• ciamajda x smerfetka cz. I •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


• gdzie ciamajda jest po prostu sobą, a smerfetka to lubi •

___

– Jesteś taki słodki, Ciamajdo – usłyszał Ciamajda zaraz po tym jak odzyskał zmysły.

Stała nad nim Smerfetka uśmiechając się czule. Nie miał pojęcia co się stało. Kręciło mu się w głowie, ale i tak spróbował wstać. Skończyło się to oczywiście upadkiem i chichotem Smerfetki, która zaraz potem zreflektowała się jednak i wystawiła dłoń w jego kierunku.

Jego ubranie było poszarpane, a on sam czuł się jak kompletny ciamajda. Może to stąd wzięło się jego imię?

Potem zdał sobie sprawę, że Smerfetka trzyma dłoń wystawioną w jego stronę, a on sam trzymał w swojej... jabłko? Spojrzał na nie zdziwiony, potem spojrzał na blond-piękność, a potem na drzewo nad sobą. Chyba coś zaczęło w końcu stykać w jego mózgu. Zmarszczył jednak czoło i podał Smerfetce jabłko.

– Oj, Ciamajdo, musiałeś się naprawdę mocno uderzyć – zachichotała biorąc od Ciamajdy ubłocone jabłko, jednocześnie wystawiła jednak drugą dłoń w jego stronę. – Jak chcesz możemy pójść do Papy Smerfa...

– Nie – zaprotestował szybko Ciamajda.

Nie chciał znowu. Po prostu nie chciał znowu. Ostatnio często tam trafiał z urazami różnego rodzaju. W sumie nie tylko ostatnio. Od zawsze.

Smerfetka znowu zaśmiała się głupiutko i nachyliła się bliżej Ciamajdy.

– W takim razie chodźmy do mnie – szepnęła kusząco.
___

krótki ale może będzie part 2 :>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#smerfy