Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Lucy

Dzisiaj idziemy do naszej nowej szkoły - Gimnazjum Raimona. Od tamtego strasznego wydarzenia, które miało miejsce dwa lata temu postanowiłyśmy zrobić jakieś zmiany. Pierwszą zmianą, jaką dokonałyśmy była zmiana szkoły.

Stara szkoła miała za dużo wspomnień z naszą siostrzyczką. Dlatego wszystko, co smutne, bolesne zostało za nami, a przed nami otwierał się nowy rozdział w naszym życiu. Nowe znajomości, nowa szkoła, nowy świat.

Jak zwykle o poranku zadzwonił nasz wspaniały budzik (mamy razem pokój). Przetarłam zaspane oczy piąstkami i otworzyłam oczy. Moja siostra spała w najlepsze. Wstałam ze swojego łóżka i podeszłam do niej.

- Hej, wstawaj. Spóźnimy się pierwszego dnia szkoły - mówię, lekko ją przy tym potrząsając

- Mhm.. Aghhh..

Mruczy coś niezrozumiałego, dlatego zrzucam ją z łóżka. Wtedy bardzo szybko się obudziła.

- Hej!

Zaczęłam śmiać się z jej wyrazu twarzy. Była taka zdezorientowana i zaspana jednocześnie, haha.

- To nie jest zabawne - powiedziała, wstając na równe nogi

Następnie obie podeszłyśmy do naszych szaf, aby wyjąć z nich nasze nowe mundurki. Wcześniej, gdy pojechałyśmy złożyć papiery dotyczące przeniesienia się do tej szkoły, dyrektor, Pan Sony Raimon dał nam te mundurki, oraz nasze plany lekcji. Na całe szczęście chodzimy do tej samej klasy. Mundurki składają się z białej koszuli, szarej spódnicy, jasno niebieskich bucików, białych podkolanówek oraz zielonych kokard zawiązanych pod szyją.

Po przygotowaniu ubrań każda z nas poszła do swojej łazienki. Mimo, że mamy wspólny pokój, to łazienki są osobne.

Zdjęłam swoją piżamę i wrzuciłam ją do kosza z brudną bielizną. Następnie weszłam pod prysznic i umyłam swoje ciało żelem o zapachu truskawki. Włosy także. Moje ciało zaczęło rozluźniać się, gdy zaczęła ściekać po mnie ciepła woda. Aż zaczęłam mruczeć z całej tej przyjemności.

Gdy już się umyłam wyszłam z kabiny, wytarłam się ręcznikiem. Włosy wysuszyłam suszarką, aby było szybciej. Zazwyczaj ich nie suszę bo uważam, że taki sprzęt niszczy włosy, ale dzisiaj ważny jest czas. Do tego umyłam zęby i przebrałam się w mundurek.

- Całkiem ładny - powiedziałam sama do siebie, przeglądając się w lustrze

Gdy Alessia też była gotowa, obie zeszłyśmy na dół, do kuchni. Tam nasza mama przygotowała dla nas śniadanie. Były to naleśniki z dżemem lub nutellą. Mniam, moje ulubione. Podeszłyśmy do mamy i dałyśmy jej buziaka w policzek.

- Hej mamo - przywitałyśmy się równocześnie

- Cześć, dziewczynki. Jak się spało? - zapytała mama

- Nawet dobrze

Usiadłyśmy przy stole i zjadłyśmy naleśniki.

Perspektywa Alessi

Obie skończyłyśmy jeść naleśniki. Pożegnałyśmy się z mamą i ruszyłyśmy do szkoły.

Nie miałyśmy do niej daleko, szłyśmy na piechotę może piętnaście minut. Zatrzymałam się przed bramą szkoły, podobnie Lucy.

- To już, prawda? - zapytałam, nie odrywając wzroku od budynku i przechadzających się gdzieniegdzie uczniach.

- To już - potwierdziła Lucy. Odetchnęłam głęboko i razem z siostrą weszłyśmy na teren szkoły.

Uczniowie, których mijaliśmy, przyglądali się nam. Nic dziwnego, byłyśmy prawie identyczne. Na szczęście pamiętałyśmy drogę do gabinetu dyrektora. Poprawka: Lucy pamiętała. Ja zgubiłabym się po pierwszym zakręcie.

Po krótkiej rozmowie z dyrektorem skierowałyśmy się pod salę na pierwszą lekcję. Uczniowie już do niej wchodzili, a wychowawca czekał na nas przy drzwiach. Ścisnęłam dłoń Lucy. Dobrze mieć siostrę, z którą możesz dzielić problemy i która będzie cię wspierać.

Weszłyśmy za nauczycielem do sali. Kazał nam stanąć pod tablicą i poprosił, abyśmy się przedstawiły.

- Lucy Blackwood.

- Alessia Blackwood.

Powiodłam wzrokiem po twarzach uczniów. Jedni uśmiechali się przyjaźnie, miny innych wyrażały całkowitą obojętność. Na szczęście nauczyciel nie zadawał więcej pytań. Wolne były dwa miejsca pod oknem. Przy jednym siedział białowłosy chłopak, a przy drugim granatowowłosa dziewczyna z różowymi okularami na czole.

- Lucy, usiądź proszę z Celią, a ty, Alessio z Axelem - wskazał nam miejsca.

Usiadłyśmy i zaczęła się lekcja. Uczniowie co jakiś czas zerkali w naszą stronę. Zaczynało mnie to irytować, więc zapatrzyłam się w okno. Kątem oka dostrzegłam, że Lucy z Celią zaczęły dobrze się dogadywać.

Chłopak siedzący obok, nazwany Axelem, najwyraźniej nie był zbyt rozmowny, co w sumie mi nie przeszkadzało. Nie byłam jakaś świetna w nawiązywaniu znajomości, język zawsze mi się plątał podczas rozmów z nieznajomymi. Lucy to pod tym względem moje przeciwieństwo: gdyby nie podobieństwo, nikt nie wziął by tej roześmianej, towarzyskiej osoby za moją siostrę. Mimo wszystko, nie przeszkadzało mi to.

Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam swoje rzeczy i wstałam z miejsca. Lucy wyszła z sali razem z Celią. Gdy znalazłyśmy się na korytarzu, przyciągnęła mnie w ich stronę i przedstawiła mi swoją nową koleżankę.

- To jest Celia - zwróciła się do mnie.

- Alessia - uśmiechnęłam się lekko, co dziewczyna odwzajemniła. Rozmawiając, ruszyłyśmy na następną lekcję.

Tak minęła większość dnia: ciekawskie spojrzenia innych, czasem ktoś nam się przedstawił.

Wszystko było dobrze, aż do momentu, gdy podszedł do nas brunet z pomarańczową opaską na włosach. Był miły, fajnie się nam rozmawiało, aż zapytał:

- Trenujecie jakiś sport?

- Nie za bardzo - podała wymijającą odpowiedź Lucy.

- Jakbyście chciały, zapraszam do klubu piłkarskiego Raimona. Jestem pewien, że piłka nożna by się wam spodobała!

Zamarłam. Miałam wrażenie, że wmurowało mnie w ziemię. Zmieniłyśmy szkołę, żeby odciąć się od przeszłości.

Czy ona nie da tak łatwo za wygraną?

Perspektywa Lucy

O nie... Myślałam, że udało się nam i już nigdy nie zagramy w ten piekielny sport. Nasze miny były pewnie dziwne, bo Mark zapytał:

- Wszystko gra?

Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Na szczęście Alessia przejęła pałeczkę.

- Tak, tak. Wszystko jest okej - powiedziała i wtedy zadzwoniło nasze wybawienie, czyli dzwonek na następną lekcje - Musimy lecieć, pa Mark

I obie poszłyśmy pod klasę, gdzie miałyśmy teraz lekcje.

- I co my teraz zrobimy? - spytałam siostry

- Nie wiem.. Myślałam, że jak zmienimy szkołę, nikt nie będzie wspominał już o tym sporcie, a tu proszę. Los rzuca nam pod nogi klub piłkarski - odpowiedziała Alessia

Na lekcji siedziałyśmy tak, jak kazał nam nauczyciel. Ja usiadłam z Celią, z którą szybko znalazłam wspólny język. Mojej siostrze przypadł blondyn z czekoladowymi oczami. Nazywał się Axel Blaze i nie był zbyt rozmowny. Widzę, że Alessi to nie przeszkadza, ona też nie jest zbytnio rozmowna, ale mam nadzieję, że w końcu się dogadają..

Po lekcjach mogłyśmy już opuścić szkołę i iść do domu. Na ostatnich przerwach unikałyśmy Marka jak ognia. Widać, że kocha piłkę nożną, ale ona wyrządziła nam zbyt dużo bólu, cierpienia..

Gdy już wychodziłyśmy z terenu szkoły podbiegł do nas nie kto inny jak Mark.

- Może chcecie wpaść na nasz trening? - spytał z uśmiechem

Znowu czułam się tak, jak poprzednio. Byłam sparaliżowana, podobnie Alessia. Na szczęście powiedziałyśmy mu, że mama potrzebuje naszej pomocy w domu i tym razem nie mogłyśmy zostać. Ale nie możemy okłamywać go w nieskończoność.

W końcu prawda wyjdzie na jaw prędzej, czy później..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro