II - 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oszołomiona Flor patrzyła to na test, to na Cassie. Zamknęła oczy w nadziei, że kiedy je otworzy, to te dwie kreski zmienią się w jedną. Jednak uparcie z niej żartowały dwie różowe linie. Wzięła kilka głębokich oddechów.

- Oddychanie gówno daje - warknęła sfrustrowana. - Jak, do cholery, to się mogło stać? Jezu, znowu jestem w ciąży - wyjęczała załamana oraz bliska łez.

- Skarbie - przyjaciółka kucnęła przy jej nogach - nie będzie tak źle.

- Ty nic nie rozumiesz - wymamrotała Flor.

Cassie być może i nie rozumiała, ale bycie w ciąży w sytuacji Flor, nie było chyba takie złe. Przecież miała faceta przy sobie, który kochał ją, jej córkę i oszalej na punkcie tej małej fasoli. Ale być może myliła się. Nie znała całej historii z przeszłości przyjaciółki, a przecież dopiero co dowiedzieli się, że ma córkę. Jednak Ethan uprzedził ją, że nie wypytywać o Ridera, więc dla niej tematu nie było. Spojrzała na przyjaciółkę i zmarszczyła brwi, gdy dosłownie zzieleniała. Flor zaczerpnęła haust powietrza i z nerwów zemdliło ją. Wszystko podeszło jej do gardła. Zerwa się, zgieła w pół  i całą świąteczną kolację zwróciła do muszli. Spuściła wodę, wyprostowała się i lekko zachwiała, opierając się w ostatniej chwili prawą ręką o szklaną kabinę. Przyjęła z wdzięcznością szczoteczkę i wyszorowała porządnie zęby, po czym przepłukała płynem.

- Lepiej? - Cassie zapytała z troską.

- Tak - pokiwała Flor, uśmiechając się blado.

- Wszystko będzie dobrze. - Przyjaciółka próbowała pocieszyć szatynkę. - Masz super faceta, który nie widzi poza wami świata. Teraz będzie nieprzytomnie i popieprzenie szczęśliwy kiedy dowie się o dziecku.

- To nie o to chodzi - westchnęła Flor. - Tylko ja mogę mieć takiego pieprzonego pecha na tym cholernym świecie. 

- Chodzi ci, że... wpadłaś?

- To też. Ale jestem na pigułkach. Rozumiesz? Kiedy zaszłam w ciążę z Carmelą też byłam. 

- Cholera.

- No właśnie. Dlatego zmieniłam na inne - jęknęła. - No niech to szlag. Jeden raz pieprzyliśmy się bez gumki i będę chodzić z brzuchem. Kurwa, jestem lekarzem.

- A co to niby ma do rzeczy?

- Że powinnam być mądrzejsza, ale myślałam, że nic mi nie grozi. Gdybym wiedziała, wzięłabym pigułkę" po".

- Czekaj. Muszę to ogarnąć. Chcesz powiedzieć, że dwa razy zaszłaś w ciążę będąc na tabsach, tak? - Wyraz zszokowanej twarzy blondynki o mało nie przyprawił Flor o śmiech, chociaż wcale nie było jej do śmiechu.

- Brawo geniuszu. - Cassie zignorowała zjadliwy głos przyjaciółki.

- Musi być jakieś wyjaśnienie. Może byłaś chora, albo coś?

- Za pierwszym razem nic takiego nie miało miejsca, ale...- szatynka zaczęła grzebać w pamięci. - Kurwa!

- Aha...

- Miałam jednodniowa grypę żołądkową, byłam tak wypompowana, że być może pominęłam jedną tabletkę - Flor jęknęła i łzy poleciały jej po policzkach. - Nie sądziłam, że dwa dni później wyląduję z Aronem w łóżku. Totalnie o tym zapomniałam.

- Kochanie - Cassie podeszła i przytuliła z całej siły do siebie Flor - to nie koniec świata. Będziemy mieć dzieci w tym samym wieku, to już coś. Aron na pewno wami się zaopiekuje. On naprawdę jest w tobie zakochany po uszy, bo gdy na ciebie patrzy, ma taki specyficzny wyraz twarzy. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam, żeby facet patrzył tak na kobietę. Zdaje się, że jesteś dla niego całym światem, który teraz powiększy się  jeszcze o jedną osóbkę.

- Kiedy tak to przedstawiasz, wszystko ma odcienie różu. 

- Od tego tu jestem. Ale wiesz co? 

- Nie - zaprzeczyła Flor.

- Obserwowałam was dzisiaj. To znaczy ciebie i Arona. Kiedy patrzyłaś na niego, miałaś taki sam wyraz twarzy jak on. Wyglądało to tak, jakby świat stanął w miejscu.

- Czasem też odnoszę takie wrażenie, kiedy przy nim jestem.

- Flor, skarbie. To dziecko - Cassie przyłożyła dłoń do brzucha przyjaciółki - być może jest twoim nowym początkiem. Ten na górze wie co robi. Ja też wpadłam z Ethanem i nigdy w życiu nie zamieniłabym tego co mam na coś innego.

- Tylko nie wiem, jak ja mu to powiem.

- Dasz radę i ... - Ktoś zapukał do drzwi. - Zaraz wychodzimy, dajcie nam chwilę.

- Jasne - odpowiedział Aron. - Czekamy w salonie.

Po minucie zjawiła się Cassie z uśmiechem na ustach, którym obdarzyła swojego męża. Ethan przygarnął swoją żonę do siebie i bezwstydnie pocałował ją w usta, po czym z czułością ucałował jej brzuch. Aron uśmiechnął się, ale było mu trochę nieswojo. Też chciał całować ciążowy brzuszek Flor. Chciał być ojce. Sfrustrowany postanowił zajrzeć do łazienki, gdzie za pewne przebywała jeszcze Flor. Odstawił pite wino, wstał i wyszedł. Bez pukania pchnął drzwi łazienki i zatrzymał się w pół kroku, kiedy Flor podniosła na niego zaczerwienione od płaczu oczy. Płaczu? Kurwa, dlaczego ona płakała? Nie zastanawiał się długo, tylko w dwóch szybkich krokach dopadł do niej i przytulił z całej siły do siebie.

- Cii, kochanie. - Pogłaskał pocieszająco jej plecy. - Jestem przy tobie.

- Aron. Ja... - coś dławiło ją w gardle.

Aron poczuł drżenie Flor, a jego wzrok padł na coś na umywalce. Nie wypuszczając swojej kobiety z objęć, sięgnął po plastik i zdawało się, że ma przywidzenia. Wstrzymał oddech, bo dwie różowe kreski uśmiechały się do niego. Wypalały w nim swoje piętno, a on musiał, to usłyszeć. Teraz. Musiał wiedzieć na sto procent, czy... czy zostanie ojcem. Odsunął się od Flor, żeby móc spojrzeć jej w oczy i zadał jej pytanie. 

- Czy to prawda? - Jej spojrzenie powędrowało do testu.

- Tak - wyszeptała ze łzami w oczach, patrząc w szare tęczówki Arona, które przeszywały ją na wylot, aż zadrżała. 

- Ja pieprzę, zostanę ojcem - powiedział ledwo słyszalnie, a serce tłukło mu się o żebra z przejęcia.

- Przepraszam.

- Że co? - Zmarszczył brwi. - Za co ty mnie przepraszasz? - Nie rozumiał, o co jej chodziło. 

- Ja nie planowałam tego. Myślałam... myślałam, że ...- wybuchnęła płaczem.

- Och, króliczku.

Aron szybkim ruchem zgarnął Flor w swoje ramiona, podniósł i wyszedł z łazienki do ich sypialni, gdzie usiadła z nią na kolanach na łóżku. Objął mocno ramionami i kołysał, aż się uspokoiła. Natomiast jego wnętrze drgało, serce drżało z przejęcia. Ten test, te dwie różowe kreski...

- Zostanę ojcem. Jezu, będę miał dziecko - zaśmiał się na cały głos i spojrzał z taką intensywną czułością na swoją ukochaną, że dech jej zaparło w piersi. - Jesteś najlepszym Świętym Mikołajem na świecie. Kocham cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro