Tande/Stoch

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jego włosy mieniły się w świetle fleszy, gdy stał obok mnie na podium, pozując duo zdjęć. W dłoniach trzymał obrzydliwego bałwanka od Apollina, z kolei Domen wpatrywał się w pana prezydenta jak urzeczony. Stłumiłem chichot, kiedy poczułem na sobie wzrok Daniela. Od jakiegoś czasu obserwował mnie i uśmiechał się na mój widok. Kiedy tylko to zauważałem, to chował się za plecami Fannemela, a jego policzki kradły czerwień dojrzewającym na słońcu truskawkom, poziomkom czy porzeczkom.Gdy organizatorzy odgrywali hymn, stał blisko, starając się zachować dystans między nami. Moja bliskość go przytłaczała.

 Bolało mnie to. 

Lubiłem go. Kochałem jego uśmiech i to jak zarzucał blond grzywą, podczas symulacji lotu przed konkursem. Kochałem błysk w jego oczach i gest radości po udanym skoku. Kochałem jego pasję i żywiołowość z jaką mówił o Liverpoolu . Kochałem to, że nikomu źle nie życzył, że ambicja nie pokonała jego wrodzonej życzliwości. Lubiłem go.

Z całego serca swego, z całej duszy swej.

I do końca mych dni.

Lubiłem go. Przecież kochać mogłem tylko Ewę. Gwarantowała spokój i bezpieczeństwo. Z kolei Daniel był wikingiem, który wojował po morzach i oceanach w poszukiwaniu cennych łupów i skarbów.

I kusiło mnie to.

To z Danielem chciałem oglądać pościel, trenować i mierzwić pościel nie tylko nocą.

To Danielowi chciałem kraść pocałunki z ust, policzków.

Kochałem go.

Mocno.

Do utraty tchu.

Dlatego życzyłem mu powodzenia w przyszłych edycjach turnieju czterech skoczni.

Nie lubiłem jego łez. Wręcz  ich nienawidziłem. Po moich słowach nowe siły w niego wstąpiły.

Uśmiechnął się.

I ja wiedziałem, że to jest miłość.

Po konferencji udałem się do jego pokoju hotelowego.

Patrzyliśmy sobie w oczy i pocałowałem go.

Moje usta delikatnie musnęły jego, a on przejął kontrolę nad pocałunkiem.

Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam tchu.

— Mój wiking...

Roześmiał się i chwilę zastanowił.

— Moja księżniczka...

Zarumieniłem się, a on pociągnął mnie na kanapę...

By obejrzeć powtórkę meczu Liverpoolu.

--------------------------------------------------------

Stoję dziś nieźle z czasem. Więc macie wybór:

a) proch,

b) fanni/kamil.

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro