Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Co?... Jak to ostatniej samicy...!- powiedziałem, a Tamala skuliła się za mną. Wiedziałem teraz, że nie bez powodu kazano mi przybyć. To moja smoczyca będzie odgrywać tutaj najważniejszą rolę. Jednak po chwili poczułem wstyd ponieważ odniosłem głos na króla. Na szczęście zbytnio go to nie uraziło.
-Twój smok jest ostatnim osobnikiem płci żeńskiej swojego gatunku. Kolczastogony tęczowe zostały wybite przez myśliwych ze względu na ich skórę zmieniającą kolor nawet po śmierci- wytłumaczył mi król- Ostatnie jajo zostało wykupione od handlarza na czarnym rynku.
-Czy żyje jeszcze jakiś samiec?-spytałem z nadzieją.
-Oczywiście. Jest bardzo znany w całym mieście. Nazywa się Lotos. Najbardziej wyszkolony smok jakiego znam. Jego jeźdcem jest moja córka Diana. A co potrafi twój smok?
-Ymmm... Nooo... Potrafi.... Robić obroty w powietrzu i nurkować...-powiedziałem
-Więc spytam inaczej. Co ty potrafisz?
-Hmmm.... no właściwie to tylko siedzieć na niej-Taka była prawda. Nie wiedziałem jak utrzymywać równowagę na smoku więc jedyne co mogłem zrobić, to mocno się trzymać.
Król odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia a ja nie miałem pojęcia co zrobić więc stałem w miejscu.
-Zostań tu. Zaraz przyjdzie-Powiedziała Diana.
Czekałem tak 20 minut i powoli zaczęło mi się to nudzić. Obserwowałem całą salę i myślałem nad różnymi żeczami. Wszystko było tutaj takie piękne. Ściany wykonane z jadeitu zdobione w różne wzory spodobały mi się najbardziej. Na suficie widniał napis " Nie sztuką jest wędrować po wydeptanych ścieżkach. Sztuką jest znaleźć swoją ścieżkę w bezdrożach prawdziwy wędrownik to potrafi". Spodobał mi się ten cytat. Gdy tak sobie myślałem przez parę minut przypomniała mi się jedna istotna żecz. Zapomniałem o mojej rodzinie! Będę musiał wrócić do domu i im wszystko wyjaśnić. Lecz jak mam to zrobić? Droga do domu trwa więcej niż 4 godziny. Będę musiał tu zostać do jutra.

Król nagle pojawił się w drzwiach i zaprosił mnie do innego pomieszczenia. Szliśmy korytarzem.
Gdy byliśmy na miejscu moim oczom ukazał się zielony smok. Wyglądał tak samo jak Tamala. Gdy nas zobaczył zmienił skórę na białą. Był duży, i patrzył swoimi wielkimi oczami.
-To właśnie jest Lotos- Powiedziała Diana
-Czemu on był zielony?-spytałem
-Bo właśnie trenowaliśmy- odparła.
Widać było, że lotos ma doświadczenie w lataniu.

-Uznałem, że będziesz tutaj trenował z najbardziej wyszkolonymi jeźdcami i smokami w całym mieście- powiedział król. Decyzja króla mnie bardzo zdziwiła. Co ja mam robić? Mam rodzinę. Oni będą załamani gdy nie wrócę do domu.
-A co z moimi rodzicami? Przecież ja mam tam dom.
-Wysłaliśmy już list z wszystkimi cennymi informacjami więc nie będzie kłopotu.
-Na pewno?- spytałem cicho
- Masz moje słowo.

-Zapoznajmy ich ze sobą- Diana wpadła na pomysł
-No dobrze, spróbujmy- Zaprowadziłem Tamalę bliżej Lotosa a on ze swoim dumnym wyrazem twarzy również zrobił krok do przodu zmieniając kolor na niebieski. Nie mogłem sobie przypomnieć co to znaczyło.Diana podeszła do niego i ostrożnie zdjęła siodło aby nie spłoszyć mojej smoczycy. Król uważnie się wszystkiemu przyglądał lecz był przygotowany na to, że smoki nie zaakceptują się wzajemnie. Po minucie nawiązały ze sobą kontakt wzrokowy. Tamala zauważyła, że Lotos jest niebieski co wyraźnie ją zainteresowało lecz była wystraszona. Ona nie zna tego terenu ani obcych osób. Wycofała się powoli tak abym stał przed nią.
-No cóż. Spróbujemy innym razem- odparła Diana. Miała niezadowoloną minę. Pewnie uznała moją smoczycę za tchórza. Ale ja jeszcze pokażę, że jest zupełnie inaczej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro