Rozdział 10 Trening czas zacząć

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Taidana szedł na końcu wycieczki rozglądając się po krajobrazie. Cóż.. Było tutaj dość skaliście. Tak bardzo skaliście. Naprawdę będą trenować, gdzieś w tej okolicy? Niepewnie spojrzał przed siebie widząc idącą obok Gaajela zadowoloną z siebie Mayę. Po czym to rozpoznał? Dziewczyna prawie podskakiwała - po co on im do szczęścia? Czuje się jak pierdolona przyzwoitka.

— No. Trening czas zacząć — Yota słysząc głos Redfoxa zatrzymał się rozglądając. Tutaj? On tak na poważnie?

— Przecież tutaj są same skały..

— Nie zrozumiałeś mnie Taidana — Czerwonowłosy już widział ten dziwny uśmieszek, który oznaczał jedno. Ma przejebane po całości. Kciukiem czarnowłosy pokazał do tyłu na skałę, która pieła się bardzo wysoko i naprawdę trzeba się było postarać by na nią wejść — prawdziwy trening zacznie się na tamtej górze. Musimy się tam wspiąć.

— Co?!

— Nie martw się Yota — Queen klepnęła go po przyjacielsku z tak samo uroczym uśmiechem. Gdy chciała się podlizać Gaajelowi była przerażająca — ja także będę się wspinać. Tak, więc... Do roboty chłopcy! Kto ostatni na górze rozkłada namiot!

Nie czekając na nikogo rzuciła się biegiem w stronę skał chcąc jak najszybciej dostać się na górę. Redfox wyczuwając wyzwanie. Nawet mógł go rozłożyć, ale teraz w głowie miał wygrać z Queen. Taidana stał na dole obserwując ich poczynania przełykając ślinę. Jeśli tak będą wyglądały te trzy miesiące to on nawet nie przeżyje tygodnia.

— Nie idziesz..? — Drgnął wyrywając się z rozmyślań spoglądając obok. Lily stał obok niego wpatrując w smoczego zabójce pytająco jakby czekał na jego ruch.

— Mam okazję by spieprzyć..? — Usta kota rozszerzyły się ubawione, co oznaczało jedno. Czarny kot dobrze się bawił. Doskonale wiedział, że chłopak tylko tak mówi.

— Jesteś magiem Fairy Tail. Oni nie uciekają.

— To nie jest ani trochę pokrzepiające Lily — Odwrócił głowę z powrotem na skały, gdzie już dość szybko wspinali się pozostali smoczy zabójcy. Kto ostatni na górze rozkłada namiot, ta?

Podszedł do skały na która ma się wspinać i położył na niej dłoń czując na sobie dalej wzrok czarnego Exceeda. Czemu każdy od niego czegoś oczekuje? Zacisnął mocniej paski w plecaku, gdzie leżało grzecznie kocie jajo i wyciągnął prawą rękę łapiąc za jedną ze skał. Zaraz powtórzył to drugą dodając do tego nogi. Nienawidził się zbytnio nadwyrężać, ale widać to będzie go tutaj czekało. Queen nie pozwoli mu się opierdalać.

Wspinając się coraz wyżej będąc prawie na górze machinalnie odwrócił głowę w dół i zbladł widząc na jakiej jest już wysokości. Szkoda, że smoki nie uczą latać. W pewnej chwili źle postawił nogę, a skałka się pod nim zarwała. Słysząc zduszony pisk Maya jak i Gaajel odwrócili głowy widząc Yotę trzymającego się jakiegoś kawałka zwisającego krzaka.

— Cholera jasna Yota!

— Idz już wyżej ja mu pomogę — Redfox machnął dłonią w stronę brązowowłosej przy okazji pokazując ręka na Exceeda — Lily będzie cię asekurować skały są śliskie i wolę nie mieć cię na sumieniu. Bo ty w porównaniu do niego wiesz, gdzie stąpać.

Usta Mayi rozszerzyły się na wzmiankę Gaajela. No proszę nawet czerwonowłosy nie musiał sie zbytnio starać, a już miała plusa u czarnowłosego. Smoczy zabójca dalej wisał trzymając się gałęzi i spojrzał w dół. Dziękuje ci Boże, że nie mam lęku wysokości. Poruszył się lekko chcąc złapać nogami skały, co mu w ogóle nie szło dopóki nie przypominał sobie o jaju w plecaku. Cholera... Jeśli spadnie to z dzieciakiem.

Jesteś magiem Fairy Tail oni nie uciekają .

— Już idę dachowcu!

Nie uciekają powiadasz? Wolną ręką złapał za klamrę w pasku i spojrzał kawałekw górę widząc wystającą skałę. Zaczął kręcić żyłką. Miał tylko jedną szanse i lepiej by się nie pomylił, bo runie w dół. Rzucił przedmiotem, który obwiązał się wokół skały i sam modląc się by skała utrzymała jego wagę odbił się od wystającej skały puszczając gałaź. Gaajel będący wyżej otworzył szeroko oczy, gdy chłopak po prostu się puścił. Nie minęło parę chwil, a Yota przeleciał obok niego lądując na górze nawet przed zdziwioną Mayą.

— Nigdy... Kurwa... Więcej... — Chłopak opadł twarzą na trwę dotąd czując jak nogi mu drżą od szalonego rajdu w powietrzu. Kurwa żyje... Ale co to za życie?

Brązowowłosa podbiegła do czerwonowłosego klękając obok.

— Taidana nic ci nie jest..?

— Umarłem nie widać?

Czyli jest cały. Smocza zabójczyni odwróciła głowę w stronę skał, gdzie właśnie na górę dochodził Redfox. Popatrzył na leżącego chłopaka oraz klęczącą obok niego Queen.

— No muszę przyznać Taidana. Że to.. To było coś.

Czerwonowłosy uniósł głowę widząc stojącego niedaleko czarnowłosego. Co jak co, ale on na pewno nie planował takich wygibasów w powietrzu by komuś zaimponować. Lily lecący za swoim kompanem uśmiechnął się szeroko. Tak jak myślał. Yota wcale nie jest tak ofiarowaty jak każdy w gildii sądzi. Taidana podniósł się z ziemi otrzepując z kurzu i upewnił się, że z jajem wszystko w porządku. Nie chciał przypadkiem zabić malucha.

— Ruszaj się kocia mamo jeszcze mamy kawał do przejścia.

— Kocia mamo?! — Nie zauważył nawet, kiedy reszta poszła dalej zostawiając go dosłownie w tyle. Oni na jakiś maraton idą czy co?!

Chłopak by ich dogonić musiał przyśpieszyć, bo inaczej został by znokautowany orzez Queen. Tak na pewno by był pobity przez nią. Wzdrygnął się na myśl jej spojrzenia w gildii, kiedy nie chciał z nimi wyruszyć. Już chociaż wiedział czemu bał się kobiet — Maya była ich zapalnikiem.

— To tutaj — Słysząc głos Redfoxa podniósł głowę i niepewnie rozejrzał się po terenie. Miejsce nie różniło się zbytnio od lasów w których pomieszkiwał, więc po przesiedzeniu tyle czasu w lesie to była miła odmiana.

Polana miała dużo skał, co nie oznacza, że brak było tutaj jakiejkolwiek zieleni. Dzięki wyostrzonemu słuchowi mógł nawet usłyszeć kawałek dalej wodospad. Czarnowłosy widząc, że Taidana jest w swoim świecie i to Bóg tylko jeden wie w którym złapał za namiot, który miał cały czas na plecach zaczynając rozkładać. Lily zleciał obok niego łapiąc za drewniane kołki, które po chwili rozkładał już w określonych miejscach. Jak na Gaajela naprawdę zwinnie im to obu szło.

Po jakimś czasie przed czwórką stał wielki namiot, który pokrywał część placu i pozostawiono resztę tylko na ognisko oraz jakieś przedmioty do siedzenia. Zaraz..

— Właściwie czemu ten namiot jest taki wielki..?

— No chyba musi pomieścić całą naszą czwórkę, nie? — Oczy Yoty zrobiły się jak pięciozłotówki i Queen już wyczuwała w powietrzu przerażoną aurę jaką chłopak z siebie wydzielał, gdy czegoś się bał. Tak latwo było go przejrzeć, iż miała wrażenie, że wcale wtedy nie zniknął i razem podróżowali. Jak to kurwa wszyscy czworo?! On ma być z nimi pod jednym namiotem?! Co on kurwa przyzwoitka jakaś?!

— Gaajel wezmę ze sobą tą kupkę nieszczęścia i znajdziemy jakieś drewno do siedzenia.

Redfox kiwnął głową i czerwonowłosy choćby chciał nie miał szans by umknąć przed zwinnymi dłoniami brązowowłosej. Ciągnięty za kołnierz przez Mauę zrezygnowany patrzył w ziemię. Ten trening to będzie całkowity nie wypał. Kiedy odeszli na bezpieczną odległość od obozu dziewczyna puściła Taidanę, który głową od razu uderzył o ziemię.

— Ała... To bolało Mayuś..

— Miało. Co jest z tobą kurwa nie tak Yota?! — Syk z ust Queen od razu spowodował, że chłopak usiadł w pozycji siedzącej gotowy w każdej chwili spierdolić jak najdalej — miałeś mi pomóc z Redfoxem, a tymczasem zachowujesz się jak przerażona panna..

— Zaraz.. To ty stwierdziłaś, że mam ci pomóc, bo rzekomo cię kiedyś przeleciałem..

— Jak rzekomo. Jak rzekomo! To był kurwa fakt!

— Super tyle ja nic z tego nie pamiętam — Widząc jak brązowowłosa zaciska usta, co mogło oznaczać ile kurew się tam cisnie zbladł. Sam sobie grób kopie i to w jakiejś głuszy. Wiedząc, że i tak nie wygra, a jedynie nabije sobie guza podniósł się z ziemi wzdychając — poważnie szukamy tego drewna..?

Kobieta kiwnęła głową i zrezygnowany Yota westchnął. No cóż miał trochę racji, bo znaleźć tutaj jakiś pień graniczy z cudem i pewnie będą musieli niszczyć drzewa w okolicy. Nagle usłyszała gwidżenie i spojrzała pytająco na czerwonowłosego. To on gwizdał?

Zaraz po tym z lasu zaczęły wybiegać różnej maści zwierzęta i jakiś mały kot podobny do lisa podbiegł do Taidany, a chłopak wyciągnął rękę dając mu się wspiąć na jego ramię. Po czym poznała, że to zwierzę miało coś wspólnego z kotem? Bo miauczało. Patrzyła zafascynowana jak Yota wypowiada słowa w dość dziwnym jak i dla niej zabawnym języku by zaraz stworzenia odwróciły się gwałtownie znikając w różnych częściach lasu.

— Idziesz? — Queen potrzęsła głową by zaraz spojrzeć na czekającego na nią kawałek dalej czerwonowłosego. Na jego ramieniu dalej siedziało to dzikie stworzenie także wpatrując się w dziewczynę.

— Taidana.. Co to do cholery było..?

Chłopak pomrugał parę razy jakby się nad czymś usilnie zastanawiał i dopiero po paru chwilach do niego dotarło o co chodziło dziewczynie.

— Ach.. No mówiłaś byśmy poszukali drewna, a we dwójkę byśmy go szukali multum czasu to poprosiłem przyjaciół by poszukali z nami.

— Przyja.. Przyjaciół..?

— Matka nauczyła mnie języka zwierząt — Dłoń Taidany zaczęła delikatnie drapać zwierzątko pod szyją — Jeśli przyjaźnisz się z naturą ona zawsze ci pomoże.

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, więc złota poświata słońca spadała bezpośrednio na Yotę, który z uśmiechem kontynuował głaskanie posłusznego mu zwierzęcia, zaś Queen poczuła jak zaczynają ją piec policzki. Takiego wydania Taidany na pewno się nie spodziewała.

_________

Czarnowłosy siedział przy namiocie spoglądając, co jakiś czas na krzaki. Co oni tak długo tam szukają? Wreszcie zielenina zaczęła się ruszać by wyszła z nich dwójka magów niosąc drewno.

— Wybacz trochę to trwało, ale... Ten las był dość duży — Maya uśmiechnęła się w stronę siedzącego Gaajela. Mężczyzna podniósł się od razu zabrał od niej drewno szybko układając dookoła miejsca, gdzie miało stanąć ognisko. Yota przyglądał się temu dalej trzymając swoją część dopóki Queen go lekko nie szturchnęła by chłopak robił to samo.

Nie mając zbytnio wyboru także zaczął układać drewno i jego spojrzenie zatrzymało się na prawo, gdzie leżało już sporo ryb na dzisiejszą kolację.

— Widzę, że też nie próżnowałeś.

— Lily był łowić niedaleko w jeziorze. Dziś sobie darujemy trening, ale od jutra bierzemy się do roboty. — Redfox usiadł przy płomieniu, który chwile wcześniej rozpaliła brązowowłosa za pomocą swojej magii. Czerwonowłosy posłusznie zajął miejsce na jednym z pniów wpatrując się w ogień — nie mogę być gorszy od Salamandra. Gihi.

— Trzeba przetrzepać dupy wszystkim na turnieju — Maya nabiła jedną z ryb na patyk siadając na ostatnim z wolnych pniów przysuwając zwierzę do ognia — w końcu Fairy Tail za bardzo było poniżone przez ostatnie parę lat.

Yota słuchał ich jednym uchem by za chwile w jego głowie zaświtał obraz. Krótki szybki niczym maźnięcie pędzlem. Zielonowłosa kobieta zsiadająca z konia i obserwująca ową polanę.

— Yota nie jesteś głodny? — Chłopak wyrwany z zamyśleń miałknął spadając ze swojego siedzenia czym wzbudził zażenowanie u reszty smoczych zabójców. Co z tym chłopem jest nie tak.

— W.. Wybaczcie zamyśliłem się..

— W to nie wątpie Taidana..

Jak tylko czerwonowłosy z powrotem wdrapał się na swoje miejsce dziewczyna wcisnęła mu patyk z jedzeniem wyraźnie niecierpliwa, zaś Redfox przyglądał mu się z lekko zainteresowanym wzrokie. Miał wrażenie, że podczas, gdy chłopak milczał jego oczy zalśniły.

Wreszcie do grupy doleciał Exceed i cała czwórka mogła zacząć ucztowanie. Po kolacji, gdy już całkowicie się zciemniło czarnowłosy pierwszy zniknął w namocie, a za nim jak cień to samo zrobił Lily - twierdził, że lepiej się wyspać przed jutrzejszym ciężkim dniem. Maya, która powoli także już zbierała się do swojego posłania odwróciła głowę na drzewi, gdzie leżał smoczy zabójca mając na palcu ptaka. Zanim zniknęła w namocie miała wrażenie, że znowu słyszała ten zabawny akcent jakiego używał smoczy zabójca do rozmowy ze zwierzętami.

Taidana wyciągnął rękę i stworzenie rozłożyło skrzydła odlatując. Yota oparł się o pień krzyżując dłonie pod głową i wpatrywał się w odlatujące zwierzę. Czy to możliwe by te dziwne krótkie wizje miały coś wspólnego z dotknięciem Lacirymy w gildii..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro