❄Christmas pt. 2❄

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                    

Yoongi w końcu oderwał wzrok od ekranu, gdy przypomniał sobie, że jego promyczek lubi bardzo ciepłą herbatę, a nie letnią i ruszył do miejsca, w którym go zostawił. Był zadowolony z siebie, bo po drodze nie spotkał nikogo, mógł wykonać swoje „zadanie" i wrócić pomiędzy swoich ludzi. Dziś szczególnie nie miał ochoty na „bycie idolem", kiedy większością myśli był już w domu rodzinnym państwa Jeon. Wciąż nie był przekonany do tego, aby informować rodziców młodszego o ich związku. Przecież nic nie muszą wiedzieć, a nie słyszał też, by filmowo naciskali na poznanie jakieś narzeczonej.

Zamyślony wrócił do kanapy, widząc swojego chłopaka, siedzącego z bojową miną. Nie spodziewał się, że może chodzić o coś więcej, niż przegrany poziom w grze, zatem usiadł obok niego, czując coś pod tyłkiem.

— Proszę, taka jak lubisz. Z automatu i pełna chemii — zażartował typowo dla siebie, wyciągnął do niego rękę z papierowym kubkiem. Zainteresował się tym, na czym usiadł, a pośladkiem rozpoznał kształt telefonu. Natomiast kubek nadal tkwił w jego dłoni, niezabrany przez młodszego. — O co chodzi?

Jungkook odetchnął głęboko, żeby trochę uspokoić szalejącą w nim burzę. Niewiele brakowało, by zaczął zwyczajnie na hyunga krzyczeć, a nikomu na pewno nie wyszłoby to na dobre. Nie zmienił jednak swojej spiętej postawy, ani nie odebrał od starszego herbaty.

— Hyung, dlaczego nie powiedziałeś mi, że masz się spotkać dzisiaj z Suran nooną? — prawie warknął, mierząc bezustannie jasnowłosego wzrokiem.

Osobiście maknae do tej kobiety nic nie miał. Był nawet poniekąd jej wdzięczny. Jednakże jego mózg odbierał ją jako najgroźniejszą rywalkę na placu boju, a Yoongi był tylko jego i to nie podlegało najmniejszej wątpliwości.

Min spojrzał z pytaniem na swojego chłopaka. Nie pamiętał, żeby umawiał się z dziewczyną na jakieś spotkanie. Ton Jungkooka trochę go podburzył, przez co zmarszczył brwi.

— Niby kiedy miałbym się z nią spotkać? Zaraz po fansignie mamy pociąg do Busan — odpowiedział mu, odstawiając kubeczek z herbatą na stolik do kawy i sięgając w końcu ręką pod tyłek, po swój telefon, gdzie dostrzegł SMSa od rzeczonej piosenkarki.

A więc stąd mu się to ubzdurało".

Przez dłuższą chwilę myślał nad tym, co odpisać kobiecie, bo nie wiedział, kiedy znajdzie dla niej czas. Miał dość sporo swoich własnych projektów na głowie, w tym collab z Lee Sorą, który ostatnio spędzał mu sen z powiek, oraz projekty już na początek 2018 roku.

„Do: Suran noona
A Tobie kiedy pasuje?"

Postanowił pójść najprostszą linią oporu i dowiedzieć się kiedy ona ma czas. Ignorował skwaszoną minę Jungkooka. Złość młodszego tylko przez to wzrosła, dlatego kiedy hyung tak ostentacyjnie go zignorował, skrzywił się jeszcze bardziej, wstał i zaczął szybkim krokiem kierować się do wyjścia z garderoby, odprowadzany wzrokiem Hobiego i Namjoona, którzy obserwowali sytuację odkąd Yoongi wrócił.

Yoongi oblizał usta w charakterystycznym geście dla niego, podążył spojrzeniem za Jeonem. Nie czekał na odpowiedź Suran, tylko wyszedł za swoim chłopakiem, ignorując także Hoseoka, który chciał go zatrzymać.

Brak zaufania nie tylko go drażnił, ale też w jakimś stopniu ranił. Przecież nic nie łączyło go z kobietą, aby młodszy zachowywał się w tak karygodny sposób.

— Jungkook! — zawołał za nim. Zmusił swoje leniwe mięśnie do truchtu, żeby go dogonić. Złapał go za łokieć i chciał wciągnąć do pomieszczenia tuż obok schodów, ale okazało się zamknięte. Warknął pod nosem i zaczął ciągnąc go za siebie, sam nie wiedział gdzie. Dobrał się do kolejnej klamki, która okazała się wyjściem na klatkę schodową. — Powiedz mi, o co ci znów chodzi?

— O nic. — mruknął tylko Jeon w odpowiedzi, nie patrząc na Yoongiego, tylko w swoje buty.

Wiedział, że pewnie znowu przesadza i że nie powinien reagować tak emocjonalnie, ale dzisiaj był dla Jungkooka ważny dzień i naprawdę ostatnie, czym chciał się martwić to relacja hyunga z Suran. W każdym innym przypadku pewnie trochę by tylko sobie pomarudził. Dzisiaj był zbyt zdenerwowany, a taka mała rzecz, jak ta przeklęta wiadomość była kroplą, która prawie przelała czarę. Wystarczyło w tej chwili jedno nieodpowiednie słowo starszego, żeby Jungkook wybuchł.

— Przecież widzę, że coś jest nie tak. Ile razy mam ci mówić, że nic do niej nie czuję? — spytał głośnym szeptem, patrząc prosto w twarz Jungkooka. Nie umiał wyczytać z jego buzi jakichś uczuć. Patrzył w ziemię, a odkąd go znał te orzechowe oczy były skarbnicą wiedzy na temat uczuć chłopca. — Jungkookie, spójrz na mnie — powiedział już spokojniej, próbując się opanować. Do umysłu dotarły myśli, że im bardziej będzie agresywny, tym gorszy osiągnie skutek, dlatego zacisnął jedną z dłoń w pieść, a drugą wciąż trzymał rękaw makane, czekając, aż ten spojrzy na swojego hyunga.

Opornie, ale młodszy w końcu to zrobił. W dużych, szczenięcych oczach czaił się cały hangar negatywnych emocji – złość, zdenerwowanie, stres, smutek, a przede wszystkim skrywana nieco głębiej panika. Wcześniej starał się nie myśleć o tym, co go dzisiaj czeka i do pewnego momentu wszystko było w porządku. Nim zdążył nad tym pomyśleć, dał upust uczuciom i po prostu się rozpłakał, natychmiast chowając twarz w dłoniach. Szloch wstrząsnął nim gwałtownie.

— Hyung... — wydusił w końcu z ledwością, a ręce jeszcze bardziej tłumiły niewyraźne słowa. — Przepraszam... za robienie takich scen, ale ja już — wciągnął nieco spazmatycznie powietrze — ja już nie mogę...

— Kochanie... — W kilka sekund bojowe nastawienie Mina ustąpiło, gdy tylko zobaczył błyszczące oczy swojego ukochanego, które ukrył za dłońmi. Puścił jego rękaw i odciągnął jego palce, przez chwilę się z nim siłując, ale ostatecznie osiągając swój cel. — Proszę, powiedz mi co się dzieje... — szepnął, wyciągając z każdego zakamarka swojego ciała tyle czułości, ile mógł.

Ułożył swoje dłonie na policzkach chłopca, kciukami ścierając kilka, dużych kropel, która zdążył się pojawić na jego skórze. Martwił się, a widok tak załamanego chłopaka łamał mu serce.

— T-to przez to spotkanie, ja... strasznie się denerwuję i... i się boję, hyung, okropnie się boję — wydukał brunet, pociągając co chwilę nosem. Łkanie zaciskało jego gardło, więc trudno mu było cokolwiek powiedzieć. Patrzył na Yoongiego w taki sposób, jakby błagał, żeby ochronił go przed tym, czego tak się obawiał. — I kiedy... zobaczyłem tamtą wiadomość to... to tak, jakby moja głowa była polem minowym i ktoś przejechał przez nie czołgiem...

Yoongi wysłuchał w całości wypowiedź ukochanego, marszcząc nos w zabawny sposób przez coraz większe zmartwienie. Przysunął się bliżej, całując go w czoło, nos, a potem krótko w usta.

— Będzie dobrze, nie martw się. Nie jedziesz do rodziców sam — mówił bardzo cicho, bo nie chciał, by jego głos niósł się echem po klatce schodowej. Zabrał swoje dłonie, ale tylko po to, aby ułożyć je na talii młodszego i zdecydowanym gestem przyciągnąć go do siebie. — Nie umawiałem się z Suran, zapytała, kiedy będę miał czas pomóc jej producentom z nowym albumem. O nic innego nie chodzi.

Jungkook od razu wtulił się w hyunga, uspokajając powoli płacz. Takie wybuchy nie zdarzały mu się często. Po prostu wszystko zebrało się w nim w jednej chwili i nie był w stanie już tego unieść. Płakanie często pomagało w pozbyciu się nadmiaru emocji, a tego Jeon zdecydowanie potrzebował.
Oddychał równomiernie, opierając podbródek na ramieniu Yoongiego i wycierał wilgotne oczy dłońmi. Jego chłopak miał rację – nie jechał tam sam, miał wsparcie w hyungu. Nie umniejszało to jednak strachu przed odrzuceniem, jaki się w nim tlił. Miał bardzo złe przeczucia co do tego wyjazdu i tej poważnej rozmowy, którą mieli przeprowadzić.

Starszy przytulał go tak długo, jak ten potrzebował, aczkolwiek miał na uwadze, że zaraz nadchodzi ich pora na pojawieniu się na scenie. Ucałował go z czułością w skroń, chowając w takich gestach także swój stres i niepewność odnośnie decyzji, jaką podjęli wspólnie. Bo informowanie o związku nie było wymysłem Jungkooka, a podjęciem pewnych kroków wobec ich wspólnej przyszłości, którą planowali po prostu razem, mimo iż na ten moment brzmiało to bardzo idealistycznie, skoro są jednym z najpopularniejszych koreańskich boysbandów.

— Mówiłem, że cię ochronię, tak? — zamruczał uspokajająco.

— Wiem... — szepnął Jungkook, chowając na moment twarz w jego szyi, żeby dodać jeszcze ciszej: — Kocham cię, Yooni. — Ścisnął go przy tym mocniej, czując jak poczucie bezpieczeństwa kojąco rozlewa się po nim, niczym roztopiona czekolada po ciastku.

— Ja ciebie też — odpowiedział Min, ponownie muskając jego skroń i zostawiając usta trochę dłużej przy niej. Nauczył się już odpowiadać na takie czułe słowa i nie reagować nieuzasadnioną paniką, tak jak wcześniej. — Musimy powoli wracać promyczku, bo będą nas szukać. I muszą poprawić nasz wygląd — powiedział, ale mimo tego nie odsuwał od siebie chłopca.

Brunet przyznał w myślach starszemu rację, ale sam także jeszcze przez parę chwil się od niego nie odrywał. Chciał uspokoić do końca szalejące w głowie myśli. Bliskość hyunga ułatwiała mu zagłuszanie ich. W końcu jednak musiał go puścić, przed tym jednak złożył subtelny, dość krótki pocałunek, lecz zdecydowanie za długi, żeby nazwać go buziakiem.

Gdy zaś wreszcie się odsunął, złączył ich dłonie ze sobą, czując się dzięki temu lepiej i pewniej. Niby daleko iść nie musieli, ale nawet ten krótki dystans był w tej chwili dla Jungkooka istotny.

Yoongi co chwile rzucał chłopakowi badawcze spojrzenie, analizując jego mimikę twarzy. Gdyby zobaczył na jego ustach szeroki uśmiech, byłby dużo spokojniejszy niż teraz.

— Chodźmy, noona musi poprawić ci makijaż. Troszeczkę się rozmazałeś, o tutaj — Wyciągnął dłoń. Kłamał oczywiście, ale aby zachować pozory, zaczął pocierać kciukiem rzekomo brudne miejsce. Chciał otoczyć go jeszcze chociaż przez chwile czułością, za nim znów wciela się w role przebojowych idoli.

Przesunął z czułością po jego policzku, czekając na króliczy uśmiech swojego ukochanego, bez niego sam nie mógłby się uspokoić i ciężko byłoby mu się na czymś skupić. Jeon jednak zdobył się tylko na uniesienie kącików ust, wtulając się za to policzkiem w dłoń starszego. Zrobił to poniekąd odruchowo, w takich momentach sam podkładał się pod dotyk, żeby uspokoić swoje myśli i dostać jak najwięcej kojącej czułości.

— Chyba nie jest tak źle, mało go mam. — odmruknął, wlepiając spojrzenie w hyunga. Uwielbiał w takich momentach mu się przyglądać, kiedy tak otwarcie się o niego troszczył.

— A jednak coś się tam pobrudziło, ale już nie tak mocno — odwzajemnił skromny uśmiech, po raz ostatni się pochylił i ucałował usta swojego chłopca. Poprawił mu jeszcze przydługawy sweter, ponieważ noony postanowiły znów go ubrać w ciuchy oversize w jasnych kolorach, które powodowały ze wyglądał jeszcze bardziej jak dzieciak, niż zazwyczaj.

Gdy dotarli w końcu do garderoby (Yoongi: coś jest nie tak z tymi drzwiami pod schodami, ktoś je zaryglował...) zostali powitani czujnym spojrzeniem Namjoona. Yoongi dopadł w końcu do swojej kawy, która zdążyła zrobić się chłodna.

Do Jungkooka zaś od razu podleciała stylistka, a widząc jego lekko opuchnięte oczy i posklejane rzęsy, o nic nie pytała, tylko z zaciętą miną posadziła go na fotelu, nakazała się nie ruszać i zajęła poprawkami jego w tej chwili żałosnego wyglądu. Maknae oddał się w jej ręce, zerkając co chwilę na zegar. Za pięć minut mieli wychodzić. A Jimin i Taehyung nadal gdzieś się szlajali.

Kiedy kobieta pozwoliła mu opuścić fotel, Jeon usiadł na kanapie obok hyunga.

— Gdzie Jimin i Tae? Już prawie czas. — spytał zdezorientowany.

— Namjoon i Hoseok ich szukają — powiedział starszy, dokańczając swoją kawę. Jego wzrok padł na wciąż pełną herbatę jego chłopca. — Już lepiej? — spytał go, widząc, że stylistka poprawiła jego wygląd.

Do garderoby jak burza wpadł Jimin, podnosząc w geście obronnym ręce i przepraszając lidera zespołu. Mówił głośno, że zagadał się z Taeminem i może by mu uwierzyli, gdyby nie czerwone odciski na kolanach, widoczne przez duże dziury w spodniach.

— Klękał przed Tae? — wyrwało się Minowi w stronę swojego chłopaka.

Wyżej wspomniany wpadł do garderoby za swoim chłopakiem, tłumacząc się tym, że stracił poczucie czasu i zasiedział się w swoim odludnym kąciku. I cóż, on także nie był do końca wiarygodny, bo jego włosy były nieco zlepione od potu na czole, a biała koszulka, na którą narzucony miał sweter o dużych guzikach, dość wygnieciona.

— Nie mam pojęcia, hyung, ale chyba już wiemy, dlaczego składzik był zamknięty... — odparł Jungkook, wzdychając ciężko.

Raper wstał z kanapy i zaczął rozgrzewać swoje stawy, gdy technik krzyknął ze została im minuta. Lepiej później niż wcale. Najgorzej mieli oczywiście spóźnialscy, bo stylistki praktycznie zerwały z Tae pogniecioną koszulkę, w ekspresowym tempie zmieniając mu dzisiejszy outfit. Zajmowały się nim aż trzy na raz, a jedna z nich nie powstrzymała się od klnięcia. Z Jiminem było dużo prościej, ponieważ miał na sobie ciepły, bawełniany sweter oraz czarne rurki z rozcięciami na kolanach. Wystarczyło wyczyścić spodnie w okolicach zgięcia nogi.

— Mogłem cię kochać ostatnio w samochodzie, skoro oni mogli zająć składzik — Yoongi szepnął do ucha Jungkooka, wkładając mu swój telefon jak zwykle do tylnej kieszeni spodni.

— Trzydzieści sekund!

Jungkook jedynie ponownie westchnął, nic nie odpowiadając na ten czysto prowokacyjny tekst. W normalnych okolicznościach zapewne dołączyłby do hyunga w tej grze słownej, ale dziś naprawdę nie miał na to humoru. Ruszył więc bez słowa za resztą członków zespołu, tuż pod scenę. Co chwilę ciągnął lekko swój sweter, poprawiając jego ułożenie i sprawdzając nerwowo, czy mikrofon dobrze się trzyma.

Yoongi nie powiedział już nic więcej, umieszczając w uchu słuchawkę z odsłuchem. Przybrał neutralny wyraz twarzy, czekając, aż Tae i Jimin będą gotowi do wyjścia. Na szczęście mieli jedynie kilka sekund opóźnienia i już po chwili na scenę wjechali na platformie, przywitani krzykiem i brawami fanów.

~*~

Po koncercie odbył się fansign, na którym Yoongi wyglądał na bardzo nieobecnego. Niezbyt ingerował w to, co mówili jego towarzysze, momentami nawet nie słuchając, o czym rozmawiają z fanami. Myślami był w pociągu do Busan. Zastanawiał się, gdzie będzie mógł zaopatrzyć się w jakieś jedzenie, bo znał za dobrze swojego promyczka i wiedział, że będzie głodny prawie cały czas.

Podczas podpisywania albumów zdobył się na delikatny uśmiech w stronę fanek, które dziś wyjątkowo były gadatliwe, a Min jak na złość nie miał ochoty na ckliwe gadki w ich kierunku, przez co wyszedł na trochę oschłego. Kilka razy przez to dostał pod stołem w kostkę od Jina, który zauważył nieciekawy humor rapera.

— Hyung jest dzisiaj taki leniwy! — Usłyszał w głośnikach głos Jimina. Odszukał go wzrokiem, ale nie zdążył nic zrobić, bo ręce Chima objęły go i zaczęły bujać ich ciałami w lewo oraz prawo. Yoongi się spiął przez taki nagły dotyk i chciał coś odpyskować, kiedy Seokjin roześmiał się, a Park w końcu go puścił i zaczął dalej skakać wokół wszystkich, roztaczając świąteczna aurę.

Jeon starał się być taki sam, jak zawsze – uśmiechał się szeroko do fanek, łapał je za dłonie, pozwalał dotknąć swoich policzków albo włosów i wysłuchiwał tego, co miały do powiedzenia. Na fansignie zawsze czuł się bardzo swobodnie, dlatego pomogło mu to się odstresować i zapomnieć na trochę o nadchodzącej burzy (bo nie miał najmniejszych wątpliwości, że takowa się rozpęta).

Zerknął na Jimina akurat w chwili, gdy znienacka przytulił Yoongiego, ale maknae niezbyt to ruszyło. Chim był bowiem mistrzem fanserwisu i to on z całego zespołu najbardziej lubił go robić, a zarówno Yoongi, jak i Jungkook (w którego stronę blondyn już zmierzał) byli jego stałymi już obiektami do fanserwisowania.

Jiminnie z radością doskoczył do maknae, ściągając z głowy swoją mikołajkową czapkę. Ta zaraz dumnie spoczęła na głowie chłopca, a blondynek zaczął znów kręcić się koło Taehyunga.

Endorfiny wyzwolone podczas szybkiego zbliżenia z jego chłopakiem, trzymały się go aż do teraz. W końcu usiadł na swoim miejscu, aby podpisać kolejne albumy fanek, prezentując im swój szeroki uśmiech. Był pewien, że masterki uwieczniły wszystko co zrobił zaledwie w ciągu minuty, a jego zachowanie spowoduje piski u nie jednej fanki przed komputerem czy telefonem. Zawsze jednak unikał jednej rzeczy – nadmiernego fanserwisu ze swoim ukochanym, w obawie, że oboje nieumyślnie mogliby się trochę zapędzić.

Tak samo było i tego dnia, poza krótkimi usmiechami oraz spojrzeniami nie zwracał uwagi na najmłodszego Kima, zajęty rozbawieniem zgromadzonych fanek jak i pozostałych członków zespołu, bowiem Namjoon i Hoseok okropnie się na nich wkurzyli. Chciał przekupić kumpli swoją uroczą stroną, nie chciał spędzić świąt ze świadomością, że któryś ma focha.


~*~



W gruncie rzeczy całe wydarzenie minęło szybko. Dla Jungkooka zdecydowanie za szybko. Po fansignie cały zespół miał mieć już wolne do dwudziestego szóstego, z czego zdecydowana większość była zadowolona. Do mniejszości zaliczała się oczywiście najstarsza stażem para w zespole, bo oboje jakby zmarkotnieli i stali się ponurzy.


Kiedy wszyscy przebrali się już w zwykłe ciuchy, zapakowali się do vana i dotarli do dormu, Jeon ruszył w kierunku swojego pokoju. Cóż, widok, a przede wszystkim zapach, który tam zastał zawdzięczał sam sobie. Olewanie sprzątania po seksie ze swoim chłopakiem właśnie tak się kończy – twój pokój cały wali spermą. Wiedział, że musi to ogarnąć, bo nie może wyjechać, zostawiając swoją niewielką klitkę w takim stanie na prawie dwa dni. Sprawdził więc tylko czy w jego bagażu jest wszystko, czego ewentualnie będzie potrzebował, po czym przystąpił do robienia porządku.

Yoongi padł na swoje łóżko, czując się wybitnie wymęczony dzisiejszym dniem. Bycie wesołym oraz serdecznym na siłę wyjadało bardzo dużo energii. Zaczął przeszukiwać swoje kieszenie, aby sprawdzić kalendarz w telefonie.

— Cholera. — westchnął ciężko, przypominając sobie, że włożył swój telefon do tylnej kieszeni spodni od promyczka. — O cholera, Jungkook! — Zerwał się z materaca, gdy olśniło go, że przecież się przebierali. Szybkim krokiem dotarł do pokoju chłopaka, którego zastał ubranego w poszewkę od kołdry. Ten wystraszył się takim nagłym wtargnięciem, potknął o własne nogi i gdyby nie Yoongi, pewnie by coś sobie zrobił podczas upadku.

— Masz mój telefon? — spytał go, nie na żarty wystraszony.

— Umm... — Jeon musiał się chwilę zastanowić, przy okazji wyplątując się z mocno nieświeżej pościeli. — Na pewno wyjąłem go ze spodni, kiedy się przebierałem... — mruknął. Przeszukał kieszenie zarówno w swoich dresach jak i bluzie, ale nie znalazł w nich pożądanego telefonu. Wyraźne zdenerwowanie hyunga zaczęło na niego wpływać, bo sam zrobił się spięty. — Chy-chyba położyłem go na stoliku w garderobie... — wyjąkał, a jego oczy zrobiły się jeszcze większe, niż normalnie

Yoongi rozchylił usta, bo w pierwszej chwili go zatkało. Trybiki powoli przetwarzały informacje, których dostarczył mu młodszy. Pomógł mu rozplatać się z brudnej przez nich pościeli, po czym wyszedł bez słowa, podejmując pierwsze kroki bezpieczeństwa.

Pierwszą rzeczą, którą zrobił to zablokowanie swojego konta Apple za pomocą laptopa, a nie było to trudne. Jako drugą rzecz, wykonał telefon do ulubionego menagera (zabierając komórkę Namjoona, który jako jedyny był obecny w dormie jeszcze, poza nim i Jungkookiem). Poinformował Hobeom- hyunga o tej sytuacji (obawiał się dzwonić do Seijina, gdy po raz pierwszy od dawna miał wolne). Spodziewał się opierdolu, ale tak jak przypuszczał, usłyszał, że mężczyzna się tym zajmie. Zamówił jeszcze dla siebie taksówkę i oddał telefon liderowi zespołu. Zabrawszy portfel do kieszeni, ubrał czarna maskę i kaptur, po czym opuścił dorm.

Miał nadzieje, że urządzenie nie dostało się w niepowołane ręce. Dołożył wszelkich starań, aby nie dało się wyciągnąć żadnych informacji. Nie tylko zablokował swoje konto, ale też wylogował ze wszystkich urządzeń w swoim posiadaniu za pomocą jednego kliknięcia. Nic więcej w stanie nie był zrobić, aby zabezpieczyć dane. Robiło mu się słabo na myśl, iż ich grafik, skrupulatnie zaplanowany na najbliższe dwa lata, mógłby znaleźć się w ręce jakiejś fanki. W dodatku zdjęcia z prywatnych folderów. Nie były wulgarne, ale nie należały też do tych najgrzeczniejszych. Obiecał sobie, że gdy tylko odzyska swój telefon, pierwsze, co zrobi to wykupi więcej miejsca na iCloud Drive i zmieni ustawienia, aby zapisywało każde selfie, czy film właśnie w tym miejscu.

Czas w taksówce wyjątkowo mu się dłużył, bo nie miał jak posłuchać muzyki, a odgłosy otoczenia coraz bardziej go przytłaczały. Na domiar złego trafił na godziny szczytu i przebycie przez Seul, do hali w której odbył się koncert trwało co najmniej jeszcze raz tyle, co normalnie. Po czterdziestu minutach pojazd zatrzymał się w umówionym miejscu. Kazał mężczyźnie poczekać na niego, a sam truchtem udał się do wejścia. Nie zaszedł za daleko, gdy zobaczył znajoma postać, machającą w jego kierunku.

— Hobeom hyung! — Nie wiedział czy cieszy się na widok mężczyzny, czy chce płakać. Nie wyglądał na zadowolonego, ale w dłoni trzymał zgubę, przez którą Yoongi prawie stracił wszystkie włosy (bo siwe ma aktualnie na głowie).

— Następnym razem bądź bardziej ostrożny, masz szczęście, że ktoś zaniósł go po prostu do recepcji.

— Dziękuję, hyung — odezwał się, odebrał od mężczyzny telefon, ściskając go w dłoni i chowając do kieszeni. — Na sylwestra napijemy się razem, obiecuję.

— Głupi dzieciaku, przez najbliższy rok kupujesz mi każdy alkohol — Menager jeszcze przez chwilę udawał groźnego, a potem z krótkim śmiechem poklepał podopiecznego po ramieniu. — Ale bądź bardziej ostrożny, Yoongi, po tobie się tego nie spodziewałem. Mówię poważnie, ogarnij się.

— To się nie powtórzy. — Min, chociaż nie lubił się płaszczyć, teraz nie miał ochoty podpadać mężczyźnie jeszcze bardziej. Mógłby to zrobić, gdyby nie stali na środku ulicy i gdyby nie był mu wdzięczny za rozwiązanie problemu.

Po krótkiej wymianie zdań, każdy z nich rozszedł się w swoim kierunku. Raper wrócił do pozostawionej taksówki, zastanawiając się, po co w ogóle wychodził z domu, skoro bez problemu udało się odzyskać zaginiony sprzęt.

Gdy opadł z niego stres spowodowany utrata telefonu (oraz wkurwianiem się na odblokowywanie ID Apple, bo było to dość upierdliwe) zaczął myśleć o swoim promyczku, do którego nie miał ani grama żalu. Na początku strasznie się wkurzał, ale przecież znał go na tyle dobrze, aby wiedzieć żeby nie powierzać mu swoich rzeczy. Mógłby się powściekać na ta wadę u maknae, ale będąc szczerym... Yoongiemu nie chciało się aż tak produkować, żeby wszczynać kłótnie o takie rzeczy. Gdy sobie to przekalkulował, doszedł do wniosku, że mniejszym złem, a zarazem korzystniejszym rozwiązaniem będzie tolerancja tego. Zgubienie telefonu w środku Seulu kwalifikowało się już jako poważne przewinienie nieuwagi Jeona, ale mógł go jeszcze usprawiedliwić (i chciał to zrobić) przez niepokój jaki odczuwał Jungkook, a on był tego świadkiem przed koncertem.

Wiedziony myślą o ukochanym, zahaczył po drodze do mieszkania o sklep, w którym kupił ulubione bułki, kabanosy i słodycze dla Jungkooka na podróż pociągiem. W tym miejscu pożegnał się też z taksówkarzem, bo nie miał daleko.

„Taki ze mnie dobry chłopak." Pochwalił sam siebie.

Do domu wszedł powoli, odkładając reklamówki przy ścianie i leniwie się rozbierając. Zmęczył się i potrzebował kawy.

Zaraz do przedpokoju wbiegł nadal zaaferowany Jungkook, potykając się o próg. Musiał złapać się futryny, żeby nie upaść. Widząc jednak spokój i ulgę wymalowane na twarzy hyunga, młodszy rzucił się na niego, nie pozwalając mu choćby odwiesić kurtki na wieszak. Szeleszczący materiał spadł na ziemię, gdy Jeon przykleił się do Yoongiego, kuląc się trochę przez ciążące mu poczucie winy.

— Tak strasznie przepraszam, hyung, powinienem pamiętać o tym telefonie, zwłaszcza, że nie jest mój, jestem dzisiaj beznadziejny, tak mi przykro. To się więcej nie powtórzy, obiecuję, Yooni, to wszystko przez ten cholerny wyjazd, nie umiem myśleć i... — Kontynuował swój słowotok w podobnym stylu, obwiniając się i raz po raz przepraszając za swoją nieuwagę.

Blondyn nie wiedział, skąd w nim tyle cierpliwości, bo normalnie nie odzywałby się do Jeona przez dwa, a może nawet trzy dni. Normalnie powinien chodzić po ścianach w furii, bo o mały włos telefon nie dostał się w dłonie, które mogły wyciągnąć z niego prawie wszystko. Zamknął oczy, gdy chłopak uwiesił się na jego szyi, mówiąc tak szybko, że nie był w stanie go zrozumieć. Bardzo szybko zaczęło brakować mu tchu.

— Jungkoo-kie — wymamrotał, próbując ratować siebie i nabrać trochę powietrza w płuca. Gdy chłopak przestał mu miażdżyć żebra, ale wciąż się tulił, skusił się na ucałowanie go w policzek. — Po prostu więcej nie dostaniesz mojego telefonu do ręki — zarządził.

— Sam mi go włożyłeś do kieszeni, hyung — burknął, lekko urażonym tonem, ale jeszcze parę chwil nie puszczał hyunga. W pociągu nie będzie miał do tego okazji, bo ktoś może ich zobaczyć, a Jungkook potrzebował jak najwięcej ciepła, zwłaszcza dzisiaj.

— Okej, zatem więcej nie dam ci mojego telefonu — powiedział z ustami przy jego policzkach, co chwile muskając miękka skórę. Dłonie z pleców młodszego, przesunął na jego talię, czule głaszcząc. — A jak będę ci dawał, to masz go nie brać.

— Mhmmm — wymruczał młodszy, nadstawiając się do buziaków. Były urocze i przyjemnie łaskotały, a przede wszystkim napełniały go spokojem, otulając czułością, jaką w ten sposób Yoongi mu okazywał. Jungkook też lubił cmokać swojego chłopaka w ten sposób po szyi czy twarzy, obojgu bardzo odpowiadały takie delikatne, niewinne pieszczoty. Zależnie oczywiście od sytuacji i ich humorów.

Yoongi płynnie z policzka przeszedł na usta młodszego. Pocałował go leniwie, z cała gamą swoich uczuć, które udało mu się w tym momencie wykrzesać. Naprawdę chciał widywać buzię ukochanego z szerokim uśmiechem, a grymasy niezadowolenia ograniczyć do minimum.

— Kupiłem ci przekąski — rozpoczął zdanie, ale przerwał, aby delikatnie cmoknąć miękkie wargi Jungkookiego. Mógłby robić to godzinami i nie czułby, że marnuje czas. — Żebyś nie jadł po drodze żadnych fast foodów — dokończył, znów całując jego usta i delikatnie się uśmiechając.

— Dziękuję, hyung — mruknął Jungkook, chętnie oddając każdy pojedynczy całus, jakim zostawał obdarowany, przez co w przedpokoju, jak i części korytarza odbijał się cichy, charakterystyczny dźwięk skradanych pocałunków.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro