Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~*~

Jego zdziwienie nie zniknęło tak szybko jak pozostałe emocje, które widziałam na jego twarzy. Jednakże zaraz do mnie podszedł i znów widziałam tę obojętną maskę. 

- I jak?- Zapytałam wesoła.

- Zaskoczyłaś mnie. Potrafisz coś jeszcze?- Zapytał, a ja pokiwałam głową. 

Za pomocą jednej strzały nie dało się przebić drzewa, ale jeśli wystrzeli się trzy w to samo miejsce to powinno się ono przebić na wylot. Ponownie spojrzałam na drzewo, w które na początku kazał mi strzelać Levi. Wyjęłam kolejną strzałę, nakładając ją na cięciwę. Podniosłam lekko łuk by trafić powyżej, a nie w to samo miejsce. Wystrzeliłam i wzięłam od razu następną. Po raz kolejny wystrzeliłam. Strzała przecięła tamtą na pół i wbiła się jeszcze głębiej. Prawie połowy strzały nie było widać. Wystrzeliłam ostatnią, a ona przeleciała przez drzewo i trafiła w następną roślinę za nią.

- Potrafię też strzelać do ruchomego celu i z konia.- Powiedziałam i ruszyłam do strzał by je schować. 

Było mi szkoda tych dwóch strzał, które rozwaliłam na skutek przebicia drzewa, ale jakoś to przeboleje. Wyjęłam te pozostałe cztery strzały uprzednio je dokładnie oglądając i schowałam do kołczanu. Zadowolona wróciłam do chłopaka i czekałam na jego reakcje. 

- Możesz się jednak do czegoś przydać.- Mruknął pod nosem. 

Zadzwoniły dzwony. Przypominały mi dźwięk tych kościelnych, które raz na jakiś czas biją w moim mieście. Chłopak spojrzał w górę i zaraz szybkim krokiem ruszył do środka, a ja stałam jak słup nie wiedząc co mam dalej zrobić.  Westchnęłam i chciałam dalej postrzelać, ale zaczepił mnie jakiś brązowowłosy chłopak, jego włosy przypominały mi czekoladę. Kojarzyłam go skądś, ale też nie byłam pewna. 

- Cześć! Jak się czujesz?- Zapytał, a ja zmarszczyłam brwi. Dlaczego się o to pytał? Chłopak widząc moje spojrzenie, postanowił wytłumaczyć skąd to pytanie.- To ze mną jechałaś na koniu, gdy zemdlałaś.- Pokiwałam głową w zrozumieniu.

- Jak widać całkiem dobrze, zdążyłam już nawet pokłócić się z Levi.- Zaśmiałam się, a ten po chwili zdziwienia również to zrobił.

- Jestem Eren!- Podał mi rękę, oczekując, że również się przedstawię. 

- Haruka, ale możesz mówić mi Haru.- Uścisnęłam ją, a obok nas pojawiła się czarnowłosa dziewczyna z włosami ledwo do ramion i chłopak o podobnych włosach, ale blond. 

- To jest Armin.- Chłopak wskazał na blondynka, a potem na dziewczynę.- A to Mikasa.

- Miło was poznać. Jestem Haruka, ale możecie mi mówić Haru.- Uśmiechnęłam się do nich.

- Jeśli mogę zapytać.- Zaczął nie pewnie Eren. Dziwne myślałam, że odważny jest.- To co robiłaś za murami?- Zapytał, a ja westchnęłam. Nie chciało mi się po raz kolejny opowiadać tej absurdalnej historii, jednakże byłoby to nieuprzejme z mojej strony jeśli bym go zignorowała.

Zastanowiłam się na chwilę i celując w drzewo naciągnęłam strzałę na cięciwę. Za nim wystrzeliłam odezwałam się.

- Szczerze to sama nie wiem. W jednej chwili byłam u siebie w domu, a w następnej po środku lasu.- Powiedziałam wypuszczając strzałę, a potem wzruszyłam ramionami, jakby to było nic. 

Miałam wrażenie, że to przez ten głupi naszyjnik, ale nie chciałam im o tym mówić, bo uznaliby mnie za jeszcze większą wariatkę niż teraz. Spojrzałam na osoby, które stały za mną, a potem na strzałę, która trafiła idealnie w sam środek drzewa. 

- Ogólnie cała ta sytuacja i to wszystko jest strasznie skomplikowane.- Dodałam po kilku sekundach.- Levi, Hanji oraz Erwin obiecali mi, że w zamian za pomoc w badaniach, pomogą mi wrócić do domu i zapewnią bezpieczeństwo do tego czasu. Nie miałam zbytnio innego wyjścia, więc tak oto znalazłam się tu.- Dokończyłam swoją mowę i poszłam po strzałę. Chciałam już wrócić do pokoju, ale mój brzuch wydał z siebie odgłos umierającego wieloryba. 

- Chcesz iść na stołówkę?- Zapytał Eren z uśmiechem, a ja czerwona na twarzy pokiwałam głową. Szybko pobiegłam po strzałę i wróciłam do trójki poznanych ludzi. Na początku Mikasa podczas drogi odzywała się rzadko, ale zdarzyło jej się powiedzieć kilka dłuższych wypowiedzi. Armin też był trochę nieśmiały, ale z czasem nabierał pewności siebie i mogliśmy normalnie rozmawiać.

- Nie jestem pewny czy dostaniemy jedzenie po za godzinami posiłków.- Zagadnął przed stołówką blondyn, a czekoladowowłosy uderzył się w czoło.

- Kompletnie o tym zapomniałem! Przepraszam Haruka.- Westchnęłam, ale postanowiłam go pocieszyć.

- Nie martw się to nie twoja wina, a ja wytrzymam do następnego posiłku, a tak poza tym to kiedy jest?- Zapytałam się moich towarzyszy, a Ci spojrzeli po sobie.

- O 19 jest kolacja.- Odezwała się Mikasa.

- A która jest godzina?- Po raz kolejny zadałam pytanie, a ja powoli traciłam nadzieję. Przecież Levi mówił, że jest południe. Prawdopodobnie przyszedł po obiedzie.

- Coś po czternastej.- Odpowiedział Armin, a ja przykucnęłam. Godzinę i bym wytrzymała, ale pięć godzin nie ma opcji. Umrę z głodu za nim dobije dziewiętnasta. Mój brzuch jak na zawołanie się odezwał. Wstałam z determinacją.

- Nie ma opcji. Będę błagać jak co tą kucharkę na kolanach!- Wkroczyłam do stołówki, a tam skierowałam się do pomieszczenia z kuchnią, które wskazał mi Eren. Weszłam do środka i spojrzałam po ludziach. Podeszłam do pierwszej lepszej osoby.- Mogę prosić o coś do jedzenia?- Zapytałam.

- Nie, trzeba było przyjść na obiad.- Mruknęła nie odrywając się od krojenia warzyw.

- Ale prze pani, ja nie mogłam przyjść, bo spałam jeszcze.- Próbowałam się wytłumaczy, a kobieta spojrzała na mnie wrogo, a potem zmarszczyła swoje wielkie, włochate brwi.

- Jak się nazywasz?- Zapytała.

- Chino Haruka.- Przedstawiłam się niepewnie, a ta pokiwała głową i gdzieś poszła.

- Kapral Levi kazał to dla ciebie zostawić.- Podała mi tackę z jedzeniem, a ja spojrzałam na nią jak na ósmy cud świata.

- Dziękuję!- Krzyknęłam  wychodząc i usiadłam obok Erena.- Levi to dla mnie kazał zostawić!- Krzyknęłam do nich z radością, a Eren zmarszczył brwi.

- Że niby on? Zawsze był surowy i nie zbyt się o nas martwił w ten sposób.- Wzruszyłam w odpowiedzi ramionami i zajadałam się moim pierwszym posiłkiem od wczoraj. Gdy skończyłam jeść do pomieszczenia wszedł ktoś jeszcze. Tą osobą okazała się być Hanji. 

- O Haruka! Szukałam cię. Jutro z samego rana przyjdę po ciebie i będziesz mi pomagać!- Powiedziała entuzjastycznie i skierowała wzrok na Erena.- A ty jutro przechodzisz badania, więc po ciebie też przyjdę!- Dodała podekscytowana, a ja spojrzałam na chłopaka, który w tej chwili był przerażony. Tyknęłam go w policzek, a ten zaskoczony spojrzał w moją stronę, uśmiechnęłam się pocieszająco. W końcu te badania nie mogły być aż tak złe. - A jutro załóż pełen mundur, a nie tylko w części.- Zganiła mnie, a potem wyszła. Parsknęłam śmiechem. Ta kobieta zachowywała się jak dziecko, a to ponoć ja tak się zachowuję.

- Ja idę do pokoju. Do zobaczenia na kolacji!- Krzyknęłam do nich wychodząc z pomieszczenia. 

Po pięciu minutach byłam w pokoju. Do kolacji siedziałam w pokoju, sprawdzając niektóre książki z nadzieją, że coś znajdę. Niestety nic, a nic. Zeszłam na kolację przed dziewiętnastą i usiadłam razem z wcześniej poznaną trójką. Dzięki temu poznałam Jean'a, Conni'ego, Reiner'a, Berthorld'a, Sashe, Ymir i Christe. Ciekawe osóbki nie powiem. Levi'ego nie było na stołówce. W ogóle nie widziałam go od momentu, gdy zadzwonił ten dzwon. Pytałam się Eren'a co on oznacza. Ponoć jakieś ważne spotkanie, ale wtedy Hanji powinna na nim być, a przyszła do nas na stołówkę. Martwiłam się, że chłopak nie będzie miał co jeść i poszłam się zapytać czy zostawi coś dla Kaprala, a ona powiedziała, że tak. Uśmiechnęłam się i ruszyłam do pokoju. W łazience szybko wzięłam prysznic i wyprałam tą moją nieszczęsną bieliznę z nadzieją, że nikt mnie wtedy nie złapie. Na szczęście dałam radę, ale i tak zakluczyłam na noc drzwi w obawie, że nieproszony gość wejdzie mi do pokoju w złym momencie. 

~*~

Yo!

Nie będę długo mówić, bo nie zbyt mam czas. Rozdziały od teraz będą się o wiele rzadziej pojawiały. Dlaczegoż to? Dlatego, że mamy remont w domu i tata odłącza Wi-Fi na cały dzień, a aktualnie używam tego mojego z telefonu, a niestety nie mogę tego ciągle robić ;-; Przepraszam was, ale serio będą się rzadziej pojawiały albo późno w nocy, bo wtedy uruchamiają go z powrotem ^^

Bayoooooo!!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro