♂ [Mars]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; no i jesteśmy w połowie~

***

Głowa Hobiego opadła z hukiem na biurko, przez co i on, i Haneul gwałtownie się ocknęli. Było już grubo po północy. Musieli zasnąć podczas robienia projektu. Policzek dziewczyny umazany był kolorowymi kreskami, tak samo jej dłonie. Zanim ucięła sobie drzemkę, kolorowała małe fragmenty nieba, które nabazgrała na jakichś kartkach, żeby zobaczyć, jak by to wyglądało.

Wstała i poszła do łazienki, żeby się umyć. Trochę zakręciło jej się w głowie, bo podniosła się zbyt szybko. Przeklęła w myślach. Była śpiąca. Wzrok jej się zamazywał.

Odkręciła kran drżącymi dłońmi. Woda po chwili zmieniła swój kolor na ciemnogranatowy, przez co niemalże przypominała niebo.

Wyszła z pomieszczenia, ziewając przeciągle. Po chwili jęknęła z grymasem na samą myśl, że tata ją skrzyczy. Miała być w domu wcześniej. Zdenerwuje się, tego była pewna. Czuła się z tym źle, przecież miała być tą starszą, odpowiedzialną córką. A tak naprawdę zachowywała się gorzej, niż jej młodsza siostra.

Odnalazła swój telefon w plecaku i napisała do ojca z pytaniem, czy mógłby po nią przyjechać. Wolała, żeby przyjechał. Było w końcu późno, nie powinna chodzić sama. Nie o tej porze.

Ktoś trzasnął drzwiami. Wzdrygnęła się i mało brakowało, a z jej gardła wydostałby się krzyk. Powoli, jak najciszej, wyszła na korytarz. W jej głowie pojawiały się tysiące mrocznych scenariuszy na temat tego, kto wszedł do mieszkania.

— Yoongi... — westchnęła z politowaniem, w duchu śmiejąc się z samej siebie. — Hej, wszystko dobrze? Słyszysz mnie?

Chłopak machnął ręką i wybełkotał coś niezrozumiałego. Zmarszczyła brwi i podeszła do niego.

— Yoongi, czy ty... — Zrobiła krok w tył przez odór alkoholu. — Piłeś?

Westchnęła. Wyglądał jak małe, zaspane dziecko — delikatne i niegroźne. I trochę marudne. Serce ścisnęło się jej na ten widok, bo choć sam doprowadził się do takiego stanu, było jej szkoda chłopaka. Mogła jedynie wyobrazić sobie, jaki ból głowy będzie miał rano.

Podeszła bliżej, starając się zignorować zapach i złapała go za ramię. Był ciężki. Za ciężki dla drobnej i niskiej Koreanki. Ona jednak nie miała zamiaru zostawić pijanego współlokatora swojego kolegi na podłodze w przedpokoju.

Z trudem zaciągnęła go do pokoju. Nie zdziwiła się ani trochę, gdy po otwarciu drzwi jej oczom ukazało się nieduże pomieszczenie z popielatymi ścianami, zasłoniętymi roletami i porozrzucanymi na podłodze czarnymi koszulkami.

Pomogła mu ułożyć się na łóżku i przykryła go kocem, starając się nie potknąć o nic. Rozejrzała się po pokoju. Uwagę Haneul przykuło coś, co stało w rogu, obok biurka. Podeszła bliżej. Czy to była... gitara?

Yoongi gra?, pomyślała, kucając przy instrumencie. Bała się go dotknąć; nie chciała nic zepsuć. Domyślała się, że przedmiot znaczył dla niego wiele. Wtedy przypomniała sobie, jak podczas jazdy samochodem mruczał coś pod nosem. Zapewne nucił piosenkę, którą grał na gitarze.

Jej wzrok powędrował na zapełnione papierami biurko. Gdzieniegdzie widziała nuty, gdzieś indziej nabazgrane na świstkach papieru słowa, najpewniej teksty piosenek. Przeczytała kilka i była pod ogromnym wrażeniem. O ile ona miała talent do rysowania, to on zdecydowanie nadawał się do tworzenia muzyki lub chociażby pisania tekstów piosenek. Pięknych, poruszających serce piosenek.

— Nienawidzę cię — wychrypiał nagle Min, przekręcając się na drugi bok. A Haneul omal nie dostała zawału. — I zamknij za sobą drzwi.

Zaśmiała się cicho.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro