siebie nienawidzę najbardziej ♦ Cene Prevc

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

           

—  Cene, wódka się kończy!

Tego wieczoru dom Prevców aż cały się trząsł. Trójka braci urządziła małą libację dla najbliższych z okazji zakończenia sezonu. Zaprosili Norwegów, Polaków, Niemców i Austriaków, ale także i osoby niezwiązane bezpośrednio z drużynami. Jedną z nich była Y/N – młoda fotografka FISu. Pracowała z nimi dopiero od połowy sezonu, jednak bez żadnego oporu zakolegowała się z większością skoczków i miała z nimi znakomity kontakt. Nikt nie powiedział o niej złego słowa. Była urocza, zabawna i z uwagą wysłuchiwała problemów mężczyzn. Była ostoją spokoju, jednak, w wymagających tego sytuacjach, potrafiła podnieść jej lekko zachrypnięty głosik i doprowadzić wszystkich do ładu.

Wiadomo, że ponad połowa skoczków chciała od niej czegoś więcej, niż tylko przyjacielskiej relacji. Do tego grona zaliczał się środkowy z braci Prevc. Cene był w niej tak strasznie zakochany, że każdą wolną minutę starał się spędzać w jej towarzystwie. Niekiedy bał się w ogóle odezwać, żeby nie palnąć czegoś głupiego, więc po prostu stał i obserwował ją kątem oka. Uwielbiał z jaką pasją i zaangażowaniem fotografowała sportowców. Była typem perfekcjonistki. Nigdy nie potrafiła zrobić czegokolwiek na „odwal się".

— Już idę. — mruknął niezadowolony z faktu, że musi stracić Y/N z pola widzenia, która siedziała zadowolona w towarzystwie Hayboecka i Wellingera.

Młody mężczyzna wyszedł przed dom, gdzie stał jego samochód i wyciągnął pozostałe cztery butelki alkoholu z bagażnika. Nagle usłyszał głośne trzaśnięcie drzwi frontowych i ciche „kurwa", które dziewczyna wypowiedziała pod nosem.

— Masz szczęście, że mamy nie ma w domu, bo ją krew zalewa, kiedy zamykamy drzwi z takim impetem. — zaśmiał się pod nosem, odwracając w kierunku dziewczyny.

Nie spodziewał się, że będzie stała tak blisko niego. Y/N była ubrana w czarną, zwiewną sukienkę w kolorowe kwiaty, która miała piękną kokardę zawiązaną pod jej szyją. Fotografka była ewidentnie rozbawiona dużą ilością alkoholu, jednak nadal pewnie trzymała się na swoich chudych nóżkach.

— Ja ci może pomogę... — szepnęła, wyciągając ku niemu swoje drobne rączki.

Cene tak bardzo chciał ją w tym momencie przytulić, że poważnie roważał rzucenie na ziemię czterech butelek napoju bogów. Oczywiście stchórzył. Posłał jej ciepły uśmiech i podał dwie butelki, po czym wyprzedził dziewczynę, unikając jej wzroku.

— Cene?

Znieruchomiał. Odwrócił głowę przez ramię i spojrzał na niską koleżankę.

— Tak?

— Wszystko w porządku? Wydaje mi się, że ostatnio mnie unikasz.

Bo to prawda. Nie chciał wyjść przy niej na idiotę. Dlatego jej unikał. Jego dziecinny plan w żadnym stopniu mu nie pomógł i cały czas myślał o Y/N. Cały czas jej pragnął. Chciał jej przy sobie. Szczęśliwej i radosnej.

Szybkim krokiem podszedł do dziewczyny i ucałował ją w czoło. Chwila moment. Co zrobił? Zaklął w duchu i nerwowo ścisnął szczękę.

— Chyba zwariowałaś. A teraz chodź, bo nas uduszą, że tyle tą wódkę niesiemy.

I już po kilku sekundach byli w środku. Y/N wydawała się być bardziej rozluźniona po tym, co powiedział jej środkowy z braci. Bała się, że powiedziała lub zrobiła coś, czym mogła zepsuć ich wspólną relację. A wiadomo – wrogów to ona raczej mieć nie chciała. Usadowiła się tym razem na sofie obok Petera i swoich rodaków, którzy wiecznie się śmiali i polewali sobie coraz więcej.

Cene sam zgłosił się do ogarniania wszystkich pijących, jednocześnie rezygnując ze świętego spokoju i dobrej zabawy. Kraft już od pół godziny leżał nieprzytomny w kiblu, a po chwili dołączył do niego Tande i najebany położył się w wannie. Środkowy z braci poszedł do ogrodu próbując ściągnąć Freitaga i Tepesa z ogromnej trampoliny. Eisenbichler spadł z niej pięć minut temu i nieźle potłukł sobie pupcię.

— Zostaw mnie! Nie widzisz jakie to relaksujące?! — wybełkotał Tepes, który podskakiwał na nogach i lądował na pupie, i tak w kółko, aż w końcu zaniemógł i wylądował z głową w krzakach.

Istny cyrk. Cene miał ich wszystkich już po dziurki w nosie. Odwiózł kilku towarzyszy do hotelu, reszcie przygotował posłania w pokojach gościnnych. Odprowadził wpółprzytomnego Juniora do jego pokoju i poszedł ogarniać resztę.

Nigdzie nie mógł znaleźć Y/N. Może zawinęła się wcześniej? Pewnie też miała dość tych zapitych twarzy. W końcu była tutaj jedyną dziewczyną, którą i tak traktowano jak równego sobie ziomeczka.

Ciągnąc za rękę Żyłę, który na czworakach wchodził po schodach, usłyszał ciche śmiechy i jęki dochodzące z pokoju Petera. Czyżby braciszek sprowadził sobie na noc panienkę do towarzystwa?

Postanowił to przemilczeć i dalej zbierać z podłogi tych biedaków poszkodowanych wódką.

— Kurwa, ten Pero to jednak ma szczęście w życiu. Taką dziewczynę poderwać... Każdy chciałby ją pieprzyć, no przyznaj... Sam też tak na nią patrzysz... — wybełkotał Hayboeck, któremu ledwo udawało się stać o własnych siłach.

Cene czuł, jak cały się gotuje. Wiedział o kogo chodzi Austriakowi. Czemu tylko dopiero teraz na to wpadł? Idiota! Cene, jesteś pierdolonym idiotą!

Nawet nie pukał. Nie sądził nawet, że jego brat ani Y/N byliby w stanie cokolwiek usłyszeć oprócz swoich jęków.

Serce środkowego zatrzymało się na kilka sekund. Ale czego się spodziewał? Że Pero ogląda z innymi porno na cały regulator? Oczywiście, że zastał ich w łóżku. Kompletnie nagich. Jedynie w połowie przykrytych białą pierzyną.

Y/N zauważyła Cene pierwsza, po czym głośno się zaśmiała i klepnęła Petera w plecy. Starszy odwrócił głowę i posłał bratu drwiący uśmiech.

— Młody, nie widzisz, że jesteśmy trochę zajęci?

Środkowy momentalnie odwrócił się na pięcie, nie mogąc znieść dalej tego widoku. Trzasnął drzwiami z takim impetem, że prawie wyleciały z zawiasów.

Miał jej dość. Miał dość wszystkich. A swojego brata zwłaszcza. Dlaczego mu to zrobił? Przecież dobrze wiedział, że Cene czuje do dziewczyny coś więcej.

Wsiadł do samochodu i z piskiem opon ruszył przed siebie. Zatrzymał się jedynie na stacji benzynowej. Kupił paczkę papierosów i energetyka. Po pół godzinie jazdy znalazł się nad jeziorem.

Nie pamiętał dokładnie kiedy ostatni raz czuł się taki poniżony. Myślał, że odwieczne bycie „tym gorszym" z braci, jeśli chodzi o skoki, było wystarczająco bolesne. Dopiero teraz zorientował się, że tamto było niczym w porównaniu z utratą osoby, której tak bardzo pragnął blisko siebie.

Palił jednego papierosa za drugim. Miał w dupie to, że na następnym treningu będzie się dusił już po pierwszym kółku wokół skoczni. Chciał zapomnieć. Chciał wyrzucić z głowy ten okropny obraz. Z tej nocy chciał jedynie pamiętać moment, w którym odważył się na delikatne muśnięcie jej czoła oraz widok, który miał teraz przed sobą.

Stał tak oparty o maskę samochodu jeszcze przed dobre dwie godziny. Nie chciał myśleć. Chciał mieć pustkę w swojej głowie. To była jedyna rzecz, o którą teraz prosił. Jego spokój przerwała jednak wibracja telefonu. Dostał SMS-a.

Mam nadzieję, że nie przeraził cię widok Petera ze mną w łóżku. W końcu niecodziennie przyłapuje się swoich braci w tak intymnych sytuacjach. Daj znać, kiedy będziesz miał chwilę. Chciałabym pogadać. ;)

Cene zaśmiał się drwiąco, po czym wrzucił telefon do kieszeni czarnej kurtki. Rozum klepał mu jedną i tę samą śpiewkę – pierdol ją. Jednak serce dalej wmawiało skoczkowi, że ją kocha i jest jej w stanie wybaczyć wszystko. W końcu nie byli ze sobą w związku, kiedy to wszystko się wydarzyło. Nie mógł jej przecież posądzić o zdradę i zrobić awantury. Może to jednak była tylko przygoda na jedną noc? Przecież każdy ma swoje potrzeby.

Chłopak sam nie wiedział co ma zrobić. Chciał zostać w tym miejscu, w którym się znajdował i nie wracać do niczego. Miał okropny mętlik w głowie. Jedyne, co wiedział na sto procent to fakt, że z nich wszystkich to właśnie siebie nienawidzi najbardziej i nigdy nie będzie potrafił sobie wybaczyć tego, że pozwolił swojemu starszemu bratu zaciągnąć ją do łóżka. A najbardziej bolało go jednak to, że wtedy przed domem pocałował ją jedynie w czoło i zepsuł kolejną, idealną sytuację, w której mógłby wyznać jej swoje uczucia.

Cene kopnął z całej siły w felgę i głośno wrzasnął.

Był za słaby.

Nie potrafił się na nią gniewać.


A dzisiaj takie małe smuteczki z Cene, bo mi szkoda bobaska, że nie załapał się dzisiaj do rundy finałowej. :c

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro