||D. Prevc x D. A. Tande|| Ex lovers [2/2]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Żałował. Wyrzuty sumienia i świadomość popełnionego błędu, zżerały go od środka, choć początkowo uważał, że zerwanie z Prevcem było słuszną decyzją. Pierwszy raz od dawna poczuł się wolny od jakichkolwiek ograniczeń i zobowiązań. Dopiero po upływie kilku miesięcy zrozumiał, że życie jakie wybrał, nie jest życiem, jakiego naprawdę chce. Że noce spędzone z przypadkowymi osobami, nie mogą się równać z wyjątkowymi chwilami, jakie spędził wspólnie z Domenem. Że namiętność i pożądanie nie zastępują mu otrzymywanej czułości i poczucia bycia kochanym. Że wolność, choć piękna w jego wyobrażeniach, w rzeczywistości była silnie związana z samotnością.

Zaczął tęsknić. Cierpieć. Kilkakrotnie przez jego głowę przechodziły plany odzyskania Prevca, jednak każdy z nich pozostał w jego wyobraźni, wkrótce zabity przez dumę i nieumiejętność przyznania się do błędu. Pragnął odzyskać swoją miłość, lecz nie potrafił wsiąść w samolot i udać się do Słowenii, by to zrobić. Nie potrafił nawet zadzwonić, ani wysłać wiadomości. Nie potrafił zrobić nic w tym kierunku.

W końcu postanowił odciąć się od przeszłości. Poznał Johanna, który szybko obdarzył go miłością nie mniejszą, niż Słoweniec. Daniel widział w nim szansę na zapomnienie poprzedniego partnera i uczuć, jakie do niego żywił, więc zgodził się na związek, głęboko wierząc, że pewnego dnia będzie w stanie odwzajemnić jego miłość.

Po zaledwie czterech miesiącach budowania relacji z Johannem, a zarazem odbudowywania samego siebie, przekorny los postanowił zabawić się zarówno z nim, jak i z Domenem, sprawiając, że obaj dosłownie wpadli na siebie na jednej z ulic Oslo. I w ciągu jednej chwili, jak za dotknięciem magicznej różdżki, wszystkie uczucia blondyna powróciły. A ponieważ ten nie był w stanie się im oprzeć, na tę jedną noc zapomniał o Johannie, poddając się pożądaniu i korzystając z możliwości ukojenia tej rozpaczliwej tęsknoty, jaką czuł po zerwaniu ze Słoweńcem.

Teraz, gdy już było po wszystkim, jego uczucia zamiast wygasnąć, były jeszcze żywsze. Więc zamiast wyjść, zostawić Prevca choćby i bez słowa, udając, że to był kolejny jednorazowy i nic nie znaczący wyskok, stał już ubrany, w progu sypialni i obserwował jak Słoweniec ze złością wrzuca swoje rzeczy do walizki. Został, ponieważ zaślepiony miłością, która się w nim rozbudziła, nie myślał logicznie. Nie potrafił nawet odwrócić od niego wzroku. 

- Idiota... - warknął Domen, zakładając na siebie zieloną koszulkę. - Jak mogłem być tak głupi i uwierzyć, że chcesz spędzić czas po przyjacielsku. 

- Pocałowałeś mnie jako pierwszy - odparł spokojnie Daniel, wzruszając ramionami. 

- Byłem pijany! - krzyknął w jego stronę Prevc.

- To nic nie zmienia.

- Oczywiście, że nie - wyjąkał, siadając na krawędzi łóżka. Pochylił się i wplótł dłonie we włosy, zaciskając na nich swoje palce. - Zdradziłem go... 

- Żałujesz?

Słoweniec zmarszczył brwi, słysząc to pytanie. W pierwszej chwili miał ochotę rzucić się na blondyna z pięściami za jego podejście do tej sytuacji. Zrezygnował z tego w chwili, gdy sam zadał sobie to pytanie. Czy żałował? Nie umiał sobie odpowiedzieć. Chciał powiedzieć, że tak, ale nie potrafił. A sumienie nie pozwoliło mu zaprzeczyć. Podniósł powoli głowę i spojrzał na Daniela.

- Co masz na myśli?

Norweg podszedł do niego i usiadł obok, po czym wbił głęboko zamyślone spojrzenie gdzieś w przestrzeń przed sobą. 

- Ja nie żałuję. 

- Ty niczego nie żałujesz - prychnął Prevc, prostując się. 

- Nie, nieprawda - pokręcił przecząco głową, spuszczając wzrok. - Raz czegoś żałowałem i to cholernie mocno. 

Domen spojrzał na niego, wyraźnie zaskoczony, ale też przestraszony jego słowami. Domyślał się, co ten zamierzał za chwilę powiedzieć, chociaż gdzieś w głębi serca błagał, by się mylić.

- Zrywając z tobą, popełniłem największy błąd w swoim życiu - Daniel podniósł wzrok, wbijając go głęboko w oczy Prevca. - I chciałbym to naprawić. 

Słoweniec zamarł na krótką chwilę. Wstrzymał oddech. Również bicie jego serca zmieniło rytm, zwalniając tylko po to, by po kilku sekundach gwałtownie przyspieszyć. Nie miał pojęcia, jak zareagować, chociaż była to jedna z tych sytuacji, które w przeszłości wielokrotnie sobie wyobrażał. Bo w rzeczywistości, czekał na te słowa od momentu rozstania. Niczego nie pragnął tak bardzo, jak usłyszeć właśnie taką deklarację z ust blondyna, gotowy bez zastanowienia przyjąć przeprosiny i dać mu drugą szansę. 

Ale to było dawno temu. Jego cierpliwość już dawno się skończyła. 

- Pierdolisz - zaśmiał się i wstał z zamiarem odsunięcia od Norwega. 

- Zaczekaj... - zaczął Daniel, chwytając go za ramię i nie pozwalając odejść. 

- Rzuciłeś mnie, żeby się bez konsekwencji pieprzyć z kim popadnie, a teraz zdradziłeś ze mną swojego nowego chłopaka i chcesz go rzucić dla mnie? - warknął Prevc, odwracając się do blondyna i wyrywając swoją rękę z jego uścisku. - Czy ty się słyszysz? 

- Johann nic nie znaczy - tłumaczył Norweg. - Jestem z nim, bo chciałem o tobie zapomnieć, ale nie potrafię. O niczym innym nie marzę, niż to, żeby cię odzyskać, a teraz dostałem taką szansę i...

- Daniel... - przerwał mu Słoweniec. - To był tylko seks. 

- Nieprawda. 

- Może dla ciebie - stwierdził, przewracając oczami. 

Odsunął się i powrócił do pakowania swoich rzeczy, podczas gdy blondyn patrzył na niego z uniesionymi brwiami. 

- Nie jesteś taki - stwierdził cicho. - Nie pójdziesz do łóżka z kimś, kogo nie kochasz.

- Nie wiesz jaki jestem - mruknął Prevc. 

Daniel podszedł do niego po raz kolejny, chwycił go za ramiona i bez szczególnej delikatności przyparł do ściany, spoglądając mu głęboko w oczy. 

- Zmieniłeś się, to prawda - powiedział z powagą, trzymając całkowicie zaskoczonego Domena za podbródek. - Ale pewne rzeczy pozostały w tobie takie same. Na przykład sposób, w jaki powtarzasz moje imię, gdy dochodzisz. Moje, nie chłopaka, którego podobno teraz tak bardzo kochasz. To, jak wstrzymujesz oddech, kiedy jestem blisko ciebie. Jak drżysz, gdy cię dotykam. Jeśli teraz dotknę twojego policzka, przełkniesz ślinę i weźmiesz głęboki wdech - stwierdził, ściszając głos i wykonując opisywaną czynność.

A Domen, wbrew sobie, postępował zgodnie z jego przewidywaniami, nie potrafiąc w żaden sposób zareagować. Choć jego rozum krzyczał, by to przerwać, ciało było całkowicie nieposłuszne. 

- Gdy zbliżę swoje usta do twoich, rozchylisz je, czekając na pocałunek - mruknął Daniel, nie odrywając spojrzenia od wciąż zaskoczonych tęczówek Prevca. - A gdybym cię teraz pocałował, oddałbyś mi się cały. Tym razem nie przez alkohol, ale dlatego, że mnie, kurwa, kochasz. I możesz zaprzeczać ile chcesz. Twoje ciało mówi mi całą prawdę. 

- Puść mnie... - wyszeptał Słoweniec, czując, że jest już na skraju wytrzymałości i sekundy dzielą go od poddania się. 

Gdy blondyn posłusznie się od niego odsunął, ten potrzebował kilku chwil, by dojść do siebie. By uspokoić oddech, bicie serca, drżenie ciała i chęć przyznania racji swojemu byłemu partnerowi. Przyznania, że w nim również odżyły uczucia, które tak usilnie starał się ukryć. Że wciąż go kocha i w głębi serca chciałby do niego wrócić.

- Nie wiem, co mam ci odpowiedzieć - mruknął, wyraźnie przygnębiony. - Nie umiem zaprzeczyć, nie umiem powiedzieć 'tak, wróćmy do siebie'. Potrzebuję czasu. Poza tym i tak muszę wrócić do domu. 

- Jasne - Daniel wzruszył ramionami. - Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz.

- Obiecaj mi, że bez względu na wszystko, ta noc zostanie między nami, dobrze? - poprosił Prevc, biorąc spakowaną już walizkę i zmierzając powoli w stronę wyjścia. 

- Dobrze, obiecuję. Odwieźć cię na lotnisko? 

- Nie, poradzę sobie - stwierdził. 

Po opuszczeniu hotelowego pokoju nie zamienili już ani słowa. Nie pożegnali się nawet, Domen zbyt rozbity emocjonalnie, by myśleć o tak przyziemnych rzeczach, a Daniel, zbyt pewny, że przecież rozstają się na krótko. 

Prevc przez całą drogę powrotną próbował poradzić sobie z chaosem, panującym w jego głowie. Nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Zostać z Timim, co do którego uczuć i intencji był pewien? Czy może wybrać Daniela, który w każdej chwili mógł zranić go ponownie? Liczył na to, że jego problem rozwiąże się w ciągu kilku dni, może tygodni. Nie spodziewał się, że będzie to miało miejsce już na terminalu Słoweńskiego lotniska.

Timi był pierwszą osobą, którą dostrzegł pomimo dużego tłumu. Podszedł do niego, zaskoczony tak bardzo, że w pierwszej chwili nawet nie odwzajemnił uścisku, gdy ten z radością rzucił mu się na szyję. 

- Nie mogłem się doczekać, aż wrócisz - stwierdził radośnie Zajc, mocno obejmując Domena. - Strasznie za tobą tęskniłem. 

I wtedy zrozumiał, że pomimo tego, co zrobił, pomimo wszystkich, na nowo płonących w nim uczuć, które żywił do Norwega, nie był w stanie zranić swojego obecnego chłopaka. Nie potrafił, tym bardziej, że znał ból serca, które zostało złamane, chociaż kochało najmocniej na świecie. Nie był Danielem i nie zamierzał się nim stać, przez zostawienie Timiego dla swojej pierwszej, prawdziwej miłości.

- Ja za tobą też, skarbie - odparł, odwzajemniając uścisk i tłumiąc łzy, które pojawiły się w jego oczach. - Bardzo cię kocham. 

Co się stało w Oslo, pozostało w Oslo. Uczucia i deklaracje, choć jak najbardziej szczere, musiały po raz kolejny odejść w niepamięć.

Domen już wcześniej wiedział, że nie każda historia miłosna kończy się szczęśliwie. Daniel dowiedział się dzięki niemu. 

~~~

Uff, zdążyłam, dzięki gregolina za zmotywowanie mnie ❤

I przepraszam, że znów Cię zawiodłam 😂 Obiecuję, że... Nie następny, ale jeszcze kolejny shot będzie wesoły ❤

Zastanawiałam się nad happy endem, ale... Nie xD Szkoda by mi było Zajca 😅

No to ten. Pora na spanko 😊

Miłego wieczoru ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro