Kiedy Go Onieśmielasz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jason Voorhees

Pogoda była wyjątkowo słoneczna. Jason wyszedł gdzieś dobre pół godziny temu, a Ty, nie mając nic do roboty, zaczęłaś się nudzić. Aktualnie w obozie nikogo nie było. Spory kawałek ziemi był cały dla Waszej dwójki. Nie tracąc więc czasu, przebrałaś się w dwuczęściowy, czarny strój kąpielowy. Do swojej torby wpakowałaś koc, ręcznik i coś do przekąszenia, po czym wyszłaś z domku i skierowałaś na plażę. 

Położyłaś wszystko na miękkim piasku, po czym zbliżyłaś się do wody. Zanurzyłaś w niej stopę, a niedługo później stałaś w niej po same kolana. Była przyjemnie letnia. Nie było jakiegokolwiek wiatru, więc był to jedyny sposób, aby skutecznie się ochłodzić. 

Byłaś już po pas, kiedy zauważyłaś swojego chłopaka. Wychodził właśnie z lasu. Wiedziałaś, że miał kiepskie wspomnienia związane z wodą, dlatego szybko wróciłaś na brzeg. 

-Jason! Nudziłam się bez ciebie - Powiedziałaś, podchodząc do niego. Miałaś naprawdę dobry humor, dlatego stanęłaś na palcach, podwinęłaś mu maskę i namiętnie pocałowałaś. Mruknął zadowolony, a kiedy się odsunęłaś, zilustrował Cię wzrokiem. Jeszcze nigdy nie widział Cię w tak skąpym stroju. Do tej pory widział Cię albo w pełnym ubraniu, albo bez. To normalne, że zadziałałaś na niego jak najmocniejszy afrodyzjak. 

Zauważyłaś jego wygłodniały wzrok. Uśmiechnęłaś się delikatnie, po czym oparłaś się o jego klatkę piersiową. Twoja dłoń znalazła się na jego klatce piersiowej, bawiąc się guzikiem zielonej koszuli. 

-Hmm, Jason? Co sądzisz o moim ubraniu? - Spytałaś niewinnie, a mężczyzna przełknął ślinę. Dobrze, że miał na sobie maskę. Zazwyczaj łatwo się czerwienił, ale teraz pobił rekord. Chwycił Cię za rękę i praktycznie zaciągnął w stronę domku. Godzina wystarczyła, aby pokazał Ci, jak bardzo mu się podobałaś. 

Freddy Krueger 

Ten wredny, stary, pewny siebie, arogancki idiota zniszczył Ci klawiaturę. Gdyby jeszcze przeprosił, jakoś byś to przełknęła. Ale nie, machnął na to ręką i stwierdził, że załatwi Ci nową. Jak się okazało, mijała druga doba, a dalej nie miałaś na biurku nówki sztuki. Postanowiłaś się więc zemścić. Jaki był najlepszy sposób na Krueger'a? Zostawić go sfrustrowanego. 

To zamierzałaś zrobić, stając w drzwiach swojej sypialni, kiedy on leżał na łóżku i już na Ciebie czekał. Miałaś na sobie seksowną, jego ulubioną, bieliznę. Na Twój widok lubieżnie oblizał usta i odłożył czytaną przed chwilą książkę. Uśmiechnął się i zilustrował Cię od góry do dołu. 

-Nie każ mi czekać, słoneczko - zachichotałaś cicho, po czym podeszłaś do niego powoli. Wdrapałaś się na łóżko i usiadłaś na jego biodrach. Położył dłonie na Twojej talii, po czym wpił się w Twoje usta. Nachyliłaś się nad nim sprawiając, iż się położył, po czym spod poduszki wyciągnęłaś parę kajdanek. 

Złapał haczyk, kiedy wyciągnęłaś jego ręce ku górze i spięłaś, razem z barierką łóżka. Myślał, że chcesz być dziś na górze. Nie miał z tym problemu i z niecierpliwością spoglądał, jak schodzisz ustami niżej, najpierw po szyi, a potem po brzuchu. Nie mógł doczekać się, aż zdecydujesz się zdjąć mu ubrania. 

-Dalej, (Imię). Proszę, nie każ mi czekać - Wysapał. Zamiast tego, podniosłaś się, by być bliżej jego twarzy i zaczęłaś gładzić ręką krawędź spodni - Zrobię wszystko. 

-Wszystko? - Uśmiechnęłaś się wrednie, a Freddy kiwnął głową - Na przykład, odkupisz nową klawiaturę? 

Mina mu zrzedła, a Ty zabrałaś rękę. Poruszył się niespokojnie, ale nic nie powiedział, ponieważ zabrakło mu słów na to, jak ogromną krzywdę mu zrobiłaś, wychodząc z pokoju i zostawiając przypiętego do łóżka, na następną godzinę. 

Michael Myers 

Były urodziny Twojej przyjaciółki. Oczywistym było, że nie mogłaś wziąć ze sobą Michael'a, dlatego postanowiłaś zrobić coś innego, aby nie poczuł się odsunięty od Twojego życia zewnętrznego. Kupiłaś dwie sukienku i nie miałaś pojęcia, w której jest Ci ładnie. Usadowiłaś go więc na łóżku i powiedziałaś, aby poczekał. 

W tym czasie ruszyłaś się przebrać. Pierwsza była dłuższa i, oprócz głębokiego dekoltu, miała rozcięcie na biodrze. Była niesamowicie seksowna, więc wahałaś się, czy będzie odpowiednia na taką imprezę. Twoja koleżanka była jednak dosyć otwarta i sama namawiała Cię, abyś pokazała trochę więcej. 

Założyłaś szpilki, wyszłaś z łazienki i zaprezentowałaś się swojemu chłopakowi. Jednocześnie przejrzałaś się w drzwiach od szafy, gdzie było lustro. Zauważyłaś więc mężczyznę, gdy wstał i stanął tuż za Tobą. Przestałaś obracać się w różnych kierunkach, kiedy położył Ci ręce na biodrach. Oparł podbródek na Twoim ramieniu i usłyszałaś, jak głęboko oddycha. 

Oparłaś się o niego i uśmiechnęłaś w duchu. Lewą dłonią przejechał po Twoim udzie w miejscu, gdzie było rozcięcie. Mruknęłaś z przyjemności. Uwielbiałaś, gdy był tak blisko.

-Wychodzę za chwilę - powiedziałaś cicho, a Michael pokręcił głową, po czym odwrócił Cię przodem do siebie. Nie mogąc się powstrzymać, uniosłaś jego maskę i delikatnie go pocałowałaś. Nie zdążył zgłębić tematu, ponieważ zadzwonił Ci telefon. To ów koleżanka, obiecała po Ciebie przyjechać. 

Usłyszałaś, jak Myers wzdycha z zawiedziony widząc, że chwytasz za torebkę. Tuż przy wyjściu zatrzymałaś się i puściłaś mu oczko.

 -Dokończymy dzisiaj wieczorem.

Po czym wyszłaś. Nie miałaś nawet pojęcia, jak bardzo zadziałała na niego Twoja nowa kreacja. Przez cały wieczór musiał powstrzymywać się, aby nie wziąć sprawy w swoje ręce (albo raczej dłoń), ale uświadomił Ci jak bardzo go skrzywdziłaś, kiedy w końcu wróciłaś do domu.

John Kramer

John nie był młodym mężczyzną, ale jednocześnie nie przeżywał również kryzysu wieku średniego. Zamiast tego, spotkało go coś innego; chciał więcej za każdym razem, kiedy Twoje wargi dotykały jego. Kompletnie się tego po nim nie spodziewałaś. Nie, żeby było w tym coś złego; wręcz przeciwnie, była to miła niespodzianka, ale czasem sprawiało to problem. Zwłaszcza jemu, gdy byliście w miejscu publicznym. 

Tego dnia byłaś w bardzo dobrym humorze. Na tyle dobrym, aby sprawdzić jego wytrzymałość, kiedy nie mógł dotknąć Cię w żaden, prywatny sposób.

Byliście na spacerze w parku, kiedy zauważyłaś budkę z lodami. Po paru minutach miałaś w ustach loda śmietankowego. Na początku kompletnie nie zwrócił na to uwagi, dopóki nie spojrzałaś mu prosto w oczy, jednocześnie przejeżdżając językiem po całej długości białego przysmaku. Wpatrywał się w Ciebie jak zahipnotyzowany i musiałaś odciągać go na bok, aby nie wjechał w niego rowerzysta. 

-Chcesz trochę? - Spytałaś cicho, a mężczyzna kiwnął głowa. Zamiast włożyć mu go do buzi, przejechałaś nim po kąciku jego ust. Kilka kropel skapnęło Ci na jego szyję. Nim zdążył cokolwiek zrobić, w ich miejscu znalazły się Twoje usta. Usłyszałaś, jak wciąga powietrze. 

-Przestań natychmiast, (Imię) - Mruknął, a Ty zachichotałaś. 

-A to dlaczego?

-Ponieważ nie miałem zamiaru deprawować dziś przypadkowych przechodniów. 

-Wiesz, jest jedna osoba, którą mógłbyś zdeprawować - Uśmiechnęłaś się lekko, a następnie stanęłaś na palcach i szepnęłaś wprost do jego ucha - Ale to dopiero w domu.

 Hannibal Lecter

Dla Hannibala byłaś chodzącym dziełem sztuki. Kochał Cię całym swoim sercem i, ponieważ był zapracowanym człowiekiem, wspólnie spędzone chwile doceniał i wykorzystywał, jak tylko mógł. 

Dziś był jednym z wieczorów, który zamierzał w całości poświęcić Tobie. Wiedział, że najprawdopodobniej zjadłaś coś na mieście, wracając z kwiaciarni, dlatego nie szykował kolacji. Zamiast tego, ubrał się w koszulę i w łazience przygotował wannę, napełnioną gorącą wodą. Przygaszone światło dodawało klimatu, a zapachowe świeczki dopełniały całości estetyki. 

Kiedy wróciłaś, z radością skorzystałaś z przygotowanej kąpieli. Podziękowałaś, całując go namiętnie, a następnie dokładnie się umyłaś. W międzyczasie, czekał w sypialni, gdzie przygotowane były dwa kieliszki i wysokiej jakości wino. 

Wróciłaś, przebrana w satynową piżamę, którą Ci kiedyś sprezentował. Porozmawialiście trochę, napiliście się trunku, a następnie mężczyzna postanowił pokazać Ci, jak bardzo Cię uwielbia. 

Mruknęłaś zadowolona, kiedy jego pocałunki zjechały na Twoją szyję, pozostawiając na niej mokre ślady. Delikatnie przygryzł Twoją skórę sprawiając, że przeszły Cię dreszcze. Jego dłonie znalazły się pod Twoją bluzką, ale nie zdążył zrobić nic więcej, ponieważ powstrzymałaś go od dalszych działaś. Spojrzał się na Ciebie zaskoczony, dużymi, niebieskimi oczami. Jeszcze się nie zdarzyło, abyś mu odmówiła. 

-Wybacz kochanie, ale jestem tak zmęczona, że marzę tylko o pójściu spać. 

Powstrzymał westchnięcie i pokiwał głową. Przez tę chwilę wzajemnych czułości, jego serce zaczęło szybciej pompować krew. Nie takiego obrotu spraw spodziewał się tego wieczora, ale koniec końców, zaśnięcie w objęciach ukochanej osoby też nie było złe. 

Pennywise 

Pennywise wciąż był zielony w niektórych sprawach, dlatego bardzo łatwo było Ci go onieśmielić. Ostatnio, jednym z Twoich ulubionych zajęć było doprowadzanie jego twarzy do czerwoności. Tak też było dzisiaj. 

Penny leżał rozłożony na łóżku, oglądając coś na laptopie. Ostatnio wkręcił się w seriale kryminalne; odkąd z Tobą był, zaczął wgłębiać się w ludzką kulturę, co wyszło mu na dobre. Naprawdę wkręcił się w kilka seriali i nie usłyszał, kiedy zaczęłaś go wołać. 

Stanęłaś w drzwiach i złożyłaś ręce na piersi. Postukałaś palcami w ramię, po czym ruszyłaś w jego stronę. Zauważył Twoją obecność dopiero, gdy dosłownie usiadłaś na jego plecach. Wcisnął wtedy spację i odwrócił głowę w Twoją stronę, spoglądając Ci niewinnie w oczy. Nachyliłaś się nad nim i cmoknęłaś w usta. Uśmiechnął się na ten miły gest, po czym odsunął i wrócił do oglądania. Nie podobało Ci się, że wolał serial od Twoich czułości.

-Pennywise - mruknęłaś, całując go w kark. Jedną ręką przeczesałaś jego włosy, a drugą ponownie zatrzymałaś serial - Potrzebuję atencji. 

Nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ przygryzłaś płatek jego ucha. Twoje usta zjechały nieco niżej, zostawiając na jego szyi kilka malinek. Uwielbiał, gdy to robiłaś. Była to forma powiedzenia, że jest tylko i wyłącznie Twój, kręciła go taka zaborczość, a Ty dobrze o tym wiedziałaś. 

Podniosłaś się nieco, aby odwrócił się w Twoją stronę. Jego policzki były delikatnie różowe. Uśmiechnęłaś się lekko. Myślałaś, że oderwanie go od serialu pójdzie o wiele wolniej. 

Chwycił Cię za tył głowy i przyciągnął, wpijając w Twoje usta. Długo to jednak nie potrwało, ponieważ tym razem to Ty odsunęłaś się od niego. 

-Wiesz co? Jednak mi przeszło. 

I tymi krótkimi słowami zrujnowałaś go kompletnie. Tym razem to on chodził za Tobą i próbował uwieść Cię na każdy możliwy sposób, abyście dokończyli przyjemną czynność. No i miałaś potrzebną atencję. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro