Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Frank dojechał skuterem na Little Diomede Island.

Objechał jej sporą część, chciał znaleźć chatki wyspiarzy. Znalazł je. Część była zbudowana ze starych, wielkich kontenerów transportowych, a część przypominała liche szałasy. Zapukał do jednego z takich kontenerów.

-No już, już... - Odpowiedział właściciel.

-Jestem Frank Peterson i...

-PETERSON?! Osz w mordę! Jestem twoim największym fanem! Zresztą nie tylko ja! Właściwie cała wioska ci kibicuje, wiedzieliśmy że się pojawisz. Codziennie słuchamy radia. Nie najlepsze, sam je zbudowałem z części, ale działa. Podobno pościg stracił sygnał z Nowym Jorkiem. Wieszz co się z nim stało??? - Ekscytował się tubylec. 

-Ja... E... Właściwie zatopiłem ich granatem... Na lodzie.

-Ale jaja! Niech no powiem reszcie!

-NIE. Nic nie mów! Nie teraz... Więc jesteś specem od technologii?

-Właściwie to tak... Jak się coś zepsuje, to przychodzą do mnie. Jestem taką złotą rączką.

-Dobrze się składa... Potrzebuję pomocy kogoś takiego. Znalazłem laptop ojca... Chciałbym, żebyś złamał hasło do niego... Dałbyś radę?

-Pewnie! Pokarz no mi... Ależ wejdź, wejdź... Zapraszam!

W "mieszkaniu" było łóżko, kominek z paleniskiem do gotowania, warsztat z mnóstwem części oraz filtry wody. 

-A, właśnie, nie przedstawiłem się, jestem Marty, Schmidt.

Marty otworzył walizkę z laptopem. Gwizdnął  z podziwem.

-Niezłe cacko... Zaraz się do niego dobiorę... - Mruczał.

Podłączył do komputera poharatane stacjonarne radio. Odbiornik zapiszczał i zaczął wydawać z siebie sekwencję liczb i liter.

-Zaczynajmy!

Po kolei wklepywał cyfry i nazwy, które podawało mu radio. po kilku próbach,Marty uzyskał dostęp.

- Tutaj jest dużo folderów z plikami... weźmy ostatni...

"Udało mi się uzyskać dostęp do tajnych, rządowych raportów Johnsona, okazało się, że wiedział przez cały czas, lecz nie raczył powiedzieć tego reszcie świata. Ja naprawię jego błąd... Gdzieś na świecie, nie wiem dokładnie gdzie, znajduje się szczelina, portal, coś co może zmienić nasz świat na lepsze! TUNEL CZASOPRZESTRZENNY. Muszę przeszukać więcej raportów i wywiadów... Będę musiał wykraść autoryzację generała, albo nawet samego Nadzorcy, ale jest problem. Johnson i Fledder coś kombinują, mają podejrzenia. Będą chcieli mnie uciszyć, a kiedy już to zrobią, zabiorą się za Franka... Nie mogę do tego dopuścić! Znajdę to przejście! Przeszukam cały eter radiowy, przeczytam wszystkie książki, odtworzę wszystkie filmy, ale uda mi się. Jeśli moje przemyślenia są słuszne, czeka nas nowy, lepszy świat... Świat przed apokalipsą.

-Kurka wodna... To znaczy że... -  Zaczął roztrzęsiony Schmidt.

-nikomu tego nie powiesz, co...? - spytał przeciągle Peterson.

Marty chciał wstać z fotela, ale Frank przytrzymał go na siedzeniu.

-Wiesz... To się nie może wydać... Komuś coś chlapniesz, ktoś podsłucha, przekaże dalej... W końcu wszyscy będą wiedzieć... Nie dowiedzą się...

Mężczyzna wbił ostrze maczety przez obicie fotela na kółkach.

Ofiara jeszcze rzęziła przez kilka sekund, zalewając ubranie krwią. W końcu ucichła.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro