9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczywiście że następny dzień nie był wcale lepszy. W piżamie i potarganych włosach zeszłam na dół gdzie zaczęłam jeść płatki z mlekiem gdy zszedł tata wraz z Margot. Oboje wyglądali jak zwykle nienagannie. Ojciec miał czarny garnitur oraz białą koszule za to macocha krótką czarną któtką spódniczkę oraz białą koszule z rozpiętymi górnymi guzikami przez co było widać prawie jej cycki. W skrócie to wyglądała jak dziwka którą była.

- Jak się czujesz? - Zapytał tata siadając przy stole gdy jego żona zaczęła robić kawę.

- Tak jak wyglądam - burknęłam kończąc jeść. - Boli mnie brzuch okropnie - jęknęłam obejmując kolana rękoma po czym schowałam w nie głowę.

- Zostań w domu jeszcze dziś może - powiedział gdy Margot postawiła przed nim kawę.

- Będę mieć zaległości tato...

- Nancy na pewno ci pomoże jak nie ona to może twój przyjaciel... - Mruknął z uśmiechem tata.

- Chodzi do innej klasy - przerwałam mu.

- Ale Nancy chodzi z tobą wiec na pewno ci pomoże a ty będziesz się jedynie męczyć więc zostań w domu albo zabiorę ci telefon - powiedział tata na co kiwnęłam głową.

Kochałam mojego tatę.

- Idę na górę - powiedziałam biorąc butelkę wody oraz opakowanie tabletek. Weszłam do pokoju od razu rzucając się na łóżko po czym wzięłam telefon.

10 nieodebranych połączeń od Ethan.

Kurwa.

Od razu zaczęłam dzwonić do chłopaka który po dwóch sygnałach odebrał.

- Co ty chcesz odemnie - burknął zachrypniętym głosem.

- Obudziłam cię? - powiedziałam uśmiechając się lekko niezręcznie pomimo że tego nie widziała.

- Tak obudziłaś mnie. Co chciałaś?

- Nic po prostu dzwoniłeś a mi się rozładował telefon i...

- Kurwa bałem się o ciebie - przerwał mi. - Bałem się że znów była twoja macocha z tym pedofilem bo nie odbierałaś - powiedział oschle.

- Przepraszam Ethan... - wymruczałam gdy moje oczy zeszkliły się od łez. Pociągnęłam nosem zamykając oczy nie wiedząc co mogę powiedzieć.

- Płaczesz? - Zapytał po chwili.

- Nie - powiedziałam pomimo że mój głos wcale na to nie wskazywał.

- Byłaś sama w domu z rodzeństwem prawda? Nikogo oprócz was nie było?

- Nikogo nie było nie martw się - powiedziałam cicho. - Czemu jeszcze spałeś zaraz zacznie się lekcja.

- O cholera rzeczywiście. Jesteś już w szkole?

- Nie. Tata kazał mi zostać w domu. Trochę się boję bo była przy tym Margot i wyglądała na wkurzoną ale pewnie pójdzie do pracy i Max pomoże żeby jej przeszło - powiedziałam cicho. Trochę nie rozumiem czemu mu o tym powiedziałam ale w końcu jesteśmy przyjaciółmi i chyba mogę mu ufać.

- Nie bój się dobrze? Ten chuj więcej cię nie dotknie przysięgam - powiedział gdy w słuchawce usłyszałam dźwięk wody. Pewnie mył zęby. - Muszę kończyć.

- Okej pa Ethan - mruknął słysząc urywające się połączenie. Przypomiało mi się że nie byłam dziś w toalecie więc od razu tam poszłam.

Zmieniłam podpaskę, umyłam twarz oraz zęby po czym rozczesałam włosy. Wyglądałam odrobinę lepiej. Gdy wróciłam do pokoju po około dziesięciu minut na łóżku był Ethan. Zmarszczyłam brwi podchodząc bliżej łóżka po czym przytuliłam się do chłopaka wchodząc pod kołdrę.

- Co tu robisz? - Spytałam cicho układając się wygodnie.

- Leżę - powiedział wyłączając telefon w który patrzył. Przewróciłam oczam.

- Jak tu się znalazłeś? I czemu nie jesteś w szkole?

- I tak miałem nie iść bo muszę załatwić kilka rzeczy. A no i otworzył mi twój tata.

- Ja nie mogę powiedz że żartujesz...

- Nie - zaśmiał się. - Powiedział jedynie że spodziewał się tego, uprzedził mnie że masz okres więc możesz być agresywna i że nie wie kiedy znów się spotkamy więc jakbym chciał coś więcej to że mamy się zabezpieczać bo on dziadkiem zostać w takim wieku nie chce a potem wyszedł - powiedział na co ja jęknęłam. - Zaraz za nim wyszła chyba twoja siostra.

- Margot dalej tu jest?

- Chyba tak...

- Kurwa - mruknęłam gdy drzwi do pokoju się otworzyły. Spiełam się cała patrząc bez emocji w tamtą stronę. Odetchnęłam z ulgą widząc młodszego brata w progu pokoju.

- Ethan? - Zapytał wchodząc do środka. - Co ty robisz z moją siostrą?

- To co widzisz - Wzruszył ramionami.

- Skąd wy się znacie i czemu ja o tym nie wiem?

- Mówiłem ci o nim - powiedział Will.

- Kiedy niby?

- No opowiadałem ci jak wyszedłem z kolegami i poznałem tam jakiś starszych typów i Josie się na mnie wkurzyła bo ją wystawiłem. No i mówiłem ci o Ethanie też że..

- Nie mówiłeś kurwa że to Ethan! - przerwałam mu w szoku. To mój brat jakim sposobem przyjaźnił się z moim przyjacielem i ja o tym nie wiem?

- Twój mózg chyba działa z jakimś opóźnieniem Vivian... - zaśmiał się Ethan.

- Pierdol sie chuju - powiedziałam pokazując mu środkowy palec po czym odwrócił się do nich tyłem.

- Idę do szkoły - powiedział Willie wychodząc.

Poczułam jak chłopak obraca się na bok a następnie jedną rękę kładzie na moim brzuchu który zaczął lekko masować. Jego klatka piersiowa była cholernie blisko moich pleców gdy jego usta dotykały mojego ramienia.

- Obrażasz się? - Zapytał śmiejąc się cicho.

- Tak - fuknęłam gdy on obrócił mnie przodem do siebie. Cicho westchnęłam gdy przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie przytulając.

***

Pół godziny leżeliśmy nic właściwie nie robiąc po prostu gadając gdy usłyszeliśmy otwierające się drzwi oraz rozmowy.

- Kurwa Ethan oni mnie zabiją przecież - powiedziałam cicho.  Zaczęłam ciężej oddychać gdy zeszkliły mi się oczy. - Pochowaj mnie w grobie hello kitty.

- Nie panikuj będę mówiłem ci że cię nie dotknie to tak będzie. Idź się przebrać dobrze? - Powiedział na co kiwnęłam głową wstając z łóżka. Po chwili wróciłam ubrana w czarne jeansy oraz bluzę. - Gotowa jesteś? - Zapytał stając przedemną.

- Na co? - powiedziałam słysząc że rozmowy stają się coraz głośniejsze. - Kurwa oni tu idą - powiedziałam jak najciszej przytulając się.

- Hej spokojnie - wyszeptał gładząc moje plecy. Pocałował mnie lekko w głowę po czym usłyszeliśmy skrzypienie drzwi. - Dzień dobry - powiedział ze sztucznym uśmiechem.

- Mógłbyś zostawić nas samych? - Zapytał mężczyzna. Ethan kiwnął głowy biorąc nasze telefony po czym chwycił moją dłoń. - Ona zostaje.

- Przykro mi ale mamy plany więc... Zabieram ze sobą Vivian - wzruszył ramionami.

- Przykro mi ale Vivian powinna być w szkole w skoro ojciec kazał jej zostać w domu to ma zostać w domu - odezwała się Margot.

- Wy nie macie nic do gadania. Nie jesteście moimi opiekunami. To że masz jakieś tam prawa to żadno z was nie jest moim opiekunem więc to czy gdzieś wyjdę czy nie może zakazać mi jedynie tata - powiedziałam patrząc na Ethana. Uśmiechnął się lekko po czym uścisnął moją dłoń.

- To może zadzwoń do taty i zapytaj czy możesz? - Powiedział Max.

- Okej - wzruszyłam ramionami biorąc telefon od Ethana. Wybrałam numer do taty. Dzwoniłam przez chwilę jednak nie odebrał. - Nie odbiera - mruknęłam stojąc tyłem do Maxa i Margot. Popatrzyłam ze strachem na Ethana odwracając się do nich przodem.

- Więc zostajesz w domu - powiedział mężczyzna. - A ty wyjdź - rozkazał Ethanowi.

- Nigdzie bez niej nie idę - powiedział przytulając mnie.

- Dobrze tylko się odsuń - wzruszył ramionami.

- Ethan wyjdź błagam - poprosiłam patrząc na niego ze łzami w oczach.

- Nie ma kurwa mowy.

Nie wiem jak i kiedy ale zaczęli się bić. Na białej koszuli szefa Margot była krew Ethana. Płakałam i krzyczałam patrząc na nich gdy moja macocha stała wpatrując się w nich z uśmiechem. Zaczął dzwonić mój telefon jednak nie mogłam odebrać przez mój płacz ani przez chałas W końcu Margot chyba znudziło się to patrzenie więc podeszła odciągając ich. Albo zobaczyła że Ethan ma przewagę nad jej szefem. Podbiegłam do czarnowłosego który zmęczony leżał na podłodze.

- Daj mi wodę - powiedział siadając obok mnie. Podałam mu butelkę wody której się napił po czym przytulił mnie uspokajając. - Spokojnie nic mi nie jest - wyszeptał całując mnie w czoło.

- Kurwa Ethan czemu nie wyszedłeś - powiedziałam dalej płacząc po czym przypomiałam sobie o tacie. - Hej tato - powiedziałam pociągając nosem.

- Hej Vivian co chciałaś?

- Chciałam zapytać czy mogę wyjść z Ethanem - mruknęłam zmieniając pozycje tak że siedziałam bokiem na kolanach chłopaka oglądając rany.

- A czujesz się już lepiej?

Nie.

- Tak wzięłam tabletkę i jest dobrze.

- To możesz tylko postaraj się wrócić przed wieczorem. Uważaj na siebie i na kostkę. I nie jeździj na desce.

- Dobrze pa tato - powiedziałam rozłączając się. Uważnie oglądałam twarz chłopaka próbując znów się nie rozpłakać. - Czemu się z nim pobiłeś?

- Bo nikt nie ma prawa ciebie krzywdzić a on to kurwa zrobił i to nie raz.

- Ethan... - powiedziałam po czym pocałowałam go lekko w miejsce policzek tak aby go nie szczypało. - Chodź trzeba to opatrzeć - powiedziałam wstając. Chłopak wstał za mną idąc do toalety. Posadziłam chłopaka na wannie po czym ustałam przed nim.

- Ała - skrzywił się gdy dotknęłam do jednej rany wacikiem z wodą utlenioną.

- Przepraszam - mruknęłam próbując przyłożyc jeszcze raz tylko delikatniej. - Nie bolą cię usta? - Zapytałam patrząc że też leci z nich krew.

- Tylko trochę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro