«Areszt domowy»

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Musisz stąd wyjść. Natychmiast.- powiedziała Sam. Wciąż siedziała w barze, w którym miało odbyć się spotkanie. Z każdą minutą coraz bardziej się obawiała. Hydra nie będzie słychać żadnych wyjaśnień, a to, że agenci rządowi nie są w towarzystwie Samanthy jest w ogóle bez znaczenia.

-Bez ciebie nigdzie nie idę.- oświadczył Clint. Przecież mu nie powie, że czeka na przedstawiciela grupy przestępczej, bo ją zamkną. Zresztą opcja czekania tutaj nie była lepsza. Dziewczyna bała się odwetu. Zdawała sobie sprawę, że Hydra miała ogromne możliwości. I to w każdej dziedzinie.

-Dobra, idziemy.- powiedziała i gwałtownie wstała. Zobaczyła, że agenci również się podnieśli, jednak brat niebieskookiej uspokoił ich gestem ręki.- Ale bez twoich piesków.

-Tylko spokojnie. Nikt nie chce ci tu zrobić krzywdy.- zapewnił ją Clint i oboje zaczęli iść do wyjścia.

-A chcesz się założyć?- spytała Sam. Pchnęła drzwi, ale zanim wyszła odwróciła się i krzyknęła.- Możecie tu zostać! Na razie nie mam w planach go zastrzelić!

-Aleś ty subtelna.-mruknął pod nosem blondyn.

-Gdzie jedziemy?- zignorowała uwagę łucznika brunetka.

-Zobaczysz.- odrzekł tajemniczo jej brat i wskazał na samochód zaparkowany niedaleko. Wsiedli do niego.

Samantha przed całą drogę zastanawiała się czy by nie zastrzelić swojego kierowcy. Albo siebie.

~~*~~

Gdy samochód, z dwoma Bartonami w środku nareszcie się zatrzymał, znajdowali się pod wysokim budynkiem. Był to ewidentnie wieżowiec mieszkalny, prawie w samym centrum Nowego Jorku.

-Będziesz się chwalił nowymi meblami w mieszkaniu?- spytała z uniesionymi brwiami Sam.

-Niezupełnie.- odpowiedział Clint. Wysiadł z samochodu i podszedł do siostry, otwierając jej drzwi.- Chodź.

-Zdajesz sobie sprawę, że jeśli na górze czeka na mnie więzienie, śmierć albo tortury, to zanim cokolwiek zdąży się wydarzyć, będziesz już martwy, prawda?- spytała. Rodzeństwo weszło do środka i skierowało się do windy. Gdy ta ruszyła, Sam była już na skraju załamania nerwowego. Zwykle umiała wyjść z każdej sytuacji, ale jak wyplątać się z tego?

-Możesz być spokojna. Oboje sobie jeszcze długo pożyjemy, zobaczysz.- zapewnił ją blondyn.

-Ty naprawdę w to wierzysz?- zdziwienie z jakim Sam wypowiedziała to zdanie, trochę zabolało Clinta.- W naszych profesjach nikt długo sobie nie pożyje, naiwniaku.

-Masz coś na spodniach.- wypalił nagle straszy Barton. Niebieskooka odruchowo spojrzała w dół, lecz nic tam nie zobaczyła. Zanim zdążyła wypowiedzieć pytanie, Clint doskoczył do niej, jedną ręką owinął jej szyje, unieruchamiając ją. Druga dłoń powędrowała do kieszeni, z której wyciągnął strzykawkę. Wbił ją dziewczynie w ramie.- Będzie dobrze, zaufaj mi.

-Nienawidzę cię.- mruknęła dziewczyna, zanim jej świadomość osunęła się w otchłań.   

~~*~~

Gdy brunetka się obudziła, leżała na kanapie. Czuła się bardzo otępiała, jakby ktoś wsadził jej kule do kręgli do głowy. Jęknęła i zmusiła swoje ciało, żeby usiąść. Mieszkanie nie było duże. Wystrój był raczej skromny, zdecydowanie należał do osoby, która mieszka sama i dość mało czasu tu spędza. Sam zastanawiała się chwile gdzie jest Clint, jednak gdy do jej uszu doleciały ciche śpiewy z łazienki, domyśliła się, co robi jej brat.

Oczywiście wszelka broń została jej zabrana. Wyjął jej nawet cały sprzęt namierzający z kurtki. Wszystko, co mogłoby jej pomóc uciec. Nagle usłyszała ciche pipnięcie i spojrzała w dół, na swoją kostkę.

-A to sukin...-w tym momencie do salonu wszedł blondyn w czystych ubraniach, z mokrymi włosami. Uśmiechnął się delikatnie do siostry. Sam poderwała się na równe nogi, jednak lekkie zawroty głowy zmusiły ją do ponownego klapnięcia na kanapę.- Jaja sobie robisz? Obroża? Jestem twoją siostrą czy zwierzaczkiem?

-Uspokój się, to nic takiego...- próbował załagodzić sytuacje Clint.

-Nic takiego? Co, może mnie jeszcze zaczipujesz? A na dwór będziemy chodzić na smyczy?

-To tylko takie zabezpieczenie. I jeden z warunków twojego zwolnienia. Musisz spędzić tu ze mną trzy lata, jeśli nie chcesz iść do więzienia. Takie są warunki umowy.- wyjaśnił mężczyzna i usiadł w fotelu naprzeciwko.

-Jakiej umowy? Ja na nic się nie zgadzałam! Co to za kraj, że przestępcy nie mają już żadnych praw?- Sam założyła ręce na piersi. Jeśli ten dupek myśli, że będzie tak tutaj z nim grzecznie siedzieć, to się grubo myli.

-Zastanów się. Będziesz tu ze mną mieszkać trzy lata, zamiast spędzać resztę życia w więzieniu. Jeśli nie odpowiada ci moje towarzystwo, możesz zamknąć się u siebie w pokoju i nawet z niego nie wychodzić. Nie będę cię do niczego zmuszał. Chociaż nie ukrywam, że bardzo mi zależy, żeby choć w niewielkim stopniu się miedzy nami poprawiło.

-Teraz masz dobre intencje? Cóż, jak to się chyba mówi: lepiej późno niż wcale, nie? Może dla ciebie to działa, ale jak dla mnie to tylko strata czasu. Nic dobrego już nie będzie miedzy nami.- odpowiedziała dziewczyna i już zaczęła się zastanawiać, jak by tu zwiać.

-Cóż, zawsze możesz zrezygnować z układu, ale wtedy jestem zobowiązany zadzwonić po służby federalne, które odeskortują cię prosto do więzienia o zaostrzonym rygorze.- powiedział blondyn. Jego serce przyspieszyło. Miał wielką nadzieje, że jego siostra zachowa się rozsądnie i wybierze zostanie z nim. Wtedy miałby szanse na zmienienie jej na lepsze.

Tymczasem Sam biła się z myślami. Skąd łatwiej zwiać? Lepiej dać się skuć i spróbować uciec  z furgonetki pełnej policjantów, która jest eskortowana przez przynajmniej dwa radiowozy? Czy lepszym wyjście jest zostanie tutaj, z dobrze wyszkolonym agentem, w dodatku z zaawansowaną bransoletą na kostce? Żadna z opcji nie była jakoś świetnie optymistyczna.

-Dobrze, zostanę.- odpowiedziała po chwili dziewczyna. Clint wyglądał na bardzo ucieszonego, na co brunetka przewróciła oczami.- Tylko nie zbliżaj się do mnie za bardzo, bo dostaniesz w mordę.




Jak lecą ferie?
Jeśli je teraz macie xD

Do zaczytania ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro