Winter Hunter pt. II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jennifer

Czas na terapię. Jej. Mogłabym w tym czasie choćby poczytać albo pospać, ale nie muszę tu być.

- Witaj Jennifer-

- Dzień dobry Pani Swan-

- Jak było dzisiaj w szkole?-

- Jak zwykle, nudno-

- Jesteś gotowa na naszą sesję?-

- Miejmy to z głowy-

- Na początek opowiedz mi o swoich zainteresowaniach-

- Nic się nie zmieniło od początku mojego przychodzenia tutaj-

- Wiem-

- To po co Pani pyta?-

- Po prostu mi opowiedz-

Westchnęłam.

- Lubię naukowe zagadnienia-

- Słucham dalej-

- To tyle-

- Nie znalazłaś nic ciekawego od naszego ostatniego spotkania?-

- Nie-

- Jakieś przyjaźnie?-

- Powiedzmy, że rozmawiam z trójką młodszych uczniów-

- Mamy jakiś postęp. Mogę Ci coś pokazać?-

- Jeśli Pani musi-

Kobieta podała mi jakąś kartkę z obrazkami i jakimś tekstem.

- Wiesz w jakim to jest języku?-

- Rosyjski-

- Dobrze a co znajduje się na obrazkach?-

- Poważnie?-

- Tak-

- To ulotka mająca zachęcić do zaciągnięcia się do armii Rosyjskiej a na obrazkach są przedstawione bronie różnego kalibru. Coś jeszcze?-

- Miesiąc temu jeszcze nie potrafiłaś przetłumaczyć tych słów ani nie miałaś pewności co do języka, nie mówiąc już o obrazku-

- Urodziłam się w Rosji i mieszkałam tam przez 16 lat-

- Zgadza się, słychać nawet po akcencie, ale nie pamiętałaś tego-

No to teraz mnie kobieta zaskoczyła. Nie pamiętać języka, którym się posługiwało większość życia? Jak?

- Jest Pani pewna?-

- Tak, Jennifer. Gdy ciocia Cię tu przyprowadziła, nie pamiętałaś nawet jak się nazywasz-

Kobieta podała mi kolejną kartkę

-Wiesz co to jest?-

Spojrzałam na plakat i zaraz jej oddałam

- Niech to Pani zabierze ode mnie i więcej tego nie pokazuje!-

- Cолдат (Żołnierzu)-

- Nie jestem żadnym żołnierzem!-

Opuściłam w pośpiechu gabinet.

- Jennifer?-

- Musimy stąd uciekać. Coś nie gra z tą terapeutką-

Wzięłam ciocię za rękę i zaczęłam prowadzić do wyjścia z budynku

- Jennifer! Jennifer co się dzieje?-

- Nie tutaj. Musimy gdzieś się ukryć czy coś-

- Ale o co chodzi?-

Zatrzymałam się i spojrzałam na ciocię.

- Uznasz mnie za wariatkę-

- Nie ufasz mi?-

- Oczywiście, że ufam, ale nawet dla mnie to jest nielogiczne-

- To może jak opowiesz zrobi się bardziej logiczne?-

- Urodziłam się w Rosji prawda?-

- Tak-

- Powinnam znać Rosyjski-

- Oczywiście, nawet masz taki akcent-

- Ale nie mówiłam po rosyjsku od dwóch lat prawda?-

- Zgadza się-

- A teraz bez problemu przetłumaczyła ulotkę zachęcając by się zaciągnąć do wojska-

- To świetnie!-

- Nie do końca-

- Dlaczego?-

- Bo umiałam rozpoznać broń jaka się tam znajdowała-

- To twoje hobby o którym nie wiem?-

- Nie, ale nie to mnie aż tak martwi-

- A co?-

- Podała mi plakat, na którym był symbol Hydry i nazwała солдат (żołnierzem)-

- Nie rozumiem-

- Ja też nie-

- A co to ta Hydra?-

- Niestety tego jeszcze nie wiem, ale wiem, jak się tego dowiedzieć-

- Jak?-

- Musisz mnie poddać hipnozie-

- Hipnozie? Przecież nie wiemy jak to się może skończyć-

- Masz ciociu inne rozwiązanie?-

Nie odpowiedziała mi. Do domu było daleko, więc zostało nam się wkraść do gabinetu terapeutycznego, co było dosyć ciężkie, ale wykonalne. Ciocia była pod wrażeniem, ale też i zaskoczona.

- Nie patrz tak na mnie. Nie wiem skąd to potrafię-

- Przecież nic nie mówię. Co robimy?-

- Ja się kładę a ty musisz tylko wprowadzić mnie w stan hipnozy-

- Nie wiem jak!-

- Spokojnie, na pewno któraś książka to opisuje-

- Dobrze-

Zaczęłyśmy szukać. W końcu znalazłam odpowiednią książkę i podałam cioci, która zaczęła czytać co i jak.

- Wiesz, że nie mamy za wiele czasu?-

- Wiem! Śpieszę się jak mogę!-

- Okay, okay-

- Dobra, kładź się. Powinno zadziałać-

Położyłam się i zaczęła mnie wprowadzać w trans.

- Jennifer, gdzie teraz jesteś?-

- W jakimś budynku-

- Co widzisz?-

- Mężczyzn w dziwnych strojach i coś mówią-

- Co takiego?-

- Mówią coś o jakimś projekcie Zimowy Żołnierz-

- Co teraz się dzieje?-

- Zabierają mnie gdzieś, do jakiegoś pomieszczenia-

- Jest tam ktoś z Tobą?-

- Tak-

- Możesz mi opisać tą osobę?-

- Wysoki brunet, niebieskie oczy, włosy do linii szczęki, metalowa lewa ręka a na niej czerwona gwiazda-

- Coś więcej?-

- Czuję ból, strach, łzy. Przywiązują mnie do jakiegoś stołu-

- Mów dalej-

- Jakiś mężczyzna wstrzykuje mi coś w prawe ramię a potem w lewe. Włączają jakąś maszynę-

- Co czujesz?-

- Ogromny ból-

- Widziałaś jeszcze tego mężczyznę?-

- Tak, rozmawiał ze mną po rosyjsku-

- Pamiętasz o czym?-

- Pytał, jak się nazywam-

- Co odpowiedziałaś?-

- Нулевой объект-

- Co jeszcze pamiętasz?-

- Szkolenia, jakieś misje, rozmowy po rosyjsku, cela-

- Czy ten mężczyzna Ci towarzyszył?-

- Tak, bardzo często-

- Pamiętasz, jak się nazywał?-

- Zimowy Żołnierz-

- Coś jeszcze pamiętasz?-

- W mojej celi był symbol Hydry-

- Gdy policzę do trzech wybudzisz się. Raz... dwa... trzy-

Obudziłam się

- Pamiętasz coś?-

- Wszystko pamiętam tak jakby się działo zaledwie wczoraj-

- Czyli...-

- Hydra mnie wtedy uprowadziła, bo potrzebowali kogoś do swojego eksperymentu, który w jakiś sposób przeżyłam. Boże byłam ich bronią. Zabijałam ludzi-

- Jen, wiem, że to spore przeżycie, ale teraz nie możesz się załamać-

- Wiem ciociu-

Wymknęłyśmy się i odszukałyśmy auto by wrócić do domu. Ledwo zbliżyłyśmy się do auta, gdy nastąpił wybuch. Byłam ogłuszona i zdezorientowana. Chciałam wstać, ale ktoś mnie podniósł i rzucił mną o inny samochód. Zabolało. Teraz już w ogólę nie miałam siły się podnieść czy nawet się bronić przed atakami, które spadły na mnie gradem. Nim straciłam przytomność ujrzałam znajomą twarz. Obudziłam się w szpitalu, kompletnie zdezorientowana. Rozejrzałam się po sali. Na łóżku obok mnie leżała ciocia. Z wielkim trudem wstałam z łózka i podeszłam do niej.

- Ciociu? Ciociu słyszysz mnie?-

Obróciła do mnie głowę

- Jen skarbie. Posłuchaj mnie. Znajdź moją torebkę-

- Po co?-

- Znajdź ją. Tam będzie koperta. Jeśli coś się zdarzy odnajdź adresata koperty-

- Nigdzie nie idę bez Ciebie-

- Jen skarbie, dla mnie już nie ma ratunku-

- O czym ty mówisz?-

- Nie powiodło się leczenie i zostało mi niewiele czasu-

Usłyszałam hałas na korytarzu. Z wysiłkiem dotarłam do drzwi. Uchyliłam je i wyjrzałam na korytarz. Oj niedobrze, chyba mnie szukają. Zamknęłam ostrożnie drzwi.

- Musimy uciekać-

- Ratuj siebie. Dla mnie już za późno-

- Jeśli Cię tu zostawię to nawet nie chcę myśleć co Ci zrobią, żeby wyciągnąć o mnie informacje-

Z trudem przebrałam się w moje ubrania. Nie były w najlepszym stanie, ale lepsze to niż szpitalne ciuchy. Następnie pomogłam cioci i obie wyszłyśmy z sali. Tu się zaczęło. Jakaś pielęgniarka nas zauważyła i kazała wracać. Musiałyśmy biec i gdzieś się ukryć by przeczekać, ale dopadli nas, gdy wyszłyśmy przed szpital. Stanęłam przed ciocią i czekałam na rozwój wydarzeń. Padł strzał, jednak mnie nic nie było.

- Jennifer?-

Odwróciłam się do niej. Dostała w brzuch. Próbowałam ją ratować, ale mi nie pozwalała. Ostatnie co zdążyła zrobić to podać mi kopertę. Schowałam ją do kieszeni i nie oglądając się za siebie zaczęłam uciekać. Nie uciekałam długo, bo wpadłam na niego. Wiedziałam, że nie mam z nim szans, ale musiałam spróbować. Nagle dobiegły mnie rosyjskie słowa.

- Один (Jeden)-

Nie przestawałam nacierać na przeciwnika.

-Россия(Rosja)-

Unik i kolejny cios.

- Рассвет (Świt)-

Unik.

- Три (Trzy)-

Ktoś się rosyjskiego uczy?

- Зима (Zima)-

Mamy wiosnę, ale okay.

- Двенадцать (Dwanaście)-

Liczebniki, ważna rzecz.

- Нуль (Zero)-

Co się dzieje?

- Желание (Życzenie)-

No dalej, zrób coś.

- Ржавый (Zardzewiały)-

Nie, tylko nie to.

- Кровь (Krew)-

Stałam tak w bezruchu, czekając na polecenia.

- Łowco?-

Odwróciłam się do mężczyzny

- Wraz z towarzyszem macie zlikwidować tego mężczyznę-

Podał nam zdjęcie.

- Macie działać pod przykrywką. Wykonać-

Kiwnęłam głową na znak, że przyjęłam rozkaz i odwróciłam się by się oddalić. Mój towarzysz podążał za mną. W końcu dotarliśmy do mieszkania.

- Jennifer? To ty?-

Działać pod przykrywką

- Tak to ja. Nie ma Pani może klucza do mieszkania?-

- Mam tylko swoje. Ciocia nie zostawiła?-

- Niestety nie-

Sąsiadka wróciła do swojego mieszkania

- Mam ją zlikwidować?-

- Jest niegroźna. Nie zaszkodzi nam. Zaczekaj tu-

Wyszłam z budynku i obeszłam go na około. Świetnie, zostało otwarte okno. Wdrapałam się na czwarte piętro, przeszłam przez okno i wpuściłam towarzysza do środka. Obmyśliliśmy plan działania. Następnego dnia musiałam stawić się w szkole. Ciągle powtarzałam sobie, że to moja przykrywka choć w głębi duszy miałam ochotę zlikwidować połowę tych szczeniaków. Dzięki powtarzaniu sobie w głowie naszego planu przetrwałam i punktualnie o trzeciej opuściłam budynek. Wraz z moim towarzyszem udaliśmy się zlokalizować nasz cel. Dopadliśmy go na moście. Stoczyliśmy zawziętą walkę, gdyż nie był sam.

- Bucky?-

- Kim do diabła jest Bucky-

- Солдат, оставь это мне (Żołnierzu, zostaw to mnie)-

- Нет (Nie)-

- Вы не можете сражаться. Я позабочусь об этом (Nie możesz walczyć. Zajmę się tym)-

Nie odpuszczał. Wyjęłam zza paska sztylet i ostrą końcówką przyłożyłam do jego gardła.

- Уступите. (Poddaj się.)-

Spoglądałam mu hardo w oczy. Odpuścił a ja ruszyłam do walki z naszym celem. Nie było łatwo. Niestety cel się wymknął, ale to nie problem, bo byłam wstanie go wyśledzić. No nie do końca.

- Свобода! (Wolność!)-

- Co się dzieje? Gdzie ja jestem?-

Rozejrzałam się i gdy tylko dotarło do mnie kto przede mną stoi rzuciłam się do ucieczki. Gdy upewniłam się, że nikt mnie nie goni wróciłam spokojnie do mieszkania. Z braku kluczy weszłam oknem. Dzięki Bogu za schody przeciw pożarowe, bo nie wiem jakbym weszła. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Wszystko było tak jak zostawiłyśmy rano. To dobrze. Wzięłam prysznic, zjadłam coś i położyłam się spać, jednak koszmary miały dla mnie inne plany. Obudziłam się o 3:30 i wiedząc, że nie zasnę postanowiłam dowiedzieć się, więcej o Hydrze. Zhakowanie ich systemu trochę mi zajęło, ale w końcu się dostałam. Znalazłam projekt „Zimowy Żołnierz" a w nim podprojekt „Zimowy Łowca". Były tam jakieś akta i nagrania. Najpierw otworzyłam akta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro