7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień kiedy doktor powiedział mi że skoro jestem aż tak uparta to mogę pojeździć na desce był najpiękniejszy. Nie no bez przesady. Ale dalej było pięknie. Co prawda pozwolił mi jedynie raz i krótko ale mogę pojeździć chociaż chwilę. Albo dwie. Na zajęciach wychowania fizycznego dalej mam zakaz ćwiczenia i zwolnienie lekarskie więc jest świetnie. Po tym jak tata odwiózł mnie po wizycie do szkoły od razu z uśmiechem na ustach wybiegłam do środka. Tam zaczęłam szukać przyjaciół. W końcu znalazłam Ethana przy jego szafce więc szybko do niego pobiegłam.

- Ethan! - Krzyknęłam na co chłopak odwrócił się. Rozłożył ramiona ze śmiechem gdy ja wskoczyłam mu na ręce.

- Możesz jeździć? - Zapytał trzymając mnie.

- Tak! Znaczy powiedział że mogę tylko raz przez chwilę ale mogę! - powiedziałam z uśmiechem gdy chłopak również się wyszczerzył.

- Idziemy dziś? - Zapytał stawiając mnie na ziemię po czym zaczął znów coś szukać w szafce.

- Jeśli Luke i Nancy mogą to tak - kiwnęłam głową opierając się o metal obok. - Nie mogę się doczekać - Pisnęłam.

- Mam pomysł chodź - powiedział biorąc moją dłoń w swoją po czym pociągnął mnie gdzieś za sobą. Weszliśmy do sali w której całowała się Nancy z Lucasem.

- Skąd wiedziałeś że tu są? - Zapytałam kładąc mu rękę na ramieniu.

- Nie wiedziałem - wzruszył ramionami obejmując mnie w pasie. - Skończcie się obaciskiwać do cholery jesteście w szkole.

- Co wy tu robicie? - Zapytał Luke odsuwając się lekko od Nancy która siedziała na ławce.

- Dobrze że nie weszliśmy tu pięć sekund później - mrukną czarnowłosy. - Nie ważne zbierajcie się.

- Co? - odpowiedzieli razem.

- Jedziemy na skatepark - powiedział na co pisnęłam. - Kurwa ale nie do ucha! - Krzyknął zasłaniając mi usta.

- Sorki - mruknęłam uśmiechając się słodko.

- Zrywamy się z lekcji? - Zmarszczyła brwi Nancy.

- Tak - Odpowiedział jej Ethan.

- I nawet nie zapytsz nas czy się zgadzamy? - Zapytała dziewczyna.

- Nie.

- A co z Vivian? - Spytała zaskakując z ławki.

- Specjalnie dla niej tam jedziemy.

- Byłam u lekarza i powiedział że mogę jeździć - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

- Raz przez chwilę - powiedział poważnie czarnowłosy patrząc na mnie ostrzegawczym wzrokiem.

- Przyszedł pan maruda niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechów dzieci - burknęłam a mój uśmiech znikł jednak po chwili znów wrócił. - To jedziemy?

- Tak - powiedzieli wszyscy po czym zaczęliśmy się zbierać.

- Myślicie że nasi rodzice się wściekną? - Zapytała Nancy.

- Margot na pewno - mruknęłam cicho tak aby tylko ona słyszała.

- Jest dziś w domu? - Zapytał Ethan. Cóż chyba nie tylko ona to słyszła.

- Nie wiem z nią nigdy nie wiadomo ale nie powinno jej być - wzruszyłam ramionami.

- Dobra to ja i Lucas jedziemy po nasze deski a wy razem bo nasze domy i wasze są totalnie w inną stronę - powiedziała Nancy na co kiwnęłyśmy głowami.

- Wejść z tobą? - Zapytał Ethan gdy wsiedliśmy.

- Nie... Jeśli nie będzie mnie jakoś dwadzieścia minut albo dłużej możesz wejść - powiedziałam na co kiwnął głową. Gdy znaleźliśmy się pod moim domem szybko wysiadłam po czym pobiegłam do swojego pokoju. Tam wzięłam deskę po czym zbiegłam na dół.

***

Niecałe pół godziny później byliśmy już pod skateparkem. Szeroko się uśmiechnęłam widząc to miejsce.

- Dziękuję - powiedziałam szczerze do chłopaka całując go w policzek. Chłopka mrugał do mnie okiem po czym wysiadł z samochodu. Zaczęłam odpisać pasy gdy chłopak otworzył mi drzwi wyciągając w moją stronę rękę. Zaśmiałam się cicho chwytając jego dłoń oraz dziękując za pomoc. Przez to że wszyscy byli w szkole cały skatepark był tylko dla nas.

- Tylko pamiętaj żebyś uważała i nie jeździła długo. Ile pozwolił Ci lekarz?

- Dwie godziny? - Zapytałam ponieważ tak troszeczkę kłamałam. Chłopak popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym "mów prawde bo wrocimy do domu". - Dobra dwadzieścia minut. Ale to tak jakby nic - burknęłam pod nosem.

- Kurwa zaraz zamiast dwudziestu minut przejedziesz się raz i wrócimy do szkoły jak ci nie pasuje - warknął na co popatrzyłam na niego lekko przestraszona spuszczając głowę. Chłopak westchnął lekko przyciągając mnie do siebie. - Przepraszam - wyszeptał. Po chwili oderwałam się od niego patrząc na chłopaka ponownie z uśmiechem.

- Idź pokazać co potrafisz - powiedziałam klepiąc go po plecach na co zaśmiał się.

Jak zachipnotyzowana wpatrywałam się w chłopaka. Byłam zafascynowana tym jak dobrze jeździ na desce jednak jednocześnie zastanawiałam się gdzie Nancy i Luke. Chłopak skończył jeździć i podjechał do mnie lekko zadyszany.

- Boże jesteś genialny! - Pisnęłam podekscytowana.

- Dziękuję - ukłonił się teatralnie. - Wiesz że Lucas i Nancy najprawdopodobniej się już pieprzą albo dalej obściskują udając że to tylko dla zapomienia o wszystkim i tak na prawdę nic do siebie nie czują? - westchnęłam cicho zdając sobie sprawę że chłopak mówi prawdę po czym kiwnęłam głową. - Kochają się - powiedział.

- Nie prawda. Miłość nie istnieje - chłopak popatrzył na mnie przez chwilę po czym wzruszył ramionami.

- Jedź pokaż teraz ty co potrafisz - powiedział z uśmiechem. Wyszczerzyłam się szeroko po czym pobiegłam jeździć. - Tylko uważaj! - Krzyknął za mną ze śmiechem. Odwróciłam się na chwilę wysyłając mu buziaczka w powietrzu po czym zaczęłam jeździć. Po dwudziestu minutach chłopak podjechał do mnie. - Koniec zabawy - powiedział na co odrazu ustałam.

- Wrócił pan maruda niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechów dzieci - fuknęłam powtarzając swoje wcześniejsze słowa.

Chłopak zignorował moje słowa siadając na ziemi. Położyłam się obok kładąc głowę na jego uda oraz bawiąc się jego ręką. Zaczęliśmy rozmawiać do momentu gdy inni ludzie nie przyszli na skatepark. Jest koniec maja w dodatku piątek więc pojawiło się dość sporo ludzi. Ja stwierdziłam że jestem głodna więc pojechaliśmy do McDonalda. Tam dostałam SMS-a od Nancy z przeprosinami że nie dotarli z Lucasem na skatepark oraz kiedy będę w domu bo musimy się przyszykować na imprezę i ona chce opowiedzieć mi ci robili. Gdy zjedliśmy chłopak odwiózł mnie do domu a ja napisałam do przyjaciółki żeby przyszła. Zaczęliśmy się szykować na domówkę jednego z chłopaków ze szkoły a moja przyjaciółka opowiadała co się stało.

- ...No i ja chciałam się przebrać. Zdjęłam już nawet bluzkę i spodnie w momencie gdy on wszedł do pokoju ja rozpiełam stanik który opadł na podłogę. No i ja stoję przed nim w samych majtkach jeszcze takich koronkowych. Znaczy nie przed nim tylko przed lustrem które do cholery było tak odwrócone ze widział mnie prawie nagą. Ja zastygłam w bezruchu on też. No i jak tak stoimy to on pierwszy oprzytomiał, zamknął drzwi na klucz i dalej taki troszkę niepewny podchodzi do mnie kładzie ręce na mój brzuch dosłownie pod moimi nagimi piersiami. Patrzy raz na moje prawie całkowicie nagie ciało raz w moje oczy. A potem kurwa zdejmuje mi majtki całując ramię, kark i szyję. Dalej taki trochę nie pewny ale gdy zobaczył że nie przeszkadza mi to to zaczął trochę pewniej wszystko robić. No i potem odwrócił mnie do siebie i zaczęliśmy się całować. No i tak wyszło że zaczęliśmy się pieprzyć. Przepraszam że nie przyszłam - powiedziała robiąc sobie makijaż. Ja robiłam to samo obok.

- Nic nie szkodzi ale mogłaś oszczędzić szczegółów - powiedziałam krzywiąc się. - Ostatnio po tej imprezie jak teraz zaczęłaś mówić o tych nagich cyckach to przypomiało mi się o tym ja obudziłam się przytulona do Ethana. Miałam na sobie tylko za dużą koszulkę twojego taty i majtki a on miał rękę włożoną pod koszulkę a jego ręka była kilka milimetrów od moich piesi. Później była ta drama z pocałunkiem no i ustaliśmy że on po prostu powie że to nie był pocałunek tylko tak to wyglądało a z tym fotografem coś zrobią. No i on był w moim domu i w tedy wiesz był Max w moim domu i Margot byli źli ale to ci już mówiłam. On wszedł do mojego domu podszedł do mnie i przytulił. Ja się skrzywiłam no to on się pyta co się stało a ja powiedziałam mu wszystko. Jego tata ma coś zrobić z Maxem żeby nic mi więcej nie zrobił.

- Tak się cieszę - powiedziała przytulając mnie.

Wybrałyśmy ubrania po czym poszliśmy się przebrać. Postanowiliśmy ubrać się tak samo. Założyłyśmy krwisto czerwone sukienki z marszczeniami które były bardzo krótkie. Do tego szpilki versace na wysokiej platformie i słupku z paskiem w diamęciki. Czarne skórzane płaszcze oraz czerwone szminki i czarne torebki.

***

Tańczyłam na środku parkietu sama krzycząc tekst piosenki Shawna Mendesa oraz kręcąc biodrami gdy poczułam na nich czyjeś ręce oraz oddech na karku. Byłam tak cholernie pijana że nie przeszkadzało mi to za bardzo jednak zapaliła mi się czerwona lampka do momentu gdy usłyszłam znajomy mi głos.

- Ja pierdole Vivian - warknął cicho pijackim głosem do mojego ucha. - Wyglądasz tak kurewsko seksownie - jęknął wciąż cicho tańcząc ze mną. Odwróciłam się twarzą do chłopaka uśmiechając się szeroko.

- Hej Ethan - powiedziałam nie przestając tańczyć. - Chcesz zrobić coś czego będziesz jutro żałował? - Spytałam.

- Z tobą zawsze - wyszeptał w momencie gdy ja gwałtownie wpiłam się w jego usta namiętnie go całując. Jakimś sposobem zamiast na środku parkiety znaleźliśmy się przy ścianie na którą pchnął mnie chłopak dalej całując. - Kurwa jesteś idealna - powiedział pomiędzy pocałunkami. - I cholernie dobrze całujesz.

- Ty też nie najgorzej - Zaśmiałam się znów go całując.

- Co jak ktoś zauważy?

- Kurwa znów Ethan? - warknęłam zirytowana. - Rozumiem że jesteś poważnym człowiekiem i wogóle ale wyluzuj chociaż raz i nie przejmuj się niczym.

- Pamiętasz co było ostatnio?

- Tym zajmiemy się jutro a teraz skończ do chuja gadać i się ze mną obściskuj bo kurwa oboje tego w tym momencie chcemy. Chyba że ty nie chcesz - powiedziałam odrywając się od niego.

- Chce. Teraz to ty skończ gadać - powiedział całując mnie namiętnie.

Powinnam tego żałować rano. Po pocałunku też. Powinnam czuć jakiekolwiek wyrzuty sumienia przez to co zrobiłam. Jednak ani trochę nie żałowałam. Nawet chciałam to powtórzyć. Bardzo chciałam to powtórzyć.

~~~

Tiktok:henrys.books
Instagram:zuzia_butera

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro