♁ [Ziemia]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; powiedzcie, że macie więcej szczęścia ode mnie

jestem chora już trzeci tydzień, p o m o c y

***

Yoongi został w pokoju swojego współlokatora i nie odrywał wzroku od rysunku Haneul. Dziewczyna po kilku minutach najzwyczajniej w świecie przyzwyczaiła się do jego obecności i przestała się rumienić, gdy przybliżał się jeszcze bardziej, żeby zobaczyć bardziej odległe fragmenty jej pracy.

Co chwilę mruczał coś pod nosem, ale ona wciąż nie mogła zrozumieć, co. Już chciała zapytać, co mówi, gdy nagle do pomieszczenia wpadł zdyszany Hoseok.

— Przepraszam, że tak długo mi się zeszło, ale autobus się spóźnił — zaczął się tłumaczyć, nie patrząc nawet w ich stronę, przez co o kompanii Mina dowiedział się dopiero, gdy się odwrócił. — O, Yoongi hyung? Co tu robisz?

Starszy z nich wzruszył tylko ramionami i wstał z krzesła. Jakby od niechcenia, zgarnął jedną z książek o Układzie Słonecznym i położył się na łóżku przyjaciela. Hoseok westchnął tylko i pokręcił głową z politowaniem. Musiał być przyzwyczajony do takiego zachowania swojego hyunga.

Haneul zagryzła mocniej wargę, żeby nie zaśmiać się głośno. Ta dwójka była zupełnie różna, przynajmniej tak twierdziła, choć nie znała ich długo. Jung był wesołym słoneczkiem, które uśmiechało się zawsze, nawet, gdy niebo pokrywały burzowe chmury. Jednym żartem potrafił wywołać na czyjejś twarzy uśmiech, szczery i prawdziwy.

Gloss... Gloss był jego przeciwieństwem. Cichy, małomówny, wręcz zimny — tak go widziała. O ile Hoseok był jak słońce, zawsze obok, zawsze jasne i ciepłe, Yoongi przypominał jej gwiazdy. Odległe, delikatne jak morska bryza, migoczące co i raz na niebie. Ciągle będące obok, ale tak trudne do dostrzeżenia, wymagające czasu i cierpliwości, by poznać ich piękno.

— O rety, a jakbyś narysowała Układ Słoneczny? — przerwał jej rozmyślania Hobi. — Co o tym myślisz?

Chrząknęła. Ostatnio zbyt często odlatywała myślami gdzieś daleko, powinna się skupić. Spojrzała na rysunek. Podobał jej się. Może ten pomysł wcale nie był taki zły?

— Mogę spróbować.

— Moglibyście zrobić ten projekt na dużym kartonie, wtedy zmieściłyby się też opisy — mruknął Yoongi, dalej leżąc na łóżku i przeglądając książkę.

— To jest... — zaczęła, lekko zdziwiona, że to właśnie on dał im jakiś punkt zaczepienia. — Dobry pomysł. Bardzo dobry. Dzięki.

Przytaknął tylko, jakby to nie było coś wielkiego. I może nie było, ale dla nich każda pomoc była ważna, bo naprawdę nie mieli pomysłu na ten projekt. A tu proszę — Min przyszedł, popatrzył i zapalił w nich płomyk nadziei, że jednak coś z tego wyjdzie.

Omówili jeszcze kilka szczegółów i zabrali się do pracy, a raczej przygotowań. Byli tak zajęci, że żadne z nich nie zauważyło, jak Yoongi wychodzi z pomieszczenia i po kilku minutach wraca z talerzem kanapek. Bez słowa położył naczynie na biurku i położył się na łóżku.

I Haneul tak właściwie nie miała pojęcia, jakim cudem w ręce chłopaka wpadł jej notes i kiedy zapisał tam swój numer na dole strony. To jednak nie zmieniało faktu, że na jej usta wkradł się delikatny uśmiech, gdy wieczorem zobaczyła ten rząd cyferek i jego podpis.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro