PROLOG

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pewnego słonecznego dnia na boisku, niedaleko drogi w piłkę grały trzy dziewczyny. Były to dwie siostry bliźniaczki i jedna, młodsza.

Lucy ma proste, długie białe włosy, które zazwyczaj są rozpuszczone. Jej oczy mają piękną, niebieską barwę. Wyglądają jak bezchmurne niebo, bez ani jednej chmurki.

Alessia - jej siostra bliźniaczka ma włosy takiej samej długości jak ona. Też są białe, lekko falowane i przypominają śnieg, taki ładny, biały, czysty. Różnią się od siebie tylko kolorem oczu. Alessia ma fioletowe oczy jak fiołki, czyli jej ulubione kwiaty.

Jest jeszcze ich najmłodsza siostrzyczka, nazywana czasami małą księżniczką. Nazywa się Katie. Ma zielone oczka, jak trawa po deszczu, a jej kręcone blond włoski są przepiękne. Uwielbia, gdy ktoś ją czesze, dlatego zawsze prosi Lucy i Alessię, żeby ją uczesały. Otwierają mini salon fryzjerski. Ile jest przy tym zabawy, haha. Śmiechu co nie miara, wszystkie się uśmiechają.

Wszystkie, może i różnią się od siebie sposobem spędzania wolnego czasu, ale jest jedno, co je łączy. Jest to nic innego, jak piłka nożna.

Uwielbiają ten sport. Alessię i Lucy w piłkę nauczył grać tata, który kiedyś należał do jednej z japońskich drużyn. A one zaraziły swoją małą siostrzyczkę miłością do tego sportu.

Jak zwykle wybrały się na pobliskie boisko, które było tuż przy ulicy. Najpierw krótka rozgrzewka, ćwiczenie podań, strzały na bramkę, obrony strzałów. Miały co ćwiczyć.

- Podaj! - krzyknęła Alessia do Lucy.

- Robi się, siostro! - odkrzyknęła i podała piłkę.

Chwilę się kiwały, a Katie odpoczywała, bo była trochę zmęczona. W końcu jest jeszcze mała, to oczywiste, że nie ma tyle siły i energii co jej siostry. W pewnym momencie zaczęło jej się troszkę nudzić, dlatego wstała z ławki i podeszła do Lucy.

- Lucy, ja też chcę z wami pograć.

- Oczywiście.

Alessia podała piłkę do małej, ona przyjęła ją, a następnie podała do sióstr. Każda chciała odebrać piłkę i niechcący kopnęły ją razem. Piłka poleciała na drogę. One tylko na siebie popatrzyły i powiedziały jednocześnie:

- Ups.

- Nie szkodzi, pobiegnę po nią!

Katie odwróciła się i pobiegła po piłkę. Weszła na drogę, schyliła się po piłkę i wzięła ją do swoich rączek.

Bliźniaczki czekały na boisku rozmawiając ze sobą, gdy usłyszały pisk opon. Przerażone odwróciły głowy w stronę drogi. Nie wiele myśląc pobiegły tam. Ujrzały swoją małą Katie, leżącą nieprzytomnie na ulicy. Od razu do niej podbiegły ze łzami w oczach.

- K-Katie, obudź się..

Nie ruszała się, jej klatka piersiowa nie unosiła się.

- Prędko, dzwoń po pogotowie! - poleciła Alessia.

Lucy zadzwoniła po pogotowie, a Alessia zaczęła przeprowadzać resuscytację, ale niewiele to pomogło. Karetka przyjechała, zabrała Katie do szpitala. Siostry szybko pobiegły do pobliskiego szpitala, gdzie została przywieziona ich siostrzyczka. Podbiegły do pierwszego lekarza, którego ujrzały na korytarzu.

- Proszę pana, co z naszą siostrą?

Zapytały jednocześnie, wpatrując się w niego smutnymi i pełnym nadziei oczami. Lekarz długo się nie odzywał, jakby szukał właściwych słów, żeby to odpowiednio przekazać.

- Wasza siostra trafiła do szpitala z bardzo poważnymi obrażeniami. Miała pęknięte żebra, które uszkodziły płuca. Nie mogła oddychać..

Wypowiedź lekarza przerwała Alessia.

- Ale jak to? Przecież robiłam sztuczne oddychanie!

- Spokojnie, Ali - Lucy położyła jej rękę na ramieniu.

- Nie było szans, żebyś ją uratowała, moja droga. Przykro mi, nic więcej nie mogłem zrobić - i odszedł, zostawiając je same.

Stały tylko, jakby były posągami i cały czas myślały nad słowami lekarza. To niemożliwe. Ich siostra nie mogła umrzeć, nie mogła... Prawda?

- I co my powiemy rodzicom? - spytała Lucy.

Alessia pociągnęła nosem.

- Nie wiem - odpowiedziała.

Minęły dwa lata.

Piłka nożna. Przez nas i przez ten sport Katie nie żyje.

Gdybyśmy nie kopnęły tej piłki...

Zabiłyśmy ją.

Naszą siostrę.

Od tamtej chwili nie byłyśmy w stanie patrzeć na piłkę. Za dużo bólu. Za dużo wspomnień.

Straciłyśmy ukochaną siostrzyczkę. Nasz promyczek słońca w deszczowy dzień.

Zawarłyśmy milczące przymierze. Obietnicę z nami samymi.

Nigdy więcej.

Jesteśmy winne. Od tamtego dnia nie możemy zapomnieć. P r z e z  n a s.

To się więcej nie powtórzy.

Więcej nie damy rady dotknąć piłki. Nie chcemy budzić ducha Katie, który tkwi w tym sporcie. Nie.

Po wypadku nie mogłyśmy znaleźć sobie miejsca. Chwytałyśmy się wszystkiego. Nic nie pozwoliło zapomnieć. Wszędzie czułyśmy jej obecność. Każda jej rzecz, ubranie, zdjęcie. Każde wspomnienie jej uśmiechu...

Patrząc na małe dzieci ze szkoły, widziałyśmy siostrzyczkę. która, gdyby nie my, biegałaby teraz pośród nich.

Zbyt wielki ból.

Po dwóch latach doszłyśmy do wniosku, że potrzebujemy zmiany. Oderwać się od przeszłości, zacząć nowe życie. Postanowiłyśmy zmienić szkołę.

Ale czy to wystarczy...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro