21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nancy

Gdy wyszłam ze szpitala od razu pojechałam uberem do Lucasa. Wiedziałam że martwi się tak samo bardzo jak ja jednak twierdził że to nie on powinien być z Vivian tylko ja i Ethan. Wiedziałam że Ethan nie da rady jednak nie wiedziałam jak mu pomóc. Rozmawiałam z Lucasem który również to zauważył i też się martwił. To byli nasi jedyni przyjaciele. A my nie mieliśmy pojęcia co się z nimi dzieje. Wiedziałam że z Vivian ostatnio jest gorzej jednak byłam przekonana że Ethan nad wszystkim panuje...

Gdy otworzyłam drzwi do domu Lucasa w którym od kilku dni był tylko on miałam ochotę zacząć strasznie głośno płakać. Luke przyszedł do holu gdzie ja zdejmowałam buty. Widząc moją drżącą wargę szybko podszedł do mnie. Jego ramiona objęły mnie z całej siły lekko uspokajając jednak nie całkowicie. Cała się trzęsłam z nerwów chcąc po prostu iść spać co z resztą to zrobiliśmy chwilę później gdy powiedziałam o tym chłopakowi. Przespałam pół dnia. Gdy się obudziłam słońce już lekko zachodziło a z kuchni czułam zapach carbonary.

Przetarłam oczy dłońmi a następnie wstałam i poszłam do kuchni gdzie zobaczyłam mojego chłopaka nakładającego makaron na talerz. Uśmiechnęłam się lekko podchodząc do niego a następnie przytuliłam go od tyłu.

- Wyspałaś się? - Zapytał biorąc oba talerze aby postawić je na stół. Cicho mruknęłam w odpowiedzi gdy on odwrócił się do mnie przodem aby mnie pocałować w czoło. - Jak się czujesz?

- Okropnie. Moja najlepsza przyjaciółka leży w śpiączce a przyjaciel prawie nie je i prawie nie śpi tylko cały czas siedzi w szpitalu. Jak mogłam nie zauważyć że coś jest nie tak? Kocham ją i nie chce jej stracić.

- Nancy skarbie... Nie stracisz jej. Będzie dobrze. Ona też cię kocha. Nie zostawi cię. Obie za bardzo byście tęskniły.

- Mówisz to tak jakby wyjeżdżała a nie umierała - burknęłam. - A ty? Jak się czujesz?

- Podobnie jak ty. Kocham Vivian i Ethana tak jak ty. A jeśli stracimy ją stracimy też jego. Jeśli stracimy jego stracimy ją. Oni się nie zostawią. Mogą wypierać to co czują ale i tak każdy wie jak bardzo się kochają.

- Nie chce ich stracić - wyszeptałam gdy pierwsza łza spłynęła mi po policzku.

- Ja też słoneczko... Ja też... - wyszeptał ścierając moją łzę oraz układając policzek na mojej głowie. - Zjedz makaron zanim wystygdzie a ja jadę po Ethana i w tedy zjemy. Będę za pół godziny maksymalnie - powiedział całując mnie w usta po czyn ostatni raz wytarł moje łzy.

***

Pół godziny później tak jak mówił Lucasa wrócili. Chwilę wcześniej Luke napisał że zaraz będą więc odgrzałam i nałożyłam im jedzenie. Popatrzyłam ze smutkiem na przyjaciela który wyglądał jakby umarł. Jakby nie miał duszy. Jego oczy nie były smutne tak jak wyraz twarzy. W oczach nie widziałam tych iskierek gdy mówiło się o Vivan lub była obok. Teraz nie było w nich nic. Były puste.

- Coś się stało? - Zapytałam zmartwiona podchodząc do chłopaków.

- Wszystko dobrze tylko nie chce jej opuszczać. Teraz jest u niej Josie i Willie na szczęście więc wyszedł - wyszeptał gdy Ethan usiadł przy stole.

- Ethan kiedy ostatnio coś jadłeś? Albo spałeś? - Zapytałam podchodzac do niego.

- Po tym jak wygonili nas że szpitala zjadłem a potem poszedłem spać - mruknął ledwo przytomny gdy ja nałożyłam mu makaron. - Nie przełknę tego - powiedział patrząc na mnie jakby z wrzutem.

- Ethan... - powiedział Luke. - Musisz coś zjeść. Nie jadłeś od conajmjiej dwóch dni.

- Pożygam się. Nie dam rady tego przełkąć. Z resztą nie jestem głodny.

- Ethan - wyszeptałam podchodząc bliżej niego. - Musisz coś zjeść. Vivan nie będzie zadowolona jeśli się dowie że nic nie jadłeś ani nie spałeś. Dla niej ważniejsze jest twoje zdrowie niż jej. Wiem... Wiem że dla ciebie to ona jest ważniejsza ale to działa w dwie strony. Kocha cię tak jak ty ją. I nie waż się tego wypierać bo wszyscy widzimy jak cholernie przeżywasz jej brak. Nam też jest ciężko. Wszystkim jest jednak to ty kochasz ją najbardziej i to ty najbardziej przeżywasz jej brak. Ale nie możesz niszczyć siebie. Vivian wróci. Obudzi się. Vivian jest silna więc da radę.

Chłopak przygryzł policzek od środka chowając twarz w dłonie. Walczył żeby się nie rozpłakać. Objęłam go delikatnie a on wtulił się we mnie. Już nie powstrzymywał płaczu. Czułam jego łzy jednak ciągle obejmowałam go wiedząc że musimy z Lucasem mu pomóc. To nasz przyjaciel który miał problem. A my będziemy go wspierać.

- Będzie dobrze - wyszeptałam starając się w to uwierzyć.

Chłopaki zjedli makaron. Nawet Ethan trochę zjadł. Chcieliśmy aby został z nami i nie siedział sam jednak pół godziny później znów był w szpitalu a my nie wiedzieliśmy co zrobić i jak mu pomóc. Luke siedział ze mną całą noc gdy ja wtulona w niego płakałam. Nie denerwował się. Nie irytował. Po prostu był i mnie przytulał. Słyszałam jak sam cicho płakał w pewnym momencie razem ze mną. Około drugiej nie płakałam a niedługo później zasnęłam. Zasnęłam wiedząc że kocham Lucasa. I wiedziałam że to z nim chce umrzeć się zestarzeć. Zasnęłam myśląc o tym czy on też mnie kocha. I czy chce ze mną umrzeć gdy będziemy już starzy.

- Kocham cię - powiedziałam cicho łkając gdy on chyba spał.

- Ja ciebie też. Cholernie cię kocham Nancy - wyszeptał całując mnie. Jednak nie spał.

Mimo jego słów zasypiałam z wątpliwościami. Miałam problem żeby uwierzyć że ktoś mnie kocha. Luke ciągle mi powtarzał że jestem piękna, mądra i że mnie kocha. Jednak ja nie wierzyłam.

Vivian też mi to powtarzała. A jednak chciała mnie zostawić...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro