Rozdział 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trzy dni później Frank dotarł do New Delhi, stolicy Nowych Indii.

Nowych, bo od trzydziestu lat są państwem totalitarnym z dyktatorem na czele. Do tego Peterson już go spotkał, co więcej, pomógł zabić.

Był to generał Joseph Bromquist.

Ale skoro go zabił, to jakim cudem dyktatura jeszcze nie upadła...

Tego Frank nie wiedział, ale starał się nie rzucać w oczy na wszelki wypadek. Nie czuł się dobrze i przeczuwał kolejny atak.

Zaparkował w slumsach. Nie były takie biedne jak w Nepalu, ale też nie zachwycały.

Kiedy znalazł się na głownej ulicy, ktoś złapał go za rękę i zaciągnął w ciemną uliczkę.

-Co do cholery...

-Spokojnie... Nie wyglądasz na jednego z agentów Generała...

-Zabiłem go.

-CO! To wyjaśnia, czemu nikt go nie widział, a wszystkim kieruje jego zastępca, Alojzy Martens. Wygląda na to, że przejął fuchę... To nie zmienia celu naszej misji - obalić dyktaturę w Indiach i przywrócić im niezależność... Jak się nazywasz?

-Frank.

-Ja jestem Dana Peterson. Miło cię poznać!

TYMCZASEM

-Generale, chyba masz gości. 

-Wpuść.

-Witaj, Alojzy! Nie jesteś już popychadłem? Nareszcie stałeś się kimś! Szkoda byłoby to stracić... -Przywitał się Hans.

-TY?!

-Ja! Ale zanim zareagujesz emocjonalnje, wysłuchaj mnie. Dyktatura ci nie idzie. Nikt z twoich pracowników nie jest wystarczająco ogarnięty, aby to naprawić. Nawet ty. Mogę ci pomóc. Byłem przez jakiś czas zastępcą Nadzorcy Nowego Jorku, byłem agentem i generałem oddziału komandosów. Jestem dobrym strategiem. W zamian chcę Franka Petersona. Wiem, że jest tu też jego siostra. Nią też się zajmę, tym bardziej, że zajmuje wysokie stanowisko u Rebeliantów...

-Wiesz, za dużo sobie pozwalasz...

-Beze mnie upadniesz i skończysz na stosie, albo obdarty ze skóry. -ocenił chłodno Fledder.

-No... Dobrze. Dostaniesz staniwisko i kwaterę. Ale to tylko faza przejściowa... Po całej aferze, odejdziesz i nigdy nie wrócisz. Jasne?

-Jak najbardziej. Będzie mieszkała ze mną córka. Ona też dostanie stanowisko i wyposarzenie. Umowa?

-Umowa. -Odparł zrezygnowany Martens.

Kiedy Hans przeglądał się w granatowym wystrzępionym mundurze, wiedział, że jeszcze dziś ulice New Delhi spłyną krwią...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro