12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zawsze wiedziałam że zawodzę ojca jednak ten nigdy mi tego nie powiedział. Zawsze zależało mu abyśmy z Josie dogadały się z Margot. My zamiast tego nastawiliśmy przeciwko niej jej syna. Uczył mnie jak jeździć na łyżwach a ja go całkowicie olałam i zaczęłam jeździć po swojemu. Kazał mi uważać na chłopaków i cóż... W momencie gdy siedziałam na blacie kuchennym namiętnie obściskując się w jego domu z chłopakiem od którego powinnam trzymać się z daleka zawiodłam go chyba najbardziej. A raczej zawiodłabym gdyby tu był. Ale na szczęście był dziś w pracy.

Za dwa dni miałam jechać na kontrolę kostki. Czułam że już nie boli i że mogę chodzić ale cóż muszę czekać a mój nadopiekuńczy ojciec i tak samo przeżywający... Przyjaciel? Nie mam pieprzonego pojęcia kim byliśmy. Mówiliśmy że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi ale to nie pierwszy raz gdy się całujemy a zwłaszcza obściskujemy. I to na trzeźwo. Ale wracając do kostki. Gdyby nie ich nadopiekuńczość i przewrażliwienie zapewne jeździłabym już na skateparku. Jednak ojciec oraz Ethan są nie do ugięcia. Pierwszy dał mi szlaban na wychodzenie samej z Nancy lub Lucasem bez Ethana. Tak bez Ethana nie mogłam nigdzie wyjść po tym jak się poznali bo napisałam tacie że przyjaciel ma do mnie przyjść magicznie zjawił się w domu "po papiery" których swoją drogą nie wziął. Ethan w tedy do mnie przyszli i założyli se jakiś pieprzony klub "nadopiekuńczości nad Vivian i odbierania jej spotykania się z jej miłością". Czarnowłosy za to postanowił że będzie siedział ze mną całe dnie aby mnie pilnować abym nigdzie nie chodziła. Jednie do łazienki mogę.

Za pewne gdyby tata właśnie wrócił do domu to by się załamał i dostałabym dożywotni zakaz zbliżania się do Ethana a bardziej on do mnie. Mieliśmy robić coś do jedzenia jednak skończyło się na tym że zaczęliśmy się zachłannie całować. Dłonie chłopaka były na mojej talii jeżdżąc w górę oraz w dół po odsłonietej skórze mojego brzucha przez top który miałam na sobie gdy na bawiłam się kosmykami jego czarnych włosów. Chłopak bawił się moją dolną wargą lekko ją przygryzając jednak nie za mocno aby nie rozciąć mi przypadkiem ust.

- Jak się czujesz że jutro zakończenie roku? - Zapytałam gdy w końcu po około dziesięciu minutach przestaliśmy się całować. Dalej bawiłam się jego loczkami patrząc w  ciemne oczy próbując się w nich nie zgubić.

- Świetnie. W końcu koniec tego wszystkiego i będę mieć więcej czasu na przykład dla ciebie.

- Awww jak słodko - powiedziałam całując go w posłuszeństwa na co on zaśmiał się.

- Nie mogę się doczekać końca. Może w końcu będziemy mogli spokojnie a ja nie będę musiał w tym czasie pracować tylko poświęcę całą uwagę tobie - powiedział całując mnie.

- To teraz nie poświęcasz mi jej całkowicie? - mruknęłam. Chłopak znów się zaśmiał łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.

-  W tym momencie ale później... Chociaż będą wakacje i cholernie duży ruch więc to może nie zrobić żadnej różnicy.. - Mruknął przytulając mnie.

- Nic nie szkodzi - powiedziałam cicho. - Nie przeszkadza mi to - powiedziałam całując go.

- Kurwa jesteś wspaniała - jęknął pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim. Uśmiechnęłam się lekko przez pocałunek mając po chwili wyrzuty sumienia. Ethan to mój przyjaciel.

- Ethan wiesz że nie powinniśmy? - Zapytałam cicho.

- Pieprzyć to. Mam w dupie to co powinienem robić a co nie. Nikt nie powiedział że nie możemy. Chyba że ty nie chcesz to w tedy.. - zaczął jednak ucieszyłam go pocałunkiem.

- Oh zamknij się już - powiedziałam jednak zaburczało mi w brzuchu. - Dobra może jednak nie - powiedziałam chcąc zejść.

- Gdzie ty się wybierasz?

- Ethan chce tylko coś do jedzenia zrobić - mruknęłam.

- Wytrzymaj jeszcze dwa dni proszę - powiedział patrząc w moje oczy. Oparłam czoło o jego ramię gdy on dalej trzymał mnie w talii. - Co chcesz zjeść? Możemy coś zamówić albo ja coś ci zrobię.

- Zamówimy sushi? - Zapytałam a chłopak kiwnął głową po czym zadzwonił po jedzenie. Po chwili skończył rozmowę i znów zaczął mnie całować.

- Jesteś idealna. Cholernie wspaniała. A ja zaczynam się poważnie zastanawiać czy to aby na pewno nie prawda że Bóg jest kobietą - powiedział pocałunkami schodząc na moją szczękę oraz żuchwę. Następnie na szyję oraz dekolt przez to że miałam bardzo mocno wcięty w moim topie. Zassał skórę kilka milimetrów nad moimi piersiami robiąc malinkę w tamtym miejscu. Cicho jęknęłam gdy chłopak w końcu odsunął się po czym pocałował mnie szybko w tamto miejsce wracając do moich ust. - Boże Vivian - jęknął gdy zaczęłam go namiętnie całować. - Kurwa - warknął gdy pociągnęłam go za włosy. Z całej siły przyciskał mnie do swojego ciała co właściwie pasowało mi czując ciepło jego ciała.

- Ciekawe co powie Jack gdy zobaczy że jego córeczka prawie pieprzy się z  chłopakiem któremu tak zaufał i to w jego kuchni - usłyszałam prychnięcie Margot.

- Ciekawe co powie Jack gdy zobaczy że jego żona od ich ślubu pieprzy się z jej szefem - również prychnęłam przedżeźnjając ją. Z ciężkim oddechem oraz pogardą w oczach popatrzyłam na kobietę którą trzymał za biodro mężczyzna wyglądając jakby zaciskał rękę bardzo boleśnie.

- Uważaj na słowa - warknął Max.

- Nie masz dowodów za to ja mam zdjęcia - powiedziała szyderczo Margot. Popatrzyłam na Ethana gdy moje oczy napełniły się łzami. Próbowałam unormować oddech gdy tak cholernie chciało mi się płakać.

- Wiesz wydaję mi się że Jack ucieszy się że jego córka se kogoś znalazła. Nawet jeśli nie jesteśmy razem - powiedział z chytrym uśmiechem obejmując mnie jedną ręką.

- Oh jesteście już do siebie po imieniu? - Zaśmiała się macocha. - Może od razu przejdziemy do mamusia i tatuś co?

- Czemu nie jesteście w firmie? - Zapytałam.

- Czemu nie jesteście w szkole? - odbiła piłeczkę Margot.

- Dobrze wiesz czemu. I dobrze też wiedziałaś że będę tu z Ethanem więc jak ci coś kurwa nie pasuje to możesz wypierdalać.

- To jest mój dom - prychnęła.

- To nie jest twój dom. To dom mojego taty a ty w nim jedynie mieszkasz bo mówisz że jesteś jego żoną gdy w rzeczywiście daleko ci do niej. Nie rozumiem tylko czemu nie pobrałaś się z Maxem? Przecież już w tedy się pieprzyliscie.

- Bo nie kocham Margot. Też pewnie byś nie wzięła ślubu z osobą której nie kochasz. Ja jestem zakochany w mojej żonie - powiedział Max.

- Kurwa nie kochasz twojej żony! Jesteś zwykłym chujem który tylko udaje że ją kocha bo co? Bo daje ci jeść? Sprząta twój dom i nie musisz wynajmować sprzątaczki? Wychowuje twoje dzieci czy co? Gdybyś na prawdę ją kochał nie zdradzałbyś jej z Margot. Nie mam pojęcia czy masz dzieci czy nie i mam to w dupie ale jeśli masz to jesteś najgorszym ojcem i mężem - wysyczałam patrząc na nich.

- Masz to odszczekać gówniaro - warknął podchodząc do mnie jednak Ethan stanął pomiędzy nami.

- Spróbuj ją tylko kurwa dotknąć albo coś zrobić a będziesz martwy - wysyczał oschle czarnowłosy odpychając mężczyznę. Od razu przytuliłam chłopaka aby nie wdał się w żadną bójkę z mężczyzną.

- Przeproś za to co powiedziałaś - nakazała oschle Margot.

- Nie jesteś moim ojcem - prychnęła. - O co ci właściwie chodzi? Od zawsze gdy tylko się z kimś spotykam i jest u mnie to nagle magicznie zjawiasz się ty zazwyczaj z Maxem a ja muszę coś wymyślać żeby nie wyjść na niemiłą a jednak muszę tego kogoś jakoś wygonić. Masz problem do tego że ja mogę się komuś podobać a ty zakochałaś się w twoim szefie który cię nie chce?

- Skończ gadać te farmazony do chuja! - Chuknął Max podchodząc do mnie. Gdy miał już dotknąć mojej twarzy w ostatniej chwili Ethan go powstrzymał.

- Mówiłem ci że masz jej nie dotykać a ty to zrobiłeś. Myślisz że jak masz swoją durną firmę to możesz wszystko? Odpieprz się od Vivian albo pożegnaj się z rodziną.

- I co mi ma niby zrobić jakiś szesnastolatek? - prychnął gdy Ethan chwycił go za szyję przyszpilając do ściany. - Myślisz że jak masz trochę siły to coś mi zrobisz? Dziecko ja mam pozolenie na broń.

- Myślisz że sam bym cię zabił? Pozwolenie też mam ale to na pewno nie ja bym cię zabił. Ale jeślk miałbym to zrobić byłaby to cholernie długa i bolesna śmierć tak bardzo że sam byś o nią w końcu błagał. Nie masz pojęcia kim jest mój ojciec. Może ja nie mogę zrobić wiele ale on już tak. Może sprawić że będziesz nikim. I tak się stanie jeśli nie zostawisz Vivian - powiedział zaciskając mocniej gardło mężczyzny. Po moich policzkach leciały łzy gdy Max zaczął się dusić. Po kilku minutach czarnowłosy go puścił podchodząc do mnie.

Mężczyzna był cholernie zły więc do razu nie zwracając na nas uwagi rzucił moją macochę na stół rozbierając z sukienki oraz siebie ze spodni. Zdjął rajstopy Margot oraz rozdarł jej majtki. Kobieta nic nie mówiła jedynie rozpinała swój stanik oraz koszulę i marynarkę mężczyzny. Patrzyłam na nich z szeroko otwartymi oczami i ustami gdy Ethan zaczął wszystko nagrywać.  Max z Margot mieli nas totalnie w dupie i to że patrzymy na to jak pieprzą się na tym stole. Muszę powiedzieć tacie aby go wymienił.

- Chcesz wyjść? - Wyszeptał mi do ucha Ethan przytulając. Złożył pocałunek ma mojej skroni patrząc w telefon czy aby na pewno się nagrywa. Pokręciłam głową widząc że chłopak patrzy na mnie kontem oka. Zacisnęłam oczy gdy usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe. Od razu rozszerzyłam oczy zaskakując z szafki i zaczęłam biec gdy czarnowłosy wyłączał telefon biegnąc za mną. - Vivian mówiliśmy o tym przed chwilą.. - powiedział doganiając mnie jednak zignorowałam go.

- Tata..? - Zapytałam widząc ojca. Cała zbladłam patrząc z szeroko otwartymi oczami na mężczyznę gdy z kuchni było słychać jęczenie Margot z Maxem.

- Cześć Vivian, dzień dobry Ethan - powiedział ze śmiechem. - Przerwałem wam film czy coś? - Zaśmiał się słysząc jęki gdy ja zaczęłam ciężej oddychać. Popatrzyłam na Ethana który był również w szoku.

- Właściwie to.. - zaczął jednak nie dokończył.

- Kurwa Max! - jęknęła Margot przerywając mu.

- Co tu się dzieje? Kim jest Max? - Zapytał tata wymijając nas. Zastygłam w miejscu nie wiedząc co robić. To miało wyglądać inaczej. - Margot? - Zapytał ojciec stając w progu kuchni. Ethan wziął mnie na plecy gdy ja nakazałam iść mu do kuchni.

- O Boże Jack co tu robisz? - Zapytała rozszerzając oczy gdy ja z trudem zeskoczyłam z pleców Ethana przez to że chłopak mi to utrudniał. Kobieta zaczęła się jakoś próbowała zasłonić gdy mężczyzna bezwstydnie nago podszedł w naszą stronę. Mocno złapał mnie za szyję po czym schylił się.

- To ty kazałaś mu tu przyjechać prawda Vivian? - powiedział jednak ja nic nie odpowiedziałam. - Prawda?! - Krzyknął mocniej zaciskając moją szyję. W tym momencie spojrzenia Ethana który z kimś pisał i mojego ojca który kłócił się z żoną spoczęły na nas. Czarnowłosy momentalnie podszedł do mężczyzny odrywając go odemnie.

- Co ci kurwa mówiłem pięć minut temu? - Warknął ponownie przyszpilajac go do ściany znów dusząc go tak jak chwilę wcześniej. - Co ci kurwa mówiłem?! - Krzyknął wzmacniając uścisk. Tata podszedł do mnie przytulając mnie gdy ja patrzyłam na chłopaka. Z każdą sekundą gdy mężczyzna nie odpowiadał Ethan wzmacniał uścisk.

- Puść mnie dziecko a może przeżyjesz - powiedział do niego oschle mężczyzna.

- Ty się kurwa modlij żebyś ty przeżył a nie ja. Gdybyś tylko spróbował mnie zabić mój ojciec zgotowałby ci takie piekło na ziemi że sam byś pragnął się zabić.

- Masz mnie puścić.

- Co mówiłem ci pięć minut temu? - powiedział jednak mężczyzna nie mówił. - Powtórz co mówiłem ci pięć minut temu - powiedział a mężczyzna chciał jakoś zaatakować Ethana jednak nie udało mi się jedynie chłopak wzmacniał coraz bardziej uścisk. Max zaczął się powoli dusić jednak chłopak zignorował to dalej czekając na odpowiedź.

- Puść go nie widzisz że się dusi?! - Krzyknęła Margot. - Jack kochanie na prawdę mu na to pozwolisz? I na to aby spotykał się z twoją córką?

- Myślę że tak - odpowiedział beznamiętnie.

- Powtórz to co ci mówiłem a może cię puszczę.

- Że mam się... Nie zbliżać... Do Vivian.. Bo twój ojciec... Że będę nikim... - mówił próbując łapać oddechy.

- Posłuchałeś się? - Zapytał bardziej dusząc mężczyznę.

- Nie - wydusił z siebie.

- Właśnie kurwa. Nie posłuchałeś się. Mówiłem że jak jeszcze raz jej coś zrobisz to będziesz nikim a ty miałeś to w dupie - warknął puszczając mężczyznę gdy zobaczył że jest ledwo przytomny. Mężczyzna upadł na podłogę próbując łapczywie złapać oddech. - Ubierz się - warknął odchodząc od niego. Podszedł bliżej mnie i mojego taty. Mój ojciec poklepał go po ramieniu patrząc na niego dumny.

- Dobrze się spisałeś młody. Tylko mniej wulgaryzmów spróbuj używać następnym razem - powiedział wymijając nas. Chłopak przyciągnął mnie do swojego ciała obejmując ramionami. Wtuliłam się z przyjemnością w niego gdy on mnie pocałował w głowę.

- Pojedziemy z tąd? Proszę - wyszeptałam. Chłopak kiwnął głową po czym obrócił się do tyłu.

- Będzie pan zły jeśli zabiorę ze sobą Vivian?

- Jeśli wróci cała bez mojego wnuczka to idźcie. Tylko przywieź mi ją conajwyżej wieczorem albo napiszcie do mnie - powiedział a my zaczęliśmy się oddalać.

- Nie zjedliśmy naszego sushi - mruknęłam.

- Chcesz McDonalda? - Zapytał na co kiwnęłam głową gdy zadzwonił jego telefon. - Tak słucham? - Powiedział do słuchawki. - Nie mogę nie mam teraz czasu. Załatwcie to. Kurwa nie ma mnie jeden dzień a wy już coś odpieprzyliscie. Kto to zrobił? To powiedz mu że jest zwolniony. Jak mi się uda to w nocy albo wieczorem. Mhm narazie - mruknął rozłączając się.

- Coś się stało? - Spytałam cicho gdy chłopak dotknął niepewnie mojego uda jedak po chwili zabrał rękę. Stwierdziłam więc że sama se ją wezmę i położę na swoje udo. Chłopak zaśmiał się cicho jednak ścisnął lekko udo.

- Jeden z pracowników coś odjebał.

- Nie musisz jechać tego naprawić czy coś? - Zapytałam patrząc na niego. Siedział cały spięty i wkurzony.

- Powinienem ale załatwię to później. Nie jest to chyba jakieś mega ważne a ja mam wolne. Obiecałem ci że dziś poświęcam ci cała swoją uwagę więc tak będzie a oni niech sami posprzątają swój bałagan.

- Ethan gdyby to nie byłoby nic ważnego to by ci pewnie nie przeszkadzali.

- Uwierz że przeszkadzaliby. Dzwonią z każdą najmniejszą głupotą. Policzą że przywieźli nam czterysta dziewiędziesiąt dziewięć butelek wódki a tak na prawdę po prostu źle policzyli a i tak dzwonią nie ważne co robię.

- Ethan jesteś właścicielem...

- Wiem ale to mnie męczy i to tak okropnie - jęknął parkując pod McDonaldem.

- Dasz radę. Zamówimy jedzenie a potem pojedziemy a ty to wyjaśnisz. Posiedzumy do póki tego nie ogarniesz a potem... potem nie wiem. Coś ogarniemy - powiedziałam uśmiechając się lekko na co chłopak kiwnął głową wysiadając.

W restauracji zamówiliśmy swoje jedzenie na wynos po czym zaczęliśmy czekać aż nas zawołają.

- Hej Vivian! - Powiedziała jakaś dziewczyna na oko w wieku Williego.

- Um hej jak masz na imię? - Zapytał uśmiechając się.

- Oh tak jestem Eva. Mogę zdjęcie? Kocham cię oglądać! - powiedziała z szerokim uśmiechem.

- Jasne daj telefon Ethanowi on nam zrobi - powiedziałam gdy chłopak przeniósł na nas wzrok. Przez cały czas patrzył za okno jednak ciągle jedną dłoń trzymał na mojej talii obejmując mnie.

- Mówiłaś coś do mnie? - Zapytał marszcząc brwi.

- Zrób nam zdjęcie - powiedziałam przytulając dziewczynkę gdy czarnowłosy zrobił nam zdjęcie.

- Dziękuję! - powiedziała przytulając mnie.

- Nie ma za co - powiedziałam uśmiechając się.

- Chodź musimy jechać Vivian - powiedział Ethan podchodząc do nas z jedzeniem.

- Do zobaczenia - powiedziałam machając dziewczynce.

***

- Zamawiałeś lody? - Zapytałam otwierając jedzenie.

- Mhm... Ostatnio mówiłaś które są twoje ulubione to zobacz które to - powiedział otwierając laptopa.

- Ethan... - Mruknęłam wstając z kanapy. Podeszłam do jego biurka siadając na blacie. - Zjedz coś i dopiero zajmij się pracą.

- Zaraz zjem.. Pokaż tą szyję - powiedział podchodząc do mnie po czym pochylił się. Odchyliłam głowę aby  chłopak miał lepszy dostęp do mojej szyji gdy on dotknął skóry palcami. - Będziesz mieć siniaka. Okropnego siniaka - skrzywił się całując moją szyję lekko. - Zadzwonię do mojego taty - mruknął przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej gdy wyprostował się. - Hej tato - powiedział gdy jego ojciec odebrał. Umówił się z tatą że ma przyjechać za pół godziny a my zaczęliśmy jeść.

- Co się stało? - Zapytał jego ojciec czterdzieści minut później gdy chłopak robił coś na laptopie a ja siedziałam wtulona w niego prawie zasypiając.

Opowiedzieliśmy całą historię ojcu Ethana co zajęło nam około dziesięciu minut.

- Zróbcie zdjęcie tego siniaka. Jeśli nie robiliście wcześniej zróbcie też tych wcześniejszych. To pomoże nam w sądzie. Nagrywajcie zawsze wszystko gdy jesteście z tym mężczyzną. I następnym razem Ethan błagam nie groź mu ani nie używaj przemocy fizycznej bo to nam tylko przeszkadza.

- Ale tato... - zaczął.

- Wiem synu ale nie możesz tak robić bo w tedy to on będzie mógł pozwać ciebie.

- A co z Willem? Max pójdzie siedzieć a Margot z tatą wezmą rozwód i co z nim w tedy będzie? - Spytałam cicho. - Margot nie będzie dla niego odpowiednią matką mimo że Maxa już nie będzie.

- Nie mam pojęcia ale zakładam że twój tata wynajmie najlepszego prawnika aby tylko mieć prawa opieki nad nim i pozbawić ich Margot.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro