Rozdział 42

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hans chodził po pokoju tam i spowrotem.

Alojzy siedział w fotelu i przeglądał notatki.

-Możesz przestać?!

-A co? Masz jakiś problem?

-Tak. Rozlętałeś wojnę i straciłeś Petersona! I ja muszę sprzątać!

-To nie twoją córkę zabili!

-Moja cierpliwość się wyczerpała! Straż! Masz godzinę, aby opuścić Nowe Indie, albo umrzesz...

-Trochę na to za późno, nie sądzisz? Nie możesz mnie tak po prostu odwołać. Już nie. Ja to zacząłem i ja to zakończę! Zniszczę Rebelię, znajdę Petersona i go zabiję! A ty tu sobie spokojnie popatrzysz.

-Słuchaj... -Martens podniósł się, ale Hans wbił mu nóż myśliwski w dłoń, przybijając ją do biurka.

-Jak mówiłem, posiedzisz i popatrzysz. -Uśmiechnął się Fledder.

TYMCZASEM

Frank siedział skulony w jakimś zapomnianym kącie brudnej ulicy.

Otworzył laptop. Plik z dyskietki właśnie się zainstalował.

Zaczął czytać:

Nazywam się Henry Peterson, jestem twoim ojcem. Okoliczności zmuszają mnie do powrotu do NY. Jednym z powodów jest wojna Josepha Bromquista i Rebeli z Yamuką na czele. Nie chcę się wpakować w kłopoty...
Ruch oporu ma siedzibę w starym klasztorze, przy slumsach. Zapukaj dokładnie cztery razy. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Kocham cię, Dana.

Ojciec

Frank wiedział już, co musi zrobić.
Musi dokończyć dzieło siostry. Obalić reżim i jego nowych przywódców. Wiedział, że Hans odgrywa w tym jakąś rolę, może nawet jest głównym antagonistą.

Peterson odnalazł rozpadający się budynek klasztoru i zapukał cztery razy.

Przez chwilę nic się nie działo. Potem drzwi się otworzyły.

-Dana? -Spytał ktoś.

-Jej brat. Dana Peterson nie żyje. Chcę wam pomóc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro