christmas tree (d. a. tande x j. a. forfang)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem na kanapie montując nowy filmik na kanał, gdzie praktycznie głównym bohaterem był Tande, który gdzieś pojechał, bez mówienia mi gdzie. Czekałem, bo bez niego jest strasznie pusto w tym domu, a co dopiero, gdy ja siedzę właściwie bez internetu... W końcu usłyszałem dźwięk smsa, który był od Daniela i mówił, że będzie za 5 minut. Kiedy się pojawił, mogłem ujrzeć, jak za sobą targa choinkę.

- Kochanie! Przywiozłem coś! - Odezwał się zza drzewa.

- Właśnie widzę... Ile za nią dałeś?

- Nie pamiętam. Ale nie martw się, nie wydałem fortuny.

Odłożyłem laptopa, aby zrobić miejsce na nasze świąteczne drzewko. Odsunąłem stół na środek salonu, razem z nim krzesła. Poszedłem do kotłowni po stojak, żeby miała szansę ustać. Oczywiście nie obyło się bez problemów, bo ani ja ani Daniel nie umieliśmy poprawnie tego zamontować, ale daliśmy jakoś radę.

- Mamy w ogóle jakieś ozdoby? - Spytał, a ja machnąłem głową.

- Pewnie - Spojrzałem na drzewo - Przygotowałem się już półtora miesiąca temu!

Tak wiem, że może przesadzam, ale ja lubię mieć wszystko przygotowane na czas, a szczególnie jeśli chodzi o święta. Uwielbiam dekorować dom i oczywiście choinkę. W tym roku postawiłem na biało - czerwoną, można powiedzieć w kolorach świat. Na szczęście Daniel się w to nie mieszał, bo by zaraz zaproponował coś swojego. A powiedzmy sobie szczerze: nie ma zbyt dobrego gustu, jeśli chodzi o dekorowanie. Bo jeśli mówimy o ciuchach, to nie mam żadnych wątpliwości.

Znowu poszedłem do pokoju, w celu wzięcia wszystkich potrzebnych rzeczy. Zawołałem blondyna, żeby mi pomógł, bo chyba było z sześć toreb. Przynajmniej sobie zrobimy mały trening.

- Jezu, Johann, więcej się nie dało?! - Znowu marudził, ale gwarantuje, że będzie pięknie - Zakwasy mi się zrobią!

- Normalnie księżniczka Tande! Nie marudź, tylko pomagaj.

- A dostanę jakąś nagrodę? - Odstawił na chwilę torby, patrząc na mnie.

- Jak się postarasz, to może.

Kiedy wszystko przynieśliśmy, zaczęliśmy ustrajać naszą choinkę. Oczywiście nie obyło się bez zaczepek Daniela, czyli szczypania mnie w ramię, składniu pocałunków na moim nosie no i rzecz jasna na robieniu setek zdjęć mojej zastanawiającej się twarzy.

- Na serio byś się przydał - Spojrzałem na niego - Daniel... Serio?

- No co? - Zapytał z pełną buzią, bo zajadał się pierniczkami, które zrobiłem na święta.

- Oddawaj mi to!

Już po chwili rzuciłem się na mojego chłopaka, wyrywając mu piernika z ręki. Byłem na niego mega wkurzony, bo robiłem te ciastka dwa dni, a ten głupek mi wszystko zeżarł! Postanowiłem go jeszcze pomęczyć, więc zacząłem go łaskotać.

- O nie! Przestań... Proszę! - Śmiał się - Johann... Przestań!

- To za moje pierniki!

- Prze... Przepraszam! Tylko przestań... Proszę... - Dostawał chyba jakiejś padaczki, bo nie mógł przestać się śmiać.

- Masz szczęście, że jesteś słodki - Przytulilem go - I cię kocham.

- A ty masz szczęście, że jestem na diecie - Też mnie przytulił, całując moje czoło - Ja też cię kocham, Forfi.
_________

dzisiaj tak świątecznie

czytałam stare shoty i jestem z nich nawet dumna

P.S. jesteśmy blisko 10k wyświetleń 😌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro