Kraftböck

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był ciepły,  a przede wszystkim słoneczny poranek.  Nie wstałem jednak jeszcze z łóżka.  Kochałem leżeć opatulony ciepłą kołderką.  Ten stan musiał jednak przerwać mój współlokator i obiekt westchnień — Michael Hayböck.  Wskoczył na mnie i prawie zgniótł.  Posłałem mu spojrzenie rozsierdzonego, małego kociaka.  Nie pomogło.  Roześmiał się i wziął przybory toaletowe, by udać  się  pod  prysznic znajdujący się na korytarzu.

— Idę się myć — oznajmił i wyszedł.

Od razu zerwałem się z łóżka,  by narzucić na siebie jakiś szlafrok.  Neurony zakodowały  tylko jeden ciąg informacji: Michi - prysznic - tajemniczy stalker. Musiałem go bronić przed tym erotomanem,  które wysyłał mu zbereźne rzeczy. Był tylko mój i nie zamierzałem go oddać.  Psychotesty określały mnie jako zaborczego skurwiela.

Udałem się do tej łazienki.  I co zobaczyłem?

Cholerny Niemiec.  Freitag. Podglądał mojego misiaczka,  będąc schowanym za ścianką, by Michael go nie zauważył.

I jeszcze się rozbierał, by dołączyć do mojego słoneczka na niebie pod prysznicem.

A to erotoman i fetyszysta.

Chciałem go obić, ale zrezygnowałem z tego pomysłu.  Jeszcze kazałby mi płacić za operację plastyczną.

— Freitag, odwal się od Michaela — warknąłem. — Jest mój.  Poza tym Severin nie będzie z tego zadowolony.

Ku mojemu zdziwieniu przybili sobie piątki.

— Wreszcie — rzekł Michi.  — Tak długo na to czekałem,  aż zwrócisz na mnie uwagę. Kocham cię,  Krafti.

— Ja ciebie też.  — Pocałowałem go.  — Freitag wypad,  muszę zająć się swoim chłopakiem.

Michi w ferworze radości wskoczył w moje ramiona, a Richard wyszedł.

— Uważaj,  ślisko...

— Mhm — zamruczał.  — Wracajmy do pokoju kochać się klasycznie pod cieplutką kołderką.

Zeskoczył z moich ramion i zaciągnął do łóżeczka

Szczelnie zamknął drzwi.

— Skoro ja jestem nagi,  a ty tylko w szlafroczku możemy...

— Nie,  Michi... — zaprotestowałem.  — Jesteśmy od pięciu minut razem,  a ty nie jesteś tanią dziwką,  by wskakiwać mi od razu do łóżka.

Spuścił głowę.

— Najpierw randki,  spacery,  wyjścia do kina,  obiady z rodzicami...  Dopiero gdy będziemy  w stabilnym związku to seks — kontynuowałem.

— Rozumiem.

— Jesteś dla mnie po prostu ważny. I nie chcę cię traktować jak profesjonalistki z obwodnicy miasta. 

— Mhm. 

Podniósł głowę.

— To jest miłość,  gdy dwie osoby darzą się szacunkiem i zaufaniem. A ty jesteś najwspanialszą istotą na ziemi i zasługujesz na wszystko,  co najlepsze.

— Też cię kocham.

Uśmiechnąłem się. 

— To chodź się tulić.

Przytuliliśmy się do siebie,  leżąc na łóżku i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

Miałem nadzieję,  że przerodzi się to w nierozerwalny związek dwóch dusz.

------------------
Edycja walentynkowa "Intrygi prysznicowej".

PS.  Co nie pisaliście,  że zamieniłam dwa screeny  ze sobą?

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro