Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wioska Klanu Cieni, Kaja:

Odkąd trafiliśmy do wioski minęły dwa tygodnie. W tym czasie, otrzymaliśmy również broń. Blastery podobne blasterowi Eli'a. Jednak w bardziej ciemnych barwach. I oczywiście śluzaki. Między innymi:

- ramery,

- bubbalone,

- zamrażacze,

- flaringo,

- zębacze,

I wiele innych. Następna była nauka strzelania nimi. Byłam szczerze zaskoczona, że szło mi o wiele lepiej niż chłopakom. Król powiedział, że miotanie śluzakami mam we krwi. Może coś było na rzeczy. Siedziałam na kamiennych schodkach i patrzyłam na zdjęcie, na którym był mój tata z królem. Usłyszałam kroki, ale nie spojrzałam w stronę, z której dochodziły.

- Jak się poznaliście?- spytałam, gdy władca klanu ukucnął obok mnie.

- Cóż... poznaliśmy się gdy dwóch ludzi weszło na nasze terytorium. Atakowali nas. Strzelali ghulami. Staraliśmy się walczyć, jednak ich atak był ..... bardzo zażarty. Strzelali aż do ostatniego ghula. Wtedy jeden z nich wystrzelił ghula w moim kierunku. Amperling'a. Nie miałem czasu na teleportowanie się by uniknąć ciosu, gdy znów usłyszałem wystrzał i pojawiła się przede mną ściana z kryształów. Wtedy wylądował obok mnie człowiek z blasterem w dłoni. Spytał czy nic mi nie jest, na co potaknąłem, będąc w szoku. Wybiegł im naprzeciw i walczył, ratując życie moich wojowników, a ryzykując własnym. Po walce, napastnicy zbiegli. Nie podejrzewałem, że zwykły człowiek mógł zaryzykować życiem dla mojego klanu. Jednak, zyskał mój szacunek. Moją przyjaźń. Zamieszkał wśród nas, gdyż dowiódł swojej lojalności. Potem powstało to zdjęcie, jako pamiątka. Mijały lata, gdy znów doszło do kolejnego ataku. Twój ojciec oddał za nas życie. Wiedział, że nie wróci z Głębokich Grot. A mimo to, poświęcił się.- odpowiedział.

- A potem poznaliście Willa Shane'a, zgadza się?- spytałam ponownie.

- Tak. Teraz jesteśmy w kontakcie z jego synem.- odpowiedział mi.

Zapadła między nami cisza. Nie była krępująca, czy niezręczna. Tylko przyjemna.

- Powiedz mi królu, czy moja mama wiedziała czym zajmuje się mój tata?- zadałam mu jedno z trudniejszych pytań, jakie krążyły mi w głowie.

- Częściowo. Jednak twoja mama do głupich nie należała i gdy jednej nocy twój tata nie wrócił, wszystkiego się domyśliła. Zaczęła nas przeklinać. Mówiła, że to przez nas jej mąż nie żyje i by nas diabli wzięli.- odpowiedział mi.

Cicho się na to zaśmiałam. Cała mama, to dla niej takie typowe.

- To dlatego schowała wszystkie jego rzeczy na strychu i zakazała mi tam wchodzić. Nie chciała bym podzieliła los ojca.- stwierdziłam.

- Tak. Już raz popełniłem ten błąd. Drugi raz na to nie pozwolę i dopilnuję byście się nie zbliżyli do przejścia do Głębokich Grot.- odparł.

- Mnie nawet taka myśl nie przyjdzie do głowy. Chłopakom też nie, więc możesz być spokojny. Nie wywiniemy żadnego głupstwa.

Król spojrzał na mnie i posłał mi delikatny uśmiech, który odwzajemniłam. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło się ściemniać, więc wstałam co zrobił i król po czym skierowałam się do przydzielonego mi pokoju, który niegdyś należał do mojego ojca. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, odetchnęłam. To był dość stresujący dzień. W sumie, każdy dzień jest stresujący, bo nie jestem pewna czego przyjdzie mi się dowiedzieć o tacie. Przebrałam się w wygodną piżamę i po położeniu się pod pierzyną, od razu zasnęłam.

Nazajutrz obudziły mnie krzyki, kilku osób. Wśród nich rozpoznałam krzyki członków klanu, więc zerwałam się na równe nogi, przebrałam z powrotem w ubrania, wzięłam broń, wnyki z śluzakami w środku i wybiegłam z pokoju. Chris i Damien dołączyli do mnie chwilę później, gdyż ich te krzyki też zapewne zaniepokoiły. Gdy dobiegliśmy na miejsce, zobaczyliśmy rozjuszonych wojowników i schowany za kryształową barierą Gang Shane'a.

- Chłopaki, wojowników trzeba jak najszybciej uspokoić.- powiedziałam do nich.

- Tylko jak?- spytał Damien.

- Śluzakami Slirenami.- odpowiedziałam, biorąc wnykę z owym śluzakiem.

- Jesteś pewna, że to zadziała?- spytał Chris.

- Nie na sto procent. Ale musimy zaryzykować.- odpowiedziałam, widząc jak wojownicy zwiększają ostrzał.

Załadowaliśmy Slireny do blasterów i wystrzeliliśmy. Śluzaki transformowały i po chwili po jaskini rozległa się kojąca nerwy pieśń. Slireny krążyły nad wojownikami i królem przez dłuższą chwilę, a gdy już wszyscy się uspokoili, śluzaki wróciły do swoich mniejszych form. W tym czasie, zeszliśmy na dół.

- Nikt nie został ranny?- spytałam, rozglądając się.

Uspokojeni wojownicy jedynie potrząsnęli głowami w odpowiedzi, na co odetchnęłam z ulgą, że nic nikomu się nie stało.

- Kaja, Chris, Damien.- usłyszałam.

Spojrzałam na stojącego w szoku Eli'a. W jego oczach malowało się niedowierzanie.

- Cześć Eli. Kopę lat.- powiedziałam.

Eli od razu podszedł i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, który oddałam. Gdy się od niego odkleiłam, przytulił jeszcze Chrisa i Damien'a.

- Co wy robicie w Slugterze?- spytał.

- Króla pytaj.- odpowiedziałam, wskazując na stojącego w oddali władcę klanu.

Eli włożył na głowę Mówcę Cieni, co i my uczyniliśmy gdy król do nas podszedł. Posłałam władcy klanu spojrzenie mówiące "teraz to się będzie jego wysokość gęsto tłumaczyć"

/little time skip/

- I tak to właśnie było. Pokonaliśmy Goon'a, uratowaliśmy Slugterrę. No i potem zaczęły się dziać te dziwne rzeczy.- Eli opowiedział co się mniej więcej działo w Slugterrze przed naszym przybyciem.

- Więc to by tłumaczyło czemu na powierzchni doszło do nagłego trzęsienia ziemi w okolicach Azji i potem pojawiło się tsunami. To przez zawalenie się ściany oddzielającej 99 pieczar od Wschodnich Pieczar. Teraz ma to sens.- powiedział Chris.

- A Chiny przecież są w Azji. Teraz nawet historia Junjie'go zaczyna się kleić.- odparł Damien.

- Co nie zmienia faktu, że zupełnie dwa odmienne królestwa złączyły się w jedność. Coś mi mówi, że może być więcej takich odrębnych królestw w pozostałych siedmiu kierunkach świata.- podsumowałam.

- Zaraz, jak to siedmiu?- spytał Kord.

- No siedmiu. Północ, Południe, Zachód, Północny-wschód, Północny-zachód, Południowy-wschód i Południowy-zachód. Wschodu nie wliczyłam.- odpowiedziałam mu.

- I w każdym z tych kierunków może być zupełnie inaczej?- spytała Trixy.

- To zależy od położenia geograficznego danej krainy. Kultura, wiara, klimat mogą się kompletnie od siebie różnić lub być do siebie podobne.- odpowiedziałam.

- A więc wspaniały Pronto ma pytanie. Czy na tej Powierzchni, o której Eli nam tyle opowiadał są jakieś moneloidy? I czy są traktowane jako najwyższe formy życia?

- Są. Ale ludzie traktują je jak szkodniki, które niszczą ogrody i trzeba je wytępiać.

- Co?!

- Słyszałeś mnie. Na powierzchni krety nie są prawie ludzkich rozmiarów, tylko są o takie malutkie, żyją pod ziemią i jedzą dżdżownice. I raczej się z nimi nie dogadasz, bo nie umieją mówić i są ślepe. Kompletnie ślepe.

- A jak można takiego kreta spotkać?

- Zależy od pory roku. Na zimę zapadają w sen, więc napotkanie jakiegoś jest niemożliwe. Bardziej wiosną, albo latem. Tylko nie w ich okresie godowym, bo wtedy też nie wychodzą spod ziemi. Jesienią natomiast trochę żerują by uzupełnić zapasy tłuszczu na zimę. Prowadzą zarówno dzienny jak i nocny tryb życia.

- Ciekawe. A czy w Chinach, na powierzchni są jakieś krety?

- Raczej nie. Chiny mają zupełnie inny klimat, tam krety nie mają zbyt dobrych warunków do rozmnażania ani tym bardziej życia. Poza tym, jakby się jakieś tam zadomowiły to by długo nie pomieszkały. W Chinach jest takie ubóstwo, że mieszkańcy pewnie by je zjedli. Bleh, obrzydlistwo.

- Dobra, kończmy już rozmowy na temat powierzchni. Skoro już tutaj jesteście to może urządzimy sobie mały wyścig mecha-bestii?

- Eli my nie mamy mecha-bestii. Król mi powiedział, że mój tata raczej nie opuszczał wioski ani tym bardziej terenu Klanu Cieni.

- No to najwyższa pora to zmienić. Całkiem niedawno Kuźnia Bestii została odbudowana i wznowiła działalność. Na pewno dostaniecie bestie doskonale przystosowane do was. No i Kord też je odpowiednio podrasuje.

- W sumie to czemu nie? Jakiś środek transportu może się przydać. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro