Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rebecca Johnson ocknęła się ponownie.

Miała złanane trzy żebra, wybite oko i zgniecione palce jednej dłoni.

Była przywiązana do krzesła, na przeciwko rozmówcy.

Był nim średnio wysoki, tęgi brunet ze szramą na oku. Miał ze 40 lat. Wyraźnie kulał.

Był to sam Hans Fledder.

-Zapytam jeszcze raz: gdzie poszedł osobnik przedstawiający się jako Frank Peterson?

-Nie wiem, nie pamiętam, ogłuszył mnie... -Piszczała kobieta.

-Przypomnisz sobie, mam swoje sposoby. - To mówiąc wyjął żyletkę i rozciął jej żyłę na przedramieniu. Następnie nasypał tam soli.

Rebecca zawyła z bólu.

Kiedy się szamotała, Hans wyjął pistolet automatczny.

-Zagramy w grę. Rosyjska ruletka. Tylko, że mam pistolet automatyczny. To oznacza, że masz jedną szansę.
Gdzie poszedł Peterson?!

-Do, do... Do Moulton! W Kolorado!szuka ojca czy coś... Nie pamiętam... -Łkała.

Fledder wyjął krótkofalówkę.

-Szefie, mamy trop. Ruszamy do Kolorado. Co z pańską siostrą?

-Za dużo wie... Zlikwidować.

-Wedle życzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro