«Chwila słabości»

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Przeszli kilka metrów i znaleźli się na obrzeżach lasku. Z niebieskiego budynku stacji schodziła już farba, a na parkingu były zaledwie trzy samochody. Jednym z nich było auto starszego brata Liz- Willa. Czarne audi stało na uboczu, lecz wciąż było w zasięgu kamer monitoringu. Trzech zbiegów w żadnym wypadku nie mogło dać się nagrać.

-Czy na tym zadupiu jest zasięg?- spytała Samantha, która stała opierając się o drzewo. Dzięki krótkiemu odpoczynkowi czuła się trochę lepiej, lecz wiedziała, że długo tak nie wytrzyma.

-Nie licz na to- odparł Chris, który cały czas próbował skontaktować się z Liz. Ona mogłaby coś na to poradzić.

-Tak myślałam. Plan B?- Sam zwróciła się do mężczyzn. Popatrzyli na nią ze zdziwieniem.

-Na czym polega plan B?- spytał Ethan.

-Jak dasz mi chwilę, to go wymyślę- brunetka wzruszyła ramionami- Ma któryś może tłumik? Jakby dobrze wycelować to udało by mi się trafić...

-Sorki, zostawiłem w drugich spodniach- powiedział sarkastycznie Chris- Bo przecież zawsze mam przy sobie tłumik.

-Czemu zawsze nosisz złe spodnie? Wiesz, że tłumik by się teraz przydał- odparła równie sarkastycznie Sam.

-Równie dobrze, możesz spróbować rzucić szyszką. Może akurat trafisz.

-Jak jesteś taki mądry to sam zneutralizuj te kamery cwaniaczku. Postawie wszystkie moje pieniądze z następnego zlecenia, że do jutra nie wyłączysz tego cholerstwa.- rzekła do bruneta Samantha.

-Hej! Przestańcie! Nic wcale nie trzeba wyłączać, te kamery nie działają- powiedział z uśmiechem Ethan. Przyjaciele przyjrzeli się sprzętowi. Rzeczywiście czerwona lampka przy obiektywie się nie świeciła, a z końcówki kamery zwisał zerwany kabel.

-No, przynajmniej raz szczęście się do nas uśmiechnęło- podsumowała Sam.

-Dasz radę dojść do auta?- spytał brunetkę Chris.

-Raczej tak- powiedziała niebieskooka, choć wcale tak naprawdę w to nie wierzyła. Kryminaliści wyszli z lasu i weszli na udeptaną, malutką ścieżkę prowadzącą na parking. Przeszli szybkim krokiem kilka metrów i podeszli do samochodu. Chris usiadł z przodu, obok kierowcy, a Ethan i Samantha wsiedli do tyłu.

-Wiecie, że nie lubię takich akcji i tylko ze względu na moją siostrę wam pomagam- oschle przywitał ich mężczyzna na siedzeniu kierowcy.

Brat Liz był lekarzem. W przeciwieństwie do swojej siostry, gardził wszelkim występkiem i zawsze postępował zgodnie z prawem. Wiedział o "pracy" swojej siostry, lecz blondynka nigdy nie mówiła mu za wiele. Zapewniała swoich przyjaciół, że Will nigdy by jej nie zdradził. Sam od zawsze czuła do niego niechęć i nie darzyła zaufaniem. Dla niej był zbyt porządny. Zawsze wyprasowana koszula, krótko przycięte włosy, idealnie czyste okularki i dobrze zawiązany krawat. Do tego był chuderlakiem i zrzędą. Sam nie rozumiała jak taki ktoś znalazł sobie żonę.

-Ciebie też miło widzieć Williamie- odezwała się Sam, wiedziała, że mężczyzna nie lubi swojego pełnego imienia.

-Jedźmy już-rzekł szybko Chris, zobaczywszy grymas wściekłości na twarzy lekarza. Nie miał ochoty wysłuchiwać ich kłótni. Znowu.

Samochód ruszył. William mieszkał w dużym domu razem ze swoją żoną i dziećmi w małym miasteczku kilkadziesiąt kilometrów stąd. Jednak już po kilku minutach jazdy, zabójczyni poczuła się gorzej. Zasnęła opierając głowę o szybę, lecz po chwili obudziła się z wielkim bólem głowy. Zaczęła jęczeć, a po pewnym czasie nawet płakać. Ethan w mgnieniu oka doskoczył do dziewczyny i ułożył sobie jej głowę na kolanach.

-Co jej jest?- spytał Will, gdy zauważył stan Sam.

-Uderzyła głową o drzwi auta. Myślałem, że jej przejdzie- powiedział zaniepokojony Chris. Przyjaciele znali się na wielu rzeczach i większość kłód pod nogami bez problemu przeskakiwali. Jednak to, od zawsze było ich słabą stroną. Medycyna.

-Zaraz będziemy na miejscu...ciii....- blondyn zaczął uspokajać brunetkę, która wciąż płakała i nie mogła się uspokoić.

-Umiesz jej pomóc?- spytał Willa chłopak Liz.

-To może być lekkie wstrząśnienie mózgu. Dam sobie z tym rade- mężczyzna uspokoił Chrisa. Od zawsze darzył go szacunkiem, mimo tego czym się zajmował. 

-Tak się boję...co się stało...-brunetka w kółko powtarzała te dwa zdania. Ethan i Chris naprawdę zaczęli się niepokoić. Zwykle silna Samantha, która nie bała się niczego i z każdej sytuacji umiała znaleźć wyjście, teraz leżała na kolanach blondyna, zupełnie bezbronna i słaba.

Minuty zdawały się trwać wieczność. Gdy w końcu dojechali do przychodni Willa, lekarz wygonił ich z sali i sam zajął się Sam. Mężczyzn nie specjalnie obchodziło jakich leków czy zabiegów użyje medyk, byleby tylko brunetce nic się nie stało.

Wiele ludzi myśli, że grupy przestępcze nie liczą się z nikim. Nawet z sobą na wzajem. Wydaje im się, że z byle powodu porzucają się nawzajem, nawet czasem zamordują jednego ze swoich by zgarnąć większą część łupu z rabunku. Nie mieli pojęcia jak bardzo się mylili.

Ta czwórka przyjaciół traktowała się jak rodzina. Razem jedli, mieszkali, śmiali się i pracowali. Wszystko robili razem. Byli jednością. Gdyby się rozdzielili, byliby tylko nic nieznaczącymi, drobnymi przestępcami, razem, tworzą jedną z najbardziej wykfalifikowanych grup przestępczych w całym Nowym Jorku. Oddaliby za siebie życie.

-Czemu to tak długo trwa?- dopytywał się Ethan.

-Wiesz nigdy nie studiowałem medycyny. Oblałem nawet lekcje biologii w liceum, więc skąd mogę wiedzieć?- Chris wydawał się jakiś taki spokojny. Według blondyna nieco za spokojny. Mężczyzna jednak nie stresował się zbytnio, gdyż wierzył w umiejętności medyczne swojego szwagra. Po za tym, znał Sam. Nie takie rzeczy już pokonywała. Czasami wydawało mu się, że ta dziewczyna jest nieśmiertelna, że nic nie może jej zabić.

Po niecałej godzinie, William wyszedł z sali i oznajmił, że podał dziewczynie odpowiednie leki, które powinny jej szybko pomóc.

-Możemy do niej wejść, prawda?- spytał Ethan.

-No jasne, że tak. Wbrew pozorom ten uraz wcale nie był taki poważny- lekarz usiadł na krześle obok kryminalistów. Ethan i Chris weszli do sali. Sam leżała na kozetce.

-Czemu jest nieprzytomna?- blondyn zwrócił się do Chrisa.

-Może tylko śpi.- mężczyzna wzruszył ramionami.

-Jeszcze nie śpię, ale miło by było jakbyście się zamknęli i dali mi trochę odpocząć- dziewczyna przekrzywiła lekko głowę w ich stronę i otworzyła jedno oko.

-Ethan zostanie tu z tobą na noc, ja pojadę z Williamem. Rano po was przyjedziemy - zarządził brunet.

-Pasuje- odpowiedziała poszkodowana- A teraz spadaj- wskazała na drzwi. Chris uśmiechnął się pod nosem i wyszedł, zostawiając Ethana i Sam razem.

Blondyn położył się bez słowa na podłodze i zasnął z lekkim sercem, gdyż pozbył się wielkiego ciężaru. Sam jest cała i zdrowa.

Do zaczytania ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro