Winter Hunter pt. III

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Akta

Imię i nazwisko: Jennifer Owens

Obecny pseudonim: Winter Hunter

Pseudonim: Jen; Hunter; Soldat; Soldier, Object zero

Wiek: 15lat

Tożsamość: Tajna

Gatunek: Nieznany

Płeć: Kobieta

Kolor oczu: Niebieskie (maskowanie), fioletowe

Kolor włosów: Ciemny fiolet z jasnymi pasemkami, brąz (peruka)

Wzrost: 170 cm

Narodowość: Rosyjska

Obywatelstwo: Amerykańskie, Sowieckie

Zawód/ zajęcie: uczennica, żołnierz, łowca

Baza operacyjna: Baza Hydry

Przynależność: Hydra

Rodzina: Timothy Owens (ojciec- nie żyje), Lilybeth Owens (matka- nie żyje), Sebastian Owens (brat- nie żyje), Albert Owens (dziadek- nie żyje), Evelyn Snow (chrzestna- żyje), nieznany chrzestny

Zdolności: Brak danych

Jakieś chyba niekatulane, więc otworzyłam drugie.

Akta

Imię i nazwisko: Jennifer Owens

Obecny pseudonim: Winter Hunter

Pseudonim: Jen; Hunter; Soldat; Soldier, Object zero

Wiek: 18 lat

Tożsamość: Tajna

Gatunek: Nieznany

Płeć: Kobieta

Kolor oczu: Niebieskie (maskowanie), fioletowe

Kolor włosów: Ciemny fiolet z jasnymi pasemkami, brąz (peruka)

Wzrost: 170 cm

Narodowość: Rosyjska

Obywatelstwo: Amerykańskie, Sowieckie

Zawód/ zajęcie: uczennica, żołnierz, łowca

Baza operacyjna: Baza Hydry

Przynależność: Hydra

Rodzina: Timothy Owens (ojciec- nie żyje), Lilybeth Owens (matka- nie żyje), Sebastian Owens (brat- nie żyje), Albert Owens (dziadek- nie żyje), Evelyn Snow (chrzestna- żyje), nieznany chrzestny

Zdolności: Zwiększona siła, prędkość, wyczulone zmysły, umiejętności tropiące, przyspieszona regeneracja, lepszy refleks, zwiększona inteligencja, wyszkolona w boju, znajomość wielu języków, zwiększona sprawność fizyczna

Osobowość: Urodzona przywódczyni, assasyn, bezlitosna zabójczyni, wzbudza strach i respekt, w trybie Łowcy uzyskuje posłuszeństwo Zimowego Żołnierza, pewna siebie, przebiegła, wyrachowana i stanowcza, bezwzględna.

No to nieźle mnie urządzili. Zobaczmy co tam nagrali ciekawego. Włączyłam pierwszy lepsze nagranie i nie mogłam uwierzyć, że to jestem ja. Jestem chodzącą bronią a ten kto zna słowa aktywujące ma nade mną władzę. Masakra. Przejrzałam klika nagrań i na większości towarzyszyła mi ta sama osoba. Dziwne. W folderze znalazłam jeszcze jeden plik o nazwie „Hybryda". Otworzyłam go i zaczęłam czytać.

Odtworzyłam nagranie. Na początku było spokojnie jednak później zrobiło się nieprzyjemnie.

Boże Święty! Mam nosić w sobie bezwzględnego mordercę?! I co jeszcze?! Tak jakby było mało, że ja taka jestem. Spojrzałam na zegarek. Trzeba się ogarnąć i wybrać do szkoły. Przynajmniej jakaś odskocznia od wszystkiego. Wskoczyłam pod prysznic, a gdy wychodziłam uświadomiłam sobie, że ubrań na zmianę nie wzięłam a niby geniusz jestem. Owinęłam się ręcznikiem i przeszłam do pokoju. Stanęłam przed szafą i zastanawiałam się co wybrać, gdy ktoś położył ręce na moich biodrach. Od razu zaserwowałam odważniakowi łokieć w brzuch, następnie się obróciłam a moja pięść zdarzyła się z jego nosem. Pochwyciłam z szafy bluzę po bracie, nałożyłam ją na siebie, wyjęłam z szafki nóż i podeszłam do przeciwnika.

- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?-

Brak odpowiedzi. Kucnęłam przed nim i zbliżyłam do niego sztylet

- Za co to było?-

- Za zbytnią spoufałość-

- Nosa nie musiałaś mi rozwalać-

- Nie trzeba było kłaść rąk na moich biodrach-

Nie dałam mu dokończyć, bo wyszłam do łazienki i podałam mu ręcznik.

- Masz-

Zabrał go ode mnie i przyłożył do nosa a ja poszłam z powrotem do szafy. Zabrałam czarne rurki, czarną koszulkę, czarną bluzę i poszłam się przebrać. Gdy wróciłam ponowiłam pytanie, które wcześniej zadałam.

- Przysłali mnie do Ciebie-

- Kto?-

- Dowództwo-

O nie. Nie, nie, nie. Nie ma takiej opcji. Spojrzałam na zegarek. Cholera zaraz się spóźnię!

- Coś nie tak?-

- Muszę iść a ty masz zniknąć zanim wrócę-

- Dobrze wiesz, że tak to nie działa-

- Chyba sobie nie odpuszczą-

- Co?-

- Nic, nie ważne. Przynajmniej nie narób bałaganu ani nie rób niczego podejrzanego-

- Idę z Tobą-

- Nie możesz-

- Dlaczego?-

- Idę do szkoły i Cię nie wpuszczą-

- To przynajmniej Cię zawiozę. Брось, солдат (Chodź, żołnierzu)-

- Нет (Nie)-

Chyba mój autorytet nie działa. No tak, nie ten tryb. Nie zwracając na niego uwagi, zabrałam rzeczy, wyszłam przez okno i schodami przeciwpożarowymi dotarłam na dół. Szłam przed siebie tak jakby nic się nie działo.

- Wracaj! Tym będzie szybciej!-

Odwróciłam się. No chyba nie.

- Wolę się spóźnić niż gdzieś tym z Tobą jechać!-

I ruszyłam w dalszą drogę, jednak nie zaszłam daleko. Chwycił mnie za rękę i poprowadził za sobą. Coś się nie zgadzało

- Nie miałeś bionicznej ręki?-

- Mam nadal. Posiada maskowanie-

- Przydatne-

Nim zareagowałam, posadził mnie na motorze a sam usiadł za kierownicą. Nie zostało mi nic innego jak go objąć. Za co? Dlaczego jest taki miły? Co oni mu tam zrobili? Nim się zorientowałam dotarliśmy do szkoły.

- Skąd wiedziałeś?-

- Wiem wiele o Tobie-

- Cudownie a teraz żegnam-

Odwróciłam się od niego i ruszyłam do szkoły. Na swoje nieszczęście spotkałam Liz. Jeszcze jej tu brakowało.

- Jennifer! Jak miło...-

- Nawet nie zaczynaj Liz. Chce w spokoju przejść przez ten dzień a później zająć się pogrzebem cioci, więc daruj sobie-

- Oh, nie wiedziałam. Bardzo mi przykro-

- Daruj sobie-

Weszłam do budynku. Plotkareczka jedna. Aż bym jej w tą facjatę... Stop! Zapędziłaś się moja droga. Pełen focus na zajęcia. Nie żeby było to zajmujące, bo to nie mój poziom, ale lepsze to niż myślenie o projektach cudownej Hydry. Na samą myśl przeszedł mnie dreszczyk. Bez trudu przetrwałam kilka pierwszych lekcji, ale nadszedł czas na wychowanie fizyczne. Zazwyczaj siedzę i czytam, ale tym razem czuję potrzebę ćwiczeń. Przebrałam się w szkolny strój i dołączyłam do reszty. Zdziwiło to nauczyciela, ale nic nie mówił. Jednak szybko zaczęłam żałować decyzji. Moją parą w ćwiczeniach był Flash. Skaranie Boskie.

- Cóż to się stało, że geniusz postanowił poćwiczyć?-

Rozejrzałam się.

- Przepraszam, do mnie mówisz?-

- Do Ciebie a niby do kogo?-

- Lepiej nie otwieraj więcej buzi, bo zużywasz innym tlen-

- Pyskata jesteś-

Aż się prosi o fangę w nos.

- Straszne a teraz zamilcz, bo przekonasz się co jeszcze potrafię-

- Uuu-

Już miałam mu przyłożyć, gdy usłyszałam Liz.

- No mówię Wam-

- Zmyślasz-

- Na własne oczy widziałam ją z jakimś przystojniakiem-

- Nie przywidziało Ci się Liz? Jen nie umawia się z facetami-

- Widocznie to była jej tajemnica aż do teraz-

Przewróciłam oczami i odwróciłam się do niej

- Masz rację Liz. Spotykałam się z nim w tajemnicy. Przyłapałaś nas. Zadowolona?-

- Mówiłam?-

- Dalej w to nie wierzę-

- Nie musisz, wystarczy, że Liz w to wierzy -

Postanowiłam się skupić na ćwiczeniach. Co by tu wybrać? Może wspinaczkę po linie? Niee lepiej nie albo?

- Trenerze? Mogę wspiąć się?-

- Jesteś pewna, że dasz radę?-

- Jak nie spróbuję to się nie przekonam-

- Tylko ostrożnie-

Kiwnęłam głową. Natarłam ręce talkiem i stanęłam przed liną.

- Pomóc mózgowcu?-

- Nie?-

Chwyciłam linę i zaczęłam się podciągać. Nie szło tak źle jak sądziłam. Jednak jest jakiś plus tego eksperymentu. Wszystkim opadły szczęki na mój widok. Gdy dotarłam do zaznaczonego punktu zaczęłam wracać. W połowie dostrzegłam towarzysza. Boże Święty, jeszcze jego tu brakowało. Dlaczego on tu idzie? Czy on jest normalny czy ma tak wyprany mózg, że nie myśli logicznie? Z tego roztargnienia nie skupiłam się na tym co robię i...

- Mam Cię-

- Опусти меня, солдат. (Odstaw mnie, żołnierzu.)-

- Достаточно и простого „спасибо" (Wystarczy proste „dziękuję")-

Uśmiechnął się do mnie i odstawił na ziemię jak poprosiłam.

- Nie wiem o czym gadaliście, ale chętnie się przyłącze-

Dosłownie w ułamku sekundy moja pięść zderzyła się z jego nosem.

- Coś jeszcze Flash czy mam poprawić?-

- No nieźle dziewczyno-

- Owens! Do dyrektora-

Bez dyskusji z nauczycielem poszłam do dyrektora. Jednak musiałam troszkę poczekać.

- Jennifer, dyrektor prosi-

Weszłam do środka.

- Panno Owens, takiego zachowania się nie spodziewałem z Pani strony-

- Należało mu się-

- To nie oznacza, że trzeba było łamać koledze nos-

- No może faktycznie za dużo siły użyłam-

- Dzwonię do cioci-

- Obawiam się, że w niebie nie mają telefonów-

- Nie wiedziałem-

- Nie szkodzi. Mało kto wie-

- Kogo zawiadomić?-

- Nie ma kogo-

- A tamten mężczyzna?-

- To stary znajomy z Moskwy, ale nie jest moim opiekunem więc nie będę go w to mieszać. Z resztą dzisiaj wyjeżdża-

W tym samym momencie ktoś wszedł.

- O co chodzi Panie Stark?-

Stark? Co tutaj robi ktoś taki jak on?

- Wpadłem po Jennifer-

- Jest Pan rodziną?-

- Jej chrzestnym. Wystarczy?-

- To prawda?-

- Pierwszy raz widzę tego człowieka a mój chrzestny nawet się mną nie interesuje-

Stark wyjął coś z kieszeni i mi podał.

- Co to?-

- Zobacz-

Niechętnie przyjrzałam się temu. Obróciłam w rękach i...

- Skąd to masz?-

- Byłem tam-

I pokazał siebie na zdjęciu.

- Rychło w czas. Ciocia musiała zginąć żebyś się zainteresował?-

Nic nie odpowiedział.

- Jeśli to wszystko wrócę do domu-

Dyrektor też nic nie odpowiedział, więc wstałam i wszyłam, nie zwracając na nikogo uwagi. Wróciłam do szatni, przebrałam się, zabrałam rzeczy i skierowałam się do wyjścia. Przed budynkiem stał Stark i żołnierz. Spojrzałam na nich i ruszyłam do domu. Doskonale wiedziałam, że obaj za mną jadą, ale nie zwracałam na to uwagi a nawet podgłośniłam muzykę, żeby ich nie słyszeć. W końcu dotarłam. Weszłam przez okno, zamknęłam je i zatarasowałam. To samo zrobiłam z drzwiami wejściowymi. Nie pomoże w przypadku żołnierza, ale w przypadku Starka powinno. Rzuciłam torbę w kąt, wzięłam jedzenie i siadłam przed laptopem. Usłyszałam pukanie do drzwi, ale zignorowałam je.

- Młoda, otwórz. Chce pogadać-

Nie odpowiedziałam. Usłyszałam, jak pęka szło i jak upadają drzwi.

- Pogięło Was? Aż takie trudne do zrozumienia, że żądnego z Was nie chcę widzieć?-

- Rozumiem, dlaczego jego nie chcesz widzieć, ale mnie? Przecież spędziliśmy tyle czasu razem!-

- Pamiętasz tyle ile Ci powiedzieli, ale zaraz obaj wszystko zrozumiecie-

Przyniosłam laptop, postawiłam na blacie, odnalazłam nagranie z eksperymentu.

- Nie rozumiem-

- Gdzie byłeś, kiedy mnie więzili? No gdzie? Pewnie w jednej ze swoich posiadłości, gdzie się zabawiałeś-

Włączyłam nagranie z projektu „Hybryda". Obaj mężczyźni uważnie się przyglądali.

- Nie chcesz mnie widzieć za to, że się z Tobą biłem?-

- To nie wszystko-

Odnalazłam notatkę i odczytałam właściwy fragment.

- Po sukcesie jakim okazał się Zimowy Łowca należy przejść krok dalej i stworzyć istotę doskonałą. Hybrydę Łowcy i Żołnierza-

- Do tego nagrania odnosi się ten fragment?-

- Tak. Zamknęli nas tam w wiadomym celu, ale im nie wyszło i wciąż nie wiedzą, dlaczego. Dlatego przysłali Cię tutaj-

Wskazałam na żołnierza.

- Nie miałem pojęcia-

- Znając życie wyprali Ci mózg i wydali komendę-

- Tobie nie prali mózgu?-

- Na początku tak, ale przestali z jakiegoś powodu-

- Mogę?-

Miliarder wskazał na laptop.

- Po co?-

- Mam pewną teorię i chce coś sprawdzić-

- Co takiego?-

- Są jakieś jeszcze nagrania jak wasza dwójka jest razem?-

- Tak-

Włączyłam pierwsze lepsze nagranie z misji.

- Z początku myślałam, że to on mnie niańczy, ale po przeczytaniu swoich akt wnioskuję, że ja niańczyłam jego-

- Nie potrzebuję niańki-

- Patrz teraz-

Na nagraniu było widać, że Zimowy Żołnierz próbował się zbuntować, ale po mojej interwencji przestał i był posłuszny.

- Jak?-

- Napisali w aktach, że jestem urodzonym przywódcą wzbudzającym respekt a po aktywacji Zimowego Łowcy nawet ty zginasz przede mną kark-

- Boję się nastolatki?-

- Nie jestem nastolatką!-

- A ja żołnierzem. O zaraz jestem żołnierzem-

- Tak się składa, że Jen ma rację, ale o tym później-

- Co z twoją teorią?-

- Zakładam, że oboje jesteście typem Alfy i to jest główna przyczyna-

- Może po prostu, nie lubię go i beznadziejny z niego materiał na ojca-

- Ou-

- Ile wiesz o mojej rodzinie?-

- A ty, ile pamiętasz?-

- Niewiele i to jest problem-

- To może pozwolisz, że...-

- Zaczekaj. Ciocia kazała mi coś dać komuś-

Wróciłam do pokoju i wyciągnęłam kopertę. Okazało się, że adresat tej koperty już tu jest. Wróciłam do kuchni i podałam geniuszowi kopertę.

- Co to?-

- Nie wiem, ciocia mi to dała chwilę przed śmiercią-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro