❝ Była obojętna ❞

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drogi Pamiętniczku.

Znalazłem w koszyku na drewno przy kominku starą gazetę. Data była wydarta, więc nie dowiedziałem się, kiedy dokładnie ją wydrukowano. Ale kiedy ją otworzyłem, w środku zauważyłem pełno podkreśleń ołówkiem. Było ich naprawdę mnóstwo. Czasami tylko jakieś pojedyncze słowa, czasami całe akapity.

Ivan śmieje się gromko podczas oglądania wiadomości. Łapie się za brzuch, wpychając przy tym do buzi kolejny kawałek ciasta. Chcę wyjść z pokoju, bo nie lubię oglądać telewizji. Jest piękna pogoda, świeci słońce, nie muszę nawet zakładać kurtki. Muszę siedzieć i wpatrywać się w ekran, na którym przewijają się brzydkie obrazki z panami ubranymi na czarno. Wszyscy są brzydcy i mają krzywe spojrzenia. Na pewno nie umieją się uśmiechać.
Ivan ogląda wiadomości codziennie. Pochyla się do przodu i przez chwilę zdaje się być niezwykle poważny. Jego rysy tężeją. Marszczy brwi. Potem znów odchyla się na oparcie i nie odzywa się do nikogo. Jak zawsze o tej porze dnia.

Wszyscy spotykamy się w porze wiadomości w salonie. Siadamy przed telewizorem i na tę jedną chwilę wszyscy milkną. Są zajęci tylko i wyłącznie sobą.

Obserwuję pokój. Katyusha dzierga szalik na drutach. Ostatnio jest coraz chłodniej. Obiecała, że mi go da, żebym się nie przeziębił, gdy będę bawić się na dworze.

Nie mogę wychodzić na dwór. Po co mi szalik skoro Pan Rosja zamyka drzwi na klucz, chowa go do kieszeni swojego swetra i nigdy się z nim nie rozstaje.
Mogę jedynie obserwować świat przez pokrytą szronem szybę.

Toris siedzi prosto. Nie odrywa wzroku od telewizora, a jego oczy skaczą po twarzach panów w czarnych garniturach. Wydaje się być przerażony. Ściska w dłoni gazetę. Co chwila zerka na nią i rysuje po niej ołówkiem.

Gazeta spod kominka musiała być Braciszka Litwy. Tylko on tak zawzięcie je czyta i trawi każdy szczegół w nich napisany.
Nigdy nie lubiłem gazet. Są szare, brzydkie, mają mało obrazków i jest w nich zbyt dużo trudnych słów.

Eduard nachyla się nad ramieniem Torisa. Wodzi wzrokiem po wydrukowanych literach i dziwnie marszczy brwi. Dopiero wtedy zauważam jego podkrążone oczy i zmęczone spojrzenie. Poprzedniej nocy z jego pokoju dochodziły dziwne dźwięki. Przysuwam się w ich stronę, chcąc zobaczyć co ich tak oburza. Ale oni tylko kręcą głowami i składają gazetę, kiedy Ivan wstaje z fotela.

Najstraszniejszy moment w ciągu dnia to nie noc, nie pora obiadu, nie wieczór, kiedy wszyscy dziwnie się zachowują - to moment, kiedy Pan Rosja wstaje z fotela po wiadomościach. Nigdy nie mówi ani słowa. A potem na usta wszystkich cisną się najtrudniejsze pytania.

Ivan strzepuje ze spodni okruszki ciasta. Odchrząka głośno, posyła każdemu z osobna dziwny, przerażający uśmiech i wychodzi. Drzwi zostawia uchylone i dopiero, kiedy odgłos jego kroków cichnie na korytarzu, Toris odważa się podnieść z kanapy.
- To niedorzeczne.
Eduard nie wydaje się zdziwiony jego zachowaniem. Jakby dokładnie to zaplanowali. Katyusha odrywa wzrok od mojego szalika i uśmiecha się do Torisa dobrodusznie. Natalya nadal wpatruje się w wyłączony telewizor i zdaje się nie przejmować jego słowami.
- Co jest niedorzeczne? - pyta spokojnie. Toris spina się, tak, że na jego szyi wyskakuje fioletowa żyła. Natalya odzywa się pierwszy raz od paru godzin i nie wydaje się być zła.
Eduard kładzie dłoń na ramieniu Torisa, który przełyka głośno ślinę.
- Co jest niedorzeczne? - pyta Natalya po raz kolejny, mocno akcentując każde słowo.
- To co mówią w telewizji i piszą w gazetach - odpowiada niepewnie.
Natalya prycha. Zaciskam palce na brzegu kanapy. Ten dźwięk może oznaczać dosłownie wszystko.
Ale Natalya wstaje tylko ze swojego bogato zdobionego fotela i odwraca się w naszą stronę.

Są takie chwile, kiedy Pani Białoruś wygląda jak normalna pani. Na twarzy pojawiają się rumieńce, oczy błyszczą się niemal przyjaźnie, a w kącikach ust kryje się uśmiech. Pani Białoruś wygląda tak niestety tylko przez chwilę. Trzeba się dokładnie przyglądać, bo ten piękny widok szybko znika.

Natalya kładzie ręce na biodrach i przez ułamek sekundy wygląda jak normalna pani. Kręci głową i rzuca okiem na Katyushę, która udaje, że nie słucha.
- Tak. To wszystko jest niedorzeczne. Ale musimy to znosić. Wy musicie to znosić.
Toris prostuje się, jakby był bardziej pewny siebie. Wszyscy patrzą się na Natalyę z ukrytym niedowierzaniem.
- Pozaznaczałem wszystkie te kłamstwa w gazetach, podoba ci się to?
Natalya wzdryga się na słowo ci. Toris najwyraźniej to zauważa, bo szybko prostuje:
- Podoba się to Pani?
- Nie jest ważne co mi się podoba. Ale co im się podoba.
Odwraca się na pięcie i lekkim krokiem zmierza ku drzwiom. Staje przy nich tylko na chwilę.
- Ivan i Towarzysz Stalin wiedzą co robić. Ufam im.

Pani Białoruś tego dnia wydała ciche przyzwolenie, bym wyszedł na dwór. Nie zatrzymała mnie przy drzwiach na tarasie. Przewróciła tylko oczami i zniknęła w innym pokoju. Ale to nie był akt dobrego serca. Pani Białorusi nie obchodzi już co robimy, byleby tylko nie dotyczyło to jej ani Pana Rosji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro