75. Drama Time 3/?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Johann: Jadąc do Daniela zastanawiałaś się kto jest głupszy; on czy Johann. 14 kotów?! Rozumiesz miłość do zwierząt, ale to już jest przesada. Zatrzymałaś się przed domem Daniela i ruszyłaś w stronę drzwi wejściowych. Im bliżej byłaś, tym głośniej dało się słyszeć przeraźliwie miauczenie. Nacisnęłaś klamkę i natychmiast obok twoich nóg pojawił się prześliczny małych kotek. Był cały biały z przepiękną, puszystą sierścią. Wzięłaś kociątko na ręce i poszłaś dalej, w głąb budynku. W salonie panował istny rozgardiasz. Wszędzie sierść, koty, ich zabawki, jedzenie, zużyte chusteczki, a na środku tego wszystkiego siedział Daniel z zaczerwionymi oczami co chwilę pociągając nosem.
- W coś ty się wpakowała blondyno? - Zapytałaś patrząc z politowaniem na chłopaka.
On tylko spojrzał na ciebie i przytulił do siebie jednego z kotów.
- Musisz się ich wszystkich pozbyć! - Powiedziałaś stanowczo. - I nie uznaje sprzeciwu - dodałaś widząc jego minę.
Daniel wstał i ruszył w stronę kuchni mówiąc:
- Ale jeden zostaje!
- Tylko jeden - zgodziłaś się i poszłaś za nim dalej trzymając małą puchatą kulkę na rękach.

Daniel: - ...No i Daniel przywiózł tego czternastego kota do do... - przerwałaś widząc, że Johann tylko patrzy się w telefon. - Jak twoja dziewczyna z tobą wytrzymuje?!
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na ciebie smutno.
- Właściwie... To nie wytrzymuje. Wyprowadziła się dziś rano, bo twierdzi, że ciągle patrzę się w telefon, ale to jest przecież nie prawda, bo... - zamilkł na chwilę i spojrzał na telefon, który miał w ręce. - Aaaa... Już rozumiem... Chyba powinienem ją przeprosić...
- Zdecydowanie powinieneś! Ale to nadal nie rozwiązuje problemu 14 kotów Daniela... - zamyśliłaś się.
Spróbowałaś zadzwonić do Daniela, ale nie odbierał, więc postanowiłaś do niego pojechać.

Andreas: Siedziałaś na kanapie i zastanawiałaś się co cię podkusiło, żebym wracać po pijaku do domu. Przecież mogłaś zadzwonić do Andreasa. Z twoich rozmyślań wyrwał cię dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Szybko pobiegłaś w tamtą stronę i niemalże skoczyłaś na Wellingera prawie go przewracając. Chłopak delikatnie cię odepchnął i ruszył w głąb mieszkania.
- Andreas! Porozmawiajmy proszę. - Zawołaś.
Chłopak odwrócił się w twoją stronę.
- Jestem ciekawy co masz mi do powiedzenia. - Andi skrzyżował ramiona i spojrzał na ciebie wyczekująco.

Kamil: Patrzyłaś na Maćka, który właśnie robił ci herbatę.
- Myślisz, że powinnam mu wybaczyć?
- Powinnaś. Dobrze wiesz, że on cię kocha. - Odpowiedział stawiając przed tobą kubek.
- Ale on się mnie wstydzi!
- Powiedział ci to?
- Nie, ale...
- Dał ci to w jakiś sposób odczuć?
- Nie, ale...
- No to w czym problem?
- Nie zaprzeczył jak tak powiedziałam!
- Kobiety i te wasze problemy. - Westchnął Maciek i ruszył w stronę drzwi wejściowych. - Idę poszukać mojej kobiety.
Wyszedł, a ty postanowiłaś zadzwonić do Kamila.

Gregor: Twoja wściekłość wyszła dziś po za skalę. Wiedziałaś jak bardzo Gregora boli głowa, ale nie przeszkadzało ci to w ciągłym hałasowaniu. Głośna muzyka? Jasne! Gra na starej perkusji w piwnicy? Z chęcią! Zabawa z dziećmi w Indian? Czysta przyjemność! Po całym dniu dręczenia go postanowiliście porozmawiać.

Domen: Niespodziewana wizyta żony Petera lekko was zaskoczyła. Kobieta opowiedziałam wam całą historię, a ty i Domen postanowiliście jej pomóc, bo czego robi się dla rodziny? Przez to wszystko sami zapomnieliście o swojej kłótni.

Peter: Widziałaś, że u Domena i jego żony zawsze możesz szukać pomocy, więc i tam się udałaś. Strzał w dziesiątkę. Od razu zaplanowali jak ci pomóc i zaczęli działać. Twój problem chyba ich pogodził.

Maciek: Spacerowałaś po uliczkach Zakopanego i rozmyślałaś nad sensownym wytłumaczeniem zachowania Maćka, ale nic nie przychodziło ci do głowy. Na szczęście pojawił się Maciek z wyjaśnieniami.

***

Dodaje rozdział, ale pod koniec już nie miałam pomysłu także przepraszam, że takie krótkie. Dodam jeszcze jedną część i to już będzie całkowity koniec preferencji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro