1.O TYM JAK ZAPRZEDAŁAM DUSZĘ DIABŁU

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Demonie umysłu, aniele upadły za Twe zbrodnie czeka Cię kara.
Bóg największy, Ojciec najwyższy daje Ci szanse by odkupić swe winy.Odnajdziesz istotę, żyjącą wśród ludzi nie należąca do nich i doświadczysz tego czego się najbardziej lękasz: cierpienia, niemocy, winy i bezradności jednakże zaznasz łaski Pana i zaznasz być może najpiękniejszego z uczuć, którym jest MIŁOŚĆ, ale to tylko zależy od Ciebie czy okażesz się godzien i wyrazisz przed drugą istotą skruchę.... Jednak to nie jest istotne, bo- NAJWAŻNIEJSZYM jest odnalezienie JEJ-istoty wszechmogącej, istoty z gwiazd zrodzonej, wszechpotężnej, nieznanej...Później sprowadzisz ją do nas, nauczoną podstaw magii, z mocą opanowaną-bo wiedz, że jej siła jest wielka i wystarczy jedno JEJ słowo, aby zniszczyć nas wszystkich. Dlatego przydzielamy Ci to zadanie, boś jednym z najgorszych i potężniejszych, więc okiełznać nowe Bóstwo móc będziesz. A teraz precz i nie wracaj z pustymi rękoma~


Z perspektywy ... (dowiecie się później ~)

Z bólem głowy wychodzę ze spotkania z członkami grupy terapeutycznej. Było miło, aż za-więc idę zakupić butelkę wina. Jakiś menel prosi mnie o kupno jedzenia dla niego i jego kolegów. Zgadzam się, znaj łaskę Pana, jak to się mawia.

Z krzywym uśmiechem wychodzę ze sklepu z dwoma drożdżówkami dla tych bezdomnych i butelką półsłodkiego wina w torbie.

-Dziękuję miłosiernej Panience-mówi mężczyzna, w geście wdzięczności kłaniając się lekko. Posyłam mu szczery uśmiech i odchodzę w stronę zejścia do metra.

~W końcu spędzę miły wieczór z ukochaną, sam na sam w domu~myślę, wpadając przypadkiem na jakiegoś mężczyznę. Przepraszam pod nosem, a nasze spojrzenia krzyżują się. Nagle z sekundy na sekundę jego wyraz twarzy ze zdziwionego i poirytowanego, zmienia się ukazując uśmiech. Na początku szerzył się do mnie, ukazując szereg białych zębów, z których para kieł była nienaturalnie długa i ostra-jak u drapieżników.

Nie zdążyłam nawet się dłużej nad tym zastanowić, bo jakaś obca siła zawładnęła mym ciałem. Czułam jakbym rozpadła się na cząsteczki, atomy, nukleony i elektrony, a wszystko pochłaniała wszechogarniająca ciemność. Zdążyłam pomyśleć o lasku, w którym chciałabym odpocząć przed powrotem do domu i życia.

Nie wiem jakim cudem, ale upadłam na trawę uderzając i niszcząc przy okazji roślinność swoim grubym dupskiem.

Wokół mnie rozciągała się niewielka polana, której przesuszone trawy falowały pod wpływem wiatru, niczym tafla wzburzonej wody. Obecny widok wzbudził mój zachwyt, a ręką automatycznie sięgnęłam do torby w poszukiwaniu szkicownika. Niestety nie zabrałam go ze sobą, natomiast natknęłam się na butelkę że słodkim trunkiem, który czekał tylko na otwarcie. Westchnęłam niezadowolona, jednak mimo uroku tego miejsca należałoby wrócić o jakiejś rozsądnej porze do domu, w którym ktoś od bardzo dawna czeka na mnie z utęsknieniem. Mimowolnie uśmiechnęłam się na tą myśl i subtelnie się odwracając, ruszyłam tylko w sobie znanym kierunku.

Po dwudziestu minutach marszu mogę stwierdzić, że się zgubiłam. Nie wiem czemu, ale jakoś nie zastanawiałam się jak tu trafiłam, a może powinnam?

Z rozmyśleń oderwało mnie czyjeś chrząknięcie. Z początku je zlekceważyłam, tłumacząc sobie zaistniałe zjawisko, odgłosem jakiegoś zwierzęcia, jednakże ten irytujący dźwięk coraz bardziej się nasilał, a jakiś beznadziejny i mało pomocny głosik, kierującym mną od lat, nakazał memu ciału odwrócić się o 180 stopni. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nie jestem sama na tym odludziu.

Serce przyspieszyło, a ja wstrzymałam oddech, oczekując jakiejkolwiek reakcji że strony nieznajomego.

-Nie bój się, nic Ci nie robię...na razie-mruknął nieznany mi osobnik, ściszając głos przy ostatnim słowie. Sylwetka i postura ciała wskazywała na to, że jest to mężczyzna. Równie głos niezbyt pasował do przedstawicielki płci pięknej.

Uznałam, że nie ma sensu wdawać się w dyskusje. Zilustrowałam go wzrokiem, analizując jego zamiary. Był to wysoki blondyn, o złotych wręcz kocich tęczówkach, a raczej tylko jednym oku, gdyż drugie zasłaniała przepaska. Trochę kojarzy mi się z Cielem z Kuroshitsuji, jednak to chyba nie czas na takie durne skojarzenia.

Początkowo ilustrowałam całą okolicę, lecz w końcu (niestety) nasze spojrzenia znowu się spotkały-czyli on też mi się przyglądał?

Cóż skoro nic mi nie zrobi, to chyba mogę już sobie pójść, tylko gdzie?

-Wiesz jak wyjść z tego lasu? -spytałam oschle, dalej mu się przyglądając. Moje pytanie wywołało u niego niewielki acz arogancki uśmiech. Po plecach przeszedł mnie drobny dreszcz, jednak za wszelką cenę, starałam się nie okazywać swojego strachu i zdenerwowania.

-Może wiem, a może nie wiem? To już zależy od Ciebie -odpowiedział, wstając z kamienia, na którym siedział, po czym wolnymi krokiem zaczął do mnie podchodzić. Nie wiedziałam czy stać w miejscu, czy może próbować zwiększyć dystans pomiędzy nami? Intuicja podpowiadała mi abym została w tej pozycji, w której się znajduję.

-Czego chcesz?-pytam cicho, przymykając nieznacznie powieki i oczekując odpowiedzi.

-Niczego wielkiego, chciałbym Ci zaproponować pewien układ, a ty możesz odmówić, jeśli zechcesz, jednakże uważam, że jest on na tyle korzystny, że mi nie odmówisz-powiedział, puszczając do mnie oczko. Westchnęłam z politowaniem, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.

-Co możesz mi niby mieć do zaproponowania?-mruknęłam, dalej go ilustrując wzrokiem. Jego wygląd, a raczej ubiór napawał mnie swego rodzaju lękiem, a rozum podpowiadał mi, że może być psychopatą i niezwłocznie powinnam stąd uciekać ile sił w nogach, ale serce i ciekawość nakazywały stać w miejscu i czekać na odpowiedzieć tego chłopaka.

-A co jeśli powiem Ci, że nie jestem człowiekiem i mogę spełnić każdą twoją zachciankę za drobną przysługę?-znieruchomiałam przez jego wypowiedź, z trudem powstrzymując śmiech, ech jak zwykle trafiam na kogoś chorego psychicznie. Swój ciągnie swego, jak to mówią...i niestety wybuchłam śmiechem.

~Z PERSPEKTYWY BILLA~

Przez chwilę myślałem, że mam ją w garści, a tu proszę -zanosi się śmiechem!

Jednakże nie mogę odpuścić, bo:

Po pierwsze muszę zawiązać z kimś kontrakt, aby się wzmocnić, a po drugie-aura tej dziewczyny i jej energia są naprawdę dziwne i potężne, nie jak u zwykłego człowieka. Poza tym jedną durną myślą przekierowała nas do tego miejsca! Muszę się dowiedzieć kim ona jest, a niestety jej umysł otoczony jest jakąś barierą, przez którą nie mogę się przebić...może pakt by to umożliwił? Niektórzy ludzie tak mają, gdyż świadomie, albo nieświadomie nauczyli się na tyle oszukiwać otoczenie i własne emocje i myśli-takim przypadkiem po części był też Dipper, więc tym bardziej ta młoda kobieta jest interesująca.

Ale tak szczerze? Nie zbyt chciałem się tak wcześnie ujawniać, jednak skoro jest taka potrzeba?

-Jestem jednym z silniejszych demonów, Panem snów i Władcą wszystkich umysłów, więc z wielką przyjemnością zaoferowałbym ci pewien układ-oznajmiłem spokojnie, bawiąc się swoją laską i podparłszy się na niej, czekałem z niecierpliwością na jakąś odpowiedzieć.

-Oho, kolejny psychopata pojawia się w moim życiu-mruknęła pod nosem, wyciągając jakąś butelkę z torby, którą okazało się być wino. Otworzyła niezdarnie korek, po czym upiła większego łyka.-Nie patrz na mnie takim zdziwionym wzrokiem, po prostu próbuje Ci uwierzyć, bo jakoś na trzeźwo nie mogę, poza tym jakby głębiej zanalizować Twoją wypowiedź, to można by Cię uznać za wariata, albo ćpuna, chociaż z doświadczenia wiem, że jedno nie wyklucza drugiego-dodała z krzywym uśmiechem, zatykając butelkę korkiem, po czym ni z tego ni z owego ruszyła biegiem przed siebie. Ludzie to jednak marne istoty...

Gdyby nie fakt, że muszę się wzmocnić poprzez ten durny kontrakt, to nigdzie bym za nią nie latał, ale czego się nie robi, by odzyskać moc? Wybrałem ją nie tylko z ciekawości, ale też widząc jej postawę łatwo można było się domyślić, że nie wygląda na osobę szczęśliwą-a takich ludzi najłatwiej jest owinąć sobie wokół palca. Mowa ciała bardzo dużo mówi o człowieku, jednak ludzie próbują to ignorować i mimo, że nie mam dostępu do jej myśli, to emocje i uczucia w niej są tak silne, że łatwo będzie można ją wykorzystać do własnych celów i tak jakby będzie po części tak jakby żywicielem ? Cóż...nieważne, teraz trzeba ją jakoś przekonać lub podejść.

Szybko wyczułem jej obecność i w mgnieniu okateleportowałem się, stając przed nią z małym ognikiem w dłoni. Dziewczyna z trudem wyhamowała, zapewne chcąc uniknąć upadku, jednakże nie udało jej się to i ja w tym wyczułem okazję. Wystarczyło by chwyciła moją dłoń...

-No i Co, nadal jest Ci tak do śmiechu? -rzuciłem, uśmiechając się do niej. W jej oczach było widać przerażenie, a później złość? Furię?

-Nie to niemożliwe -szeptała kręcąc głową, ale po chwili całkowicie opanował ją gniew.-To na pewno jakieś cholerne sztuczki ! A co do rzekomej teleportacji, to na pewno mam zwidy, a nawet jeśli nie, to nie zamierzam zaprzedać swojej duszy, słyszysz?! Nie ważne co mi zaproponujesz, do wszystkiego można dojść własną pracą, nie sprzedając się takim jak Ty! Wystarczy tylko silna wola...-wrzasnęła cała czerwona na buzi, lecz przy ostatnim zdaniu ściszyła głos i odwróciła głowę, jakby nie dowierzając we własne słowa.

-Doprawdy? Są rzeczy, na które nie masz wpływu, skarbie i dobrze widać, że sama nie wierzysz w to, co przed chwilą powiedziałaś. Poza tym ranisz, nie wierząc w moje możliwości-odpowiedziałem, łapiąc się teatralnie za lewą pierś, ale kiedy spostrzegłem, że chce wstać, szybko wyciągnąłem rękę w jej stronę.

~Już ją mam~pomyślałem i w myślach jeszcze ją ponagliłem, aby się pośpieszyła, bo nie chcę marnować czasu na takie drobnostki. Im szybciej tym lepie, bo szybki pakt gwarantuje przywrócenie większej części mocy.

Dziewczyna przez chwilę jeszcze się zastanawiała, jednak kiedy posłałem jej delikatny i wyglądający na szczery uśmiech, chwyciła raptownie moją dłoń, która w ułamku sekundy rozżarzyła się niebiesko-żółtym płomieniem, oplatając jeszcze przedramię, natomiast ja znów poczułem jak wraz z zawiązaniem umowy, po mym ciele powoli rozchodzi się znajome ciepło, sygnalizujące, odjęciem dziewczynie część energii.

-Co ty robisz?!-krzyknęła, zerkając nerwowo na rękę, która przed chwilą zażyła się niebiesko-złotym płomieniem.

-Właśnie zawarliśmy układ, chociaż jeśli wolisz bardziej formalnie, to cyrograf-oznajmiłem, lekko zirytowany jej marudzeniem, ale też zadowolonym, z możliwością ustalania warunków, póki się nie zorientuje.-Teraz jeśli już tak bardzo chcesz wracać do domu, to z radością mogę Cię tam przenieść,no chyba, że chcesz tu spędzić noc?-dodałem, widząc jak, oniemiała kiwnęła delikatnie głową i w ciągu niecałej minuty, byliśmy już na miejscu przed drzwiami do jej miejsca zamieszkania, jednakowoż znów zadziwił mnie fakt, że znowu to ona tak jakby ukierunkowała mnie, aczkolwiek precyzyjniej mówiąc energię lub jak kto woli-magię do punktu docelowego.


PRZEPRASZAM, ŻE ZAMIAST RUSZYĆ DUPĘ I PISAĆ DALSZĄ CZĘŚĆ PROLOGU, TO ZA PRZEPROSZENIEM WSADZAM WAM TO GÓWNO DO CZYTANIA :< ALE ZROZUMCIE! MĘCZYŁO MNIE TO JUŻ OD TYGODNI, ABY POPRAWIĆ ZAPISANE JUŻ GDZIEŚ TAM NOTKI I DALSZE ALTERNATYWNE LOSY TEJ "KSIĄŻKI"/OPOWIADANIA CZY JAK KTO TAM WOLI~

I NA TO MAM WENĘ, ALE NIE ZAWIODĘ TU NA PEWNO BĘDĄ WĄTKI HOMOSEKSUALNE, BO JAKBY INCZAEJ XD ZAGORZAŁA FANKA PAR BILLA x DIPPERA I WILLA x DIPPERA ORAZ MABEL x PACYFIKA, MIAŁA BY NIE WKURWIAĆ HOMOFOBÓW ? CO TO, TO NIE XD

MAM JUŻ JAKIEŚ 1/3 DALSZEGO ROZDZIAŁU I MOŻE KOGOŚ TO ZACIEKAWI >.>

I CHCIAŁABYM SIĘ ZAPYTAĆ, JAK OKŁADKA-OCZYWIŚCIE JEST WYKONANA Z GOTOWYCH FANARTÓW, JEDNAKŻE GRAFICZNIE JEST OBROBIONA PRZEZE MNIE ;-;

PS: OD RAZU INFORMUJĘ, ŻE JEŚLI SĄ LITERÓWKI TO PROSZĘ MNIE INFORMOWAĆ (BO PISAŁAM TO JAK ZWYKLE W NOCY, BO WTEDY SIĘ NAJLEPIEJ MYŚLI!), A CO DO INTERPUNKCJI, TO WALCZĘ, WALCZĘ I SIĘ STARAM-NAPRAWDĘ :_:


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro