🎃Halloween🎃

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

🥝Czytana opowieść jest COLLABEM. Za charakter Jungkooka i Taehyunga odpowiada Shori-ssi, Yoongi i Jimin ja

🥝 Czytana opowieść jest SEQUELEM opowiadania pod tytułem "So far away", które jest dostępne na moim profilu. 

~*~

Poranek w dormie BTS zaczął się tak, jak zwykle. Jimin zajął łazienkę na dole, Hoseok na górze, Namjoon dopiero zwlekał się z łóżka, a Seokjin starał się ominąć szerokim łukiem pokój, który teoretycznie należał do niego i Yoongiego, zmierzając do kuchni. Nie to, że nagle znielubił swoje cztery ściany, po prostu to, co działo się poprzedniej nocy za tą wysoką półką, oddzielającą jego część pokoju od tej Mina, wolał nawet sobie nie przypominać. I to wcale nie tak, że Jin się czegokolwiek spodziewał – Jungkook przyszedł do ich pokoju ot tak po prostu późnym wieczorem, oświadczając, że chce spać dzisiaj z Yoongim. To było jeszcze w porządku i zrozumiałe, skoro byli parą od dwóch lat, a maknae nie miał stałego miejsca do snu (to znaczy, teoretycznie miał, ale bardzo nie lubił go używać). Dalszy rozwój wydarzeń zmusił najstarszego do jak najszybszej ewakuacji, bo na liście jego aktualnych pragnień nigdzie nie widniał punkt „Słuchać jęków Jungkooka z drugiej części pokoju podczas prób zaśnięcia".

Zresztą, i tak tą niepokorną dwójkę było doskonale słychać na całym piętrze, o ile nie w calutkim dormie. Reszta zespołu starała się nie wypominać tych ekscesów Jungkookowi i Yoongiemu, bo wiadomo – związek trzeba konsumować, a oni nadal są młodzi. Zwłaszcza Jeon, w którym nadal buzowały hormony i często po prostu miał ochotę.

Wspomniany wcześniej szatyn mruknął cicho, zaczynając wiercić się na materacu. Nie miał ochoty wstawać, po prostu poprawiał pozycję na wygodniejszą. Leżał tak moment, rejestrując spokojny oddech osoby obok siebie i mimowolnie uśmiechnął się. Uchylił posklejane powieki, a jego zaspanym oczom ukazał się pogrążony w śnie Yoongi, wtulający policzek w poduszkę i, podobnie jak Jungkook, przykryty kołdrą do ramion. Jego włosy miały ten okropny, błękitny kolor, który maknae ani trochę się nie podobał i nie omieszkał nieraz wyrazić swojego niezadowolenia z wyboru stylistek.

Jungkook westchnął, po czym delikatnie wygrzebał rękę spod pościeli, żeby przeczesać zniszczone, niezbyt miłe w dotyku włosy hyunga, wciąż przyglądając mu się z tym ciepłym uczuciem w sercu, które już od dawna potrafił nazwać po prostu miłością.

Yoongi ani drgnął, gdy jego chłopak zaczął dotykać go po włosach, tylko dalej spał twardym snem, wymęczony przez tak intensywny grafik podczas promocji. Wciąż jeszcze nie odespał tego dwudziestu dwu godzinnego nagrywania, a dziś był ostatni dzień promocji, który miał odbyć się w Inkigayo, po którym mieli mieć fansign, a następnie szybkie nagranie nowego BTS Gayo w ramach podziękowań dla ARMYs, dzięki którym BTS znalazło się na hot 100 Billboard. Taki prezent dla fanek. A potem długo wyczekiwane wolne.

W prawdzie, nie miało to być takie zwykłe wolne, bo mieli jechać razem z Jungkookiem do Busan, a Yoongi miał nareszcie poznać jego rodziców. Trochę stresował się tą wizytą, nigdy nie sądził, że przyjdzie poznawać mu rodzinę drugiej połówki. Miłość, którą został obdarzony i każdego dnia obdarzał tego małego szaleńca imieniem Jungkook, przyszła bardzo niespodziewanie. Liczył, że jeszcze przed wyjazdem uda mu się spędzić chwilę w studio, ponieważ obiecał najmłodszemu, że nie zabierze pracy ze sobą i całkowicie się odpręży. Nie do końca mu się to podobało, odkąd znajdował inspirację prawie we wszystkim i potrzebował mieć swój notatnik cały czas przy sobie. Ponadto wiedział, że dawno nie odwiedzał swojej skrzynki odbiorczej.

Po chwili starszy zaczął mlaskać ustami, próbując pozbyć się suchości z ust. Zaczął coś cicho mruczeć, o jakiś ciastkach z czekoladą, aby finalnie wtulić się w Jungkooka, jak koala. Nawet bardzo groźni raperzy z Daegu potrzebują trochę czułości z rana.

Młodszy zachichotał cicho, ale także niezwykle się rozczulił, jak zwykle, kiedy Yoongi rankiem, nie do końca przytomnie, kleił się do niego. Nie żeby Jungkook był pod tym względem bardziej wstrzemięźliwy, bo sam zazwyczaj zachowywał się podobnie. Objął chętnie hyunga, bardziej go do siebie przyciskając i zanurzając nos w jego włosach. Oczy wciąż mu się kleiły, więc nie miałby nic przeciwko przed ponownym zapadnięciem w sen, ale nie miał pojęcia, która jest godzina, a mieli przecież dzisiaj ostatni promocyjny występ.

Z ciężkim westchnieniem puścił Yoongiego, żeby wykręcić się do tyłu w celu sięgnięcia po telefon starszego. Zmrużył oczy, bo światełko z ekranu nieprzyjemnie je poraziło. Dostrzegł jednak godzinę siódmą rano. Czyli jednak pora wstawać.

Odłożył komórkę na miejsce, a potem spojrzał na swojego śpiącego chłopaka. Obudzenie go nie będzie proste. Yoongi miał niezwykle twardy sen (choć nie bardziej, niż Jungkookie), poza tym, Jeon wcale nie miał ochoty go budzić, ani gdziekolwiek wstawać.

— Hyung... — mruknął cicho, cmokając nos Yoongiego, a kiedy nie dostał w odpowiedzi żadnej reakcji, spróbował jeszcze raz, tym razem dotykając wargami bladego policzka i odezwał się nieco głośniej. — Hyuuuung, musimy wstać...

— Wymyślasz bzdury, nigdzie nie musimy wstawać. — odmarudził mu niebieskowłosy, chowając swoją twarz w piersi młodszego i wdychając jego zapach. Czasami potrzebował więcej czułości i dotyku; potrzebował wiedzieć, że może ukryć się w drugich ramionach; potrzebował wiedzieć, że jest chciany i kochany. Jak każdy. Min wiedział, że musi wstać. Nic nie mógł na to poradzić, że ostatnimi czasy chętniej przypomina i udaje kamień, niż zwykle.

— Hyung, spóźnimy się, reszta wystąpi bez nas i cały internet oszaleje, próbując dowiedzieć się, czy przypadkiem nie wpadliśmy pod jakiś samochód — straszył go Jungkook, oczywiście w żartach, choć czasami przesadna troska fanek o ich zdrowie nieco go bawiła. Potrafiły płakać, bo któryś z nich skaleczył się w palec, ewentualnie wymyślały jakieś teorie spiskowe, dotyczące poszczególnych skaleczeń.

Mimo swoich słów, szatyn westchnął i mimowolnie zaczął przeczesywać palcami włosy Yoongiego, samemu nie potrafiąc się zebrać. Zresztą, jeśli zbyt długo będą zwlekać z wstaniem, w końcu ktoś tu wpadnie, żeby ściągnąć ich za szmaty z wyra, a wtedy cały spokój i leniwość panującej atmosfery rozpłynie się jak dym na wietrze.

— Ale idę pierwszy do łazienki. — zarządził starszy, zaczynając wygrzebywać się z kołdry i ostatecznie usiadł, owinięty nią prawie cały.

Rozglądał się zaspany po swoim pokoju, jakby pierwszy raz widział to pomieszczenie i wyglądał co najmniej rozkosznie, a nie jak Min Suga – raperzyna z undergroundu. Niebieskie włosy, skołtunione z tyłu głowy, nieco posklejane przez pot na czole; przy skroni dziwnie się układały, tworząc jakąś wymyślną szopę na jego głowie. Miał na sobie za dużą koszulkę od Jungkooka, bo stwierdził, że muszą zachować minimum pozorów, gdyby jednak rano ktoś chciał ich budzić. W końcu zaczął powoli zsuwać swoje kościste stopy na zimne panele, niezadowolony że musi już wstawać. Tragicznie potrzebował kawy.

Jungkook nie mógł powstrzymać nieco zadziornego uśmieszku, słysząc słowa starszego. Wygramolił się szybko z pościeli, po czym objął mocno Mina w pasie, nie pozwalając mu wstać. On sam miał na sobie jedynie bieliznę, stwierdzając, że to absolutne minimum wystarczy.

— Zawsze możemy pójść razem, hyung — zamruczał, układając twarz w zagłębieniu szyi Yoongiego.

— To chodź. — połasił się chwilę do niego policzkiem, domagając się bliskości swojego chłopaka i zaczął odsuwać od siebie jego ręce, żeby w końcu wstać. Wiele mu nie brakowało, aby z powrotem położyć się na materacu, a obejmujące dłonie z każdą sekundą odganiały plan prysznica.

Zdecydował się udać do łazienki na piętrze, z racji tego, że prysznic był trochę większy. Szybko odkrył, że jak zwykle (nic dziwnego) jest zajęta. Zawalił w drewno z pieści bez większych obaw.

— Nie wiem kto tam jest, ale muszę się przed wyjściem ogarnąć, więc WYNOCHA! — niestety nikt nie odpowiedział, a jedynie słyszał szum wody z prysznica. Odwrócił się w stronę Jungkooka, który dopiero teraz się przy nim pojawił, przecierając zaspane oczy. — A dolna jest wolna? — zapytał go. Jungkook wzruszył ramionami.

— Nie wiem, pójdę sprawdzić. — zaoferował, po czym udał się na schody, ziewając i czochrając swoje zmierzwione włosy. Do drzwi pożądanego pomieszczenia dotarł akurat w momencie, kiedy Jimin wychodził z niej właśnie z wilgotnymi blond włosami, które w takim stanie zaczęły się uroczo kręcić, przypominając trochę jego sceniczny wygląd z akurat tych promocji.

— Idealnie. — mruknął do siebie maknae z zadowoleniem, po czym zawołał: — Hyung! Na dole jest wolna!

Niebieskowłosy powoli zwlekł się schodami do drzwi drugiej łazienki. Nikt raczej nie zwrócił uwagi na to, że razem korzystają z tego pomieszczenia, wszyscy byli już przyzwyczajeni do tego i nie mieli siły przywoływać ich do porządku. A może nie chcieli? W końcu, związek Jungkooka i Yoongiego był zapalnikiem wielu romansów wśród ich przyjaciół z zespołu.

Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, starszy chwycił krańce za dużej, białej koszulki i zaczął ją bez skrępowania zrzucać przy maknae. Wciąż był zaspany i niewybudzony, także w tym ruchu nie było nic seksownego, po prostu chciał już stanąć pod ciepłą wodą, która miała go trochę rozgrzać. W łazience było parno po poprzednim użytkowniku, więc nie musiał długo czekać, aż woda stanie się ciepła. Wszedł do kabiny, nie zamykając za sobą drzwi, czekając, aż Jeon do niego dołączy. Co ten szybko uczynił, wskakując do kabiny zaraz po pozbyciu się bokserek.

Obojgu ochlapał strumień nagrzanej wody, co trochę rozbudziło Jungkooka. Sięgnął po swój płyn do mycia, zaczynając nakładać go na swoje ciało. Oczywiście, ten specyfik – jak wszystkie z obszernej kolekcji Jeona – należał do tych z górnej półki, skutecznie nawilżając jego skórę, dzięki czemu wciąż była miękka i miła w dotyku. Przez te kilka lat nawyk nieco nadmiernego dbania o siebie trochę osłabł, lecz były rzeczy, których Jungkook nie potrafił sobie odmówić.

Yoongi czasem żartował sobie, że kupi mu oliwkę dla dzieci i będzie nią smarował Jeona, aby był bardziej gładki i delikatny, niż jest teraz. Zamiast tego, zabrał mu żel z ręki i sam zaczął się nim obmywać, bo jak zwykle, był zbyt leniwy, żeby sięgnąć po swój.

Z resztą, przebywanie z Jungkookiem udzieliło się Minowi. Sam zaczął też dbać bardziej o swoją skórę nie tylko na twarzy, ale też o całe ciało. Nie miał wyboru, jak umyć też włosy, co wiązało się z tym, iż spłukiwana woda zabarwiła się trochę na niebieski. Musiał pozbyć się tego koloru, zostały już resztki i widać było mocne prześwity platynowego blondu, co nie zmieniało faktu, że nadal go dostrzegał w odbiciu lustra, gdy się przeglądał.

Kiedy już obaj się ogarnęli i ubrali, wkroczyli do kuchni, która znajdowała się obok holu na parterze. Zastali w niej Seokjina, pijącego herbatę i jedzącego lekkie śniadanie, który od wejścia rzucił parze karcące spojrzenie, ale się nie odezwał. Oprócz najstarszego w pomieszczeniu znajdował się także Taehyung z Jiminem na kolanach. Taki widok od roku nikogo już nie dziwił, a nawet stał się czymś normalnym, bo ta dwójka często potrafiła kleić się do siebie non stop, mając gdzieś swoich przyjaciół.

Szczytem ich ekscesów można nazwać wieczór, kiedy wreszcie większość zespołu zebrała się w salonie na obiecany, „rodzinny" seans filmowy, a oni zaczęli po prostu się obściskiwać, psując tym samym humory reszcie, bo nie oszukujmy się – nikt za bardzo nie ma ochoty obserwować jak dwójka twoich kumpli zaczyna pożerać sobie twarze. Po wszystkim oczywiście przepraszali i obiecywali, że nic takiego się nie powtórzy, ale nikt za bardzo im nie wierzył.

Jungkook doskoczył do szafki, sięgając po swój ulubiony kubeczek z ramenem błyskawicznym. Nie było to zbyt zdrowe śniadanie, ale za to pyszne i szybkie do przygotowania. Poza tym, od pewnego czasu trochę uzależnił się od tych chemicznych instantów i pochłaniał je w zdumiewających ilościach.

Yoongi wykręcił tylko oczami, widząc co jego chłopak szykuje sobie do jedzenia. Nic na to nie powiedział, nalewając po prostu kawy, którą wcześniej zaparzył zapewne Seokjin. Usiadł na swoim stałym miejscu, tuż koło najstarszego i zaczął przeglądać nowości na twitterze, które jak zwykle uderzyły w niego przez swoją ilość.

— TaeTae, daj mi w spokoju zjeść — jęknął sfrustrowany Jimin, który pyszczkiem próbował złapać swoją kanapkę, podczas gdy Kim uciekał cały czas dłonią od ust blondyna. — Jestem głodny i nie mamy na to czasu!

— No już dobrze, dobrze. — zachichotał Taehyung, pozwalając w końcu swojemu chłopakowi złapać chleb w zęby. Nic nie mógł poradzić, że uwielbiał droczyć się z Jiminem, bo ten uroczo się irytował. Właśnie, irytował, a nie wkurzał, bo gdyby się naprawdę wkurzył to z Tae nie byłoby, co zbierać.

Jimin dorwał swoją kanapkę, zabierając ją z dłoni ukochanego i zaczął ją jeść, ignorując Kima i udając obrażonego. Nie lubił chodzić głodny, a Tae przed chwilą mu utrudniał napełnienie żołądka. Szarowłosy, wciąż uśmiechnięty, przytulił niższego chłopaka do siebie, co nie było trudne, zważywszy na to, że Jimin wciąż siedział na jego kolanach. Wtulił twarz w jego kark, zaczynając dyskretnie muskać ustami skórę w tym miejscu, żeby choć trochę Parka udobruchać.

Jeon zignorował parę, wstawiając wodę do gotowania i sam zajął swoje miejsce koło Yoongiego. Omiótł go spojrzeniem, niezadowolony z faktu, że znów pije kawę na pusty żołądek, lecz postanowił nie zwracać mu na to uwagi, skoro on nie opieprzył go znów za spożywanie zupek błyskawicznych.

Starszy pociągnął nosem, zwracając swój wzrok na młodszego. Chociaż wcześniej nie miał takiego planu, teraz z braku lepszego tematu odezwał się do niego.

— Znowu robisz tą swoją chemię do jedzenia? — spytał zrzędliwie, chociaż w jego głosie nie do końca było słychać zazwyczaj towarzyszące temu stanowi irytację.

Jungkook westchnął na ten przytyk. Czyli, że nie obejdzie się bez porannego marudzenia. Min Yoongi nie byłby sobą, gdyby nie ponarzekałby sobie na jakąkolwiek pierdołę. Nie żeby Jeona to denerwowało, bo już dawno do tego przywykł. To była po prostu kolejna cecha charakteru Yoongiego, a on bez oporów ją akceptował. W końcu kochał hyunga w całości, nie częściowo.

— A ty znowu pijesz samą kawę, hyung? — odpyskował gładko, bardzo neutralnym tonem świadczącym, że wcale nie ma ochoty na sprzeczki.

— Za kulisami pewnie będzie dużo jedzenia, więc zjem coś przed programem. — odpowiedział swojemu chłopakowi, scrollując wciąż portal i przeglądając jakieś dziwne teorie fanek odnośnie DNA. Doprawdy, nie sadził że nawet gdy po prostu tańczyli, one w kolorach będą szukać ukrytych znaczeń. Nagle parsknął donośnie, nie mogąc już wytrzymać.

— Jimin, fanki nas shipują. — odezwał się do blondyna.

— Co, jak, znowu? — wspomniany przełknął szybko co miał w ustach i zeskoczył z kolan Tae podchodząc szybko do swojego hyunga i zaglądając mu przez ramię.

— Nigdy nie przestali. " You are my blue mold". — zacytował, a potem pokazał na swoje włosy. Czuł się rozbawiony. Jakby fanki po prostu nie mogły penicyliny nazwać penicyliną, a wyszukały na internecie nazwy nalotu od grzyba, który właśnie wyrasta w takim kolorze i jest spokrewniony z penicyliną. Oczywiście, za nim dokonał oceny tej teorii, sam musiał zrobić szybki research na Naverze. ( a/n Blue mold; łac. Penicillium italicum - jest patogenem roślinnym, często związanym z owocami cytrusowymi. Czyli to nie ta penicylina, o której tak gadały fanki, ale faktycznie miewa niebieski nalot, który szybko zmienia się w zgniły zielony... okej, już się nie czepiam xD).

— Właśnie, jak już mowa o shippowaniu — Taehyung ożywił się nagle — to jednak ten pomysł z kilkoma fragmentami w duecie z Jungkookim wywołał zawały u większości naszych shipperek. Jednak jestem genialny — stwierdził nieskromnie, ze skrzyżowanymi rękoma i dumnym uśmiechem. Jungkook w odpowiedzi tylko westchnął, a potem wstał, żeby zalać swoje śniadanie.

Te shipperskie bzdury bardziej ich bawiły, niż oburzały. W końcu niektóre z tych dziewczyn miały sporo racji ze swoimi podejrzeniami, ale o dziwo, najpopularniejsze shipy były w ogóle nieadekwatne do rzeczywistości. Skoro jednak fankom sprawiało to radość, Jeon poświęcał się i łaził za Tae, odprawiając z nim dzikie fanserwisy. Yoongi nie miał już z tym problemu, że Jungkook szlajał się z innymi i dawał się przytulać. Zbyt mocno go kochał, a przy tym bardzo mu ufał, żeby robić mu jakieś sceny zazdrości i wypominać cokolwiek. To w końcu ich praca. Z reszta, on sam nie miał wyboru i czasami musiał pochwalić na wizji Jimina, co nie odbiegało aż tak daleko od prawdy. Blondyn zrobił spore postępy w tańcu jak i śpiewie, tak jak każdy z nich.

Wziął większego łyka swojej kawy, czując jak z każda chwilą coraz bardziej się rozbudza i ożywia. W kuchni wkrótce zjawił się także lider zespołu, oraz Hoseok.

— Jesteście gotowi? — spytał Namjoon, tak jak zawsze, będąc gotowym jako pierwszy. Często zdarzało mu się wstawać najwcześniej, bo doszedł do wniosku, iż to przez tłum się tak stresuje i wszystko psuje, a gdy może zrobić wszystko na spokojnie, to nic się nie dzieje. Jungkook mielił swoje kluski, rzucając liderowi spojrzenie mówiące „A jak myślisz?", po czym zaczął szybciej pochłaniać zawartość kubeczka, co zajęło mu mniej, niż minutę. Yoongi przyglądał się z politowaniem jak jego chłopak z prędkością konia wyścigowego wciąga swoje jedzenie. Ugryzł się w język, bo chciał rzucić niemiły komentarz, ale wystarczająco już ponarzekal, a nie chciał psuć atmosfery między nimi.

Wyrzuciwszy opakowanie, pobiegł jeszcze na górę po swoją torbę, a potem dołączył do reszty w holu, po którym jak zwykle walała się masa butów. Ta jedna rzecz przez tyle lat nie uległa zmianie.

Yoongi swoją torbę zniósł na dół już wcześniej, która tym razem była wypakowana po brzegi z powodu ich wyjazdu do Busan. Założył na głowę swoją ulubioną czarną czapkę rybaczkę, a image dopełnił maseczką w tym samym kolorze. Zestaw jego ubrań od kilkunastu tygodni w ogóle się nie zmienił. Był na tyle zmęczony, że nie chciało mu się ani nakładać żadnego podkładu czy nawet kremu BB, dlatego po prostu wolał się zakryć przed nachalnymi fankami.

Podróż do studia minęła im w spokoju. Tak jak przypuszczał, za kulisami udało mu się coś zjeść. Czujnym wzrokiem obserwował swojego chłopca, nie wchodząc z nim w dłuższe interakcje. Koło niego jak zwykle kręcił się Tae z Jiminem, co już dawno przestało go denerwować, ale po prostu lubił przyglądać się Jeonowi z boku, szczególnie kiedy na jego twarzy widniał psotny uśmiech.

— Dzieciak. — mruknął pod nosem, wracając do swojego posiłku.

Jungkook w tym czasie rzeczywiście miał ochotę na zabawę, bo pomimo tego, że skończył już te dwadzieścia jeden lat, wewnętrznie zostało w nim wiele z dzieciaka, który lubi uprzykrzać życie swoim hyungom, co oni sami nie omieszkiwali wytykać mu na wizji, przyznając otwarcie, że ich maknae potrafi być naprawdę irytujący, głównie przez swoje kpiące słowa czy dogryzanie.

Nie miał pomysłu komu i jak dziś dopiec. W ostatnim czasie szczególnie upodobał sobie nękanie reszty maknae line głównie dlatego, że byli w związku. To stanowiło idealny pretekst do mnóstwa przytyków, zależnie od sytuacji. Jednak teraz, jak na złość, Tae i Jimin zachowywali się w pełni przyzwoicie. Wypatrzył jednak szansę w Jinie, który siedział na krześle tyłem do niego i chyba nagrywał jakiś filmik na Twittera.

Kąciki jego ust uniosły się figlarnie. Wstał ze swojego miejsca, zaczynając powoli zbliżać się do Seokjina, a kiedy był już tuż za oparciem, szybko i gwałtownie ścisnął jego boki, na co najstarszy aż podskoczył i wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Już nabierał powietrza, żeby dać Jeonowi wykład w swoim matczynym stylu, ale ten już zwiewał, chichocząc, po czym zniknął za drzwiami garderoby. Miał w planach skorzystać z toalety i przy okazji przeczekać nastrój Jina na reprymendy.

W gruncie rzeczy Yoongiemu odpowiadało, że jest w związku z Jungkookiem. Nie tylko ze względu na to, iż go kochał, ale po prostu miał spokój i Jeon omijał go ze swoimi wrednymi żarcikami. Ewentualnie pytał go, czy może poudawać swojego hyunga.

Dokończył swoje jedzenie, po czym ruszył w stronę garderoby, aby umyć zęby przed występem, przy okazji zauważając Jungkooka.

— Humorek się ciebie trzyma. — skomentował sytuację sprzed chwili, kucając przy swojej torbie i szukając kosmetyczki, zaraz wyjmując z niej potrzebne rzeczy.

Jungkook uśmiechnął się szerzej na te słowa, bo rzeczywiście – po całkiem leniwym poranku dobry humor się go trzymał, a kiedy maknae był danego dnia wyjątkowo energiczny, reszta zespołu na tym cierpiała. Czasami nawet Yoongiego to nie omijało, ale z nim Jeon wolał się po prostu droczyć i przekomarzać.

— Nietrudno zauważyć. — zaśmiał się, po czym przeczesał palcami zmierzwione kosmyki włosów. Stylistki dopiero rozkładały swoje rzeczy, więc wszyscy wciąż siedzieli w dresach i z potarganymi czuprynami, a dłoń Jungkooka lądowała w jego kosmykach coraz częściej. Zdecydowanie za dużo przebywał z Jiminem. Yoongi pokręcił głowa, znikając w łazience. Leniwie umył zęby, tracąc na to trochę więcej czasu, niż zazwyczaj, ponieważ obmyślał... plan. Miał zamiar wykorzystać dobry humor swojego chłopaka.

Odłożył swoje rzeczy do kosmetyczki, po czym stwierdził, ze trzeba kuć żelazo, póki gorące, skoro jeszcze nikt nie zwraca na nich uwagi, a styliści zajmują się rozkładaniem sprzętu. Podszedł od tyłu do młodszego, najpierw kładąc dłonie na jego biodrach, przysuwając się blisko, a zaraz go nimi obejmując, tym samym wtulając w szerokie plecy. Przez chwile drażnił oddechem bok jego szyi, dostrzegając na nich z satysfakcja gęsią skórkę, ucałował delikatnie to miejsce.

— Kochanie... — zaczął mrukliwym tonem, ewidentnie coś od Jungkookiego chcąc.

— Hmm? — mruknął, starając się skupić wzrok na ekranie telefonu, lecz mimowolnie większą uwagą obdarzał ciepło ciała hyunga, który przylgnął do niego od tyłu oraz delikatne muśnięcia powietrza na swoim karku, przyprawiające go o lekkie dreszczyki i przyjemne mrowienie w tamtym miejscu. Yoongi rzadko kiedy zdobywał się na publiczne okazywanie uczuć, w szczególności gdy kręciły się koło nich wszystkie noony. Ucałował ponownie jego kark czule, mając jeszcze wilgotne wargi po przed chwilą umytych zębach.

— Dostanę buzi? — zapytał cicho, przy jego uchu, składając pocałunek tuż za nim.

— Hyung... ale tutaj? — spytał cicho, przymykając na chwilę oczy, kiedy poczuł mokre całusy na swojej skórze. Obrócił się przodem do swojego chłopaka i sam również go objął, uśmiechając się psotnie. Nie to, żeby stylistki ze staff'u były dla niego jakąś przeszkodą. To, co działo się za kulisami, zostawało za kulisami. Każdą z pracujących tu kobiet wiązał wymóg dyskrecji, nie mogły wynosić z pracy żadnych informacji.

— Tak, tutaj — szepnął patrząc mu w oczy. Podniósł dłoń do góry i zaczesał jego grzywkę za ucho. Nic to nie dało, bo zaraz i tak z powrotem wróciła na czoło. — Chyba, że planujesz coś więcej niż całusa, to jednak nie tutaj. — dodał z cwanym uśmieszkiem.

— Nie, hyung, aktualnie nie planuję nic więcej — zachichotał Jeon, sunąc czule dłonią wzdłuż kręgosłupa starszego.

Tak więc Jungkook pochylił nieco głowę, żeby móc spełnić prośbę. Najpierw jednak jedynie delikatnie musnął jego usta swoimi, obserwując go spod rzęs i nie mogąc zmusić swoich kącików do opadnięcia. Dopiero potem całkiem zamknął oczy i przycisnął ich wargi do siebie, zaczynając bez pośpiechu nimi ruszać. Nie pogłębiał tego pocałunku, zostawił go tak niewinnym, jak na razie był. Jeśli hyung będzie chciał, sam może to zrobić.

Już dawno minął czas, kiedy Jungkook wstydził się każdego odważniejszego gestu w stronę Yoongiego. Zresztą, nic dziwnego po ich związkowym stażu. Jedyny nawyk, jaki pozostał maknae z tamtego czasu to miętoszenie w pięści koszulki swojego chłopaka, co i tym razem zrobił, nawet nie zwracając na to uwagi.

Niebieskowłosy oddał pocałunek, decydując się na kilka cmoknięć, a jego dłoń z biodra na chwile powędrowała w stronę pośladka Jungkooka. W porę się opamiętał, zaraz zabierając palce i kładąc z powrotem na jego biodrach.

— Jeszcze tylko ten występ — cmoknął jego wargi — Potem fansign, nagranie do Gayo, godzina w studio i mamy wolne — po każdej wymienionej rzeczy składał krótkie pocałunki na kuszących wargach swojego chłopaka, licząc że nie zauważy, iż wymienił jedną, dodatkową rzecz, którą miał zostawić w wytwórni na czas wolnego. Ale on po prostu musiał odwiedzić swoje studio i skończyć rozpoczętą pracę, inaczej zadręczałby się tym bez przerwy, podczas ich wspólnej wycieczki.

— Wiem — zamruczał Jungkook, inicjując kolejny pocałunek, tym razem nieco dłuższy, niż poprzednie. Ostatecznie odlepił się od ust starszego i ze szczęśliwym uśmiechem ułożył policzek w zagłębieniu jego szyi. Mimo upływu lat, nadal był bardzo łasy na te delikatniejsze pieszczoty, jak głaskanie czy przytulanie. — Bardzo się cieszę, że poznasz moich rodziców, hyung — wyznał, wtulając twarz mocniej w skórę Mina.

A Yoongi, pomimo wspomnianego upływu lat, wciąż uwielbiał obdarzać swojego chłopca czułościami, przepełnionymi miłością. Tak uczynił też teraz, zaczynając głaskać jego plecy na wysokości łopatek, szczupłymi palcami przechodząc na jego kark i masując go delikatnie.

— Czy... czy oni o nas w ogóle wiedzą? — spytał, ustami smyrając jego włosy i chowając w nich swój nos. Doskonale wyczuł uroczy, kwiatowy zapach, którym potrafił zachwycać się godzinami.

— Powiedziałem im tylko, że znalazłem wyjątkową osobę, którą bardzo kocham. — powiedział cicho Jungkook, mrużąc oczy od przyjemnego głaskania. Mimowolnie zacieśnił uścisk wokół hyunga, choć nie na tyle, żeby go zgniatać. Musiał uważać, bo od dłuższego czasu miał strasznie dużo siły, często robiąc przez to bolesne siniaki reszcie zespołu, jeśli podczas droczenia czy wygłupów kogoś uderzył. A starszego nie chciał skrzywdzić w żadnym wypadku. — Nie martw się, hyung. Jestem pewny, że wszystko będzie dobrze.

— No nie wiem, jadę z moim chłopakiem, przekazać jego rodzicom, że jest gejem. To nie brzmi dobrze. — nieco się skrzywił. Lubił jak Jungkook go tak ściskał, lubił też jak ten potrafił się na nim rozłożyć, ale najbardziej ze wszystkiego lubił on sam mógł się powylegiwać na nim, niczym prawdziwy król świata. Jeon był jak poduszka z jedwabiu, obszyta złotą nitką, a w środku wypełniona kamieniami. Najwyższa klasa, a do tego twarda, idealnie działało to na kręgosłup starszego.

Jungkook na te słowa podniósł głowę z barku Mina i spojrzał mu w oczy z nieco już mniejszą pewnością, niż wcześniej.

— My-myślę, że rodzice będą mnie kochać nawet, jeśli wolę facetów. W końcu... to, kogo kocham wybiera moje serce, a ja dalej jestem ich synem... — wymamrotał, opuszczając głowę w nagłym przypływie wątpliwości.

Do tej pory miał pewność, że wszystko potoczy się gładko, ale teraz jak o tym myślał, wcale nie musiało być tak kolorowo. Jego rodzice na pewno będą rozczarowani, bo nigdy nie doczekają się wnuków młodszego z synów, ani nigdy nie będą mogli zrobić żadnej z rzeczy, które zazwyczaj robią teściowie, jeśli Jungkook wybrałby na swoją wybrankę jakąś uroczą dziewczynę. Nigdy jednak nie wyobrażał sobie siebie w związku z jakimkolwiek osobnikiem płci żeńskiej, ponadto, dziewczyny przez dość długi czas maksymalnie go onieśmielały do tego stopnia, że fanki zaczęły myśleć, że się ich boi.

Yoongi musnął jego policzek, delikatnie odsuwając od siebie.

— Nie dam im ciebie skrzywdzić. — powiedział, pomimo tego, że sam odczuwał spore wątpliwości, czy to na pewno jest dobry pomysł. Nie mógł jednak okazać mu niepewności, ponieważ chciał go uspokoić. Wyraźnie odczuł jak w kilka sekund mocno się spiął, a nie chciał aby ten stał długo u najmłodszego.

Szatyn uśmiechnął się pod nosem, a jego ramiona zacisnęły się mocniej wokół Yoongiego, przyciskając tym samym ich klatki piersiowe ściślej do siebie. Cmoknął znienacka jego wargi, zaraz odsuwając się z rozczulonym uśmiechem.

— Wiem. — szepnął, spoglądając hyungowi w oczy. — Kocham cię, Yoonie — dodał z niezłomną pewnością. Tylko przy takich wyznaniach rezygnował z honoryfikatu na rzecz swojego ulubionego zdrobnienia.

Yoongiemu zadrgała dolna warga, słysząc jego słowa, mimo tego, iż przed chwilą słyszał te dwa słowa w zdaniu typu „W końcu to, kogo kocham wybiera moje serce". Tak bezpośrednio jeszcze nigdy ich nie usłyszał. Wciąż miał problem z wypowiadaniem i przyjmowaniem takich wyznań, w dodatku speszył się, widząc natarczywy wzrok stylistek, przez co prawie niewidocznie jego policzki i nos przybrały kolor ciemnego różu.

Otwierał i zamykał usta, nie spodziewając się takich słów na środku garderoby, przed samym występem promocyjnym. Nie byłby taki zaskoczony, gdyby już wcześniej mógł to usłyszeć oko w oko. Wiedział też, że powinien się odezwać, nie mógł zostawić tego bez komentarza, znał swojego chłopaka zbyt dobrze.

— Jungkookie — zaczął, grając na czas. Odczuwał rozgrzewające ciepło, które nie tylko rozchodziło się po nim dzięki bliskości maknae, ale tez przez szaleńczą prędkość jego serca, gdy sens słów najmłodszego coraz mocniej do niego docierał. Nie umiał określić jak się teraz czuje, wybuchu wszystkich emocji nie byłby w stanie nawet określić jakimś dobrym epitetem lub ripostą w rapie, a przecież był lirycznym geniuszem.

— Kochanie, ja... — nie wytrzymał. Zasłonił usta dłonią i gwałtownie się odwrócił, gdy zauważył, że któraś noona nachyla się do drugiej, coś mówiąc do siebie.

Jungkook dostrzegł, że starszy rzucił kilka razy wzrokiem w stronę dwóch przyglądających im się kobiet, więc sam spojrzał na nie wrogo, a te spuściły głowy i umknęły gdzieś na bok. Zaraz wrócił spojrzeniem na hyunga, który wciąż stał tyłem do niego, spuszczając nieco głowę. Rysy twarzy maknae złagodniały, a brwi delikatnie zmarszczyły się w zmartwieniu.

Położył delikatnie dłonie na ramionach Mina.

— Hyung? Wszystko w porządku? — spytał troskliwie, głaskając kciukami barki. — Nie powinienem tego mówić? Przepraszam, ale to samo mi się wyrwało...

— Nie, ja... po prostu. — Min wziął kilka wdechów i w końcu się odwrócił, spoglądając na twarz swojego ukochanego. — To ja powinienem to powiedzieć pierwszy, czy coś... — wymamrotał niewyraźnie, ale nie uciekł wzrokiem.

— I ja ciebie też... kocham. — dodał, a przez gwar panujący wokół nich, jedynie z ruchu warg można było wyczytać, co próbuje przekazać. Bicie jego serca wciąż nie zwolniło, a wręcz przeciwnie. Poczuł, że jest mu bardzo duszno, gdy to jedno słowo opuściło jego usta.

— Hyung, spokojnie... — mruknął Jeon, widząc jak klatka piersiowa jego chłopaka opada i unosi się stanowczo za szybko, niż powinna. — Wiem o tym. — dodał, nawiązując do słów Yoongiego. — Dlatego nie musisz mi tego mówić, jeśli sprawia ci to trudność, hyung. Sama świadomość mi wystarczy — Uśmiechnął się szeroko, bez cienia goryczy czy smutku. Mówił całkowicie szczerze.

— Jestem spokojny. — wymamrotał, próbując przywołać na twarz uśmiech. Ale nie potrafił, bo z radości miał ochotę popłakać się na środku tej cholernej sali. — Pójdę do łazienki, dobrze? — spytał, dotykając jego ramienia, żeby pokazać mu, że wszystko jest w porządku, po czym szybko uciekł do łazienki, chcąc trochę ochłonąć i wrzucić na twarz znów maskę Sugi z BTS.

Jungkook patrzył przez chwilę za oddalającym się hyungiem i głośno westchnął. Co mu strzeliło do głowy, żeby teraz powiedzieć tak ważne słowa? Powinien był poczekać do odpowiedniego momentu, a nie brać tak Yoongiego z zaskoczenia, do tego w garderobie pełnej stylistek, z czego dosłownie wszystkie się teraz na niego gapiły – jedne z obrzydzeniem, inne z szokiem, a jeszcze inne z zafascynowaniem (?). Nie bardzo go to obchodziło, i tak nie mogły nikomu powiedzieć tego, co widziały.

Zaraz podeszła do niego jedna z kobiet, zaczepiając nieśmiało, że wszystko jest już gotowe i zespół może przyjść na „upiększanie". Rozumiejąc ukrytą w jej słowach prośbę, otworzył drzwi i zawołał resztę chłopaków, którzy gęsiego wdreptali do pomieszczenia. Po kilku głębszych oddychach Yoongi opuścił łazienkę, napotykając na swojej drodze członków zespołu Victon, z którymi się przywitał. Przeprosił ich po krótkiej chwili, mówiąc, że musi wrócić do swojej garderoby.

Teraz było mu głupio, ze tak zareagował na wyznanie miłości od ukochanego. Zobowiązania i wizja niedotrzymania obietnicy wciąż były jego koszmarami. Ale starał się z tym walczyć, każdego dnia mówiąc Jungkookiemu co ma w planach i skrupulatnie potem realizując postanowienia dnia. Może wcale to nie zahaczało o składanie czułych obietnic w zakresie uczuć, ale miał wrażenie że mu to pomaga. Ostatnio obiecał nie jeść słodyczy, bo odkrył, że boli go brzuch po nich.

Gdy tylko pojawił się w garderobie, zaraz wyrosła obok niego niska, farbowana szatynka z cwanym uśmieszkiem.

— Noona. Nic nie mów. — widząc jej wzrok, znowu miał ochotę wrócić się do pomieszczenia z którego przyszedł. A teraz nie miał już ratunku, bo kobieta posadziła go na fotelu.

— Mam nic nie mówić? No dobrze. — kobieta mu przytaknęła i faktycznie, przez pierwsze kilka minut nic się nie odzywała, tylko zajmowała fryzurą Mina. Niebieskowłosy kątem oka szukał Jungkooka, ale niestety nie zobaczył go nigdzie w pobliżu.

— Auć. — syknął cicho, gdy stylistka niechcący pociągnęła go za włosy. Myślał, że nie było to specjalnie, do póki nie zrobiła tego drugi i trzeci raz. — Noona! — oburzył się, zwracając tym też uwagę Namjoona, który siedział obok niego.

— Nie krzycz na kobiety, hyung. — upomniał go lider, na co Yoongi się skrzywił, czując jak podnosi się mu ciśnienie. Kim miał racje, nie mógł nic za bardzo zrobić, poza tym, że co chwile upominał pracownicę, która miała świetny ubaw, przez to, że nie była delikatna.

— Noona, o co ci chodzi. Odezwij się. — syknął zły.

— Następnym razem migdalcie się gdzieś indziej. Nie każdy jest taki tolerancyjny jak ja. — fuknęła kobieta i nim Yoongi zdążył coś odpowiedzieć, włączyła suszarkę, zagłuszając go. Raper chciał już wstać, ale jedynie to jego dłonie zacisnęły się mocno na oparciu fotela, do tego stopnia, iż kostki mu zbielały.

Nóż kurwa"

Jungkook w tym czasie siedział na krzesłach, stojących pod ścianą, bo jak na razie wszystkie cztery fotele były zajęte. Obok niego siedzieli Tae i Jin, prowadząc jakąś luźną konwersację. Do momentu, aż najstarszy dostrzegł spojrzenia noon rzucane w kierunku maknae. Zmarszczył brwi i dźgnął go pod żebrami.

— Coś ty znowu odwalił? — spytał Jin, domagając się wyjaśnień.

— A po czym wnioskujesz, że coś odwaliłem, hyung? — odbił piłeczkę Jeon z niewinnym uśmiechem.

— Po tym, że noony patrzą na ciebie z takim oburzeniem, jakbyś co najmniej chodził całkowicie nago po garderobie. — Jungkook parsknął w odpowiedzi.

— Nie no, hyung, miej trochę wiary we mnie, nie zrobiłbym tego! — zapewnił nadal się śmiejąc.

— No to co zrobiłeś?

Szatyn przygryzł wargę i zamilkł na dłuższą chwilę, co już w głowie Seokjina zapaliło czerwoną lampkę.

— Możliwe, że... dałem Yoongiemu hyungowi buzi... — odparł w końcu wciąż z tą udawaną niewinnością. Jinowi zaś ręce po prostu opadły.

— Naprawdę? Nie mieliście już gdzie się obściskiwać tylko w garderobie?

— Wiesz, hyung, jeśli poszlibyśmy gdzieś, gdzie nie byłoby ludzi to nie wiem, czy tylko na buzi by się skończyło — zachichotał, utrzymując maskę słodkiego chłopczyka.

W tamtym momencie Tae, który przysłuchiwał się tej konwersacji sam parsknął śmiechem i przybili sobie z Jungkookiem piątkę nad głową bruneta, który nie wiedział, czy ma już się załamać, czy na nich nakrzyczeć.

— Chłopaki! — po chwili usłyszeli radosny krzyk Jimina, który jako pierwszy został przygotowany i niczym baranek przytruchtał do swoich przyjaciół. Usiadł standardowo obok Tae i zabrał jego telefon z reki. Nie musiał używać id toucha , bo znał na pamięć kod do smartfona ukochanego. Z zadowoleniem wszedł w swoją ulubiona grę i zaczął po prostu przechodzić kolejny poziom. — O czym rozmawialiście? — spytał niewinnie, patrząc w ekran urządzenia.

— O tym, że Jungkookie dał hyungowi „buzi" w garderobie i noony patrzą teraz na nich, jak na kosmitów — poinformował go Taehyung, nadal niezwykle rozbawiony.

— To było tylko buzi! — zaprotestował Jeon, imitując głos dziecka. — No dobra, może dwa, albo trzy. Albo więcej. I może hyung zjechał ręką trochę za nisko... — dodał, stopniowo usuwając niewinność ze swojego głosu, żeby na końcu uśmiechnąć się zadziornie.

— Karma wraca, Jungkookie. — Jimin uśmiechnął się szeroko, na chwile odrywając wzrok od gry, na co po chwili do uszu zgromadzonych dobiegł dźwięk przegrania poziomu. Blondyn zmarszczył swoje brewki na to. — Ty z nas też się z nas nabijasz, jak chociażby Tae mnie przytuli.

— Seokjin-ah! — zawołała jedna ze stylistek, na chwile zgarniając tym uwagę chłopaków. Zaraz jednak wrócili do rozmowy, gdy najstarszy poszedł na fotel, a do nich dosiadł się gotowy Hoseok z butelką wody.

Jin szybko uciekł, nie chcąc głębiej wnikać w sprawy, o których naprawdę nie chciał wiedzieć, a Jungkook tylko wydął wargę i oparł się o ścianę ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, jakby właśnie się obraził. Nie odezwał się więcej, najwyraźniej naprawdę strzelając focha.

Park wydawał się zadowolony z siebie, że zamknął szczeniakowi gębę i przy okazji zemścił, za te wszystkie niemiłe żarty. Podjął jeszcze jedną próbę przejścia poziomu, ale ta także zakończyła się fiaskiem. Oddał telefon ukochanemu i jak zwykle nie umiał usiedzieć w miejscu, więc już po chwili zaczął rozgrzewać swoje mięśnie, przygotowując się do wyczerpującego występu.

Yoongiemu w końcu udało się opuścić fotel. Zostało mu się tylko przebrać, więć podążył w stronę wieszaków, na których znajdowało się wiele różnych, kolorowych i błyszczących ubrań, przygotowanych specjalnie na dzisiaj. Już po chwili z pomocą ich stylisty, zaczął nakładać na siebie odpowiednie materiały, co chwilę zerkając w stronę ukochanego. Dostrzegł grymas na jego ślicznej buźce, co od razu wzbudziło w nim wyrzuty sumienia. Sądził, że to przez jego dziwną reakcje na wyznanie miłości.

Zaraz potem to Jungkook został zawołany na fotel przez tą samą noonę, która czesała Yoongiego i dostał od niej podobną reprymendę, a w złagodzeniu jej humoru nie pomogło nawet słabej jakości aegyo wykonane przez maknae, dlatego też jego włosy zostały potraktowane niemniej niedelikatnie, niż te hyunga. To tylko pogłębiło nabzdyczony wyraz twarzy, a kiedy przebrał się w strój sceniczny (już czuł, jak spodnie go upijają, choć powinien przywyknąć po tylu latach chodzenia i występowania w nich), opadł z powrotem na swoje wcześniejsze miejsce, tym razem stawiając na taktykę ignorowania wszystkich wokół i wyjmując z torby telefon.

Yoongi nie potrafił pozostawić Jeona z tak niezadowoloną miną, gdy ten odszedł od niemiłej stylistki. Zmarszczył nos, w pierwszej chwili chcąc coś powiedzieć kobiecie, ale wiedział, że niepotrzebne wywoływanie sporów nic tutaj nie pomoże, a wręcz może wywołać niepotrzebną burzę. Nie chciał też podburzać kolejnych osób dlatego po krótkiej chwili na telefonie najmłodszego pokazało się powiadomienie.

Nowa wiadomość SMS od Yoonie

Kocham cię"

Szatyn gapił się w treść wiadomości, rozchylając delikatnie wargi i dopiero po chwili uniósł wzrok znad komórki. Szukał spojrzeniem hyunga, a kiedy go odnalazł uśmiechnął się do niego szeroko. Przyjemne ciepło objęło całe jego serce, odpędzając zły humor gdzieś daleko na krańce umysłu. Najchętniej wstałby, podbiegł do Yoongiego i ponownie zamknął w ramionach, ale już i tak na zbyt wiele sobie pozwolili przy innych ludziach, a nie chciał dawać reszcie zespołu powodów do dogryzania im. Jeszcze Jiminowi przyszłoby do głowy, żeby się mścić czy coś. Dlatego też siedział, ciesząc się głupio do siebie.

Wiadomość SMS od Jungkookie <3

Ja ciebie też, hyung. I chciałbym teraz mocno cię przytulić, ale za dużo tu ludzi :c"

Niebieskowłosy także lekko się uśmiechnął. Dużo bardziej wolał oglądać szczęśliwą minę maknae i za każdym razem, gdy widział niezadowolenie u niego, starał się jak najszybciej to zmienić.

Nowa wiadomość SMS od Yoonie

Ja Ciebie też. Ale będziesz miał do tego dużo okazji w Busan."

Wiadomość SMS od Jungkookie <3

Wiem, hyung, ale jeszcze tyle rzeczy do zrobienia jeszcze dzisiaj, nie doczekam się :<<"

Starszy nie zdążył już odpisać na tego smsa, bo usłyszał, że mają się już rozgrzewać, bo zaraz wchodzą na scenę. Westchnął ciężko, bo nie miał nawet chwili na drzemkę, ale wykonał polecenie.

~*~

Po wszystkich zaplanowanych czynnościach na dzień nagrań, przyszła pora na nakręcenie obiecanego speciala dla ARMYs, za to iż pomogły im wejść do hot 100 Billboard. Siedząc tak na sali, w której zazwyczaj odbywały się ich wszystkie próby, Min próbował chociaż na chwilę zmrużyć oko, ale głośne rozmowy mu na to nie pozwoliły. Mieli jeszcze piętnaście minut, które mogli spożytkować tak, jak im odpowiadało. Uchylił zaspane oczy, zerkając w bok akurat w momencie jak dzisiejszy prowadzący zostawiał na stoliku gadżety do odcinka. Zaświeciła mu się w głowie czerwona lampka na widok pudełka ze słodyczami.

— O nie... — powiedział do siebie, czując napływ energii na widok smakołyków. Hoseok, który siedział obok, spojrzał z pytaniem wymalowanym na twarzy, gdy usłyszał słowa przyjaciela. Starszy kiwnął na stół. — Przynieśli pepero, będą nas karmić słodyczami. Nie po to byłem na diecie — powiedział ciszej, aby nikt ze staff'u ich nie usłyszał.

— Hyung, ale to chyba nie chodzi o... — rudowłosy przerwał w połowie, widząc machającą rękę przed swoją twarzą. Spojrzał w kierunku, który wskazał niebieskowłosy. Zobaczyli, że do stołu podchodzi Namjoon, ciekawsko zaglądając co się na nim znajduję. Obaj wstali równo, jakby byli jednym zegarkiem i podeszli do lidera.

— Zabieraj to pudełko — powiedział szybko Min.

— Co, ale gdzie? — zdezorientowany Namjoon spojrzał na swoich przyjaciół, którzy zachowywali się dziwnie.

— Idziemy. — dodał Jung, łapiąc młodszego rapera za łokieć i wyciągając z pomieszczenia dopóki nikt nie zwracał na ich uwagi. Zatrzymali się dopiero za zakrętem, gdzie Yoongi zabrał z rąk lidera pudełko i zaczął je ostrożnie otwierać, aby wydobyć zapakowane paluszki, polane czekoladą.

— Nie po to odmawiałem sobie dobroci, żeby mnie teraz kusili — warknął Yoongi, na co Jung zaczął się śmiać, ale nie powiedział dlaczego.

— Ale ja się chętnie poczęstuje — zaskomlał Namjoon, widząc, że Min chce jak najszybciej wyrzucić pepero do kosza.

To była bardzo ciężka decyzja dla Yoongiego. Trwać dalej w swoim postanowieniu, czy... czym prędzej rozerwał opakowanie wpakowując sobie od razu dwa paluszki do ust i podał paczkę chłopakom. Poczuł mleczną czekoladę na języku i aż przymknął oczy, odpływając na chwilę. Tęsknił za mlecznym smakiem na swoim języku, bardziej niż przypuszczał.

— Nie mówcie Jungkoowi — wymamrotał tylko, mając na uwadze fakt, że prosił Jungkooka, by ten pomógł mu pilnować bezcukrowej diety i nie byłby zadowolony, gdyby się o tym dowiedział.

W dosłownie dwie minuty opróżnili skromną paczuszkę, stojąc nad koszem do śmieci, jak gdyby był to jakiś ołtarz. Wyrzucili papierek, przeżuwając powoli słodycz, gdy drzwi od ich sali otworzyły się, a z niej wychyliła głową Jimina, który najpierw spojrzał w przeciwną stronę, niż członkowie zespołu się znajdowali. To dało im czas na szybkie przełknięcie delikatnej przekąski.

— Wszyscy na was czekają! Chodźcie! — zawołał i zniknął, zostawiając otwarte drzwi.

A chłopcy spojrzeli po sobie i wrócili na salę, niepostrzeżenie odkładając puste pudełko po pepero do kolekcji innych gadżetów potrzebnych do nagrania nowego odcinka Gayo.

~*~

Bangtan Boys zasiedli na wyznaczonych miejscach i po krótkich przygotowaniach, trochę głośnych śmiechach oraz oficjalnym przywitaniu się z ARMYs, operator kamery, który robił za dzisiejszego MC, zaczął odczytywać pierwsze pytania.

Do Tae: Skąd ty wiesz o dorosłych sprawach, tego chyba nie było na twojej planecie?

— Jiminnie uczy mnie wiele o dorosłych sprawach. — zachichotał szarowłosy, na co dostał w odpowiedzi śmiech wspomnianego przyjaciela.

Do Jimina: Ja wiem że Jihope is ril, ale mrugnij dwa razy na tak.

Jiminie podrapał się po głowie i spojrzał na Hoseoka, który zrobił równie dziwną minę, co on. Obaj w końcu się zaśmiali na głos, prawie kładąc na białej podłodze, a łzy podeszły im do kącika oczu.

— Hoseok hyung jest bardzo dobrym tancerzem, lubię z nim spędzać czas na sali treningowej. Jego rady zawsze są trafne.

Do Jina: Jak wymyślasz takie super żarciki?

Seokjin odgarnął z nonszalancją włosy, uśmiechając się urzekająco.

— To jest po prostu talent. — odparł pewny siebie, nie zwracając uwagi na resztę zespołu, która pokładała się ze śmiechu za jego plecami.

Do Hobiego: Zaśpiewasz dla mnie despacito?

— O! O tak! DE-SPA-CI-TO! — zawył rudowłosy, wyrywając się do góry i zaczynając żywo przy tym tańczyć razem z Jiminem i Taehyungiem. Całą trójką podbiegli do pozostałych przyjaciół i próbowali wyrwać ich do tańca.

— Nie ma mowy. — powiedział Yoongi, próbując uciec przed Hoseokiem, który bez krzty rezygnacji, próbował wymachiwać rękami swojego hyunga, aby w jakikolwiek sposób przypominało to taniec. Min w końcu się poddał i zaczął zawodzić razem ze swoim przyjacielem, a wspólnie brzmieli jak dwa stare wilki, celebrujące pełnie. Wywołali tym ogromną salwę śmiechu pozostałych.

— Hyung! Hyung! — krzyczał radośnie Jimin, próbując złapać Namjoona, co było błędem. Każdy chyba zapomniał o sile destrukcji lidera, która w tym momencie odznaczyła się brakiem kontroli nad własnym ciałem i hamowaniem na operatorze kamery. Kamera przeżyła. Gorzej z raperem.

— Nic mi nie jest! — powiedział Namjoon, gdy zobaczył nad sobą sześć ciekawskich par oczu i usłyszał, iż kamerzysta wybiera numer na pogotowie.

Do Jungkooka: Co jest na pierwszym miejscu w twojej piramidzie ważności?

Maknae musiał najpierw się zastanowić, zanim odpowiedział, bo dylemat miał dość spory.

— Myślę, że kariera i ważne dla mnie osoby są na równi. — odpowiedział w końcu, zerkając ukradkiem na Yoongiego, który siedział trzy miejsca dalej od niego.

Do Yoongiego: Myślałeś nad tym jak będzie wyglądało życie Yoonkooków skoro jesteście razem w grupie i będziecie pewnie jeszcze wiele lat?

Niebieskowłosy przechylił nieco głowę na bok.

— Ale przecież jest nas siedmiu w zespole, czyli YoonKookNamJinVMinSeok. Dokładnie tak. Jak wyobrażam sobie nasze życie za kilka lat? Tak jak teraz.

[Shori: Zaorane.]

Do Jungkooka: Jakie instanty lubisz najbardziej?

Odpowiedź na to pytanie była prosta jak drut.

— Ramen! — wyrwał się od razu Jeon. — Próbowałem wiele instantów, ale ten zdecydowanie smakuje najlepiej!

— Nie zadawajcie mu takich pytań, bo je tylko te chemikalia. Niepotrzebny nam już bardziej zepsuty maknae — wtrącił Yoongi.

Do Nama: Zatańczysz ze mną kiedyś?

— Za każdym razem, kiedy tańczę na scenie to ze wszystkimi ARMYs. — Mrugnął okiem w stronę kamery.

— Namjoon-ah, ostatnio bardzo się poprawił, dajcie mu więcej miłości! — Szeroki uśmiech Hoseoka pojawił się na ekranie.

Do Nama: Jak narodziły się Namjiny?

— Chyba ARMYs wymyśliły ten ship? — Podrapał się po głowie, a po sali rozniósł się głośny śmiech Jimina.

Do Jina: Pocałowałbyś Namjoona za dożywotni zapas kosmetyków do twarzy i bycia wiecznie młodym? Bo jeśli tak... to ja chętnie ci to wszystko dam! JUST KISS HIM!

— Nie nabiorę się na taki deal! — zawołał brunet z oburzeniem. — Nie ma mowy, zrobiłem to raz, nie chcę nigdy tego powtarzać!

Do Yoongiego: O czym myślisz, gdy rano otwierasz oczy?

— O tym, że jest za wcześnie. — odpowiedział bez zawahania, omijając fakt, że najczęściej budzony jest przez Jungkooka, słodkimi całusami i jego szeptem i myśli raczej o tym, żeby ten nie przestawał.

Do Yoongiego: Jaki jest twój wymarzony prezent?

Na sali zapanowała cisza, a wszystkie pary oczu skierowały się na rapera.

— Rany, nie patrzcie się tak. Kamieniem już jestem. Żeby szaszłyki jagnięce były tańsze — powiedział z powagą na twarzy, wywołując tym parsknięcie wszystkich — I codziennie widzieć uśmiech moich bliskich i ARMYs — Na sam koniec wykonał gest palcami, pokazując serduszko do kamery. — I nie lubię prezentów niepraktycznych, na przykład mój rolex...

— JUŻ, JUŻ DOŚĆ HYUNG! — przerwał Jimin i zaczął machać rękami przed kamerą, z głośnym śmiechem, a zespół mu zawtórował.

Do maknae line: Zaśpiewajcie i zatańczcie gwiyomi!

Blondyn spojrzał na swojego ukochanego, uśmiechając się szatańsko.

— Jungkookie! Chodź tutaj! — zawołał wesoło.

Hoseok nie zwracając uwagi na to, że pytanie było do maknae line zaczął wesoło tańczyć razem z Yoongim, który wyraźnie miał dobry humor. Natomiast Jimin z Taehyungiem próbowali zaciągnąć Jungkooka przed kamerę.

— No pokaż się z tej swojej uroczej strony, chodź tutaj! — Park w głębi duszy mówił to szyderczym głosem, ale oficjalnie po prostu się śmiał.

Jungkook zapierał się dosłownie rękami i nogami, ale ostatecznie w końcu został wepchnięty w sam środek kadru, pomiędzy resztą maknae line, która nie pozwalała mu uciec.

Spojrzał na obojga z nienawiścią, a potem ktoś ze staff'u puścił piosenkę tuż przed refrenem. Cały zespół zawył więc:

ILDEONHAGI ILEUN GWIYOMI! — Jungkook uniósł po kolei dwa wskazujące palce, po czym wgniótł nimi swoje policzki, kołysząc się w rytm, uśmiechając się przez ogromne zażenowanie i zastanawiając się, czym sobie na to zasłużył. — IDEOHAGI INEUN GWIYOMI! — Teraz zrobił „V" z palców obu rąk, imitując nimi królicze uszy. — SAMDEOHAGI SAMEUN GWIYOMI! — Z trzech palców zrobił pseudo okulary. — SADEOHAGI SADO GWIYOMI! — Czteroma palcami każdej dłoni połaskotał się pod brodą. — ODEOHAGI ODO GWIYOMI! — Pokazał serduszko z obu dłoni. — YUKDEOHAGI YUGEON JJOKJJOKJJOKJJOKJJOKJJOK GWIYOMI! NAN GWIYOMI! — Przy ostatnim ruchu cmoknął każdy z palców prawej ręki i kciuk lewej, po czym padł na ziemię, kuląc się przez utraconą dumę, słysząc salwy śmiechu reszty zespołu.

— Źle, Jungkookie! — zawołał Yoongi, wbiegając zaraz w kadr, gdy ten tylko skulił się na podłodze.

Nie mógł pozwolić, żeby jego chłopak samotnie się kompromitował. Wciągnął za sobą Hoseoka i wspólnie zaczęli wykonywać taniec, nie potrzebując do tego nawet muzyki, która zaczęła grać z opóźnieniem. Ci jednak niewzruszeni, wesoło robili coraz to wymyślniejsze gesty rękami, ostatecznie tworząc chyba nowy układ do tej piosenki. Cała uwaga skupiła się na nich, a na twarzy niebieskowłosego można było zobaczyć wypieki przez tyle ruchu.

Był niesamowicie zadowolony z siebie, że odciągnął kamery od swojego wciąż nieśmiałego chłopaka. A on in tak nie straci swojej opinii groźnego rapera.

Do wszystkich: Zagrajcie w pepero game!

Chłopcy usiedli na przygotowanych stołkach, czekając, aż operator kamery poda im otwarte pudełko pepero o smaku mlecznej czekolady.

Yoongi szczerze nie znosił takich zabaw, podobnie jak Namjoon i Hoseok. Ale tym razem siedzieli wybitnie wyluzowani oraz uśmiechnięci od ucha do ucha.

— O... — Jiminie otrzymał pudełko, które zapadło mu się w dłoni. Zajrzał do środka i nie spodziewał się, że... będzie puste. — Ktoś chyba głodny był, bo zjadł nasze pepero! — powiedział z wyrzutem i niezadowoleniem w głosie, pokazując do kamery puste opakowanie i robiąc smutną minę.

Do Hobiego: Umówisz się ze mną na randewu?

Hoseok uśmiechnął się szeroko, a jego usta jak zwykle kształtem przypominały serce.

— Oczywiście! Jak tylko będę miał luźniejszy grafik. — Mrugnął oczkiem.

Do Jungkooka: Kiedy zobaczymy twojego absa?

Jungkook skrzywił się i przez lekkie zawstydzenie jego policzki napuszyły się delikatnie.

— Nie lubię pokazywać się fanom bez koszulki. — oświadczył, nie kwapiąc się o jakieś rozleglejsze wyjaśnienia.

Do Hobiego: Jak to robisz, że tak dobrze tańczysz?

— Tańczę praktycznie od dziecka, po prostu bardzo dużo praktyki i regularne treningi.

— I dobra dieta — wtrącił Jimin, ignorując spojrzenia przyjaciół.

Do Tae: Z jakiej planety naprawdę jesteś?

— No jak to z jakiej? B612! — zaśmiał się Taehyung, zaraz puszczając oczko do kamery.

Do Nama: Jesteś dumny ze swojego życia w zespole?

— Nigdy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym być w innym miejscu i z innymi ludźmi. Są moja drugą rodziną, więc tak, jestem dumny ze swojego życia. Długo szukałem siebie, a teraz kiedy my i ARMYs otoczyliśmy się wzajemnie miłością, wiem, że tak powinno być. Czuje to w swoim sercu. — Uśmiechnął się radośnie, a w jego policzkach ukazały się te charakterystyczne dołeczki.

Do Jungkooka: Zostaniesz moim prawdziwym chłopakiem?

Maknae przygryzł dolną wargę, a jego wzrok na ułamek sekundy uciekł w kierunku drugiego najstarszego członka zespołu. Trwało to jednak dosłownie moment, więc na ekranie nic nie można było jednoznacznie zweryfikować. Zaraz utkwił wzrok w kamerze i uśmiechnął się czarująco.

— Oczywiście, zaopiekuj się mną, noona!

— Jungkookie, brzmisz mało przekonująco! — powiedział Jimin i złapał maknae za rękę, ciągnąć za sobą na początek krzesełek, gdzie pierwszy w kolejności siedział Yoongi.

— Wyobraź sobie, że hyung to twoja noona — Blondyn nie potrafił sobie odpuścić, gdy dostrzegł idealną sytuacje do pranka, ale wiedział, że będzie potem długo cierpiał. Ale wiedział też, że Tae go ochroni.

Yoongi w pierwszej chwili był zaskoczony, ale nim kamera zrobiła na niego zbliżenie, znów przybrał neutralną twarz, mordując wzrokiem roześmianego wokalistę.

— Ale czemu akurat ja?

— Bo przebierałeś się już za dziewczynę, hyung! I to nie raz! — powiedział Park beztrosko, na co siedzący obok Hoseok zaczął się śmiać, uderzając dłonią o swoje udo, a Min zacisnął swoje dłonie w pięści. Chciał już coś powiedzieć, ale pozostali siebie przekrzykiwali, ewidentnie chcąc zagłuszyć rapera, na co aż poczerwieniał ze złości.

Chłopaki wstali ze swoich miejsc, robiąc kółeczko wokół Yoongiego i Jungkooka. Niebieskowłosy siedział na swoim krześle nadal, a Jeon stał przed nim.

— No, no dalej! — zawołał Namjoon.

Jungkook rzucił okiem na kamery, po czym – starając się udawać pewnego siebie — oparł dłonie nad kolanami rapera, pochylając się znacznie w jego kierunku i sprawiając, że ich twarze dzielił naprawdę mały dystans. Mógł wręcz policzyć wszystkie światła, które odbijały się w tych ciemnych tęczówkach.

— Zaopiekuj się mną... noona — wymruczał z głębi gardła, ledwo powstrzymując się przed powiedzeniem „hyung". I pewnie w normalnej sytuacji nachyliłby się jeszcze bardziej, żeby pocałować Yoongiego, ale nie zapomniał, że są na wizji.

Yoongi całą swoją uwagę zatrzymał na Jungkookim. Jego wyraz twarzy nie drgnął nawet o milimetr, chociaż wewnętrznie miał ochotę zetknąć niezwłocznie ich wargi. Już nie raz miał okazję podziwiać jego przystojną buzię z bliska, ale tym razem też sobie nie odpuścił, to na niej się bardziej skupiając, niż na słowach, które na pewno wywołałyby rumieńce na jego policzkach.

Z drugiej strony, taki męski, niczym casanova Jungkook był naprawdę ciekawą odmianą, biorąc pod uwagę, że zazwyczaj przy raperze zamieniał się w kluskę do głaskania, która chętnie łamie mu kości, kiedy na nim siada.

Chłopcy patrzyli na nich w napięciu, czekając czy coś się wydarzy, dostrzegając jedynie flirciarską minę maknae i kamienny wyraz twarzy starszego. Namjoon nie wytrzymał i zaczął się głośno śmiać, widząc jak bardzo Yoongi jest spięty, a Jeon udaje wyluzowanego.

— Słabo ci idzie podrywanie, Jungkook-ah! — zawył głośno Hoseok, kładąc się ze śmiechu na ziemi.

Jungkook w końcu mógł uwolnić wewnętrzne skrępowanie i ukrył twarz w dłoniach, czując, jak cała twarz nieznośnie go piecze. Nie odważył się już odezwać, siadając grzecznie na swoim miejscu i starając się nie słuchać komentarzy reszty zespołu.

Niebieskowłosy chciał jakoś podnieść go na duchu i tylko spojrzał w kierunku swojego chłopca, sprawdzając czy ma się dobrze. Doskonale było to widać na kamerach, które w tym czasie też nagrywały nieco szydercze wypowiedzi chłopaków.

Myślą, że są zabawni", prychnął Yoongi w głowie.

Do Yoongiego: Jak bardzo kochasz Jungkooka?

— Bardzo.

[Shori: Cóż, przynajmniej nie owija w bawełnę XD]

Do Jungkooka: Przytulisz teraz Yoongiego, Jimina i Hobiego?

Jungkook odetchnął głęboko i ponownie w ciągu trwania tego programu wstał. Najbliżej miał Hoseoka, więc to jemu pierwszemu padł w ramiona, które ten ochoczo rozkładał. Zaraz potem zrobił to samo z Jiminem, tylko w jego przypadku postarał się zacisnąć ręce wokół jego ciała jak najmocniej, żeby najlepiej coś mu w środku zgnieść.

— Auć... — stęknął w odpowiedzi Jimin, ale nie odepchnął go tylko zaczął go ściskać równie niedelikatnie, aż obu zabrakło powietrza w płucach.

Yoongi przyglądał się temu z boku, zastanawiając się, jak powinien zareagować. Jego chłopiec nie wyglądał na najszczęśliwszego z przytulania chłopaków. Wstał ze swojego miejsca, podwijając rękawy swetra, jakby w pomieszczeniu było gorąco.

— Chodź tutaj na kumamona — Rozłożył ręce szeroko, idąc w kierunku maknae.

Jeon natychmiast puścił blondyna, który zaczął rozmasowywać sobie obolałe żebra, i wtulił się w ramiona swojego chłopaka, traktując go o wiele delikatniej, niż Jimina. Schował na chwilę buzię w jego ramieniu, wiedząc niestety, że nie mogą zbyt długo się tulić w aktualnej sytuacji. Yoongi miał ochotę wtulić go mocniej i ucałować w bok głowy, lecz jedyne co zdążył zrobić, to szepnąć:

— Jeszcze tylko kilka minut. — Miał nadzieję, że czułe mikrofony na ich koszulkach nie wychwyciły jego słów.

Do Jungkooka: Dziękuję za wszystko co robisz ? Jest jakieś postanowienie które chcesz zrobić w najbliższym czasie?

— A ja dziękuję, że wspierasz mnie i cały zespół! — odparł wesoło szatyn, uśmiechając się tak szeroko, że wokół jego oczu pojawiły się te urocze zmarszczki. — W ostatnim czasie postanowiłem sobie spróbować jakiejś nowej rzeczy i nie przerwać w połowie, bo mam z tym mały problem.

Yoongi spojrzał ciekawsko w stronę swojego chłopaka, mając zamiar go potem o to zapytać.

~*~

Po nagraniu Yoongi niezwłocznie udał się na kanapę, na której w końcu rozluźnił mięśnie i pozwolił sobie na przybranie pozy, która niezbyt atrakcyjnie prezentowałaby się na jakimkolwiek filmie czy zdjęciu. Innymi słowy, po prostu rozwalił się na meblu i zamknął oczy, czekając, aż ktoś przybędzie z kawą – jego ratunkiem.

I w końcu się doczekał, a wybawcą okazał się zmęczony, ale uśmiechnięty Jungkook. Podszedł do tymczasowego miejsca spoczynku hyunga, kucnął przed nim i szturchnął delikatnie, uważając, żeby nie wylać gorącego napoju z papierowego kubeczka. Jak zwykle zapomniał zabrać do niego zakrywki.

— Hyung, mam kawę dla ciebie.

— Ratujesz mnie — powiedział Yoongi, powoli podciągając się na kanapie do góry, a gdy siedział już pewniej, zabrał z dłoni swojego chłopca kubek.

Podsunął sobie pod nos, wdychając jej mocny zapach. Taka, jak lubił – mocna, czarna, bez cukru. Ostrożnie przyłożył usta do papierowej krawędzi i zaczął przechylać kubeczek, czekając aż gorący napój dotknie jego warg. Ostrożnie wziął mały łyk, bo okazało się, że była naprawdę ciepła.

— Siadaj — odezwał się całkiem innym tonem do Jungkookiego, niż zwykle robił to przed kamerami. Tak miękko i delikatnie, a w tonie głosu nie było słychać żadnego rozkazu, a bardziej prośbę.

Jeon wstał z klęczek, żeby zająć miejsce obok swojego chłopaka. Można wręcz powiedzieć, że opadł na kanapę ciężko, jak worek kartofli. Wyczerpał większość swoich zapasów energii i czuł się teraz jak sflaczała opona. Zsunął się więc na oparciu i korzystając z tego, że Yoongi znajdował się teraz w pozycji siedzącej, ułożył głowę na jego udzie, wtulając twarz w brzuch.

Niebieskowłosy spojrzał w dół, zabierając kubek znad jego ciała, aby czasem nic nie spadło na jego nieśmiałego promyczka. Wolną rękę położył na głowie Jungkooka, zaczynając przeczesywać jego włosy, które przez ilość lakieru stały się bardzo twarde i nieprzyjemne w dotyku. Ale Minowi to nie przeszkadzało.

— Co miałeś na myśli przy ostatnim pytaniu? Co to za nowa rzecz? — zapytał go, ciesząc się z tej chwili prywatności.

Szatyn zamruczał, czując miły dotyk we włosach.

— Ostatnio zacząłem interesować się modelarstwem. — odezwał się krótko.

Przekręcił się na bok, żeby było mu wygodniej, ułożył głowę na miękkim brzuchu, a lewą rękę oparł o biodro starszego, bo zazwyczaj kiedy leżał lub spał lubił mieć dłonie przy twarzy. Przymknął oczy, wsłuchując się w oddech Yoongiego i wdychając jego zapach.

— Modelarstwem? Czyli składaniem różnych modeli statków lub samolotów i innych? — dopytał, nadal go głaszcząc, przechodząc z pieszczotą za jego uszko. Przyglądał się mu ze spokojem wymalowanym na twarzy. — Tylko mi tutaj nie zaśnij. Nie mam tyle siły, żeby przenieść cię do mojego studia. — mruknął, biorąc już większy łyk kawy. Napój powoli wtaczał w rapera życie.

— Taak, chociaż trzeba do tego dużo czasu i cierpliwości, a ja nie mam za bardzo ani jednego, ani drugiego. — zaśmiał się cicho, nie otwierając oczu. — Wieeem, hyuuung, ale tak mi wygodnie i jestem śpiącyyy — zamarudził, chowając buzię w materiale koszulki Mina.

— To chcesz rozwijać to hobby, pomimo wszystkich przeciwności? — ciągnął Yoongi. Wbrew pozorom, interesowało go to, chociaż rozmowa nie należała do tych wybitnie ambitnych. — Jak zaśniesz, to cię obudzę klapsem w tyłek. Nie żartuję.

— No hyuuung — jęknął cierpiętniczo. — Jeszcze nie wiem, mam nadzieję. Właściwie to tylko hobby, którego chcę spróbować, nic wielkiego. — Gdyby mógł, wzruszyłby pewnie ramionami.

Starszy wyciągnął przed siebie rękę, chcąc mu pokazać, że nie zmyśla i na razie lekko poklepał go po pośladkach.

— Nie ma spania, wyśpimy się w dormie. A z rana mamy pociąg. — przypomniał mu. Nie miał zamiaru przysypiać w pojeździe, za bardzo się obawiał, że jakaś fanka mogłaby ich rozpoznać. — I pokaż mi jakieś sklejone modele, jak już masz. — poprosił.

Jungkook westchnął z żałością, ale ostatecznie podniósł się do pozycji siedzącej, przecierając piekące od zmęczenia oczy rękoma. Sprawdził godzinę na telefonie. Dochodziła dwudziesta druga, świetnie.

— Chodźmy już do tego studia, jeśli mamy iść, hyung — mruknął, wstając ślamazarnie z kanapy. — I lepiej przez tą godzinę dokończ wszystko, co musisz, hyung, bo w Busan nie pozwolę ci pracować. — ostrzegł, mówiąc całkowicie poważnie.

— Obiecałem ci nie pracować na wyjeździe, to dotrzymam słowa. — powiedział sennie Min, wstając z miejsca i czekając, aż Jungkook dokona tego samego. W spokoju podążyli do jego Genius Lab, gdzie Jeon mógł spokojnie odpocząć na kanapie, a Yoongi bez oporów mógł pracować.

Gdy tylko znaleźli się w środku, kontakt z raperem szybko został zatracony do minimum, a gdy założył swoje słuchawki, odsłuchując ostatnie beaty, aby ocenić je z perspektywy czasu, już całkowicie nie dało się do niego dotrzeć. Jedyne, co dało się usłyszeć, to jego ciche słowa kierowane do samego siebie „to nie tak"; „okej"; „zmienić to" oraz szuranie kołek jego krzesła o podłogę.

Młodszemu udało się przysnąć na dobre pół godziny, owinięty swoją bluzą i prawie skulony na niewielkiej przestrzeni, jaką dysponował. Kiedy już się obudził, kolejną połowę wyznaczonego czasu spędził na przeglądaniu portali społecznościowych, graniu w gry i robieniu sobie selfie. Hyung i tak nie zwracał na niego uwagi, zbyt pochłonięty pracą.

Obiecana godzina minęła już kilka minut temu, a Jungkook litościwie zmiłował się nad swoim chłopakiem i na razie go o tym nie informował. Nagle jego komórka, którą wciąż trzymał w dłoni zawibrowała, a na ekranie pojawiło się powiadomienie o nowym SMSie od Hobiego. Wszedł więc w wiadomości, a treść wysłanego tekstu wywołała w nim niemałą irytację. Rzucił wkurzone spojrzenie plecom Mina, ale nic nie powiedział.

Postanowił pójść się umyć, żeby przemyśleć trochę tą sytuację i to, co ma teraz zrobić, poza tym, w dormie na pewno nie będzie mu się chciało. Odrzucił telefon na ławę przed kanapą i opuścił studio, kierując się do łazienki.

W dość szybkim tempie wyrobił się ze wszystkimi rutynowymi zabiegami. Miał już ubierać swoje wcześniejsze ciuchy (bo do tej pory pindrzył się przed lustrem całkowicie nago), ale wtem jego wzrok przykuł karmazynowy materiał, wiszący na haczyku przy kabinie prysznicowej. Szlafrok Yoongiego.

Gapił się kilka chwil na ubranie, a pod brązową czupryną zaczął formować się plan. Uśmiechnął się psotnie i chwycił za szlafrok, nie wkładając nic pod niego. Opuścił łazienkę, obierając kurs z powrotem na studio hyunga.

Zrobi mu małą niespodziankę i przy okazji trochę da popalić.

~*~

Gdy Yoongi usłyszał, że kod do drzwi od jego studia jest wpisywany, wiedział, że to jego chłopak, bo tylko oni dwaj znali te kilka cyfr.

Słysząc, jak młodszy opuścił pomieszczenie, lekko się spiął, w obawie, że ten się wkurzył, bo jak zwykle nie zarejestrował, kiedy czas dobiegł końca. Myślał, że ten go po prostu zostawił, ale widząc leżący na stoliku telefon, odetchnął. Wrócił do pracy, lecz nie zakładał słuchawek, chcąc go poprosić jeszcze o kilka minut. Był już prawie na finiszu, zostało mu jeszcze tylko odpowiednio nagrać pliki na pendrive dla siebie i rozesłać kopie do pozostałych producentów, a poza tym odpisać jeszcze na kilka e-mailów, których nagromadziło się całkiem sporo.

Kiedy tylko usłyszał otwierane drzwi, odwrócił się za siebie.

— Jungkookie, czy mógłbym.... — przerwał w połowie zdania, dostrzegając... nogę maknae, aż po samo udo, którą lekko zginał i prostował na przemian. Karmelowa skóra, na której widniało po wewnętrznej stronie kończyny kilka starych malinek, była całkowicie naga. Widział jedynie skrawek czerwonego materiału. Zatkało go.

Dokładnie takiej reakcji Jungkook oczekiwał. Przejechał kokieteryjnie językiem po swojej dolnej wardze i zaczął powolnymi, acz dość długimi krokami zbliżać się do Yoongiego. Wybrał to tempo nie bez powodu. Wolne ruchy zwiększały stopniowo napięcie, od którego powietrze w pomieszczeniu w dziwny sposób zgęstniało.

Gdzieś po drodze, w połowie dystansu od drzwi do fotela starszego, szatyn zaczął równie zmysłowo powoli rozwiązywać i tak luźny pasek szlafroka, zostawiając go luźno zawiązanym. Bez przerwy patrzył swojemu chłopakowi w oczy, chcąc zarejestrować każdą zmianę w ich wyrazie czy w jego minie.

Yoongi przetarł jedno oko, mając wrażenie, że chyba jest bardzo zmęczony, ale jego śliczny, a zarazem przystojny i pół nagi chłopak nadal zbliżał się do niego. Czuł na sobie jego drapieżny wzrok, świdrujący dokładnie jego oczy.

Ale serce przyspieszyło mu dopiero w momencie, gdy dostrzegł szczupłe palce, powolnie rozwiązujące supełek jedwabnego szlafroka. Materiał układał się idealnie, zsuwając także z ramion jego aniołka, któremu chwilowo aureola nad głową znikła.

Oblizał suche wargi, oglądając ten spektakl, a uszy paliły go niemiłosiernie przez odczuwane emocje.

— Wow, króliczku... — wymamrotał. Nazywał go tym zdrobnieniem tylko w takich momentach, nigdzie więcej sobie na to nie pozwalał, co czyniło to słowo bardzo intymnym.

Ostatecznie przemierzany przez Jungkooka dystans został zniwelowany do zera, a on sam wpakował się na kolana starszego okrakiem, ale nawet to zrobił powolnie i subtelnie, żeby nie popsuć atmosfery chwili. Posunął się też do niewielkiej prowokacji, wiercąc się moment na udach ukochanego i kręcąc przy tym biodrami. Ciemnoczerwony materiał spadł już całkowicie z jego ramion i trzymał się tylko dzięki paskowi, który był niby zawiązany, lecz tak niedbale, że można było go odwiązać jednym pociągnięciem.

— Hyung... — zamruczał, przylegając klatką piersiową do tej jego. Zawisł swoją twarzą tuż nad tą Yoongiego, przyglądając mu się spod rzęs. — Króliczek trochę się stęsknił — Byli tak blisko siebie, że przy wymawianiu tych słów, ich wargi ledwo wyczuwalnie otarły się o siebie.

Ciało niebieskowłosego zostało lekko wgniecione w wygodny fotel, co wcale mu nie przeszkadzało. Nie potrafił powstrzymać dłoni, które prędko spoczęły na biodrach młodszego, lekko się zaciskając. Nie przerwał kontaktu wzrokowego, ciągle patrząc w orzechowe oczy swojego ukochanego. Widział w nich bezdenne ciepło, wymieszane z rozbawieniem i pewnością siebie. Podniósł głowę do góry, składając krótki i leniwy pocałunek na jego ustach, czując jak ten kręci się na jego biodrach.

Sięgnął palcami w kierunku paska od szlafroka, sprawnie rozwiązując lichy supełek, pozwalając, aby materiał spadł mu pod nogi. Nie przejmował się tym. Jego oczy błyszczały w podekscytowaniu, gdy miał przed sobą i na sobie nagie ciało swojego chłopaka, w pełni do swojej dyspozycji. Mimo, że widział go już tyle razy bez ubrań, skóra ozdobiona na klatce piersiowej i żebrach była ciemnymi malinkami, nie potrafił przestać się zachwycać.

— Ja za tobą też — odpowiedział dopiero po chwili, gdy skończył obczajać swoje kochanie.

Wbrew pozorom, Jungkook całkiem często prowokował akcje podobne do tej. Jak to u młodego, zdrowego mężczyzny, jego libido często dawało o sobie znać, a wtedy zamiast małego, uroczego maknae Jungkookiego pałeczkę przejmował uwodzicielski króliczek tak, jak w tej chwili.

Uśmiechnął się lekko na słowa hyunga, po czym tym razem to on zainicjował pocałunek, głębszy od poprzedniego, bo pomimo że nie wsunął starszemu języka do ust, to oba otarły się o siebie w namiętnym geście. Jeon poczuł jak zaczyna mu się robić nieco cieplej, a pierwsze iskierki wystrzeliwują w jego podbrzuszu. Nie chciał jednak podniecić się za szybko, to zniszczyłoby dalszą część planu, dlatego przestał ruszać biodrami, skupiając się na samych pocałunkach.

Starszy z chęcią oddał pocałunek, który z każda chwilą robił się coraz gorętszy dla nich obu. Jego dłonie zjechały na nagie pośladki maknae i bez skrupułów zaczął je masować. W jego głowie pojawił się szalony pomysł, skoro całe pomieszczenie było dźwiękoszczelne.

— Chciałbyś dać mi koncert? — zapytał go z uśmieszkiem, pomiędzy pocałunkami.

Oddech zdążył mu przyspieszyć. Poprawił sobie Jungkooka na kolanach. Zaczęło robić mu się duszno, ale to raczej był ten przyjemny gorąc, którego prędko nie chciał się pozbyć.

— Dla ciebie zawsze, hyung — westchnął szatyn w jego usta, przeczesując błękitne kosmyki palcami dłoni, którą chwilę temu w nie wplątał.

Yoongi nim odpowiedział swojemu aniołkowi, najpierw wtulił nos w zagłębienie jego szyi, chcąc poczuć ten przyjemny zapach. Zauważył, że musiał się przed chwilą kąpać, bo miał także wilgotne końcówki. Ucałował go w bok szyi czule, dążąc do wrażliwego uszka.

— Króliczku, właśnie zgodziłeś się nagrać swoje jęki do mojego prywatnego użytku — powiedział mu szeptem do ucha, cmokając następnie płatek, a jeden z palców niegrzecznie zaczął wsuwać się pomiędzy pośladki Jeona.

— Do-obrze, j-jeśli tylko... tylko hyung będzie tego słuchać... — wydukał potulnie pomiędzy westchnieniami, które bez udziału woli wydobywały się z jego ust.

Oparł łydki na siedzisku fotela, dzięki czemu mógł nieco się unieść i otrzeć o siebie ich krocza. Odczuł z tego ruchu zdecydowanie więcej, niż Yoongi, w końcu nic na sobie nie miał, a to wyrwało mu z gardła pierwszy, cichy jęk.

Dobrze, dam na razie hyungowi wolną rękę. Niech cieszy się, póki może."

Niebieskowłosemu na te słowa na twarzy samowolnie pojawił się uśmiech. Objął swojego Jungkooka, obracając powoli z nim na fotelu, by tylko spojrzeć w spory ekran i nacisnąć guziczek ze słowem „record".

Szybko wrócił do pieszczenia swojego chłopca, oddając mu tym razem całą uwagę. Zachłannie przesuwał dłońmi po jego ciele, a gdy ten uniósł się trochę do góry, by ich o siebie otrzeć, docisnął jego biodra do siebie, wydając z siebie głośniejsze westchnięcie.

— Pachniesz moim żelem pod prysznic — zamruczał, wracając na chwilę do jego ust i całując z czułością. Mimo wszystko, traktował go jak najdelikatniejszą kulkę na świecie, chociaż wcale taki nie był. Wiedział, że Jungkookie po prostu to uwielbia, nawet jeśli grał takiego wulgarnego.

Szatyn odpowiedział tylko krótkim pomrukiem, nie bardzo mając ochotę przerywać wymianę pocałunków, żeby dać odpowiedź słowną. Dłoń, którą nie trzymał włosów Yoongiego, powędrowała pod jego koszulkę, dotykając zachłannie skóry na plecach i wyczuwając każdy jeden z kręgów. Każdy z nich schudł, jak to zawsze przed i w trakcie promocji, więc wyszukanie małych górek pod skórą nie stanowiło żadnego problemu.

Min, łasy na pieszczoty, przyjął je z pomrukiem, pragnąc ich więcej. Wiedział niestety, że nie mają na to czasu, dlatego sam przeszedł na ramie z mokrymi pocałunkami, sięgając palcami do ust swojego słońca, wsuwając je pomiędzy opuchnięte od licznych pocałunków, wargi Jeona.

Poczekał, aż ten je naślinił. Zainspirowany jego dotykiem, sam zaczął sunąc wilgotnymi placami po kręgosłupie młodszego, zmierzając niżej, w kierunku pośladków, zostawiając mokry ślad, który w zetknięciu z chłodnym powietrzem tworzył uczucie lekkiego dyskomfortu.

Przyjemne dreszcze, które do tej pory przechodziły Jungkooka znacząco przybrały na sile. Wiedział już, co hyung ma zamiar zrobić, więc poprawił swoją pozycję na dogodniejszą, bardziej przyciskając się do swojego chłopaka i eksponując swój zgrabny tyłek.

Oparł policzek o ramię Yoongiego, zaciskając trochę oczy, kiedy poczuł wilgotne opuszki na swoim wejściu. Przez kręgosłup przeszedł kolejny dreszcz, przez który trochę się zatrząsł. Zaraz potem dwa palce wsunęły się delikatnie, co wywołało standardowy dyskomfort, lecz aż tak bardzo nie bolało. Jungkook wciąż był rozluźniony po ich wczorajszej nocy. Dodatkowe wrażenia zapewniały wargi starszego, składające delikatne całusy na jego szyi, tuż pod uchem.

Wzdychał i mruczał coraz głośniej.

Yoongi przeszedł pocałunkami na linię szczęki, zostawiając po sobie mokre pocałunki, momentami delikatnie zasysając się na niej, aby nie zostawić żadnych śladów, a sprawić przyjemność. Jednocześnie poruszał palcami we wnętrzu swojego kochania; zginał je, co chwilę dotykając knykciami prostaty Jungkooka. Słyszał szybszy oddech i krótkie, urywane jęki.

Od krzyża do samej szyi przeszedł go przyjemny dreszcz, zahaczając tez o podbrzusze, gdy pomyślał, że ten będzie coraz głośniejszy i to wprost do jego ucha, dlatego bez zawahania zaczął masować czuły splot mięśni, chcąc, żeby mikrofon wyłapał wszystkie dźwięki.

Jungkook nawet gdyby chciał, nie potrafiłby hamować niczego, co wydobywało mu się z ust. Zwłaszcza, kiedy hyung bez skrupułów naciskał na jego prostatę, rozsiewając tym samym intensywne fale przyjemności po całym ciele.

Wtulił twarz w szyję Yoongiego, jęcząc i stękając co chwilę, zaczął też odruchowo poruszać biodrami, żeby dostać więcej i mocniej. Czuł, że jego członek jest już boleśnie twardy od paru chwil, ale na razie nie miał zamiaru się dotykać. Najpierw musi doprowadzić swój plan do końca.

Wiedząc, że za moment dojdzie, sięgnął ręką za siebie i złapał za nadgarstek swojego chłopaka, żeby zatrzymać to, co robił, choć przyszło mu to z trudem, bo naprawdę był już na skraju. Ale coś sobie postanowił.

Min był wyraźnie skonfundowany, kiedy Jungkook usiadł prosto na jego kolanach, ignorując swoje ciało, błagające o spełnienie, po czym nachylił się tylko na chwilę, żeby szepnąć ukochanemu do ucha:

— Wiem, że zjadłeś to pepero, hyung... zasłużyłeś na karę — A zaraz potem dosłownie zeskoczył z nóg hyunga, zebrał szlafrok z podłogi i po prostu zwiał ze studia, trzaskając za sobą drzwiami.

Nowa wiadomość SMS od Hoseok hyung

„No hejka, Jungkookie! :DDDD Jak się czuje hyung po takiej dawce czekolady z pepero? OOO: Mam nadzieję, że nie boli go brzuch, kekekekkekek"

— Co... Jung-Jugnkook! — zawołał za nim, czując nieprzyjemną pustość na swoich kolanach, gdy ciężar chłopaka tak nagle znikł. Dłoń, którą go dopieszczał została w powietrzu, a w uszach rozbrzmiewał mu echem dźwięk trzaskających drzwi.

Oblizał nerwowym ruchem usta, poprawiając się trochę na krześle, nie potrafiąc przyswoić słów swojego ukochanego. Wąskie spodnie, które miał na sobie ani trochę nie pomagały ani jemu, ani jego erekcji, której zdążył się nabawić podczas tych krótkich pieszczot i słodkich jęków Jungkookiego do swojego ucha.

— Jakie pepero, kurwa...

Olśniło go po dobrej minucie, a on poczerwieniał aż cały na twarzy. Sam nie wiedział dlaczego, czy z zawstydzenia czy zażenowania, że jego aniołek się o tym dowiedział. Wstał z krzesła, co nie było najlepszą decyzją. Dłonią spróbował rozciągnąć materiał spodni, żeby jakoś móc się poruszać ze wzwodem, aż ten nie zniknie. Całkowicie stracił humor i liczył, że szybko mu opadnie. Chwycił za swój telefon i napisał na ich grupowym chatcie: „Zabiję, nie wiem którego, ale mogę obu".

Był jeden plus tej sytuacji. Ekspresowo zebrał swoje rzeczy, darując sobie odpisywanie na e-maile, po czym udał się do holu, zakrywając swoją sportową torbą i złorzecząc wszystkiemu wkoło. Jedyne co zrobił, to zapisał nagranie, zostawiając odsłuchanie go na inny czas.

Jungkookowi zaś nie zajęło długo zadowolenie się samemu w łazience, w której zamknął się zaraz po ucieczce z Genius Lab. Był z siebie niewyobrażalnie zadowolony, bo nie ugiął się przyjemnemu, kojącemu dotykowi swojego chłopaka i doprowadził swój plan do końca.

Po wszystkim musiał jeszcze raz się obmyć, bo trochę się spocił, ale to i ubranie się w ciuchy nadal rozwalone na podłodze tak, jak je zostawił przed wejściem pod prysznic, także potrwało zaledwie kilka minut. Usłyszał trzask drzwi – tych samych, którymi sam przed chwilą trzasnął, i szybkie kroki. Jungkook uchylił drzwi, żeby zobaczyć, jak hyung kieruje się do windy, więc szybko popędził do studia po swoje rzeczy, a potem w to samo miejsce, mając nadzieję, że dogoni ukochanego w holu, bo ten ewidentnie tam się kierował.

Raper odwrócił się za siebie, słysząc szybkie dreptanie i nie zdziwił się, widząc swojego ukochanego. Nie odezwał się do niego ani słowem. Wciąż nie potrafił zdiagnozować, na co się bardziej wścieka, ale wolał nie wywoływać w tym stanie żadnej dyskusji. Nie patrzył też na twarz Jeona, wiedząc, że gdyby zobaczył na niej kpiący uśmiech na pewno nie umiałby trzymać języka za zębami.

Dość szybko opuścili wytwórnię, żegnając się z ochroniarzem, który zamknął za nimi drzwi i udali na parking. Na szczęście nie dostrzegli nikogo przed budynkiem, więc spokojnie mogli wsiąść do samochodu. Yoongi jako pasażer, a Jungkookie jako kierujący. Starszy miał swoje prawko, ale średnio lubił prowadzić, natomiast Jeon miał niesamowitą zabawę z wożenia Mina, gdzie ten tylko chciał i mógł w żartach nazywać tyłek Yoongiego „Dupka księżniczki lubi się wozić", za co już niejednokrotnie dostał w potylicę od ukochanego.

Cisza, jaka panowała w pojeździe, kiedy wyjeżdżali z prywatnego parkingu wytwórni, była dość ciężka, ale Jungkook nadal był zbyt zadowolony z siebie, żeby zacząć z pokorą łasić się do hyunga o wybaczenie. To Yoongi zawinił, jedząc słodycze, Jungkook tylko odpowiednio go ukarał.

Oparł się wygodnie o fotel w skórzanej tapicerce, trzymając luźno jedną dłoń na górze kierownicy, a drugą na dole, nieco z boku. Kierowanie nie sprawiało mu żadnego problemu, a egzamin na prawo jazdy zdał za pierwszym razem, ale to nikogo już nie zdziwiło. Ot, po prostu kolejna rzecz, w jakiej maknae był dobry.

Yoongi patrzył na tętniący życiem Seul, uparcie udając, że wcale obok niego nie prowadzi Jungkookie. Ciśnienie zdążyło już w nim opaść, nie potrafił spojrzeć w stronę swojego chłopaka. Niby to było zwykłe pepero, kilka gramów cukru, ale obiecał, że nie będzie jadł żadnych słodyczy, głównie ze względów zdrowotnych, jak i w trosce o utrzymanie wagi.

Gdy podróżowali dłuższą chwilę, oczy Mina coraz częściej uciekały do jego promyczka. Widząc spokojny wyraz twarzy Jeona, pełny skupienia, aby bezpiecznie dowieść ich na miejsce, ostatecznie zmiękł. Nie lubił się na niego złościć, poza tym, chyba nie miał ku temu jakichś normalnych powodów.

Sięgnął dłonią i położył palce na kolanie maknae, zaczynając je głaskać.

— To były tylko dwa paluszki, no, może trzy. Poza tym, nie jadłem ich sam, chłopaki namawiali mnie do złego. — wymamrotał w połowie prawdę. Rzadko to on wychodził z inicjatywą godzenia się, ale tym razem to była jego wina. Nie przyszło mu to prosto, toteż słowa jakie wyszły z jego ust były trochę podkoloryzowane.

— Oczywiście, hyung — westchnął Jungkook z lekką ironią, ale niektóre spięte mięśnie rozluźniły się, widząc, że Yoongi niedosłownie wyciąga do niego rękę na zgodę. — Na pewno wpychali ci te pepero w usta — dodał z uśmiechem, tym charakterystycznym tonem, który oznaczał, że Jeon się droczy.

Niebieskowłosy wykręcił oczami, mimo że Jungkookie nie mógł tego zobaczyć.

— I nie wiesz, jak mi było z tym dobrze — burknął w odpowiedzi, nie zabierając swojej ręki z jego ciała.

— Yoonnie, sam mnie prosiłeś, żebym pomógł ci pilnować twojej diety, a jak nie patrzę to wcinasz sobie czekoladowe pepero za śmietnikiem — wysunął swój główny argument, rezygnując na moment ze zwrotu grzecznościowego. Bardzo lubił zwracać się do hyunga tym zdrobnieniem.

— Ale przecież to nie była góra słodyczy, tylko trzy, chude paluszki. — Aż pokazał palcami liczbę „trzy", chcąc tym gestem uświadomić partnera, że to nie było nic złego, tylko dla wygody własnego ducha. Nie lubił być winny, nikt tego nie lubił, a on dodatkowo już miał wyrzuty sumienia, że znów nie dotrzymał słowa, mimo że wszystko kręciło się koło nic niewartych słodyczy. W tym momencie przypominał naburmuszonego kota z memów. — Już nie będę. — dodał ciszej, ale w jego głosie nie było słychać skruchy.

Jungkook zaśmiał się, kręcąc kierownicą i skręcając gładko w odpowiednią ulicę na skrzyżowaniu.

— Oczywiście, że nie będziesz, bo takich kar, jak ta będzie więcej, hyung — ostrzegł, zerkając na Yoongiego z nieznikającym uśmiechem, który teraz przeobraził się w złośliwy uśmieszek.

— Nie wkurwiaj mnie bardziej — furknął w odpowiedzi i miał ochotę zapaść się w swoim fotelu. W akcie złości założył kaptur na głowę i naciągnął go prawie na całą twarz.

Jeon tylko zachichotał pod nosem, ale przez resztę drogi już się nie odezwał. Dojazd do dormu zajął im niecałe dwadzieścia minut. Zaparkowawszy na krytym parkingu, Jungkook zgasił silnik, wyjął kluczyki ze stacyjki i wyskoczył z wnętrza samochodu, a Yoongi zaraz za nim. Zmęczenie powoli z powrotem do niego napływało zwłaszcza, że kiedy weszli do mieszkania, wszystkie światła były pogaszone i panowała w nim senna cisza.

Pierwszym odruchem Yoongiego było uruchomienie wspaniałego ekspresu do kawy, ale przypomniał sobie, że miał grzecznie iść spać, na co znowu zaburczał pod nosem i udał się prosto do łazienki, pozbyć się z siebie całego brudu nie tylko tego na swoim ciele, ale też tego, co siedzi mu w głowie, w postaci wstydu z powodu niedotrzymania obietnicy.

Umył się dokładnie, a włosy nawet dwa razy, sprawiając, iż błękit stał się odrobinę mniej intensywny. Poświęcił sporo czasu na pielęgnacje swojej skóry twarzy, zmywając dokładnie makijaż i nakładając krem nawilżający polecony przez ukochanego. Standardowo, ubrał jedną z przywłaszczonych koszulek Jungkookiego i już chciał wychodzić z łazienki, gdy przypomniał sobie o...

— Pierdolone waciki, czemu się same nie możecie wyrzucić? — burknął pod nosem, wracając do umywalki z przewieszonymi ubraniami na przedramieniu i pozbył się upierdliwej waty.

Dopiero potem poszedł do swojego pokoju, przechodząc przez część Jina najciszej jak umiał, aby go nie zbudzić. Liczył zastać w swoim łóżku swojego chłopaka, bo nie marzył o niczym innym, jak o wtuleniu się do niego.

Jego prośby zostały wysłuchane, bo Jungkook leżał już, zawinięty w kołdrę i wtulony policzkiem w poduszkę. Od razu po wejściu do dormu, kiedy starszy skierował kroki do łazienki, maknae podreptał do łóżka. Rzucił torbę obok mebla, na torbę swoją bluzę i spodnie, po czym w samej koszulce i bieliźnie padł na materac. Ten dzień był wykańczający, a Jeon strasznie zmęczony.

— Jungkookie, poświeć mi telefonem — poprosił cicho, chcąc złożyć i schować ubrania do szafy, a swoją torbę położył obok tej, należącej do swojego chłopaka. Nie skomentował ciuchów, które leżały na podłodze przy łóżku. Przyzwyczaił się, nie miał zamiaru tego sprzątać. Jedyne, co zrobi, to opieprzy swojego chłopca, jeśli rano tego nie pozbiera.

Gdy zakończył układanie ubrań w szafce, zmęczonym krokiem skierował się do łóżka. Podłączył telefon do ładowarki.

— O której mamy pociąg do Busan?

— O dziewiątej dwadzieścia pięć. — odmruknął szatyn, odkładając telefon na szafkę i robiąc miejsce Yoongiemu na materacu. — Mamy całkiem dużo czasu na sen... — dodał ledwo wyraźnie, mamrocząc w poduszkę z zamkniętymi oczami.

— A spakowałeś się? — spytał starszy, nastawiając budzik na siódmą rano. Znał siebie i Jungkooka na tyle, żeby wiedzieć, że wstaną koło ósmej, gdy nastawi budzik tak wcześnie.

Zmęczone kości Yoongiego nareszcie mogły spocząć na wygodnym posłaniu obok młodszego. Z ust wydał głośniejsze westchnięcie, sygnalizujące, że jest mu dobrze.

— W połowie. — odparło oszczędnie.

Wyczuwszy, jak hyung kładzie się obok niego, od razu przyciągnął go do siebie, przerzucając nogę przez jego biodro i wtulając buzię w kark, bo leżał tyłem do Jungkooka. Wyrwało mu się podobne westchnienie do tego Yoongiego i wiedział, że teraz może już zasnąć.

— Znam te twoje „w połowie" — burknął raper, pozwalając się objąć. Zdecydowanie tak lubił spać najbardziej. Na boku, zwinięty prawie w kulkę, a do pleców mieć przyklejonego młodszego chłopaka. — Nie będę rano biegł na stację jak szalony, wiec lepiej żeby to była prawda.

— Mhmmm — Jungkook już w połowie spał, więc nie do końca zarejestrował jego słowa.

Yoongi odetchnął ciężko, zirytowany, że narzeka do przysłowiowej ściany. Pomarudził jeszcze przez chwilę na notoryczną ignorancję ze strony maknae, po czym także i jego znużył sen.

Obaj zasnęli spokojnie, wymęczeni ostatnimi tygodniami, na które składały się liczne występy, próby i praca, w nadziei, że spotkanie w domu rodzinnym Jeonów przebiegnie po ich myśli. Niestety, nie wszystko miało pójść zgodnie z planem.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro