1. cz2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyny przeprowadziły się do hotelu. Wszyscy przyjeli je uroczyście. Wszystkim ich brakowało.

Sasza dalej nie cierpiała Jeffa.

Kolejny miły dzień wśród rodziny. Do kuchni wszedł Toby.

- Hey- powiedział.

- Cześć...- oodpowiedziała mu nieśmiało Sasza. Prawie każdy wiedział , że on jej się podoba prócz właśnie jego. Chłopak wyszedł z pomieszczenia biorąc ze sobą miskę z paluszkami. Dziewczyna przeklneła w duchu. Wzięła swoje płatki i wsypała je do miski zalewając je mlekiem. Do kuchni wbiegł Tobi. Był cały mokry.

-Haha. Co ci się stało?- spytała Sasza.

-Jeff ukradł mi paluszki i oblał Colą.

-Idzi się wykąpać.- powiedziała dziewczyna ukrywając śmiech.

Chłopak obrażony poszedł do łazienki.

W tym samym czasie Shadown łaziła sobie po lesie z Sally. Dziewczynka była szczęśliwa i energiczna. Bawiły się w ganianego. Raz na jakiś czas widywały Azi'ego. Sally podziwiała jego długie, czarne pióra. Raz czy dwa chciała mu je wyrwać, ale demon uciekał, śmiejąc się z niej.

Po zabawie Shadown usiadła na skale znajdującej się na łące. Po chwili dołączyła do niej nadąsana Sally.

-To nie fer, że on mi ucieka!- poskarżyła się Dziewczynka.

-On po prostu chce mieć jeszcze ubranie. - Sofi zaczeła się śmiać.

-Ale, ale....
-Bez rzadnego ale nie oddam ci moich piór!- za dziewczętami pojawił się Azi. - Jeżeli chcesz jedno to mnie złap.

Chłopak zniknął wtedy gdy dziewczyna miała na niego skoczyć.

-Kanciarz!!!- krzyknęła i poszła bawić się swoim misiem.

...

Po kilku godzinach dziewczyny wróciły do domu. Na kanapie spał Jeff z Smile Dogiem na brzuchu. Shadown Zaśmiała się i udała do kuchni zrobić kolację.
Wyjeła z szafki patelnię i wbiłam do niej cztery jajka. Po kilku minutach po całym budynku roznosił się zapach jajecznicy.

@@@
W tym samym czasie na dworze.

Drogi pamiętniku , śnieg już stopniał. Jak na zimę jest dosyć ciepło. Za niedługo wygram. Wygram z tym mordercą. Tylko kilka dni. Wszyscy zginom. Zostanię tylko ja. Przecież też jestem pienkny?!

Po lesie rozniósł się donośny śmiech. Ptaki odleciały. Sarny po uciekały. Jedyne co zostało to drzewa, ziemia i niektóre rośliny...

Dam dam dam

Wiem , że krótkie. Nie mam wemy. Dawajcie mi jakieś pomysły.

A tak apropo jak podoba wam się nową osoba? Myślicie kto to będzie i czego chce od naszej Creepy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro