♇ [Pluton]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; zostawcie coś po sobie!

***

Może i była trochę głupia. Może nawet bardzo, skoro uważała, że wyjdzie z tego coś dobrego. Ale cóż... nie można kontrolować swoich uczuć. Haneul... nie umiała tego robić. Choć bardzo chciała. Chociaż nie. Nie, nie chciała.

Bawiła się swoimi palcami, siedząc na ławce w parku. Była to ta sama ławka, na której kilka miesięcy temu siedziała z Yoongim i patrzyła w gwiazdy. Teraz był środek dnia, a ona... w życiu Haneul wiele się zmieniło. Naprawdę wiele.

Czy to wszystko przez przeprowadzkę? Być może. Miała w końcu określoną ilość czasu przed wyjazdem z Seulu do Incheon. I tym razem nie był to wyjazd, żeby odwiedzić kogoś czy pójść na zakupy.

Nie była tutaj już... ile? Miesiąc? Tak dawno nie widziała się z Hoseokiem i Glossem? Oh, ten czas leciał tak szybko...

Ze smutkiem stwierdziła, że mimo wszystko potrzebowała spędzić trochę czasu w samotności. Musiała sobie to wszystko poukładać. Jung przez te kilka miesięcy awansował na jej przyjaciela. Nie była zdziwiona, że tak się stało. Jego po prostu nie dało się trzymać dalej od siebie. Był zbyt wesołym chłopakiem, żeby go odpychać. Takiego słoneczka nie można było zignorować.

A Min... uh. Ostatnie miesiące... jeśli nie rozmawiali, pisali. To przez niego samotne noce spędzone na wpatrywaniu się w niebo za oknem wcale nie były już takie samotne. Czuła, jakby wypełnił tę pustkę w jej sercu, jakby był pasującym elementem układanki. Zaginionym elementem, bez którego nie potrafiła normalnie funkcjonować.

Nie miała pojęcia, czy to zwykłe zauroczenie, czy może jednak coś więcej. Ale wiedziała, że jeśli mu nie powie, to będzie zżerało ją od środka. Tak, jak teraz.

— Cześć — przywitał się, siadając obok. Wciąż otaczała go ta chłodna aura. — Dawno się nie widzieliśmy.

— Yhm — mruknęła pod nosem i wzięła głęboki oddech. — Wiesz, muszę ci o czymś powiedzieć...

Spojrzał na nią z powagą i zmarszczył brwi, dając jej tym znak, żeby kontynuowała. Wyczuł w jej tonie nutkę niepewności, ale też stanowczości. To musiało być coś ważnego.

Z początku niezbyt wiedziała, od czego zacząć. Głos jej się załamywał i naprawdę miała duże trudności z wyduszeniem czegokolwiek. Chciała odpowiednio dobrać słowa, ale nie wiedziała, czy jej się to udało.

Stresowała się. Tak cholernie się stresowała, bo miała dziwne przeczucie, że chłopak nie odwzajemnia jej uczuć. I miała rację.

— Haneul, ja... — zaczął, przełykając głośno ślinę. — Ja... przepraszam, ale to nie wyjdzie... Ja nie...

Nie pozwoliła mu skończyć. Rozumiała go, ale nie chciała go słuchać. To po prostu... bolało. Najzwyczajniej w świecie, do cholery jasnej, bolało.

***

2 godziny później

Masz nową wiadomość głosową!

„Haneul, to ja, Yoongi. Ja... przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Jesteś dla mnie ważna, tak jak ważny jest dla mnie Hoseok. Ale nie potrafię spojrzeć na ciebie jakoś inaczej, niż na moją znajomą. Jestem aromatnyczny, Haneul. Nie potrafię kochać. Nie w ten romantyczny sposób. Przepraszam za wszystko. To nie twoja wina. Uważaj na siebie, mała."

Koniec wiadomości głosowej.

***

Jego głos drżał, gdy nagrywał się na automatyczną sekretarkę. Tak bardzo cieszył się, że dziewczyna nie odebrała. Czuł, że gdyby to zrobiła, nie byłby w stanie czegokolwiek powiedzieć.

Po policzku Yoongiego popłynęła łza, symbol jego nadziei na to, że Haneul kiedyś o nim zapomni. Bo tak będzie dla niej lepiej.

***

Tak naprawdę nie był jej gwiazdami, a Słońcem, najjaśniejszą z nich. Nie było drugiego takiego, jak on. Mogło się wydawać, że był centrum jej Układu Słonecznego, najważniejszą częścią jej nieba.

Ale ona nie była jak Merkury. Nie znajdowała się blisko niego, nie otulało jej wiele promieni jego ciepła, jego szczerych i delikatnych uczuć. Nie miała zbyt wielu szans, by poczuć, jak to jest być kimś ważnym dla niego. Jasne, była jego dobrą znajomą, ale jedynie znajomą.

Była jak Pluton. Odrzucona, tak po prostu przestała być częścią Układu Słonecznego jako jego planeta. Stała się czymś mniejszym, mniej znaczącym, pomijanym. Nikt już nie będzie mówił o niej jako o Plutonie, teraz była tylko zbiorem kilku liczb.

14340 — od tej pory to było jej imię.

I, choć tak bardzo bolało, ona wciąż krążyła wokół niego, uśmiechając się jak przez mgłę i wspominając tamte słoneczne dni.

***

a/n; dotarliśmy już do końca. zapewne ten rozdział wydaje się Wam być trochę za szybki, zbyt... nagły? ale takie też jest życie — coś może spaść na nas niespodziewanie i nie mamy na to żadnego wpływu.


dziękuję za miłe komentarze, gwiazdki i Waszą obecność, miło widzieć, że ktoś docenia moją pracę.

a jak już jesteśmy przy tym — w urodziny Yoongiego publikuję one-shot, z chęcią spotkałabym Was też tam~

(przepraszam za taką chamską reklamę...)


mam dużo planów, teraz dość mało czasu i nie mam pojęcia, kiedy to wszystko napiszę. ale postaram się zrobić to jak najlepiej. mam nadzieję, że sprostam Waszym oczekiwaniom i z chęcią będziecie do mnie zaglądać.

tymczasem życzę Wam dużo zdrowia i szczęścia, trzymajcie się~

— Emma

***

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro