Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hans i Helen dotarli nad brzeg Tamizy.

-Cholera. Nie ma łodzi... -Powiedział Fledder.

-STÓJ

Na tle płomieni stał Brandon.

-HANS! DAM CI OSTATNIĄ SZANSĘ! UDOwODNIJ SWĄ LOJALNOŚĆ! ZATSRZEL DZIEWCZYNĘ I WRZUĆ DO RZEKI! POTEM POMYŚLIMY, CO ZROBIĆ Z RESZTĄ! DOBRA?! OSTATNIA SZANSA!

-DOBRA! ALE POTEM MMIE NIE ZABIJESZ, TYLKO PRZYPROWADZISZ PRZED OBLICZE PINESA!

-DOBRZE... ZAŁATW JĄ TO POMYŚLĘ.

-Odwróć się. -Szepnął Hans do dziewczyny.

-Co?... Nie... Nie zabijaj mnie...

-Spokojnie... Wszystko pod kontrolą.

Ustawili się nad brzegiem.

Fledder przystawił pistolet do głowy Helen Luck i nacisnął spust. Ale w ostatniej chwili wypchnął nastolatkę do wody. Kula chybiła, ale było za ciemno, by to zobaczyć...

-No nieźle... -Powiedział Carl Pines, wychodząc zza rogu budynku. -Tego się nie spodziewałem...

-To była próba? -Spytał Fledder.

-Tak... Widzę, że chcesz odkupić swoje winy... Witaj spowrotem.

Uścisnęli sobie ręce. Carl przyciągnął Hansa do siebie i wbił sztylet w jego brzuch. Dryblas odepchnął Pinesa i strzelił mu prosto między oczy, po czym rzucił się w mroczne odmęty Tamizy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro