Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~*~

*Haruka*

*Tydzień później*

Minął już tydzień od mojej małej wyprawy z Levi'm na mury. Przez ten czas chłopak nie miał dla mnie czasu, bo się szykowali na wyprawę. Teoretycznie to nikt dla mnie nie miał czasu. Kazdy był czymś zajęty, więc głównie siedziałam u siebie w pokoju czytając podręczniki. Dawno już tak dużo się nie uczyłam. Normalnie bym poszła postrzelać z łuku, ale pole treningowe było zawsze zajęte. 

Po ponad trzech godzinach czytania podręcznika od geografii wstałam z łóżka i rozprostowałam kości. Podeszłam do biurka i odłożyłam na nie książkę. Następnie otworzyłam szufladę, do której już od dawna nie zaglądałam i ujrzałam tam mój telefon. Wyjęłam go i przywróciłam go do życia. Po chwili światło rozbłysło w pomieszczeniu, a ja spojrzałam czy jest zasięg. Nie było go. Miałam 67 procent baterii, więc postanowiłam posłuchać muzyki. Dziwne, ze wcześniej na to nie wpadłam. Problemem był tylko to, że nie mam słuchawek, ale no cóż, muszę sobie poradzić bez nich. Weszłam w aplikację i puściłam pierwszą lepszą piosenkę. Gdy pierwsze słowa piosenki rozbrzmiały spojrzałam na ekran i odczytałam nazwę "Nightcore - All Time Low (Jon Bellion Cover by Savannah Outen)". Uśmiechnęłam się do siebie i podgłośniłam. Miałam to gdzieś czy komuś to przeszkadza. Usiadłam na łóżku zamykając oczy i zaczęłam nucić. 

Nie przerwałam gdy ktoś gwałtownie otworzył drzwi, tak że drewniana powłoka uderzyła w ścianę. Ktoś do mnie podszedł i mocno mną potrząsnął. Dopiero wtedy otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą Levi'ego. Właśnie wtedy skończyła się piosenka i zaczęła następna. Tym razem było to "Nightcore - One Last Time (Ariana Grande Cover by Sydney Alton)". Nie chętnie wyłączyłam muzykę i po raz kolejny skierowałam wzrok na Kaprala.

- Coś się stało?- Zapytałam patrząc mu w oczy. 

Wiedziałam, że chodzi mu o muzykę. W końcu w tych czasach raczej tego nie było. Uśmiechnęłam się lekko. 

- Co to za głos?- Odpowiedział pytaniem.

- To muzyka, z telefonu. Spójrz.- Poświeciłam mu trochę po twarzy i zmieniłam piosenkę, a potem nacisnęłam przycisk by puścić muzykę ponownie. 

Uwielbiałam wersję Nightcore, więc i tym razem został on puszczony. Teraz była piosenka Emelie Sande - Read All About It. 

- To jest z moich czasów. Nie ma tu zasięgu, ale przez to urządzenie można się też komunikować.- Wytłumaczyłam pokazując mu kilka rzeczy w moim Samsung'u. 

Nie należał on do najnowszych, ale był z 2016 roku, więc też nie był stary. Pokiwał głową, ale zaraz zmarszczył brwi. Ogólnie to zaczął być milszy do mnie niż na samym początku. Było to dziwne trochę, ale nie narzekałam. 

- Próbuję pracować, więc jeśli się da to ścisz to.- Mruknął i wyszedł z mojego pokoju ponownie trzaskając drzwiami. 

Westchnęłam i wyłączyłam muzykę. Za dwie godziny miał się odbyć wyjazd poza mury, a ja mu przeszkadzam. Nagle zrobiło mi się mega głupio. Za godzinę mają zbiórkę, więc ich chcę pożegnać. Nie miałam nic lepszego do roboty, więc ubrałam koszule i beżowe spodnie. Wyszłam na plac gdzie mieli się zebrać, a potem wyruszyć do wejścia do murów. 

Ja nie mogłam jechać. Może i moje umiejętności były by pomocne, ale w walce z mieczem nie poradziłabym sobie. Chciałam im w jakikolwiek sposób pomóc, ale nie pozostało mi nic innego jak obserwowanie tych potworów. Przez ten tydzień raz na jakiś czas prosiłam któregoś z żołnierzy by mnie przetransportował na mury i je oglądałam. Ich zachowanie nie było podobne do człowiek. Najzwyczajniej w świecie tte istoty nie myślały. Raz wzięłam łuk i wystrzeliłam strzałę prosto w kark. Trafiłam w sam środek i przez co najmniej półgodziny miał problem z poruszaniem się, i zachowaniem równowagi. Skoro był ich to słaby punkt to naruszenie go może je osłabić. O ile dobrze się wyceluje. 

Raz przy pomocy Hanji w badaniach dowiedziałam się o sekrecie Eren'a. Gdy go o to zapytałam najpierw zaprzeczał, a później wyśpiewał wszystko. Bał się, że go odrzucę lub wyzwę, ale ja zachowywałam się tak samo jak zawsze. Po prostu jego przypadek był interesujący. Ja w rekompensacie opowiedziałam mu trochę o mnie i mi uwierzył. 

Po dziesięciu minutach spaceru doszłam na miejsce i o dziwo dużo osób już się zebrało. W oddali zauważyłam Kaprala, a przecież dosłownie kilkanaście minut temu mówił mi, że mam ściszyć, bo mu przeszkadzam w pracy. Raczej wątpię żeby to było aż tutaj słychać. Usiadłam na ziemi pod ścianą i czekałam aż wszyscy się zbiorą. Zamknęłam oczy i gdy wybił pierwszy dzwon oznaczający zbiórkę wstałam z miejsca otwierając oczy. Wszyscy zaczęli wsiadać na konie i pomagali w ostatnich poprawkach. Szybko pobiegłam na sam początek gdzie ujrzałam Kaprala. Po drodze zobaczyłam jeszcze Erena z Mikasą i Arminem. Stali jeszcze, więc podbiegłam do jego konia.

- Oi Levi, za ile wyjeżdżacie?- Zapytałam, gdy nie wszyscy siedzieli na koniach.

- Opóźniło się trochę i za dziesięć minut.- Wyjaśnił patrząc na mnie kątem oka. 

- Jak myślisz zdążę dojść do miasta?- Po raz kolejny zadałam pytanie i spojrzałam w las. Był strasznie ciemny, a słońce prawie nie przebijało się przez drzewa. Przełknęłam głośno ślinę. Nie lubiłam ciemności.- Jednak sobie odpuszczę.- Zaśmiałam się nerwowo.

- Po co chcesz jechać do miasta?- Słysząc go spojrzałam na niego jak na idiotę. 

- Pożegnać was, to chyba jasne. Tak jak wszyscy ludzie.- Powiedziałam z uśmiechem.

- Nie możesz z nami jechać, ewentualnie musisz sama iść.- Mruknął i zszedł z konia, a następnie poprawił siodło. 

Westchnęłam i przytuliłam go jak obrócił się w moją stronę. Lekko zaskoczony nie odwzajemnił uścisku, ale nie przejęłam się tym. Skierowałam usta do jego ucha, co i tak było dosyć trudne, bo pomimo tego, że był niski był ode mnie wyższy o 6 centymetrów. 

- Uważaj na siebie.- Wyszeptałam, a następnie się od niego oddaliłam.

Nie chciałam by zobaczył rumieńce na mojej twarzy, a do bałam sie odrzucenia i wolałam zaraz potem uciec. Do tego też musiałam się pożegnać z Eren'em. Zaraz podbiegłam do mojego przyjaciela, który stał obok swojego konia i go przytuliłam. Ten bez przeszkód przyjął mojego przytulasa. Zaraz potem przytuliłam jeszcze Armin'a i Mikasę. 

- Macie mi wrócić żywi, bo was znajdę i zamorduję po raz drugi!- Zagroziłam z uśmiechem. 

Ci się lekko zaśmiali. Wiem, że to było słabe, ale chciałam choć trochę rozluźnić atmosferę. Pogadałam z nimi trochę i rozbrzmiał kolejny dzwon. Odbiegłam od przyjaciół by konie mnie nie stratowały. Stanęłam na samym początku i machałam im. Gdy Levi mnie minął patrzył na mnie, a ja mu pomachałam na pożegnanie z uśmiechem.

- Masz wrócić żywy!- Powiedziałam do niego, a ten prychnął. 

Spodziewałam się tego. Gdy już wyjechali z lasu poprosiłam jednego z żołnierzy, który tu został by zabrał mnie na mur. Na początku się nie zgadzał, jednak w końcu mi się to udało i już po czterdziestu minutach byłam na szczycie muru i wpatrywałam się w krajobraz. Był cudowny. Taki nie naruszony przez ludzką rękę. Mieszkałam w środku miasta, więc ciężko było mi znaleźć takie cudowne miejsca, ale tutaj mogłam to robić bez problemu. Zauważyłam, że pod bramą nie ma żadnych potworów, a żołnierze bez problemu wyjeżdżają. Wyłapałam wzrokiem Levi'ego, co zresztą nie było łatwe i się uśmiechnęłam. 

~*~

Yo!

Po czterech dniach macie rozdział! Chyba minęły cztery, bo nie sprawdzałam. Zresztą nie ważne. Ważne jest to, że rozdział już jest. No, ale rozumiecie to, że czekam na tego walonego kuriera, który powinien mi przysłać mangi, a on nie chcę przyjechać. Zostały one wysłane wczoraj priorytetem przed czternastą, więc dzisiaj powinny przyjechać ;-; 

Właśnie opiekowałam się małym diabłem i o co najmniej pół godziny opóźniła się publikacja ;-;  

Dobra wstawiam to zanim znów mnie złapie.

Bayooooo!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro