R.Freitag/S.Freund/D.Prevc

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem wygodnie rozpostarty w fotelu i gładziłem ciemne włosy Richarda, który siedział na podłodze i układał puzzle, gdy ja odpisywałem na kolejną wiadomość od młodego Prevca. Byłem już tym znużony. Nastolatek wypisywał mi listy miłosne i groził Richiemu. Miałem już tego dość. Teraz proponował mi spotkanie. Zdenerwowany pociągnąłem kochanka za włosy. Spojrzał na mnie zdziwiony i powrócił do układanki.

Sam nie wiedziałem, czemu zgodziłem się z nim spotkać. Usiadłem na podłodze obok Richiego i zacząłem z nim układać puzzle.

Uśmiechał się uroczo, co chwilę odgarniając włosy z twarzy. W jego oczach widniał niepokój. Mimo to nic nie powiedział, milczał jak zawsze. Gotowy zaakceptować każdą moją decyzję. Chciałem demokracji, a w związku z nim byłem dyktatorem. Jednak ta relacja - bez przyszłości - przetrwała. I co najdziwniejsze byliśmy szczęśliwi, dopóki w moim życiu nie pojawił się Domen Prevc, który niszczył wszystko jak huragan Katrina.

Pocałowałem słodkie jak maliny usteczka Richarda, delektując się ich smakiem. Kąsając, przygryzając i ssąc, dopóki nie zrobiły się opuchnięte i zaczerwienione. Językiem penetrowałem wnętrze jego ust. Ręką przesunąłem puzzle i przycisnąłem ukochanego do podłogi. Musiałem się w nim zagłębić. Musiałem sprawić, że zabrzmi dla mnie symfonia przyjemności Musiałem go oznaczyć. Nie jako zdobycz czy trofeum, ale jako miłość swego życia. Drugą połówkę jabłka przekrojonego na pół. Pozbywaliśmy się nawzajem swoich ubrań. Na jego ciele nadal kwitły różnobarwne malinki stanowiące dowód mojej miłości, a nawet i zaborczości. Na moich ramionach i plecach znajdowały się blizny i zadrapania będące efektem przeżywania przyjemności przez Richarda. Przyjemności, która wyciskała mu łzy z oczu, a z ust przekleństwa. Całowałem, a raczej czciłem każdy centymetr jego idealnego ciała.Trzymał mnie mocno za włosy i szeptał, że kocha mnie nad życie. Nakryłem jego ciało swoim, a ślina posłużyła mi za lubrykant. Przygotowałem go najlepiej, jak umiałem i zagłębiłem się w jego ciasnym wejściu, które otaczało mnie ze wszystkich stron. W jego oczach pociemniałych od pożądania lśniła miłość. Poruszaliśmy się we wspólnym rytmie. Dwa serca biły dla siebie. Szybko, miarowo, nieustannie. Dwa oddechy łączyły się ze sobą w niewinnym pocałunku. Dwa ciała stały się jednym. Dwa okrzyki przyjemności zlały się w jeden, który mógł zburzyć cały świat.

Padłem na niego spełniony, a on otarł moje czoło z potu.

— Kocham cię — szeptał.

— Ja ciebie też.

Naszą sielankę przerwał telefon. Spojrzałem na ekran. Domen. Podniosłem się z podłogi i pomogłem wstać Richiemu. Posprzątaliśmy ślady naszej działalności i wzięliśmy prysznic. Ubraliśmy się i wtuleni w siebie położyliśmy się na łóżku. Szybko zasnął. Pocałowałem go w czółko i wydostałem się z jego objęć. Uśmiechał się słodko przez sen, a ja popełniłem najgorszy błąd w swoim życiu.

Zostawiłem go.

Opuściłem mieszkanie i udałem się do Domena.

Czekał na mnie. Niecierpliwił się. Przestępował z nogi na nogę. Aż w końcu popchnął mnie na ścianę i zaczął mnie całować łapczywie, obleśnie.

Ocknąłem się.

— Zostaw mnie i Richarda w spokoju — wysyczałem.

— Już za późno, Sevi. Za późno.

Śmiał się.

—Teraz jesteś mój, a Richard umiera w samotności, myśląc, że go nie kochasz. 

— Kłamiesz! — krzyknąłem.

Uciekłem i wróciłem do domu. Richie zaś leżał pod prysznicem z podciętymi żyłami. Obmywała go gorąca woda, a jego twarz zastygła w grymasie bólu.

Nie żył.

I to wszystko było moją winą.

------------------------------------------------

Dziś będzie jeszcze tylko Kraftboeck, bo w związku z pracą nad preferencjami się nie wyrobię. W zasadzie zapraszam Was na nie. Może też podejmiecie wyzwanie i coś napiszecie?

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro