«Uliczna (nie)normalność»

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Kiedy w końcu przyjmiemy jakieś zlecenie?- spytała Sam. Dziewczyna leżała w bardzo dziwnej pozycji na pufie przed telewizorem. Coś jakby do góry nogami. Zaczynało jej się już nudzić to całe nic nie robienie.

-Znowu wygrałaś- mruknął Ethan, który siedząc obok grał z brunetką. Po mimo wszelkich starań, wciąż nie mógł pokonać Sam.-Może ta konsola jest zepsuta?

-Nie obrażaj mojej konsoli!- krzyknął z kuchni Chris, który aktualnie robił sobie coś do jedzenia.

-Umrę tu z nudów- Samantha odezwała się ponownie. Tym razem nieco głośniej.

-Rozsądnie będzie, jeśli przez kilka dni nie będziemy nic robić. Nie zapominaj, że ktoś wsypał nas policji- Liz odpowiedziała jej nie odrywając wzroku od monitora. Zresztą jak zwykle. To ona zdecydowała, że najlepiej będzie zrobić sobie krótką przerwę od ich nielegalnej działalności.

-Albo to policja sama zastawiła na nas pułapkę- podsunął Chris, który wszedł właśnie do pomieszczenia z kanapką.

-W sumie, to całkiem logiczne podejście- zgodził się z nimi Ethan. Samantha popatrzyła na nich z wyrzutem.

-Może ujmę to inaczej. Jeśli szybko nie zacznę strzelać do ludzi za pieniądze, będę strzelać do was z nudów- powiedziała i wstając z kanapy, opuściła pomieszczenie.

Poszła do swojego pokoju, gdzie jak zwykle panował półmrok. Wyjęła broń z kabury na udzie i położyła na szafce obok łóżka. Usiadła na pościeli i przewróciła oczami na myśl o dalszym nic nie robieniu.

Potrzebowali pieniędzy. Utrzymanie ich kryjówki, wcale nie jest takie tanie. Co prawda, kasy im nie brakowało, ale Sam uważała, że lepiej być przygotowanym, gdyż ten rynek pracy bywa bardzo zmienny. Raz nie możesz wybrać zlecenia, drugim razem błagasz o najmniejszą ofertę. Inna sprawa była taka, że dziewczyna po prostu się nudziła. Uwielbiała tą adrenalinę płynącą w jej żyłach, planowanie każdego, nawet najmniejszego szczegółu, spędzanie czasu z przyjaciółmi.

Są ludzie, którzy mówią, że każdy z nas jest do czegoś stworzony, że ma jakąś konkretną misję, która została mu powierzona. Samantha uważała, że jeśli to była prawda, to ona została stworzona do bycia kryminalistką.

Sięgnęła do kieszeni po telefon i wybrała numer.

-Już myślałem, że zapomniałaś o twoim kochanym staruszku- odezwał się męski głos w słuchawce. Joe, do którego zadzwoniła Sam, był informatorem połowy miasta. Zajmował się pośrednictwem, między klientem a wynajętym kryminalistą. Był stary, jednak cieszył się powszechnym szacunkiem.

-Nigdy bym o tobie nie zapomniała, Joe- odpowiedziała Sam. Zanim dołączyła do grupy, w której teraz działa, pracowała na własną rękę i to tylko dzięki mężczyźnie, miała w tym okresie pracę.

-Miło mi to słyszeć- odparł z radością mężczyzna. Z tego co pamiętała brunetka, był dość wysokim, chudym, jednak krzepkim mężczyzną. Ciemnoskóry, z brązowymi oczami i miłym, ojcowskim uśmiechem. Aż dziwne, było to, czym się zajmował. Zupełnie na takiego nie wyglądał. Joe miał żonę i trójkę dzieci, a popołudniami pracował w sklepie muzycznym, bądź chodził na spacery. Całkiem miły był z niego gość.

-Słuchaj staruszku, mam do ciebie wielką prośbę- powiedziała Sam.

-Dla ciebie wszystko, ptaszyno- odparł jej rozmówca.

-Nie masz może jakiegoś zlecenia na zbyciu?- spytała z nadzieją.

-Tak się składa, że mam coś, co może cię zainteresować- powiedział Joe- Gość daje cztery tysiące za okradzenie własnej ciotki.

-Może być- odpowiedziała.- Co mam dokładnie wynieść? Telewizor? Biżuterie?

-Niezupełnie- powiedział ze śmiechem mężczyzna.- Masz ukraść jej kota.

~~*~~

Samantha pojechała pod wskazany adres. Dom był duży i stary, w spokojnej dzielnicy. Ubranie się i wyjście po cichu z kryjówki nie było trudne. Jej przyjaciele, pewnie do teraz myślą, że niebieskooka siedzi u siebie w pokoju.

-Niżej już chyba upaść nie mogłam- powiedziała sama do siebie i zaczęła iść na tyły domu. Sam nie mogła uwierzyć, że właśnie zamierza ukraść kota, ale wciąż lepsze to od siedzenia na dupie w bazie.

Dziewczyna podeszła do tylnych drzwi i bez problemu, za pomocą kilku narzędzi, otworzyła je. Z tego co było jej wiadomo, staruszka powinna o tej godzinie spać, więc raczej nie powinno być problemów. Weszła po cichu do środka i przeszła przez ciemną kuchnie. Kobieta, która tu mieszkała miała nadzwyczajny porządek i sugerując się wystrojem, raczej mieszkała tu sama. Samantha poszła do salonu i zaczęła cichutko nawoływać kota. Miała nadzieję, że nie będzie musiała iść na górę po schodach, gdyż domyślała się, że zapewne stopnie niesamowicie skrzypią. Na szczęście, kocur leżał na kanapie. Wyglądał na dość starego i miał gęste i długie, białe futro. Niebieskooka nigdy nie przepadała za kotami, zawsze wydawały się negatywnie nastawione do wszystkiego co je otacza. Wzięła zwierzaka na ręce i delikatnie go podniosła, by go nie rozzłościć. Kot przez pierwsze kilka kroków nie reagował, ale gdy już się dostatecznie wybudził, zaczął przeraźliwie miauczeć.

-Zamknij się, ty głupi sierściuchu!- syknęła na kota Sam, jednak to tylko pogorszyło sprawę, gdyż kot, wydawał coraz to głośniejsze dźwięki. Dziewczyna musiała działać szybko, inaczej właścicielka się obudzi i da się wpakować do więzienia za kradzież głupiego kota. Najbardziej żałosny scenariusz na świecie.

Dziewczyna jedną ręką ścisnęła mordkę kotu, by ten się trochę uciszył i wybiegła na paluszkach z domu. Przebiegła kawałek, na drugą stronę ulicy i dalej przemieszczała się z głośno miauczącym kotem na rękach. Gdy po pięciu minutach biegu, znalazła się wystarczająco daleko od osiedla, z ulgą porzuciła zwierzę na stacji benzynowej. Domyślała się, że zapewne pracownicy stacji, zadzwonią do schroniska, by ci zabrali kota do siebie.

-Tak będzie lepiej- Sam powiedziała kotu i postawiła go na ziemię.- Spodoba ci się w schronisku, ty drący japę futrzaku.- powiedziawszy to, odbiegła zostawiając kota na pastwę innych ludzi.

W drodze powrotnej do domu, za zarobione pieniądze, poszła do knajpy, by coś zjeść. Zamówiła sobie burgera, frytki i milkshake'a czekoladowego. Dziewczyna już nie pamiętała, kiedy jadła swój ulubiony (i zdaniem dziewczyny jedyny normalny) rodzaj jedzenia.

-Twoje zdrowie, kociak- powiedziała sama do siebie i dopiła resztki napoju.




Powodzenia na ten nowy tydzień.
Do zaczytania ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro