12 cz2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*3os*

∆~ W domu Cry'ja ~∆

Dziewczyna zakryła rany na ręce i udała się szukać różowo włosego który robił kanapki w kuchni. Dziewczyna wyszła na hol, zaglądając do każdego pokoju. Rany na nadgarstku dziewczyny sprawiały jej przyjemny ból, nie zauważyła nawet , że przez bluzę widać krew.

Poranek zmieniał się w dzień.

-Cry! Gdzie jesteś?- powiedziała głośniej brunetka.

-Tu jestem- pokój przed nią pokazał się chłopak. Sofi lekko się uśmiechneła i weszła do kuchni. Na stole były kanapki.

-Co zrobiłaś w rękę?- spytał, patrząc na bordowy materiał bluzy swego gościa.

-Nic wielkiego- posłała mu uśmiech.

-Pokarz- chłopak był nie ugienty. Podszedł do Shadown jednym, zwinnym ruchem i złapał za jej nadgarstek. Dziewczyna sykneła z bólu. Cry odwiną jej rękaw i patrzył na długie , czerwone od krwi krechy na ręce dziewczyny.

-Jesteś zbyt piękna i delikatna by się ciąć- powiedział surowo. - nie rób tego.

-Ale to pomaga - powiedziała cicho.

-Nie lepsza szczera rozmowa?- dziewczyna usiadła na krześle a przed nią kucnął Cry. Patrzyła na jej smutną twarz. Podniósł jej podbródek by patrzyła na niego. Gdy dziewczyna zrobiła to na co czakał, powiedział:

-Więc czemu płakałaś tam w lesie?- przysunął sobie krzesło i usiadł naprzeciw dziewczyny.

-No bo... Życie jest do dupy.

-Ja się cieszę , że żyję.

-Ale ja nie .

-Czemu?

-Bo ludzie ranią.

-Jak?

-Niszczą od środka?- powiedziała tak jagby to było oczywiste.

-Na przykład?

-Bliscy odrzucają cię bo byłeś martwy?

-A byłaś martwa?- spytał Cry.

-Tak...

-Więc w czym Widzisz problem, przecież teraz żyjesz?

-Nie ja widzę problem ale rodzina...

-Powiedziałaś im to?

-Nie...

-Więc nie powinnaś od nich uciekać.

-Ale nie wiesz jak się na mnie patrzyli. Jagbym była ich ofiarą. Najgorszą osobą na świecie. Jednym wielkim śmieciem - po jej policzkach spłyneły łzy. Różowo włosy wytarł jej łzy i przytulił. Dopiero po dobrych 10 minutach dziewczyna się uspokoiła.

Chłopakowi serce się rwało gdy widział kogoś smutnego a co dopiero płaczącego. Był wrażliwy, bardzo wrażliwy ale nie dla siebie tylko dla innych. Tępił cierpienie innych, chciał im pomagać.

-Nie płacz. Zjedz coś i połóż się spać. Pewnie jesteś wycięczona. - wstał i podszedł do kranu umyć resztę naczyń. Shadown nie chętnie wzięła jedną kanapkę i zjadła.

-To ja już pójdę- powiedziała cicho.

-Dobranoc- powiedział chłopak i uśmiechnął się do niej.

-Branoc- oddała uśmiech.

Wyszła z kuchni i udała się na spoczynek.

∆~W willi creepypastów ~∆

-Trzeba ją znaleść!- krzyczała Sasza na Jeffa który wyglądał jak słup soli. -żyjesz!?

- Żyć to on żyje. Sasza idziesz?- zawołał ją Toby.

Cała Creepy zaangażowała się w poszukiwaniu Shadown prócz Jeffa. Nikt nie wiedział co mu siedzi w głowie. Czarnowłosy stał w salonie już dobre trzy godziny. Przez ten czas nic nie powiedział j nawet o milimetr  się nie poruszył. Jane podejrzewała , że doszło do niego co zrobił. I miała rację. Jeff był na siebie zły. Na swoją głupotę i nierozwagę. Gdyby pomyślał i chwilę się uspokoił Sofi była by z nim teraz i była by jego. A tak doprowadził ją do płaczu. Do wyczerpania psychicznego. Miał wyrzuty co do tego co przez niego musiała przejść. Chciał jej szukać ale nie mógł się ruszyć. Może bał się , że jak zrobi ruch to ona odleci jak ten ptak.

×*5godzin później*×

Poszukiwania na terenie Creepy zakończyły się fiaskiem. Wszyscy się denerwowali.  Muszą ją znaleść zanim Slenderman się dowie, bo nie będzie zbyt ciekawie. Nikt nic nie znalazł prócz Bena. Elf znalazł przy granicy, może nawet kilka metrów za nią złoty naszyjnik z aniołkiem. Ten sam który miała Sofi.

Proszę o to rozdział ;3

1...2...3 * piski * 4k już jest krzyczę , piszczę i raduje się!!!

Jesteście niesamowici!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro