Rozdział 38

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Cholera...

Hans i Marlena siedzieli związani w sunącym wagonie kolejki.

Oprócz nich, w pojeździe był maszynista i strażnik, który ich złapał.

-Nie gadać. -Powiedział łamanym angielskim Chińczyk.

-Ejejej! Mam swoje prawa! Muszę się załatwić, a nie będę robił pod siebie jak zwierzę! Rozepnij mi choć rozporek, dalej sobie poradzę.

Zdegustowany strażnik rozpiął więźniowi spodnie i podstawił kubek.

W tym momencie Hans grzmotnął go z dyńki, zatoczył się rozbijając głową
szybę. Posypało się szkło.

Hans przeturlał się, złapał ostry kawałek szyby i przepiłował więzy.

Następne złapał nieprzytomnego strażnika i wyrzucił go przez okno. Zakradł się do maszynisty i wbił mu odłamek w mózg przez ucho.

Uwolnił Marlenę i zasiadł za sterami.

-Musimy znaleźć Perersona. Chyba wiem gdzie go szukać. W pałacu. -Powiedział przyciakając pedał gazu.

GODZINĘ PÓŹNIEJ

Frank siedział w gabinecie Kublaia na parterze pałacu namiestnika Chin.

Pili cherbatę i rozmawiali o planach wyprawy.

Nagle w tle zdało się słyszeć wybuch, potem do gabinetu wparował urzędnik.

-Namiestniku... Uciekaj... Mordują... -Więcej nie powiedział. Jego głowa rozbryzgała się na tysąc kawałków.

Kublai szybko wypchnął Franka przez okno. Peterson spadł kilka metrów w dół i przeturlał się pod parapet, aby wszysko słyszeć.

-Niestety, muszę porwać twojego gościa... A swoją drogą, czy namiestnik bez głowy to wciąż namiestnik? -Spytał rozbawiony Hans.

-On ma wielką misję do spełnienia... Nie zatrzymasz go... -Rozległ się trzask i huk strzelby.

-FRANK?! NIE CHOWAJ SIĘ! NIE MAM CI ZA ZŁE ŻE ODSTRZELIŁEŚ MI PÓŁ MORDY, PRAWIE UTOPIŁEŚ I ZRZUCIŁEŚ Z KILKUMETROWEGO KLIFU! WSZYSTKO W PORZĄDKU! CHODŹ, UŚCISKAJ STAREGO ZNAJOMEGO! -Fledder zobaczył rozbite okno. -SUKINSYN! WRACAJ!

Frank nie czekał dłużej. Pobiegł do wielkiego garażu, gdzie czekał na niego Suv z wyposażeniem. Wskoczył doń i rozbił szlaban wyjazdowy.

Nie oglądał się na płonący pałac. Jechał przed siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro