Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Peterson obudził się obolały.

Lewą rękę, aż do łokcia miał w gipsie, a prawą dłoń miał owiniętą bandażem. Na czole miał zaszytą bliznę.

Koło łóżka ktoś siedział.

-Co... Kim pan jest... -Spytał Frank.

-Nazywam się Jeremy Harper. Moja rodzina rządzi Moulton od pokoleń... Właściwie to od czasów wojny... Tak czy inaczej jestem tu, gdzie jestem. A ty razem ze mną. Znalazłem cię pod bramą. Uprzedzając pytania, wiem kim jesteś, wiem jaką masz misję do spełnienia. Znałem twojego ojca... Dawno temu.

-Ale był tu? -Spytał pełen nadzieji Frank.

-Był. Widziałem się z nim przelotnie... Nie mówił czemu jedzie tam, gdzie jedzie. Pomogę ci, w miarę możliwości. A mogę dużo... Niestety, wszystkie drogi zostały wczoraj zasypane przez śnieżycę... Wygląda na to, że spędzisz tu trochę czasu.
Kiedy poczujesz się lepiej, pezyjdź do mnie do gabinetu. Jeśli chcesz, to porozmawiaj z miejscowymi. Tylko uważaj. Nikomu nie ufaj. Nie wiadomo, kto jest agentem Fleddera.
Na czas pobytu w Moulton nazywasz się Ernest Hollow. Pasuje?

-No... Dobrze. -Wydukał Peterson.

-To do zobaczenia wieczorem. -Uśmiechnął się rozmówca i wyszedł.

Po półgodzinie Frank wstał ostrożnie i wyszedł z ratusza.

Na środku rynku zobaczył duży, kamienny pomnik jegomościa w okularach.
Podpis na cokole:

Ku pamięci Marka Harpera, człowieka który wyzwolił Moulton od zgrozy.

Frank postanowił jeszcze pozwiedzać miasteczko, po czym udał się na rozmowę z zarządcą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro