2 cz3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Shadown.

Dzień jak co dzień tyle że nie normalny. Czemu Jack musiał akurat teraz zachorować?

- to może Luna i Shadown pójdą po nerki. - czy ona powiedziała moje imię?

- od razu mówię, że przydzę się dotykać czyiś nerek!- zaprotestowałam

- Wolisz swoje?- Zaśmiała się Sasza.

Zmierzyłam ją wzrokiem.

Usiadłam na stole w salonie. Sasza dalej się śmiała pod nosem.

- no dobra to idziemy?- spytała mnie Luna. Z niechęcią zgodziłam się.

Szłyśmy lasem, poranne słońce raziło mnie w oczy. Doszłyśmy do dróżki turystycznej. Przed nami szło troje ludzi.

- myślisz , że oni się nadadzą?- spytałam.

- jasne. - uśmiechnęła się do mnie promiennie.

Zaszłyśmy ich od tyłu. Jednego z nich uciszyłam i pociągnęłam do tyłu. Szarpał się przez chwilę, ale przez to sam sobie podciął gardło. Zaciągnęłam go do lasu i rozcięłam nożem brzuch. Krew była już wokół ciała. Obok mnie pojawiła się Luna z dwoma truchłami.

- ja rozcinam ty wyciągasz. - powiedziałam.

Bez oka pokiwała głową. Rozcięłam ich brzuchy. Luna podciągnęła rękaw od bluzy i wyjęła folię. Wstałam i odwróciłam się.
Las , las i jeszcze raz las.

- dobra koniec, idziemy do domu. - Luna wstała i wytarła ręce o spodnie.

- czekaj jeszcze coś.

Podeszłam do ofiar i przecięłam ich oczy w znak litery x jak to robi luna i narysowałam kreski na policzkach.

- teraz możemy wracać.

Podróż powrotna była szybka. Po nie całych pięciu minutach marszu byłyśmy już przy hotelu. Luna weszła do środka a ja zostałam na zewnątrz.

Poszłam na przechadzkę ^^. Cisza, Piękno natury i kurwa Rake. TO dziwne stworzenie szło za mną przez cały czas. Czułam że mnie obserwuje już wtedy gdy  byłam z luną w lesie. Szłam chwilę, po czym zatrzymałam się przy jeziorze. Usiadłam na brzegu i myślałam.

- to co? Zgadzasz się?- za mną stał Jeff. Na jego widok uśmiechnęłam się.

- ale na co?- wstałam z plażyczki.
- no na dziecko- uśmiechnął się cwaniacko.

- nie. - obeszłam go i weszłam do lasu.

- proszę...- czy on nie da mi spokoju??

- znasz moją odpowiedź. -zatrzymałam się i spojrzałam na niego.

Robił minkę zbitego psa.
Pocałowałam go w policzek i poszłam wgłąb lasu.

Jeff zrobił gest obrażenia. Zaśmiałam się na ten gest.

Wróciłam do hotelu i poszłyśmy z Saszą do pokoju.

- idę spać- poinformowałam ją i położyłam się na łóżku.

- to nie chcesz dotykać już nerek?- zażartowała Demonica.

Prychnęłam i zasnęłam.



Ogłoszenie Parafialne!!!

nie mam weny! Albo dacie mi jakieś pomysły w komentarzach albo z tego wyjdzie kiepskie romansidło xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro