71. Drama Time 2/?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Johann: Stałaś z walizką w progu. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu czy przypadkiem niczego nie zostawiłaś. Łza spłynęła ci po policzku. Uświadomiłaś sobie, że te kilkanaście miesięcy waszego związku poszło się jebać. Oparłaś się o ścianę i zaczęłaś płakać. Nie chciałaś tego kończyć, ale czy miałaś dalej być na drugim miejscu zaraz po telefonie?
- Coś się stało? - usłyszałaś głos Johanna.
Spojrzałaś na niego jak na idiotę. Stał z telefonem w ręce i patrzył na ciebie zdziwiony.
- Po co ci ta walizka?
- Jesteś głupi czy głupi? - zaśmiałaś się sztucznie.
- Ty mówiłaś serio, że albo telefon albo ty?!
- Najwyraźniej! - powiedziałaś zakładając kurtkę.
- Nie rób tego! - krzyknął. W tej samej chwili jego telefon wydał z siebie dźwięk powiadomienia. Od razu spojrzał na ekran. Westchnęłaś głośno i wyszłaś z mieszkania. Wrzuciłaś walizkę do bagażnika, wsiadałaś za kierownicę. Wtedy zadzwonił twój telefon...

Daniel: To bez dwóch zdań choroba. To nie podlega wątpliwości. Właśnie zajechałaś pod dom swojej teściowej. Stała w drzwiach uśmiechając się do was.
- Cześć kochanie! - Przytuliła twojego syna. - Na stole w kuchni jest twoje ulubione ciasto.
Chłopiec pobiegł szybko w głąb budynku.
- Który to już? - zapytała kobieta.
- 14. Mam dość! - odpowiedziałaś. - Może trzeba go na terapię wysłać?
- Czemu on sprowadza te koty?!
- Jakbym wiedziała! Rozumiem jeden, dwa ewentualnie trzy, ale nie czternaście!
- Niech je porozdaje znajomym czy coś.
- Dobry pomysł! - wyciągnęłaś telefon żeby do niego zadzwonić.
Ale linia była zajęta.
Spróbowałaś znowu po 5 minutach.
Dalej była zajęta.
Próbowałaś jeszcze kilka razy.
Ale cały czas było "zajęte"...

Andreas: Rano przyjechała po ciebie siostra Andiego. Byłaś zła i smutna. Przez całą drogę milczałaś. W końcu przyjechaliście do domu twojego i Andiego. Jego siostra wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę drzwi, żeby je otworzyć.
- Andiego nie ma w domu? - zapytałaś.
- Andi... Jest u rodziców. Nie zbyt ma ochotę się z tobą widzieć dlatego to ja po ciebie przyjechałam.
- Co?! Zawieź mnie do niego!
- Nie ma takiej opcji.
- To sama pojadę! - powiedziałaś i ruszyłaś w stronę garażu, który był... pusty?
- Gdzie nasze samochody?!
- U rodziców. Nie masz prawa jazda i nie ma samochodu. Zresztą twój samochód ma być dziś sprzedany.
- Słucham?! Co on sobie wyobraża?!
- Nie powinnaś się dziwić. - Powiedziała i wsiadła do samochodu, po czym odjechała zostawiając cię samą.

Kamil: Siedziałaś na kanapie w domu Maćka i jego żony. Szukałaś w internecie dobrej kancelarii prawniczej. Wysłałaś już do Kamila wiadomość o tym, że rządasz rozwodu. W pewnym momencie do domu wszedł Maciej. Rzucił ci jakąś kopertę, a ty szybko ruszyłaś na górę do pokoju, który tymczasowo był twój. Usiadłaś na łóżku i patrzyłaś na biały świstek papieru. W środku były przeróżne zaproszenia na galę i imprezy. Do tego dołączona była kartka "Wybierz na które idziemy".
- O nie! Tak łatwo mu nie wybacze! - powiedziałaś.

Gregor: Piłaś herbatę i przyglądałaś się Gregorowi, który spał na kanapie w kuchni. Wysłałaś już dzieci do szkoły i czekała cię poważna rozmowa z mężem. W końcu powoli zaczął się budzić.
- O matko... Moja głowa... - jęczał Gregor.
- Zasłużyłeś.
Spojrzał na ciebie i uśmiechnął się do ciebie.
- Nie masz co się szczerzyć! Po twojej wczorajszej akcji masz przekichane.
- Nic nie pamiętam... - jęknął Gregor.
- Może trzeba było nie pić?! W jakim ty wczoraj wstanie wróciłeś?!
- Nie wiem... Kochanie...
- Zamknij się! Nie zamierzam z tobą rozmawiać!
Wstałaś od stołu i wyszłaś zrobić zakupy.

Domen: Wróciłaś do domu po konkursie. Domen już tam był. Pomiędzy wami było napięcie, które można było kroić nożem. Podeszłaś do kuchenki i nastawiłaś wodę na herbatę. Chłopak wyszedł z pomieszczenia i usiadł na kanapie w salonie. Włączył telewizor i w całym pomieszczeniu rozeszła się hiszpańska muzyka. Zaczęłaś poruszać się w rytm muzyki. Zrobiłaś herbatę i nagle twoją hiszpańską muzykę zastąpił ryk silników samochodowych.
- Hej! Włącz to z powrotem! - krzyczałaś.
- Nie? To ja oglądam. - Usłyszałaś w odpowiedzi.
- Mało mnie to obchodzi. - Weszłaś do salonu.
- Chyba po dzisiejszym konkursie mam jakieś przywileje, prawda?
- Mam cię dość. - Powiedziałaś.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszłaś otworzyć.

Peter: Pakowałaś swoją walizkę spoglądając co jakiś czas na swoją córkę. Nie za bardzo chciałaś wyjeżdżać. Na szczęście twoja córka miała wolne, więc nie opuszczała szkoły. Zapiełaś walizkę i w tym samym czasie przyjechała taksówka. Zabrałaś wszytkie rzeczy i razem z córką udałaś się... No właśnie. Mała zmiana planów. Zatrzymałaś się przed dość dużym domem i zadzwoniłaś dzwonkiem do drzwi.

Maciek: Do domu wszedł Maciek. Spójrzałaś na niego. Podszedł do ciebie i chciał cię pocałować, ale zręcznie się wywinęłaś.
- Hej! O co chodzi? - zapytał.
- Gdzie wczoraj byłeś?
- Na imprezie z chłopakami.
- Tak... - spojrzałaś na niego zła. - A wiesz! Widziałam się wczoraj z Piotrkiem. Jak ciebie nie było.
- Ja... Ten... No... Wytłumacze ci!
- Nie obchodzą mnie twoje wytłumaczenia! Idź sobie do tych dziewczyn ze zdjęcia.
- Jakich dziewczyn? - zapytał.
- Tych ze zdjęcia ze snapa!
- O cholera...
Nie chciałaś go dalej słuchać. Wyszłaś, przy okazji trzaskając drzwiami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro