Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~*~

*Haruka*

*Dzień szósty, noc*

Obudziłam się z najgłośniejszym krzykiem jak dotychczas. Tym razem nie obudziłam się nad ranem, a w środku nocy. Byłam cała spocona plus miałam włosy na twarzy. Wzięłam je z twarzy i wtedy coś zamigotało. 

Spojrzałam na swoją szyję i stało to się ponownie. Naszyjnik migotał. W końcu tak samo jak we śnie zaświecił się i uniósł. Ciągnął mnie, a ja ruszyłam za nim. Nie zdążyłam nawet założyć butów. Wyszłam na boso w koszuli nocnej. światło kierowało mnie do lasu. Gdy tam weszłam nadal kierował mnie w głąb co jakiś czas skręcając. W końcu poznałam drogę. Byłam w tym samym lesie co we śnie. Te same wysokie drzewa, a naszyjnik kierował mnie przez te same miejsca co Armin, później przez te same co Mikasa i Hanji. Pojawiła się też droga, którą prowadził mnie Mitsuhide. 

Na sam koniec pojawiła się droga z dzisiejszego koszmaru. Tego najgorszego. Droga Eren'a i Levi'ego. Doszłam za światłem do Alei z tych samych drzew łączących się w łuki i wypełnionymi bluszczem. Naszyjnik strasznie mnie tam ciągnął i nie miałam zbytnio innego wyjścia. Weszłam za nim do przejścia i z wielkimi obawami szłam dalej. W końcu dotarłam na koniec. Nie widziałam żadnej przepaści tylko gęstą ścianę z bluszczu zmarszczyłam brwi i podeszłam do niej bliżej. 

Położyłam na niej rękę, a wtedy naszyjnik przyległ do ściany jak magnez. Światło błysnęło tak mocno, że oślepiło mnie. Przez moment widziałam tylko światło, a zaraz potem ujrzałam oblicze osób, które spotkałam we śnie. Najpierw pojawił się Armin, później Mikasa, Hanji, Mitsuhide, Eren i na końcu Levi. wgapiałam się chwile w ten obraz, a zaraz potem wszystko zniknęło, a przede mną nie znajdowało się zupełnie nic. Ciemność zapanowała na dobre.

*Mistuhide*

Obudził mnie przeraźliwy krzyk. Natychmiast się zerwałem z łóżka i chwyciłem nóż, który miałem pod poduszką. W samej piżamie skierowałem się na korytarz. Spojrzałem przez okno widząc dziwne światło już pod drzwiami. Przez nie ujrzałem Harukę idącą za latającym światłem. Mimo iż wyglądało to nienormalnie zmartwiłem się o dziewczynę. Ostatnio nie była sobą, a ja strasznie się o nią bałem. Naprawdę ją polubiłem. Zbiegłem szybko ze schodów i podążyłem za szarowłosą. Swoją drogą miała dziwny kolor włosów. Niby wchodziły w czerń, ale bardziej przypominały szary, a czasem nawet niebieski. Zauważyłem też, że ona ma aktualnie na sobie tylko koszulę nocną i była w dodatku na boso. Nie było to zbyt rozsądne w szczególności, dlatego że szła do lasu. 

Szedłem za nią przez las, doszliśmy tak głęboko, że znajdowaliśmy się w części lasu gdzie drzewa są strasznie wysokie. Dochodziły nawet do 50 metrów. Przemierzała drogę nadal podążając za światłem. W końcu doszliśmy do dziwnej Alei drzew. Drzewa gałęziami łączyły się w łuki, a połączone po bokach były bluszcze. Haruka z chyba lekkim strachem weszła do środka, a ja ruszyłem za nią w odpowiedniej odległości. Gdy doszła do końca nie wiedziała o ma zrobić. Zrobiła dodatkowy krok do ściany,a wtedy to światełko przyległo do ściany. Rozbłysnęło jeszcze mocniej, tak, że musiałem zasłonić oczy. Gdy je otworzyłem na niebie zaczęło wychodzić chyba słońce, ponieważ przez bluszcz zaczęło przedzierać się promienie słoneczne. Natomiast dziewczyna zniknęła. Podbiegłem do miejsca gdzie wcześniej stała, ale po niej został tylko naszyjnik z gwiazdą. 

*Levi*

*Tego samego dnia, poranek*

Właśnie przeszliśmy przez bramę murów. Wróciliśmy z wyprawy, ale jak zazwyczaj nic nie mieliśmy. Straciliśmy ludzi. Mimo, ze ludzie wiwatowali na naszą cześć nie czułem się jak bohater. Najchętniej wrócił bym do kwatery i do końca dnia chciał zostać sam. Niestety wiedziałem, ze to i tak by nie było możliwe, w końcu Haruka, i tak by przylazła. Szczerze to zdziwiłem się, że nie ma jej w mieście by nas przywitać. W końcu mogła poprosić któregoś z pozostałych żołnierzy. Wzruszyłem jednak na to ramionami i jadąc na koniu szedłem dalej. Dziewczyna pewnie jeszcze spała i pewnie jak na początku ominie ją śniadanie. 

*Pół godziny później*

Gdy w końcu dotarliśmy do kwatery zdrowi żołnierze odkładali sprzęt. Ja jeszcze miałem się spotkać z Erwin'em i Czterooką. Zmierzałem do gabinetu Dowódcy, gdy przed drzwiami fo pomieszczenia zobaczyłem zielonowłosego chłopaka. Ten słysząc moje kroki spojrzał na mnie. Jego mina w jednej chwili z zestresowanej zmieniła się na przestraszoną. Ja jednak zimno na niego spojrzałem i obojętnie wyminąłem. 

Naprawdę zaczął mnie niepokoić brak przywitania szarowłosej. Pomimo, że była śpiochem dzwon ogłaszający nasz powrót na pewno by ją obudził. Wszedłem do pokoju uprzednio pukając, w którym zastałem już Hanji i Erwin'a.

- Co ten szczyl robi przed drzwiami?- Zapytałem od razu na wejściu. 

Miałem gdzieś, że mnie słyszał. Obydwoje wyglądali na zdziwionych. Obróciłem się do chłopaka jeszcze.

- Właź.- Rozkazałem, a ten przełknął ślinę. Ze strachem wszedł do pokoju kurczowo trzymając coś w dłoniach.

Usiadłem na kanapie w gabinecie Erwin'a, a ten chłopak stanął jak słup na środku pokoju. 

- Przedstaw się i powiedz po co tu przyszedłeś.- Wypowiedział się blondyn, który siedział za biurkiem. 

Hanji opierała się o parapet i wpatrywała się zaciekawiona w chłopaka. Mimo wszystko wszysyc byliśmy zmęczeni, w końcu dopiero co wróciliśmy z wyprawy. 

- Harada Mitsuhide, przyszedłem tu w sprawie Ha- -Za jąkał się.- Chino Ha-Haruki.- Znów to zrobił.

Zmarszczyłem brwi. O co mogło chodzić temu szczylowi. Racja zamartwiałem się trochę o tą dziewczynę. Do najnierozsądniejszych nie należała, ale prawdopodobnie śpi albo strzela z łuku.

- Słuchamy.- Powiedział Erwin co raz bardziej zainteresowany sprawą. Ogólnie to on co raz bardziej interesował się dziewczyną odkąd dowiedzieliśmy się o jej pochodzeniu.

- Dzisiaj w nocy.- Przełknął ślinę, obserwowałem go uważnie.- Poszła do lasu, poszedłem z nią. Szła za jakimś światłem. Trafiliśmy do jakiejś Alei drzew. Gdy doszliśmy do końca to światło rozbłysło, a dziewczyna zniknęła.- Powiedział z przerażeniem.- Po niej zostało tylko to.- Rozłożył ręce, a ja w nich zauważyłem naszyjnik dziewczyny. Była to ta gwiazda, którą kiedyś zobaczyłem. 

Gdyby nie to, że widziałem ten naszyjnik wcześniej pomyślałbym nawet, że facet zwariował. Podszedłem do chłopaka i zabrałem mu z rąk naszyjnik. Przyjrzałem mu się. Na sto procent był to ten sam co wtedy dziewczyna miała na szyi.

- Zaraz wracam.- Warknąłem w ich stronę. Musiałem sprawdzić. 

- Levi! Gdzie ty idziesz?- Krzyknęła za mną Czterooka. 

Kierowałem się na piętro, na którym były nasze pokoje. Wyminąłem swój nawet na niego nie spojrzawszy. Moim celem był pokój dziewczyny o zielonych oczach. Stanąłem przed jej drzwiami z nadzieją, że jak nacisnę klamkę za drzwiami ujrzę Haru. Nacisnąłem, a drzwi ustąpiły. Wszedłem do środka i się rozejrzałem. 

Łóżko nie było pościelone. Na biuru znajdowała się uprząż, a przez otwarte okno wisiał prawdopodobnie suchy mundur. 

Ten chłopak miał rację. Haruki już tutaj nie było. Usiadłem na łóżku dziewczyny chowając twarz w rękach. Ta irytująca dziewczyna zniknęła, a ja jej już nigdy nie zobaczę, ani nie usłyszę. Schyliłem głowę zamykając oczy i ścisnąłem pięść w której był naszyjnik. Po raz kolejny straciłem ważną dla mnie osobę. Właśnie sobie to uświadomiłem ta dziewczyna była dla mnie ważna. Pomimo tak krótkiego czasu, który razem spędziliśmy była dla mnie cholernie ważna. Był to zaledwie tydzień. 

Niestety teraz było już za późno. Haru zniknęła, a ja jej już nie spotkam.

~*~

Yo!

Takim akcentem zakańczamy to opowiadanie. Minął miesiąc i dwa dni od opublikowanie pierwszego rozdziału(prologu). To jest pierwsze opowiadanie, które tak szybko skończyłam. Zazwyczaj zajmowało mi to nawet do pół roku! Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i podobała wam się historia Haruki ^^ Podziękowania napiszę w przeciągu tygodnia. Jednakże jestem wam niezmiernie wdzięczna za każdą gwiazdkę, za każdy komentarz i za każde wyświetlenie. Bez was nie osiągnęłabym tego wszystkiego! Dziękuję!

Bayooooo!!!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro