiedy rzuciła się na niego, był pewny że trochę za dużo wypiła wina. Jednak nie wyglądała wtedy na pijaną. Wręcz przeciwnie, w jej oczach było widać tęsknotę, pragnienie i wszystko to, co widać w oczach zakochanej osoby. Pamiętał każdy szczegół tej wyjątkowej nocy. Każdy dotyk, każde muśnięcie po jej delikatnej skórze... Każde słowa, które padały z dwóch stron. Już tej nocy Elka powiedziała, że go kocha. Tak! Już wtedy wiedział, ale stracił nadzieję że to była prawda w momencie, gdy kobieta oznajmiła że została odurzona narkotykami. „To wszystko się nie powinno tak wydarzyć, Tomasz. To nie powinno się wydarzyć! Ja Cię bardzo przepraszam... Zapomnijmy o tym, proszę Cię..." - dudniały nad jego uchem jej słowa rzucone w parku. Wtedy czuł się wykorzystany, chociaż z drugiej strony rozumiał jej zachowanie. Nie była sobą, może wyobrażała sobie na jego miejscu Konrada, a nie jego... Sam tego nie wiedział. Jednak teraz, siedząc w celi był już całkowicie pewny, że Elka mówiła prawdę. I tej nocy, i podczas przesłuchania. On wiedział, że kobieta nie kłamie. Czuł to! Chciał z nią porozmawiać, jednak wiedział że to nie będzie możliwe. Przynajmniej do czasu, kiedy nie znajdzie się na wolności. W duchu modlił się, żeby wszystko skończyło się dobrze. Położył się na prowizorycznym łóżku i przymknął powieki. Czekał na jakiś ruch. Był pewny że to już kwestia paru godzin. Albo go zwolnią z aresztu, albo czekają go 3 miesiące dramatu...

~~~~~~

Elka z Mikołajem byli już pod domem Nowackich. Trochę zdziwił ich widok niedomkniętej furtki, ale nie przejęli się tym za bardzo. Skierowali się do drzwi wejściowych i na samo przywitanie poczuli zapach spalenizny.

- Mamo? - zawołała Elka, rozglądając się dookoła willi.

- Czujesz to? - Mikołaj położył na stole tort wzięty z redakcji i pokręcił nosem – Coś się chyba spaliło, czuć spalenizną – próbował szukać źródła nieprzyjemnego zapachu, jednak smród unosił się po całym domu.

- Natalia! - Kowalik zawołała młodszą siostrę, jednak po chwili w domu pojawiła się Sława. Wyglądała jak 7 nieszczęść – ubrana jeszcze w szlafrok, z papilotami na głowie oraz pozostałościami po maseczce na twarzy. Trzymała w ręku przypaloną blachę od piekarnika.

- Dzieci! Wróciła? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Kto? - Elka nie wiedziała o kim teraz jej mama mówi.

- Natalia! Wczoraj poszła na randkę z jakimś... Nie wiem! Klientem i do dziś jej nie ma! - Nowacka była naprawdę przerażona.

- Jak to z klientem? - Mikołaj o dziwo bardzo się przejął nieobecnością Natalii.

- No z klientem! Stałym klientem z Antypodów!

Elka momentalnie zaczęła szukać numeru telefonu do młodszej siostry. Pamiętała jak mówiła jej, że chce iść na całość. Kobieta odradzała jej tego, ale jak widać, nie posłuchała.

- On na pewno jej coś zrobił... - Sława dalej brnęła że młodsza córka jest w tarapatach.

- Spokojnie! - Mikołaj spróbował uspokoić panią Mamę, niestety bez skutku.

- Ale jakie spokojnie?! Panie Mikołaju, to na pewno był jakiś zboczeniec! Albo... Morderca seryjny!

- Mamo! - Elka również miała dosyć dziwnych spekulacji Sławy, ta jednak brnęła dalej.

- Ona już na pewno nie żyje!!! - dodała najgorszy z możliwych scenariuszy.

Ela miała nadzieję, że matka naprawdę przesadza, jednak zamiast wyczekiwanego głosu Natalii, usłyszała jedynie w słuchawce: „Abonent czasowo niedostępny".

- Niedostępny numer...

- Mówiłam? - Sława kiwnęła głową. Po chwili do domu wbiegła babcia Genowefa,

- Nigdzie jej nie ma, ale Gustaw mówi, że... że jest w domku!

- W domku? - zdziwiła się Sława. Gdyby była faktycznie w domu to by nie martwili się jej zniknięciem. Po chwili jednak poszukiwana osoba zjawiła się jeszcze szybciej, niż wszyscy się mogli spodziewać.

- Jezus Maria! Dziecko!

- Cze... Cześć wszystkim! Cześć! Przepraszam za spóźnienie! Cześć, Mikołaj! - mówiła jak katarynka. Miała mocno rozczochrane włosy i rozmazany makijaż. Domownicy odetchnęli z ulgą.

- Boże! Jesteś żywa! Nic ci się nie stało?

- Nie, nic! W ogóle nic, nic mi się nie stało. Tylko że, mamusiu ja nie dobrałam obrączek... - dziewczyna pociągnęła nosem – CO TU TAK ŚMIERDZI?!

- Yyy... Kaczka spalona! - Sława spojrzała się wystraszona na córkę. Natalia domyśliła się, że zepsuła swoją nieobecnością uroczystość.

- Czy ja zepsułam ceremonię?

- Booże! Ja nie chcę żadnej ceremonii, jak moje dziecko żyje! - Sława łkając wtuliła się do młodszej córki.

- Ale my chcemy! - odparła Genowefa z radością.

- Ela? Ty płakałaś przeze mnie? - Natalia natychmiast zauważyła zaszklone oczy starszej siostry. Elka pokręciła przecząco głową. Próbowała być twarda, jednak myśli o Tomaszu w tej chwili wróciły do niej szybko, niczym bumerang.

- Chyba wszystkim napsułam krwi, prawda? - usłyszała ponownie głos Natalii.

- Koniec! Koniec żalów, bierzemy się do roboty! - w końcu zarządziła Genowefa – Sława, zdejmij te gustowne kokardki zanim przyjdzie Olgierd, a ty kochanie idź się przebierz – skierowała słowa do Natalii, po czym spojrzała na Mikołaja – Pana proszę za mną!

Suszyński lekko zaskoczony poszedł za babcią w stronę spiżarni. Tak samo Natalia i Sława poszły się ogarnąć, a Elka usiadła na kanapie. Ponownie myślała o Tomaszu, o słowach Igora. Chciała być twarda, ale nie potrafiła. Miała zamiar opuścić dom i jak najszybciej znaleźć się na komisariacie, ale nie chciała robić przykrości matce. Tym bardziej że i tak nic nie zdoła zrobić. Nie jest nikim z jego rodziny, zresztą spławili również Igora. Obawiała się najgorszego...

~~~~~~

Kiedy Elka zamartwiała się nad losem mężczyzny swojego życia, ten mężczyzna nadal leżał na niewygodnym śpiworze. Prawie już przesypiał, kiedy nagle usłyszał szczęk kluczy i przekręcenie zamków. Momentalnie znalazł się w pozycji siedzącej. Do celi wszedł sierżant Mikos.

- Górski, wychodzisz – odezwał się do zaskoczonego mężczyzny.

Tomasz nie mógł uwierzyć w to co słyszy. „Jestem wolny?" spytał w myślach. Przy wejściu stał jego adwokat. Zgarnął kurtkę i ledwo szedł w stronę wyjścia. Miał nogi jak z waty. Myślał że śni! Kiedy w końcu stanął obok mecenasa, ten zaczął zdawać relację śledztwa.

- Ma pan szczęście, mając taką przyjaciółkę.

„Przyjaciółkę?" ponownie spytał w myślach. „Elka..." od razu dodał dwa do dwóch. Wiedział że nie odpuści i wyciągnie go z aresztu.

- Pani Elżbieta nagrała rozmowę z dilerem, który sprzedawał narkotyki Cezaremu Wierzchowskiemu. Sam się zgłosił na policję, zeznawał ponad 3 godziny... Policja zatrzymała podejrzanego dziś rano. Został pan oczyszczony z zarzutów. Gratuluję!

Tomasz słuchał swojego adwokata, jak zaczarowany. Dzięki Elce wyszedł na wolność! Chciał jak najszybciej pojechać do niej i podziękować za zaangażowanie, mimo iż ryzykowała nim swoje życie. Ale wiedział, że ona już taka jest – waleczna, śmiała i skora do pomocy. Kiedy odbierał swoje rzeczy z depozytu, zerknął na kalendarz wiszący na ścianie – 25 sierpnia 2016 roku. Przypomniał sobie, jak Elka mówiła że tego dnia wypada 25 rocznica ślubu jej matki z ojczymem. Na początku ceremonia miała się odbyć w eleganckim ogrodzie, jednak ostatecznie zdecydowali się na kameralne przyjęcie w domu rodzinnym. Był niemal pewny że Elka obecnie jest właśnie tam. Niestety telefon się rozładował, więc nie miał jak zadzwonić, jednak z drugiej strony chciał zrobić Elce niespodziankę. Z takimi zamiarami skierował się do postoju taksówek...

~~~~~~

Dobry wieczór!

Oto 2 część opowiadania. Dosyć szybko idzie mi wymyślanie, tym bardziej że w opowiadaniu wykorzystuję również oryginalne dialogi z serialu i pomysły przychodzą mi z ogromną siłą. Mam już zapał na kolejną część i być może pojawi się już jutro.

Do zobaczenia!

SERIALOVEFF

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro