66. #DramaTime 1/?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Johann: Przyglądałaś się Johannowi, który co chwilę robił zdjęcia i dodawał je na Snapchata albo Instagrama. Miałaś już powoli tego dość. W waszym życiu już nie było prywatności. WSZYSTKO co działo się w waszym życiu musiało być udokumentowane i Johann musiała się tym podzielić z fanami. Postanowiłaś porozmawiać z nim na ten temat.
- Kochanie... Możemy porozmawiać?
- Jasne - odpowiedział wpatrzony w telefon.
- Czy mógłbyś odłożyć telefon?
- Dlaczego?
- Bo może chciałabym z tobą porozmawiać?
- Przecież możemy tak rozmawiać. Widzisz w tym jakiś problem?
- Tak?! - wyrwałaś mu urządzenie z ręki
- Hej! Oddaj mi go!
- Nie! Czy naprawdę nie możemy porozmawiać bez twojego wiecznego wpatrywania się w telefon?!
- Moi fani muszą wiedzieć co robię!
- Kurwa! Naprawdę myślisz, że kogoś obchodzi, że właśnie zjadłeś śniadanie?!
- Oczywiście! Inaczej by nie pytali!
- Przecież to jest chore - zaśmiałaś się z głupoty jego wypowiedzi.
- Oddaj mi ten telefon.
- Albo telefon albo ja
Przyglądał ci się przez chwilę po czym wyrwał ci komórkę z ręki.
- A teraz przepraszam, ale jestem umówiony na live z moim fanami...
- Miło było! Życzę udanego związku z telefonem i twoimi fanami. Ja pasuje. Mam dość.
Ruszyłaś w stronę waszego pokoju, aby się spakować.

Daniel: - Kochanie! Patrz co, a raczej kogo mam! - wykrzyknął Daniel od progu.
Ruszyłaś w stronę przedpokoju. Zobaczyłaś coś czego nie chciałaś zobaczyć. Daniel stał z nowym kotem na rękach.
- Kot?! Naprawdę?! Mamy 14 kotów, a ty przyniosłeś kolejnego?!
- Nie mogłem go tak zostawić! Jak tylko ujrzałem go w schronisku...
- Daniel! Ty chyba czegoś nie rozumiesz! To nie jest pieprzony zwierzyniec, żeby trzymać tyle kotów!
- Ale kto się zajmie tymi biednymi stworzeniami?!
- Kurwa! Na głowę upadłeś?! Mam dość! Albo koty albo ja i Jonas! Wybieraj!
- Chyba żartujesz!
- Mówię całkiem poważnie. Masz tydzień na pozbycie się ich. Jonas! Pakuj się! Jedziemy na tydzień do babci!
- Zabierasz go na tydzień do Polski?!
- Jadę do twojej matki idioto! Może ona pomoże mi przemówić ci do rozumu.
Ruszyłaś na górę, aby spakować walizki. Następnie zabrałaś je do samochodu i pojechałaś razem z synem do swojej teściowej, która była twoją ostatnią deską ratunku za nim ty i Daniel... Nie myślmy o tym. W końcu to jeszcze nie choroba. Prawda?

Andreas: Andi jest za słodki na dramy. Amen.

Nie no taki żarcik kosmonaucik. Będzie drama.

Ale taka inna.

Dobrze już ją piszę. 

Nie krzycz.

Widzę twoją złość.

To dlatego jechałaś po pijaku?

Ups. Chyba się wygadałam.

Przepraszam.

Już piszę.

Siedziałaś w izbie wytrzeźwień i czekałaś na Andiego. W głowie dalej szumiał ci alkohol, więc nie myślałaś racjonalnie i śmiałaś się z całej tej sytuacji. Chodź zdecydowanie nie powinnaś. Dostałaś mandat. Zabrali ci prawo jazdy. Zaraz będzie tu Andi. Właśnie... Andi... Miałaś ochotę już go zobaczyć... Złapać go mocno... Pocałować... Zabrać do łóżka... Stop! Nie wchodzimy dalej w twoje myśli.
- Co ty tu do jasnej cholery robisz?! - Krzyk Andreasa słyszało chyba całe więzienie.
- Czekam na ciebie - uśmiechnęłaś się próbując wstać z ławki co nie koniecznie ci wyszło.
- Jesteś pijana. - Chłopak odsunął się od krat.
- No i co?
- To, że zabrali ci prawo jazdy?
- Trudno. To może już mnie stąd zabierzesz i...
- Zostajesz tu - powiedział.
Nagle poczułaś, że trzeźwiejesz.
- Ale jak to? - zapytałaś.
W tej chwili wszedł policjant.
- Zna ją pan? - spytał
- Skądże! Pierwszy raz ją na oczy widzę.
- W takim razie przepraszam, że pana wezwałem, ale podała mi pański numer. Pewnie pomyliła cyferki.
- Zapewne - powiedział Andi i ruszył razem z policjantem do drzwi.
Teraz nie było ci do śmiechu. Dostałaś przecież mandat. Zabrali ci prawo jazdy i nie było z tobą Andiego.
- Kurwa... - szepnęłaś i usiadłaś na twardej, drewnianej ławce.

Kamil: Otworzyłaś skrzynkę na listy i wyjęłaś z niej kilka kopert. Wśród nich znajdowały się zaproszenia na różne galę i imprezy. Wchodząc do salonu przeglądałaś je. Usiadłaś na kanapie obok Kamila.
- To do ciebie - podałaś mu plik kopert zaadresowanych do niego.
- Możesz je wyrzucić - powiedział po chwili oddając ci je.
- Ale jak wyrzucić?! Nawet ich nie przejrzałeś!
- Przejrzałem. Wszystkie są na jakieś galę czy imprezy.
- No właśnie. Czy nie możemy pójść na chodź jedną z nich?
- Nie. Dobrze wiesz, że nigdy nie chodzę na tego typu wydarzenia.
- Nie możesz choć raz zrobić wyjątku?
- Nie jestem celebrytą.
- Ale Kamil...
- Nie. Jak ci tak bardzo zależy to idź sama. Możesz powiedzieć, że miałem trening i nie mogłem przyjść.
- Nie możemy w końcu gdzieś wyjść razem? Ja rozumiem, że cenisz sobie życie prywatne, ale Kamil! Chciałabym choć raz pójść z tobą na jakąś imprezę, żeby zrobili na wspólne zdjęcie i żebyśmy mogli tam być jako para.
- Czasem mam wrażenie, że jesteś ze mną tylko dla sławy.
- Słucham?! Ja mam wrażenie, że ty się mnie po prostu wstydzisz i nie zamierzasz się ze mną nigdzie pokazywać!
Nastała cisza.
- Czyli jednak tak wygląda sytuacja. Dobrze, więc niech ludzie dalej żyją w nieświadomości jaką masz beznadziejną żonę. Specjalnie dla ciebie załatwię żeby nikt się nie dowiedział o rozwodzie.

Gregor: Była 2 w nocy, a ty dalej nie spałaś. Czekałaś na Gregora, który wyszedł wieczorem i do tej pory nie wrócił. Nie odbierał telefonu. Nie oddzwaniał nie było z nim żadnego kontaktu. Żaden z jego kumpli nie wiedział gdzie jest lub nie chcieli żebyś ty wiedziała. Byłaś jednocześnie wściekła i przerażona. Około 3:30 usłyszałaś nieudolne próby otworzenia drzwi. Ruszyłaś w tamtą stronę, najpierw upewniłaś się przez wizjer, że to Gregor, a następnie otworzyłaś drzwi. Do pomieszczenia wtoczył się twój pijany mąż. Przyglądałaś się mu, kiedy ledwo stał i próbował złapać równowagę.
- Co to ma kurwa znaczyć?! - wykrzyknęłaś
- Jaaaaa... - zaczął
- Ty co?! Nie odbierasz telefonu! Nikt nie wie gdzie jesteś! Co ja sobie mogłam pomyśleć?! - krzyczałaś co raz głośniej.
- Mamo... - usłyszałaś szept zza pleców. Obejrzałaś się. Za tobą stała mała Elena przytulając pluszowego misia.
- Idź do łóżka kochanie - podeszłaś do niej. - Zaraz do ciebie przyjdę.
Dziewczynka ruszyła na górę po schodach.
- Zostajesz tu - powiedziałaś, kiedy zobaczyłaś, że próbuje dojść do waszej sypialni. - Policzę się z tobą rano...

Domen: Siedziałaś w domku słoweńskiej kadry i czekałaś na skok Domena. W tym czasie przez budynek przewinęło się kilku skoczków i prawie cały sztab szkoleniowy. W końcu nadeszła ta chwila. Jednak już po paru sekundach cały entuzjazm zniknął. To nie był najlepszy skok. To był wręcz tragiczny skok. Zajął ostatnie miejsce. Wiedziałaś, że teraz to ty musisz zadbać, aby się nie załamał. Czekałaś aż Domen znajdzie się w domku kadry słoweńskiej. Po około 10 minutach drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł wściekły chłopak. Przyglądałaś mu się kiedy ze złością rzucał przedmiotami. W końcu postanowiłaś przerwać tę ciszę;
- Kochanie...
- O co chodzi? - Jego lodowaty ton głosu trochę cię przeraził.
- Ja rozumiem, że jesteś zły z powodu...
- Jestem wkurwiony - przerwał ci.
- Dobrze, więc jesteś wkurwiony z powodu złego skoku, ale...
- Złego!? Nie mam słów, żeby określić poziom beznadziejności tego skoku!
- Ok... - powiedziałaś powoli tracąc cierpliwość. - W każdym razie to nie koniec świa...
- Jak mogłem tak zjebać!? Jak?! - Nie zwrócił uwagi no to co do niego mówiłaś. - Ugh. Nie zdziwię się jak pożegnam się teraz z kadrą...
- Możesz mi pozwolić coś powiedzieć?! - Straciłaś już cierpliwość.
- A co ty możesz mieć w tej kwestii do powiedzenia?! Skąd możesz wiedzieć co czuję?!
- To może mi powiedz!
- Przecież i tak mnie nie zrozumiesz! Powiesz "To przecież nie koniec świata. Każdemu się może zdarzyć gorszy skok." Dla mnie w tej chwili to jest koniec świata i nie zamierzam dalej z tobą rozmawiać. Żegnam! - Wyszedł z pomieszczenia z trzaskiem drzwi.

Peter: Była niedziela, a Petera jak zwykle nie było. Gdzie był? Na skoczni. Od około pół roku najstarszy z Prevców spędzał każdą wolną chwilę trenując. Nie miał czasu ani dla córki ani tym bardziej dla ciebie. Miałaś dość. Ile można było być "samotną matką"? Jednym wyjściem było pójście na skocznie. Ubrałaś się szybko, zabrałaś Maje do teściowej, a sama poszłaś na spotkanie z mężem. Zobaczyłaś go tuż po skoku. Szybko do niego podbiegłaś.
- Musimy porozmawiać - powiedziałaś bez żadnych wstępów.
- Mam trening
- No właśnie! Masz trening. Nie zauważyłeś, że od pół roku w domy tylko nocujesz? Twoja córka nawet nie pamięta jak wyglądasz!
- Przesadzasz - powiedział ściągając kombinezon.
- Przesadzam? To kiedy ostatni raz spędziliśmy razem dzień.
Zamyślił się na chwilę po czym machnął ręką i odparł;
- Przesadzasz
- Nie wkuriwaj mnie Peter! Mam tego dość! Rozumiem, że kochasz skoki, ale bez przesady!
- Nie denerwuj się
- Mam się nie denerwować?! Jak?! Zdecyduj się. Albo my albo skoki. Jak uda ci się pogodzić jedno i drugie to świetnie! Ale jak nie to ja się poddaje i wracam do Polski. Z dzieckiem.
- Nie zrobisz tego!
- A chcesz się przekonać? Jestem zdolna do wszystkiego. - Ruszyłaś w stronę domu.

Maciek: - Kochanie... - zaczął Maciek.
- Co znowu chcesz? - zapytałaś lekko znudzona.
- Mogę iść z chłopakami na piwo? - iśmiechnął się .
- Jak sportowiec nie powinieneś pić alkoholu - odparłaś spokojnym tonem.
- Wiesz co miałem na myśli! Nie wypije dużo! Obiecuje! Słowo harcerza!
- Czy kiedykolwiek byłeś harcerzem?
- No nie, ale...
- Idź za nim się rozmyśle.
- Jesteś najlepsza! Kocham cię! - Pocałował cię I zaczął się przygotowywać do wyjścia.
W końcu zostałaś sama. Postanowiłaś obejrzeć serial. Włączyłaś "Teen Wolfa" i zaczęłaś nadrabiać zaległe odcinki. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie zeszłaś z kanapy i otworzyłaś drzwi gościowi. Okazał się nim być Piotrek.
- Masz pożyczyć papryke? Hehehe - zapytał wchodząc do środka.
- Mam. - Ruszyłaś w stronę kuchni. - To ty nie jesteś z Maćkiem?
- A gdzie jest Maciek?
- Powiedział, że idzie z wami na imprezę.
- Ale ja dziś spędzam wieczór z rodziną, Kamyk pojechał z żoną do teściów, Janek ma gdzieś nad morzem wesele, Dawid ma randkę z dziewczyną, a Stefan miał mieć spotkanie z trenerem.
- To z kim Maciej poszedł - w tej samej chwili usłyszałaś dźwięk nowego snapa.
- Papryka jest w lodówce - powiedziałaś biorąc telefon do ręki.
Snap od Maćka. Mmm... Wreszcie się dowiem gdzie i  z kim jest pomyślałaś.
Było to zdjęcie ustawione na 1 sekunde, więc musiałaś je odtworzyć i przygotować się do zrobienia screena. Następnie przyjrzałaś się zdjęciu. Był na nim Maciej w towarzystwie dwóch dziewczyn, które całowały go w policzki, a on je obejmował.
- Nie wyglądają jak chłopaki... - szepnęłaś, a samotna łza spłynęła na wyświetlacz twojego telefonu.

***

Zaczynamy serię dram! Mam nadzieje, że wam się spodoba. No to do zobaczenia!

(1634 słowa. To kurwa jakiś rekord. Nigdy nie było więcej niż 900)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro