Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Frank jechał w świetle dnia.,

Było w miarę ciepło i jasno.

Nagle zobaczył porzucony skuter na środku drogi.

Zatrzymał się i podszedł do znaleziska.

Na masce była przyklejona karteczka:

Pozdrowienia od Hansa, gnojku.

Nim się spostrzegł dostał jakimś metalowym prętem w plecy.

-Stęskniłeś się? -Wydyszał Harper i uderzył jeszcze raz.

Tym razem Peterson się odturlał i szybko otworzył bagażnik.

Złapał szybko pierwszą rzecz i uderzył przeciwnika. Był to łom.

Jeremy odskoczył, wyjął maczetę.

-Szykuje się ciekawe widowisko!

Harper ciął z góry. Frank w ostatniej chwili sparował cios i zdzielił wroga łomem w bok, potem w ramię, łamiąc je.

Podniósł maczetę i dźgnął w głowę. W tym momencie Harper zasłonił twarz dłonią.

Maczeta przebiła dłoń.

-Nie różnisz się od ojca, Frank! On też był psychopatą! Zrozumiałem to już dawno temu, kiedy podstępem chciał mi wpakować kulkę!

Harper skoczył na oponenta i razem stoczyli się w dół wzgórza.

Frank szarpnął za maczetę, wyjmując ją. Następnie zamachnął się z nienawiścią, rozcinając płaszcz, koszulę i brzuch Jeremy'ego.

-Ach... Cholera...- Wybełkotał, usta i oczy zalała mu krew. -Jesteś jak on... Dzikie zwierze...

-Zamknij się. -Powiedział groźnie Frank i wykonał zręczny piruet, podrzynając klęczącemu gardło.

Kiedy Frank ochłonął, przeszukał ciało. Pośród krwi i flaków znalazł swoje radio. Wybrał ostatnią stację.

-Bzzz... HALO?! HARPER? JESTEŚ TAM? CHOLERA, CO SIĘ STAŁO? CZEMU NIE ODBIERASZ?! HARPER BZZZ...

-Pana Harpera już z nami nie ma, Hans... -Szepnął złowieszczo Frank.

-OSZ TY! IDĘ PO CIEBIE, SŁYSZYSZ, PETERSON!? NIE SPOCZNĘ, PÓKI NIE POKROJĘ CIĘ NA KAWAŁKI... TWOJEGO OJCA TEŻ...

Frank wyłączył radio i już miał odejść, kiedy zobaczył coś dziwenego.

Na końcu wąwozu, gdzie spadli z Jeremym, zobaczył jaskinię. Postaniwił ją sprawdzić, sam nie wiedział dlaczego...

W środku było prawdziwe obozowisko, ognisko (zgaszone) manierki, filtry, nawet dynamo.

Ale tylko jedna rzecz tak na prawdę zainteresowała Franka.

Srebrna walizka z kłódką, na której był monogram H.P.

Okrwawionym łomem zniszczył zamek.

Walizka okazała się wbudowanym laptopem, do tego zasilanym małym reaktorem.

W walizce była też kartka papieru:

Nazywam się Henry Peterson.

Prawdopodobnie odkryłem coś, co zmieni cały nasz świat! Niestety, muszę się spieszyć, a cały ten sprzęt jest za ciężki i nie mam już siły.

Wszystko jest w laptopie.

HASŁO:

N..... (tusz jest rozmazany)

Kiedy wszystkiego się dowiesz, rozgłoś te informacje.

Niech ludzie mają nadzieję na nowy, lepszy świat.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro