wakacje na Santorini ♦ Stefan Kraft

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



— Jezu, dziewczyno, przestań się tak wiercić!

Siedzieli obok siebie w samolocie już od 2 godzin. Y/N nieciekawie znosiła podróże na wysokościach, dlatego też przez cały czas siedziała jak na szpilkach i nie mogła sobie znaleźć wygodnej pozycji. Stefan tylko liczył do dziesięciu, przewracał oczami i starał się nie zwracać uwagi na zachowanie swojej ukochanej. Przez 15 minut po starcie ją uspokajał. Niestety bezskutecznie. Dziewczyna cały czas była zestresowana.

— Cicho bądź Kraft i powiedz mi lepiej kiedy lądujemy. — cisnęła przez zęby, uporczywie wpatrując się w fotel przed nią.

— 20 minut.

Stefan zaśmiał się cicho pod nosem, głaskając Y/N po ramieniu. Wyglądała tak uroczo kiedy się denerwowała.

— Zaraz będziemy w najpiękniejszym miejscu na świecie. Zrelaksuj się. — mruknął jej do ucha, całując delikatnie szyję dziewczyny.

Ona jedynie przymknęła oczy i posłała mu delikatny uśmiech. Uwielbiała kiedy całował ją po szyi. Wtedy dopiero odczuwała wewnętrzny spokój.

Wylądowali na Santorini. Najpiękniejszej greckiej wyspie. Tutaj mieli spędzić razem wspólne dwa tygodnie i odpocząć od wszystkiego, co ich otacza.

Zdecydowali się na wynajęcie apartamentu z ogromnym tarasem i basenem. Za ogromnymi oknami rozpościerał się widok błękitnego morza i nieregularnych szeregów białych domków z niebeskimi dachami. Y/N od dawna chciała odwiedzić to miejsce, jednak powiedziała o tym Stefanowi stosunkowo niedawno. Inaczej ukochany zabrałby ją tam już dużo wcześniej.

Pierwszego dnia poszli na mały spacer zapoznawczy. Postanowili odszukać najwygodniejszego zejścia do morza i najbliższego sklepu z tradycyjną grecką żywnością. Poznali też kilkoro wypoczywających, którzy również przylecieli tutaj z Austrii.

Pogoda była idealna. No cóż – tylko dla Y/N. Kraft wiecznie narzekał, że gorąco, że cały się lepi, żeby podała mu wodę z płóciennej torby. Jak z małym dzieckiem! Przynajmniej w spokoju mogła podziwiać jego umięśnione plecy i klatkę piersiową, bo z koszulkami przez te dwa tygodnie to on się chyba nie będzie widywał.

Drugiego dnia, zaraz po ogromnym śniadaniu, wybrali się na plażę. Dziewczyna nie rozstawała się z aparatem. Fotografowała wszystko. Dosłownie. Przyrodę, ludzi, zwierzęta. Najbardziej jednak interesował ją mężczyzna, który bawił się w morzu jak dzieciak.

— No chodźże już do mnie! — krzyknął do ukochanej, która nie miała zamiaru, póki co, opuszczać swojego leżaka. Jednak Stefan miał nieco inne plany. W mgnieniu oka dziewczyna wisiała przerzucona przez jego ramię, a po kilku sekundach była już w wodzie.

— Ty jesteś jakiś niemożliwy. — warknęła i teatralnie przewróciła oczami. Chwilę później wskoczyła Kraftowi na barana, zwalając go tym samym z nóg, prosto pod wodę. Droczyli się tak jeszcze kilkanaście minut, po czym Stefanek zgłodniał i spokojnym krokiem podeptali do restauracji na obiad. Y/N nie mogła znieść swoich mokrych włosów, które cały czas przylepiały się jej do twarzy.

— Jezus Maria... Przecież ty wyglądasz jak siedem nieszczęść. — rzucił mężczyzna, robiąc wielkie oczy i udając przerażenie.

— Dzięki, kurduplu. — odgryzła się, wypijając połowę wody z ogromnej szklanki.

— Ej, przypominam ci, że jesteś ode mnie niższa o 4 centymetry! — skoczek wystawił w jej kierunku język, po czym klasnął w dłonie widząc kelnera z ich pizzą.

— Co nie zmienia faktu, że nie masz prawa mi mówić, że wyglądam jak siedem nieszczęść. — dziewczyna fuknęłą, nakładając sobie kawałek na talerz.

— No ale moje siedem nieszczęść! Czy to nie cudowne? — Kraft posłał jej całusa w powietrzu, a Y/N jedynie wywróciła oczami i zaśmiała się pod nosem.

Następnego dnia postanowili wynająć samochód i udać się na małą wycieczkę. Zwiedzali różne zabytkowe kaplice, wąskie uliczki i porty. Tym razem fotografem był Stefan, który nie mógł się oprzeć widokowi swojej ukochanej w białej, zwiewnej sukience i ogromnym, słomianym kapeluszu.

— Wiesz, że lubię jak chodzisz w tej sukience na plażę?

Dziewczyna uniosła brew w geście zdziwienia i spojrzała na skoczka, oczekując wyjaśnienia.

— Bo jak zakładasz ją na mokry strój to od razu przemaka. — mężczyzna zabawnie poruszył brwiami i uśmiechnął się szeroko, za co dostał kuksańca w bok.

Kolejnego dnia umówili się na wspólny wypad na miasto z Austriakami z apartamentu obok. Para nawet się nie spodziewała, że będą takimi dobrymi towarzyszami do zabawy. Byli bowiem aż 12 lat starsi od Stefana i Y/N. Odwiedzili trzy kluby i jeden bar w porcie, po czym z zadowoleniem rzucili się do łóżek i zasnęli.

Dzień przed wyjazdem postanowili spędzić w apartamencie, odpoczywając, opalając się i ładując akumulatory na wyzwania nadchodzące z nowym sezonem. Stefan zmęczył się słońcem i poszedł na drobną drzemkę do sypialni, z której wyniknął aż pięciogodzinny sen. Y/N nie miała serca go budzić. Wiedziała, że to ostatnie chwile, w których skoczek ma szanse tak długo spać.

Dziewczyna nalała sobie kieliszek białego wina i wyszła na taras z zamiarem obejrzenia, ostatniego na tym wyjeździe, wschodu słońca. Oparła się o barierkę, która ku jej zaskoczeniu była już dosyć chłodna. Wczoraj o mało nie wypaliła sobie poziomej kreski na plecach, kiedy Stefana wzięło na czułości.

O wilku mowa.

Y/N poczuła jego ciepłe dłonie na brzuchu, a delikatne usta czule muskały jej szyję i ramiona. Mężczyzna przyciągnął ukochaną bliżej do siebie i oparł swoją głowę na jej ramieniu. Po chwili wyciągnął rękę po kieliszek, a dziewczyna prychnęła cichym śmiechem. Upił łyk, a następnie odstawił puste naczynie na stolik.

— Tak bardzo się cieszę, że spędziliśmy razem te dwa tygodnie. Nawet sobie, kurczę, nie wyobrażasz, jakie to dla mnie ważne. — szepnął jej do ucha, powodując dreszcze na ciele dziewczyny. Y/N oparła swoją głowę o jego i cicho westchnęła. Śmiało mogła powiedzieć, że były to dwa najlepsze tygodnie jej życia. Niby każda chwila spędzona ze skoczkiem była cudowna, jednak wspólnie spędzony czas na Santorini zbliżył ich do siebie jeszcze bardziej.

— Kocham cię, Stefan. I dziękuję za wszystko. — szepnęła, momentalnie odwracając głowę w jego stronę i nie czekając na reakcję ukochanego, czule go pocałowała.

I stali tak na tle zachodzącego słońca, wtuleni w siebie, zakochani do szaleństwa, radośni, wypoczęci i gotowi na nowe wyzwania.

  —  

Kurczę, kolejny słodziutki łanszocik za nami. Może by teraz napisać coś more dramatic? Coś bardziej T R A G I C? XD Dawajcie znać, czy to dobry pomysł i jeśli tak - to z kim takiego szocika napisać?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro