• laluś x osiłek •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

• gdzie laluś to zapatrzony w siebie smerf, a osiłek to silny, niezależny mężczyzna, który szuka kogoś kim mógłby się zaopiekować •
___

   Laluś siedział samotny pod wielkim dębem, podczas gdy inne smerfy grały sobie w piłkę. Nie dbał o to że jest samotny. Ha, on przecież nie był samotny. Patrzył na najwspanialszą, najniesamowitszą i najpiękniejszą istotę, którą kiedykolwiek dane mu było oglądać – na samego siebie. Istnieje w ogóle takie słowo jak najniesamowitszą? Laluś nie dbał o to. Po prostu uważał się za najniesamowitszego i koniec.

Narcyz był tak bardzo zapatrzony w siebie, że nie zauważył piłki zbliżającej się do niego w bardzo szybkim tępie. Inne smerfy krzyczały, usiłując go ostrzec, ale on był wsłuchany we własne myśli. Podziwiał swoje odbicie w lustrze i prawił sobie komplementy w myślach. Uznał, że nie miałoby sensu wypowiadanie ich teraz głośno. Przecież nikt oprócz niego nie słuchał.

Piłka uderzyła w niego z takim impetem, że wypuścił z rąk swoją najcenniejszą rzecz — własne odbicie. Klęknął nad roztrzaskanym zwierciadłem, a z jego oczu popłynęły łzy. Nie był zły. Nie był nawet wściekły. Był załamany. Jego rozbiegany wzrok zatrzymywał się na odłamkach lustra próbując na marne dostrzec tam siebie.

Minęło sporo czasu zanim spostrzegł stojącego nad nim Osiłka z piłką w ręku i winą wymalowaną na twarzy. Zbrodniarz usiłował przeprosić i wytłumaczyć się, jednak na marne.

– Jak mogłeś? – odezwał się Laluś z nutą goryczy i bólu w głosie. – Zniszczyłeś coś tak wspaniałego, pięknego, smerfnego, cudownego, niesamowitego...

– Może i twoje odbicie jest niesamowite – przerwał mu Osiłek. Zrobił krótką pauzę mając nadzieję, że zyska tym uwagę smerfa. Jednak na próżno. Bardzo długo szykował tę przemowę i wreszcie nadarzyła się na to okazja. Wiedział, że powinien czuć coś jak skrępowanie czy zawstydzenie, nie dbał jednak o to, w końcu był silnym, niebojącym się wyzwań smerfem. Kontynuował więc, mając nadzieję, że ten go słucha. – Ale najniesamowitszą istotą na świecie jesteś ty. Nawet jeśli nie możesz się widzieć, to nic tego nie zmienia.

Laluś chyba pierwszy raz skupił wzrok na czymś innym niż na samym sobie. Patrzył na Osiłka z lekkim niedowierzaniem i zaskoczeniem. Jeszcze nikt nie sprawił mu komplementu. Nikt oprócz najniesamowitszej istoty, którą był on sam, jednak to teraz nie miało znaczenia. Znaczenie miał teraz stojący nad nim, uśmiechający się smerf, na którego wcześniej w ogóle nie zwracał uwagi, a który miał w sobie coś, co interesowało Lalusia.

   Laluś przez dłuższą chwilę usiłował zgadnąć co to może być. Zmarszczył czoło. Zawsze jak marszczył czoło uważał, że nie wygląda idealnie. Zmarszczki były różnej wielkości i jego czoło nie wyglądało wtedy symetrycznie. Jednak jakież to miało teraz znaczenie? Przecież się teraz nie widział. Kiedy w końcu uświadomił sobie, że tym co zainteresowało go w Osiłku jest to, że ten go zauważył, Osiłek już powoli oddalał się w stronę boiska z piłką pod pachą. Dla Lalusia czymś nowym była uwaga innych smerfów, nikt wcześniej nie zauważył jego piękna, a to było coś czego potrzebował. Co takiego powiedział Osiłek? Że Laluś jest najniesamowitszą istotą na świecie? Nawet jeśli Laluś już od dawna doskonale to wiedział, miło było to usłyszeć z ust kogoś innego. Co jeszcze mówił? Ach tak, powiedział coś co dało do zrozumienia Lalusiowi, że nie musi widzieć swojego odbicia, żeby być najniesamowitszy. Laluś wreszcie poczuł się doceniony, i uznał, że to bardzo smerfne uczucie.

Pobiegł w stronę Osiłka, żeby mu podziękować. Nie zwracał nawet uwagi na to, że podczas biegu nie wygląda idealnie i istnieje ryzyko, że zrobi się czerwony na twarzy. Musiałby wtedy naciągnąć czapkę na głowę, żeby nie patrzeć na ten przykry dla siebie widok. Po prostu chciał mu podziękować. Nawet nie za komplement tylko za uświadomienie mu tego, czego Laluś nigdy nie był świadomy. Poczuł to dopiero przy Osiłku. Osiłek to był ktoś kogo potrzebował. To nie tak, że Lalusiowi chodziło tylko o komplementy Osiłka, jednak to też mu się podobało. Nie musiałby sam męczyć się z wymyślaniem nowych komplementów, bo stare zaczęły go nudzić. Osiłek mógłby to robić za niego. Chodziło o coś więcej, ale to Laluś miał dopiero odkryć...

___

potrzebuję okładki pilnie (mogę zapłacić w naturze) i pomysłów na inne pary

pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#smerfy